zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta
504
BLOG

Dlaczego nie miałabyś zjeść tego jabłka?

zwyczajna kobieta zwyczajna kobieta Polityka Obserwuj notkę 14

Wczoraj Eska opublikowała notkę „In vitro czyli yuma i bajka dla frajerów” –  jak zwykle jednoznaczną w ocenie i zmuszającą do zajęcia stanowiska.  Zabrakło mi jednak w ujęciu tematu istotnych wątków, których pominięcie według mnie zniekształca myślenie o tym, co dzisiaj być może jest najważniejsze, bo dotyczy już nie tego, jak oceniamy działania człowieka, ale czego z zasady można się po człowieku spodziewać, a czego po prostu wymagać. To zaś, być może, decyduje o tym, za kogo sami siebie będziemy uważać.

Tak więc nawiązała się wymiana zdań. Pisząc odpowiedź uświadomiłam sobie, że ten temat wymaga jednak oddzielnej dyskusji, pozwalam więc sobie do niej zaprosić u siebie.  Mam nadzieję, że Eska nie uzna tego za nadużycie.

Link do notki: In vitro czyli yuma i bajka dla frajerów

http://eska.salon24.pl/656853,in-vitro-czyli-yuma-i-bajka-dla-frajerow#comment_10453635

@ESKA
Zgadzam się i podpisuję, z takim jednak aneksem:
"nie można uratować durniów przed nieszczęściem, niestety. Jak się kobieta uprze, to zawsze ciążę usunie, tak czy inaczej. Jak się uprze, żeby sobie dziecko "wyprodukować", to też znajdzie sposób" –  i dalej: poczuje, że musi ukraść to futro, to je ukradnie, a jak nie będzie innego wyjście, to i zabije. I to jest prawda, tylko dlaczego w takim razie konsekwentnie i zgodnie z logiką nie zlikwidować całego kodeksu karnego i nie zdać się w całości na sumienie, co to albo jest, albo go nie ma.
ZWYCZAJNA KOBIETA

@ZWYCZAJNA KOBIETA
Dobre pytanie - rzecz, jak sądzę, polega na tym, że futro jest czyjeś i życie innego człowieka jest czyjeś, natomiast dziecko w łonie matki do porodu jest co prawda osobnym bytem w sensie istnienia organizmu, niemniej jest jej częścią, bo bez niej nie przeżyje.
Krew z krwi, ciało z ciała.
I to powoduje zupełnie inny stosunek, rodzaj prawa do posiadania, nie wiem, jak to wytłumaczyć, to jest instynktowne, biologiczne. Dlatego kobieta umrze w obronie swego dziecka i nawet się chwilę nie zastanowi nad ofiarą. Ale też, niestety, zrobi aborcję, jeśli tego dziecka naprawdę nie chce.
Dla mnie zarówno nieprzeparta chęć pozbycia się ciąży jak równie nieprzeparta chęć posiadania dziecka to dwie strony tego samego medalu, totalnego nieuporządkowania emocjonalnego i moralnego, często niezawinionego - dlatego prawo nie karze samej kobiety w przypadku aborcji. I nie powinno wspierać in vitro, bo to też biznes oparty na wykorzystaniu rozkołysanych emocji.

ESKA

Otóż są tu co najmniej dwa tematy wymagające głębokiego przemyślenia. Jeden to prawo posiadania, drugi to stosunek między prawem a czynem dopuszczonym i zabronionym.

Prawo posiadania uważane jest dzisiaj dość powszechnie za fundament wolności i demokracji. Czy rozszerzanie tego prawa na relacje z ludźmi, choćby najbliższymi, jest uprawnione? To jest temat, którego tu nawet nie dotknę, bo dyskusja wymagałaby solidnego oparcia w filozofii i teologii. Wystarczy, jeśli zaproponuję zastanowienie się nad tym, co leży u podstaw relacji czynu i prawa.

Po pierwsze, rozkołysanie emocji, które są powodem popełnienie czynu zabronionego, również zabójstwa, jest okolicznością łagodzącą, nie zmienia to jednak kwalifikacji samego czynu jako zabronionego.

Po drugie, zdjęcie z jakiegokolwiek czynu kwalifikacji czynu zabronionego, choćby nadal miał być nazywany złem, stanowi pokusę dopuszczenia się go, właśnie dlatego, że przestaje być zabroniony, a staje się dopuszczalny.

Po trzecie, o ile dopuszczenie się czynu zabronionego pod wpływem pokusy uznania go za czyn dopuszczalny zasługuje na karę, o tyle stworzenie pokusy prowadzącej do tego czynu zasługuje na potępienie.

Nie myli się więc Kościół, jeśli potępia tych, którzy tworząc prawo stwarzają pokusę  –  Dlaczego nie miałabyś zjeść tego jabłka, zobacz, nie ma w tym nic złego...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka