Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki
2901
BLOG

Ciary po plecach

Stary człowiek znad rzeki Stary człowiek znad rzeki Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 77

Nie urodziłem się w Warszawie.
Nie mieszkam w Warszawie.
Nie mam w rodzinie nikogo, kto byłby warszawiakiem z dziada pradziada. Ani z jednego pokolenia.
Nigdy nie byłem zaprzysięzonym kibicem Legii. Ale gdy na trybunach widzę żywe symbole powstańcze zbudowane przez ludzi na trybunach to nim jestem. 

Bywam w Warszawie w delegacjach służbowych. Głównie w centrum miasta. Ale szybko stamtąd uciekam. Nie lubię centrum stolicy. Odpycha mnie tak jak odpychała w czasach PRL-u. Jedynie lubię prawobrzeżną Pragę. Ona chyba najbardziej przypomina dawną Warszawę. Gdybym miał tu żyć to tylko na Pradze.

Gdy już jestem i widzę tablice pamiątkowe na lewym jej brzegu, widzę te miejsca chwały bohaterów to oczami wyobraźni widzę tę powstańczą Warszawę, która ludziom w PRL-u była zawsze nadzieją na wolną Polskę.

Zawsze w okolicach 1 sierpnia czuję się powstańcem warszawskim. Nie noszę biało-czerwonej opaski na ramieniu i Vis-a za paskiem. Ale noszę bawełniane koszulki z symbolami Powstania. To jest moja forma walki. Te koszulki na kilka dni przed rocznicą Powstania Warszawskiego mają rzucać się w oczy wszystkich, których spotykam na swojej drodze. To jest moja forma walki o ich pamięć. Mają pobudzać do refleksji oraz być oskarżeniem dla niemieckich synów zrodzonych z polskich matek i polskich ojców. Mają ich kłuć w oczy. Mają ich zawstydzać lub doprowadzać do pasji. Mają być dla nich oskarżeniem. Niech tylko który spróbuje ich tknąć.

Co roku jest nas więcej i więcej. Z kotwicą Polski Walczącej, z Godziną „W”, z napisem „44”. Wykonanych w doskonałej jakości, bo nie można zrobić tu bylejakości.

Jeżeli 1 sierpnia to tylko Baczyński. Jeżeli Baczyński to tylko „Niebo złote ci otworzę...”. A jeżeli ten wiersz to tylko Ewa Demarczyk, która go śpiewa.

Jak można pisać takie wiersze w czasie gdy w gałce ocznej tkwi „szkło bolesne, obraz dni”. My dziś tu i teraz - dzieci ciepłej wody w kranie – nie jesteśmy w stanie nic zrobić gdy boli nas ząb, lub zaprószymy jakiś paproch do oka. On był chyba jakimś anielskim posłańcem na ten „czas kaleki”.

Dziękuję Bogu, że zabrał go w tym Powstaniu do siebie. Że się nie stoczył się tak jak inni gdy pojawiała się propozycja aby „z żywymi trzeba było naprzód iść”. Jest nadal taki sam, nietknięty przez ukąszenie żadnego heglowskiego syna. Bóg od tego go uchronił. Uchronił go nawet od tej pokusy. Pokusy na „małe mieszkanko na Mariensztacie”, pokusy na talon na Fiata, pokusy na małą stabilizację. W zamian za poparcie, pokazanie się z tym i owym, poklaskanie tu i ówdzie. W zamian za danie odporu i samokrytykę siebie jako zaplutego karła reakcji.

Gdy teraz słucham Ewy Demarczyk to mam wrażenie, że ten utwór nagrano w jakimś powstańczym studio. A wraz z nią murmurando mruczą chłopcy z „Zośki”, „Parasola”, „Kilińskiego”, „Baszty”, „Radosława”. Słyszysz ich?

Jestem starym człowiekiem patrzącym na przepływającą rzekę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura