Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1519
BLOG

Ciechan

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka Obserwuj notkę 58

Hannah Arendt zwróciła uwagę w swej znakomitej książce „Eichmann w Jerozolimie” na zjawisko banalności zła. Nie chcę tu spłycać- książkę radzą przeczytać (tym bardziej, że w zmieniającym się świecie staje się coraz mniej poprawna politycznie i kto wie jak długo jeszcze będzie to możliwe), ale zjawisko polega m.in. na tym, że czołowy hitlerowski wykonawca ostatecznego rozwiązania… nie był w potocznym rozumieniu tzw. złym człowiekiem. Aż strach o tym pisać. Powyższe stwierdzenie jest dla współczesnego człowieka prawie niemożliwa do zaakceptowania, stąd medialne obrazy Adolfa Eichmanna mają się nijak do rzeczywistości. Zawsze jest to demoniczny oprawca z obłędem w oczach, sadysta, zboczeniec i zwyrodnialec. Tymczasem prawda jest taka, że był to mały człowieczek, z mentalnością urzędnika, zajmujący się przede wszystkim organizowaniem transportu Żydów do obozów zagłady. To zajęcie uważał zresztą za swoją życiową klęskę, gdyż jego marzeniem i celem wcześniejszej aktywności było zorganizowanie emigracji Żydów do Izraela. Był przejęty ideami Hertzla, szczycił się znajomością jego dzieła i można by go prawie nazwać aryjskim (podobno niezupełnie) syjonistą. Chyba nie był nawet antysemitą, miał znajomych wśród Żydów z którymi utrzymywał przyjazne relacje. W sumie człowiek nawet niegłupi, choć bardziej jeszcze niemądry.

Cała analiza Arendt jest znakomitą refleksją nad dramatycznymi wydarzeniami wieku XX, a chyba jeszcze bardziej profetycznym obrazem wieku XXI. No bo czy był „złym człowiekiem” pilot rzucający atomówkę na Hiroszimę? A ten co mu kazał? A piloci bombowców (wśród nich Polacy) urządzający burze ogniowe w miastach Niemiec i Japonii? Tam na dole piekło płomieni, w nim płoną żywcem dzieci, kobiety, starcy, a u góry klimatyzowana kabina samolotu, buczenie silników i brak refleksji… Zdecydowanie, „ich diabeł to raczej Woland, w sumie porządny gość”, w każdym razie w obrazie medialnym porządny (w książce o to nietrudno), bo w życiu bywa inaczej…

No ale ja nie chcę pisać o rzeczach tak poważnych a nawet dramatycznych- gdzie mi tam do tego! To nie są tematy dla kota. Ja spróbuję raczej o takim małym i mniej ważnym zagadnieniu, choć pewne cechy wspólne można by znaleźć. Weźmy takiego Jakubiaka. Głośny ostatnio producent piwa stał się medialnym uosobieniem zła. Wystarczy spojrzeć: kark gruby, oko bystre, czoło niewysokie no i ten wąs! Nie, jego diabeł to nie jest Woland. Facet śmiał życzyć Michalczewskiemu "mamusi z fujarką zamiast piersi, by miał co ssać”. Obrzydliwe! A wszystko dlatego, że rzeczony Michalczewski (świetny koleś- taki elegancki, europejski i nowoczesny!) opowiedział się za prawem par homoseksualnych do adopcji dzieci. Wypowiedź Jakubiaka została uznana za „drastyczną” i rozpoczęła medialną nagonkę na niego i … produkowane przez jego firmę, skądinąd świetne, piwo „Ciechan”.

No i tu mnie tknęło. Pan Jakubiak nie ma raczej widoków na to, że jego życzenia się spełnią. To tylko taka figura retoryczna w odpowiedzi na, niestety, zupełnie realne dążenia Michalczewskiego. Tak więc Michalczewski faktycznie zamierza wielu niewinnym dzieciom zafundować „mamusie z fujarką zamiast piersi by miały co ssać” i TO NIE JEST DRASTYCZNE. To jest europejskie i nowoczesne. Drastyczna jest natomiast wypowiedź Jakubiaka, wyrażająca dosadnie sprzeciw wobec takich dążeń! Doprawdy…(by nie napisać „o k…”!) No tak, ale przecież adopcja będzie rozpatrywana przez sądy, a "geje" to tacy sympatyczni, dobrze uposażeni, kulturalni ludzie… Chociaż z drugiej strony, to jest ich obraz medialny, a jaki jest rzeczywisty? Kto czytał „Lubiewo” Michała Witkowskiego ten coś o tym wie- kto jak kto, ale ten człowiek wiedział o czym pisze. A co do sądów, to… W sumie nie chce mi się o nich pisać, bo mam jeszcze dziś dużo do zrobienia i nie chcę by mi adrenalina zanadto podskoczyła, ale na jedno zwrócę uwagę. Gdyby w Polsce umożliwiono parom homoseksualnym adopcję dzieci, to jakie jest prawdopodobieństwo, by polski sąd odważył się jakiejś parze, nawet najbardziej „nieodpowiedniej” dziecka nie przyznać? W atmosferze narastającego terroru medialnego środowisk LGBT? Co innego ODEBRAĆ dzieci tzw. „normalnej” rodzinie ze względu na biedę lub niechęć do psychologa. To jak najbardziej, to niczym nie grozi, co najwyżej obsmarowaniem w niszowej oszołomskiej gazecie lub w radiu Maryja. A dziecko może trafić do porządnej pary pederastów, gdzie znajdzie miłość, ciepło i opiekę. Brrrr….

Smutne to, ale niestety prawdziwe. A na smutki, proponuję jedno panaceum (oczywiście dopiero wieczorem). U mnie już się chłodzi w lodówce. Wczoraj zakupiłem trzy butelki pysznego, PRAWDZIWEGO piwa „Ciechan” i jednego „Lwóweckiego”, wszystko z browarów pana Jakubiaka. To znakomita odtrutka nie tylko na „wszechogarniający syf”, ale i na serwowanego wszędzie „eurosikacza”, pozbawionego smaku i goryczki, bo ważonego bez dodatku chmielu, ale za to z dodatkiem wszelkiego paskudztwa o którym wolę nawet nie wiedzieć. Nigdy jeszcze wyrażenie sprzeciwu wobec łajdactwa i okrucieństwa nie było tak proste, przyjemne i smakowite.

 

Na zdrowie!  

 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka