Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska
1781
BLOG

Ciąże do ginekologa, macice do psychiatry

Leonarda Bukowska Leonarda Bukowska Polityka Obserwuj notkę 123

- czyli krótka rozprawka o zajściach ostatniego tygodnia. Wszystkich zaniepokojonych uspokajam  - nie zamierzam zajmować się tutaj aborcją jako taką - o tym napisano w ostatnich dniach wszystko a właściwie dużo więcej niż komukolwiek jest potrzebne. Po prostu - jak większość nromalnych ludzi, przeciwnych aborcji ale i przeciwnych wywoływaniu tematu w najmniej odpowiednich momentach - mam dosyć i zbiera mi się na wymioty po tygodniu aborcyjnej awantury. Mało tego, domagam się i apeluję, żeby wszystkie mało apetyczne bebechy, organy wewnętrzne, ciąże, poronienia, płodzenie, rodzenie i inne tym podobne znów trafiły z gabinetów politycznych, mediów i wszelkiej przestrzeni publicznej tam, gdzie ich miejsce, czyli do gabinetów lekarskich. Oczywiście nikt o zdrowym rozumie nie wątpi w konieczność uregulowań prawnych w tym zakresie ale dla większości społeczeństwa (z prawa, z lewa i ze środka) ważne są obecnie zupełnie inne sprawy.

       Jak to oczywiście przy awanturach tego rodzaju bywa, rozwrzeszczało się wszelkie lewactwo. I to nie tylko takie tam zwykłe lewactwo, co to lubi sobie pofilozofować i ewentualnie czasami zasunąć coś Marxem czy innym klasykiem. Zupełnie nie, tym razem rozszalały się macice. Macice wyklęte pod Sejmem i macica w kapeluszu czyli Kwaśniewska jr. Jakieś jeszcze inne macice, czy też po prostu kretynki pospolite - nie wiadomo dokładnie a i granica bywa płynna - zalewają oficjalne konto Pani Premier wpisami o podpaskach, miesiączkach, cyklach owulacyjnych tudzież bardzo intymnych dolegliwościach ginekologiczno-endokrynologicznych. Tu już żaden ginekolog nie wytarczy, tu pilnie potrzebny psychiatra. Normalni obywatele natomiast, pragnący jako takiej stabilizacji sytuacji i rozsądku dla kraju mogą się właściwie uspokoić - wszystko wskazuje na to, że tzw.zwykli ludzie zupełnie nie są zachwyceni występami macic. I bardzo dobrze, pewny znak, że wiele starań lewactwa poszło na nic.

       No i jeszcze mieliśmy w związku z omawianymi problemami atak oszalałych lewaczek na wiernych modlących się w kościele św.Anny w Warszawie. Okazało się potem, że nie były to żadne zwyczajne wariatki ale cała wyjątkowo perfidna ustawka i atak na wspólnotę wiernych z udziałem mediów, w tym niemieckiej telewizji ZDF. Od czasu ustawki fanatyczki biegają po mediach ale nawet te najbardziej zaprzyjaźnione są już przerażone ich deficytami umysłowymi. Jedna z nich zapowiada do tego, że znajdzie się w więzieniu i właściwie tego pragnie. Nie wiem dokładnie, jaka kara grozi za złośliwe zakłócenie mszy oraz uroczystości rodzinnych ale odpowiednią byłaby wg mnie wysoka kara pieniężna i dodatkowo porządne zadośćuczynienie dla poszkodowanych rodzin, którym oszalałe lewaczki zakłóciły wyjątkową uroczystość rodzinną, jaką jest chrzest (np.pięciokrotna wysokość kosztów uroczystości chrztu, eleganckiego przyjęcia dla kilkudziesięciu osób, itp. w Warszawie- czyli w miejscu wykroczenia). Kara taka miałaby o tyle zalety, że porządnie walnęłaby dzicz po kieszeni a przyszłych intruzów odstraszyłaby od naśladowania. Nie wyprodukowałaby natomiast męczennic - bo i co to za męczennica, która bezczelnie wpycha się ludziom na chrzest, miota się jak opętana, wrzeszczy i zakłóca przebieg ceremonii. 

        A mnie nurtuje zupełnie inny problem - mianowicie reakcji na lewackie wariatki zakłócające niedzielną mszę świętą i dodatkowo ceremonię chrztu dzieci. O ile zdążyłam się zorientować, to zdania w tej sprawie są podzielone - część komentatorów uważa, że właściwie brak reakcji był dobry, bo przygotowane ekipy telewizyjne tylko na to czekały. Inni znów są raczej przerażeni pasywnością i brakiem reakcji. Sama bardziej skłaniam się ku tym drugim ale oczywiście ci pierwsi też mają jakąś rację. Tylko czy wynika z tego dla nas, że nie wolno już się bronić przed intruzami i dziczą, nawet w trakcie mszy świętej, bo źle o nas napiszą? Takie rozmyślania nie dają spokoju wiosenną porą. 

        W związku z agresywnym zachowaniem lewackich wariatek przypomniało mi się jeszcze w pewne zdarzenie z jednej z moich podróży (pisałam o tym w kilku komentarzach ale nie wszyscy wszędzie zaglądają więc powtórzę jeszcze raz). Zwiedzałam kiedyś Kraj Basków - bardzo ciekawa kraina, piękne krajobrazy, ciekawa historia, kultura i tradycja, zupełnie odmienna od tego, co zna się z reszty kontynentu. No i całkowicie niezrozumiały język. Wybrałam się więc w niedzielę do miejscowego, wiejskiego kościółka na mszę, zawsze tak robię jak gdzieś jestem - oczywiście to było miejsce ze względów językowych dość wyjątkowe. Liturgia katolicka w końcu jest jednak zrozumiała. I w pewnym momencie jakiś rosły, silny mężczyzna zaczął coś wykrzykiwać i wygrażać księdzu. Oczywiście nie zrozumiałam, czy wyrzekał teologicznie-filozoficznie, czy politycznie czy po prostu agresywnie-wariacko. Wszystko jedno zresztą, bo za dosłownie kilka sekund podskoczyło do niego dwóch jeszcze bardziej rosłych i silnych miejscowych, wzięło go dosłownie za fraki - w dodatku jakoś tak sprawnie, że żadne protesty ani szamotaniny nie miały szans - i wyprowadzili wariata z kościoła. I tak zastanawiam się, czy reakcją na lewacką dzicz czy inne wariatki też po prostu nie powinno być wyniesienie intruzek ze świątyni - uchowaj, żadne bicie, żadne wyzwiska czy coś podobnego ale po prostu sprawne i szybkie wyniesienie osobniczek. Ciekawa jestem Państwa zdania w tej sprawie. A zgoda na filmowanie? No cóż, można mieć nadzieję, że następnym razem proboszczowie tej i innej parafii będą ostrożniejsi i dokładniej przyjrzą się, komu i w jakim celu udzielają takiej zgody - nie od dziś w końcu wiadomo, że większość problemów człowiek hoduje sobie sam.

Uff, co to był za tydzień - i chyba dobrze, że się kończy.

Obserwuję z dużym niepokojem i opisuję Polskę posmoleńską. Poza tym zdarza mi się czasami opisywać inne sprawy.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka