mona mona
1836
BLOG

Zabijmy kopalnie. Będziemy szczęśliwsi.

mona mona Gospodarka Obserwuj notkę 83

Był czas, że uważałam Łukasza Warzechę za człowieka o wnikliwym umyśle, rozumiejącego wszystkie aspekty  interesów Polski, w tym -  ekonomiczne, dziwnie łączącego "wyznanie liberalne" i patriotyzm, czyli mającego na wątrobie interes Polski.Coś mi z tej nadziei umyka, czego serdecznie żałuję.
Czemu czepiam się akurat Warzechy? Bo jakoś dziwnie na Niego trafiam, jawi mi się ostatnio jako naczelny ekspert od górnictwa.Tak, tak, wiem: mowa jest o opłacalności, policzeniu kosztów, tyle że wszystkie te manewry dotyczą dnia dzisiejszego, bez oglądania się na przyszłość.

Nie bardzo znam się na ekonomii, więc z przymrużeniem oka, jednocześnie z nadzieją w sercu sądziłam, że ludzie ( bo nie chodzi jedynie o Warzechę) rozważą sobie jednak te interesy łącznie, czyli odwieszą na kołek wszystkie brednie o liberaliźmie i wolnym rynku, przynajmniej tam, gdzie wchodzi w grę ten najprawdziwszy interes polski.
Czyli to, co nam jeszcze "zostało po liberałach", tych z niesławnej pamięci KL-D i ich późniejszych, drapieżnych, odrastających "łbach hydry", sprzedających albo niszczących wszystko, co wpadnie im w pazerne łapy i nie ucieknie na przysłowiowe drzewo.

Zarówno Niemcy jak Francuzi zamykają, albo mają zamiar zamknąć elektrownie atomowe. Być może znajdą sobie alternatywne źródła energii, potrzebne do utrzymania "pod parą" energetyki, ale oni nie mają umów typu "bierz lub płać". Mogą negocjować. My mamy węgiel. I to wszystko, co mamy. O łupkach możemy zapomnieć.

Górnictwo jest właśnie tym, czego nie dało się, tak do końca, zniszczyć. Nic innego, albo raczej niewiele zasobów mamy w takiej skali wartości. Koniunktura raz przychodzi, raz nie. Tak to działa. Ale kopalni raz zniszczonych, zalanych wodami podziemnymi, nie odbuduje się w ogóle, albo pochłonie to takie koszty, że impreza nie będzie opłacalna.
 To tylko pole można zostawić odłogiem - i nic mu nie będzie, ale jakoś nie widać, żeby "zamykano" rolnictwo, bo wtedy zaczyna się Wiosna Ludów i wszystko zostaje przemielone.

Moje osobiste rozczarowanie nie jest przypadkiem jednostkowym, takich "liberałow" jest znacznie więcej. A wszyscy gadają, jak natchnieni, powtarzając całą balcerowiczową  manipulację, użytą w czasach, kiedy to tenże rozpoczął ją słowami, że żadne reformy nie mogą się udać, póki górnik ma co włożyć do garnka. Więc powinien myśleć o jutrzejszym dniu - i zaczęło się. Najpierw wściekła  propaganda, a potem działania, których skutki górnictwo odczuwa do dziś.

Pewnie jeszcze nie było w tej prop-agit o kasjerkach, tylko o salowych, pielęgniarkach, etc.  - i zostało wdrukowane w głowy, tak skutecznie, że wszędzie, gdzie nie rzucić okiem - trafia się na "ekonomistów", mających do powiedzenia tyle, że "oni dokładają". I już.

 Dzisiejsi liberałowie w przedszkolu wygłaszali piękne wierszyki w dzień Barburki - i nie wiedząc wiele o świecie - to jedno wiedzieli: to dzięki górnikom mają światło i ciepło.

Dziecinny argument? A co się zmieniło?
Wszysy szybko zapomnieli, że wciąż tak jest, a jeśli się zmieni - to już nie będą dopłacać (razem z biednymi kasjerkami z supermarketów) tym wstętnym, pazernym górnikom. Będą doplacać Putinowi. No, póki co - może nieco mniej, ale tylko od kaprysu zależy, jak długo będzie taniej, a także - czy w ogóle będzie.
Gadkę o tanim australijskim węglu już przerabialiśmy, a skutków jakoś nie widać...


Idąc "liberalnym" tokiem myślenia - zniszczenie przemysłu stoczniowego było jak najbardziej w interesie Polski, jako że państwo je dofinansowywało, tak czy siak. Wychodzi na to, że znacznie głupsze są Niemcy, gdzie też dosypywali stoczniom grosza - i bardzo im to było na rączkę...
Można mnożyć podobne przykłady, rozwijąjąc długą listę. Tylko po co, jeśli "ekonomiści" sami na to nie wpadają?

Wszystko trzeba zniszczyć, a choćby sprywatyzować? To też już przerabialiśmy, a skutki widać gołym okiem.
No, jeden przykład - Francja:

"W gospodarce występuje duża koncentracja produkcji i kapitału; największe przedsiębiorstwa są związane z przemysłem samochodowym i paliwowym: państwowe Renault, prywatne Peugeot, państwowo-prywatne Elf Aquitaine, państwowe Électricité de France; sektor państwowy obejmuje wielkie elektrownie i gazownie, transport kolejowy, większość transportu lotniczego oraz udziały w przemyśle ciężkim, lotniczym, chemicznym."

Działa? Działa. Może po prostu ktoś mądry zarządza tym państwowym, czy nawet państwowo- prywatnym przemysłem? Może tu leży pies pogrzebany?

Nie może być niczego w gestii państwa? Państwo nie jest od budowania?

Przez 20 lat, po rozbiorach i dwóch strasznych wojnach, w II Rzeczpospolitej zbudowano, wyciagając z biednych kieszeni "kasjerek" nie tylko Gdynię.

Resztę możecie sobie, szanowni, przeczytać - albo nie, ale wrzucam to, bo wiem, że linku nie macie zwyczaju otwierać. Poczytajcie trochę, a znajdziecie na liście zakłady, które z cała pewnością uważacie za twór socjalizmu. Ale socjalizm przynajmniej pozwolił im pracować - w przeciwieństwie do III Rzeczpospolitej.
...........................................

Oto lista, żywcem skopiowana z Wiki - ale sami tam nie zajrzycie.

Inwestycjom COP towarzyszyła rozbudowa infrastruktury komunikacyjnej i energetycznej. Energii dostarczać miały elektrownie wodne i cieplne bazujące na dostępnych tu surowcach. W ramach 30-letniego programu powstać miało ponad trzydzieści różnorodnych obiektów - elektrowni i zbiorników retencyjnych. Do 1939 roku w stadium zaawansowanym były hydroelektrownie w Porąbce, Rożnowie na Dunajcu i Czchowie, kończono prace w Czorsztynie, Solinie i Myczkowcach. Inwestycje w Rożnowie dokończyli Niemcy, a wiele innych ukończono wiele lat po wojnie.

    Do 1938 roku wybudowano około 300 km gazociągu Gorlice-Jasło-Krosno-Ostrowiec, ale nie udało się doprowadzić go do Warszawy.

    Pod Rozwadowem powstały huta, zakłady zbrojeniowe – Zakłady Południowe – po wojnie znane jako KM Huta Stalowa Wola i nowe miasto, któremu nadano nazwę Stalowa Wola. W 1939 rozpoczęto tam produkcję m.in. haubic 100 mm, początkowo składanych z części wyprodukowanych w Starachowicach. 7 kwietnia 1939 zostało ostrzelane pierwsze działo na strzelnicy zakładowej. 14 czerwca 1939 w Stalowej Woli, w obecności prezydenta Mościckiego i wicepremiera Kwiatkowskiego odbyło się poświęcenie Zakładów Południowych;

    W Dębicy zbudowano fabrykę kauczuku syntetycznego oraz fabrykę opon (Fabryka Gum Jezdnych „Stomil”) na licencji szwajcarskiej, farb;

    W Mielcu – Państwowe Zakłady Lotnicze;

    W Rzeszowie – fabrykę obrabiarek i sprzętu artyleryjskiego (filia poznańskich Zakładów Cegielskiego – Zelmer) oraz fabrykę silników lotniczych Państwowych Zakładów Lotniczych (obecna WSK PZL Rzeszów);

    W Niedomicach pod Tarnowem – fabrykę celulozy do produkcji prochu;

    W Dębie – Wytwórnię Amunicji Nr 3 (dzisiejszy Dezamet w Nowej Dębie);

    W Nowej Sarzynie w 1937 r. rozpoczęto budowę Zakładów Chemicznych. Miały one produkować nitrozwiązki – zwłaszcza materiały wybuchowe. Rozruch mechaniczny nastąpił w 1939 r., ale nie zdążono uruchomić produkcji chemicznej przed rozpoczęciem II wojny światowej. Po wojnie produkcję wznowiono w 1954 r. Rozbudowano istniejące już zakłady zbrojeniowe i wytwórnie amunicji;

    W Lublinie Tatarach przygotowano budowę fabryki samochodów ciężarowych na licencji Chevroleta i zmodernizowano istniejącą fabrykę samolotów;

    W Starachowicach rozbudowano fabrykę broni;

    W Pionkach zmodernizowano Państwową Wytwórnię Prochu Pionki (powojenne zakłady i wytwórnia fonograficzna Pronit);
    W Radomiu rozbudowano Państwową Fabrykę Broni[3];

    W Tarnobrzegu (Mokrzyszowie) rozpoczęto budowę Zakładów Metalurgicznych.

 

mona
O mnie mona

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka