Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1941
BLOG

Elity III RP - gratyfikacja historyczna biedy umysłowej

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka Obserwuj notkę 27

 Dlaczego nie udało się wyeksportować Rosji Radzieckiej komunizmu do Europy Zachodniej?

Nie jest to wcale banalne pytanie.

Takim samym niebanalnym – z mojego punktu widzenia – pytaniem jest: dlaczego udało się wyeksportować Rosji carskiej protektorat do Rzeczpospolitej Obojga Narodów?

Decyduje o tym tak krucha rzecz: kultura polityczna. W konwencji „breaking news” można to sformułować w taki sposób: Elity nadają ton społeczeństwom. Formują aspiracje. Inspirują do działania. Wyznaczają zasady. Do tego szkieletu ludzkiego bytu jakim jest zbiór czynności fizjologicznych dodają tkankę i mięśnie kultury, tradycji i wartości.

Kim w zasadzie są elity?

Posłużę się przykładem: W 1904 roku majątek zadłużony majątek Garbowa nabył Bohdan Broniewski. Zamienił go w krótkim czasie w gospodarstwo przemysłowe (cegielnia parowa, gorzelnia, rektyfikacja, cukrownia, kolej wąskotorowa). Najbardziej egzotyczną przygodą przemysłowca (a w swoim czasie ministra handlu i przemysłu, absolwenta wydziału Politechniki Wiedeńskiej) była budowa cukrowni w Aszihe w Mandżurii. Po śmierci B. Broniewskiego obydwaj synowie kontynuowali tradycje przemysłowe.

 Mieczysław Broniewski był głównym akcjonariuszem 7 cukrowni w tym tej w Lublinie (dla niego – podobno – Melchior Wańkowicz wymyślił slogan reklamowy – „Cukier krzepi”) i pasjonatem sztuki (kolekcja została zagrabiona przez Niemców w czasie II w. św. I bezpowrotnie utracona).

Zygmunt Broniewski – ochotniczo wstąpił do formującego się 3 Pułku Ułanów odrodzonego Wojska Polskiegoi z nim walczył w wojnie polsko – sowieckiej w 1920 roku. Później był gen. brygady NSZ.

Pałac w Garbowie po wejściu wojsk sowieckich został znacjonalizowany a następnie przekształcony w magazyn i mleczarnię a potem zamieszkały w nim rodziny milicjantów.

Oto znak czasu.

Kto po Polsce podróżuje i Polskę kocha i ciekawi go jej historia widział wiele dworków szlacheckich w tym wiele z nich popadających z roku na rok w ruinę (vide: pałac w Mordach – właściciel sądził się przez wiele lat aż w końcu zaproponowano mu by sobie kupił swój własny pałac od Akademii Siedleckiej). Kto znalazł czas, aby dowiedzieć się cokolwiek o ich właścicielach ten wie, że w latach wymazania Polski z map Europy te właśnie miejsca były źródłem emanacji kultury, patriotyzmu jak i postępu gospodarczego.

Ten duch zniknął z naszego krajobrazu kultury po tym jak w Polsce zainstalowała się nowa władza ludowa. Mógł się odrodzić po 1989 roku, ale Polska (inaczej niż inne państwa postsowieckie) nie potrafiła zmierzyć się na poważnie ze zwrotem tego, co zostało zagrabione dawnym właścicielom. Prawo własności – rzecz święta, ale nie dla elit III RP.

Jak pisze Michał Rożek w książce „Etos dworu szlacheckiego” – „Odrodził się pseudodwór, lecz brakło Jaśnie Pana. Dziedzica osadzonego w dworskim etosie. Mamy za to nuworysza o niejasnej przeszłości. Niejako ubocznym produktem (…) awansu (społecznego  - mój dopisek) był półinteligent – człowiek niedouczony, bez kindersztuby, bez biegłej też znajomości języka polskiego, za to bez najmniejszych kompleksów. […] Brakło też trzech łaskawych wróżek rządzących dworem: uprzejmości, dobroci, taktu. (…) Brakuje empatii i kultury, postrzeganej jako sposób doskonałości.

A kim są elity III RP?

Nie da się zrozumieć fabrykowania elit po przejęciu władzy przez komunistów bez pojęcia awansu społecznego.

Awans społeczny w Polsce Ludowej – inaczej niż w innych krajach zachodnich - nie był następstwem wiedzy, talentu, bogactwa, osiągnięć. Był następstwem analfabetów, prymitywów, najpodlejszych charakterów (proszę przeczytać np. opis zachowania się chłopów w książce J. Siedleckiej – „Czarny ptasior” o Jerzym Kosińskim). Gratyfikacja historyczna dla biedy umysłowej (pisze o tym zjawisku R. Pipes – „Rosja bolszewików”: do szkolnictwa wyższego garnęli się ci, co należeli w przyszłości do elity. Wprawdzie administracyjnie umożliwiono studiowanie tym na których władza sowiecka chciała się oprzeć, ale ze względu na ich niski poziom umysłowy i kod kulturowy większość z nich rezygnowała ze studiów).

Rozważmy to jak wytapiała się polska elita prawnicza.

Aby wykształcić prawników powołano do życia Centralną Szkołę Prawniczą imienia Teodora Duracza w Warszawie - tzw. "Duraczówkę".

Tadeusz Płużański: "W 1949 roku dr Emil Merz, jeden z oprawców generała Augusta Emila Fieldorfa "Nila" pisał o szkołach: "Powstały one w wyniku zapotrzebowania społecznego, wymiar sprawiedliwości Polski Ludowej nie mógł bowiem oprzeć się wyłącznie na przedwojennych kadrach sędziów i prokuratorów, którzy dzięki ciążącemu na ich umysłowości balastowi ideologii burżuazyjnej, z trudem tylko przystosowywali się do nowych stosunków i nie podążali za biegiem wypadków. Chodziło o wprowadzenie do organów wymiaru sprawiedliwości ludzi świeżych, nowych, nie mających wprawdzie częstokroć matury licealnej, posiadających natomiast pewien staż pracy politycznej lub społecznej, doświadczenie życiowe, a nade wszystko - instynkt klasowy. Uniwersytety ludzi takich dostarczyć nie mogły. Dlatego stworzono Szkoły Prawnicze, do których wstęp mają tylko odpowiednio dobrani ludzie, skierowani przez partie polityczne i związki zawodowe."

Absolwenci tej szkoły trafiali bezpośrednio do składów orzekających w procesach politycznych z lat 1948–1953.Ze względu na to, że w obszarze prawniczym występuje patologia znana społeczeństwom średniowiecznym (ojciec szewc to i syn szewc i jego dzieci też) to DNA polskiej elity sądownictwa nadal ma ten sam nadany w początkach PL wzór.

Do czego zmierzam?

Elita z okresu poprzedzającego PRL była elitą polską. Zasiedziałą tutaj. Polskość to było coś dlaczego i warto żyć i umierać i uczyć się i pracować. Była światłem w ciemności. Perłą w koronie.

Elita PRL i jej spadkobierczyni – elita III RP – jest elitą mieszkającą i bogacącą się w Polsce. Ale to nie jest elita, która myśli kategorią polskich interesów. Sam fakt, że rozmowy knajackie są przedstawiane przez premiera DT jako rozmowy pełne troski o Polskę jest żenujący. Tak troszczymy się o ten syf i folklor obywatele a świat nas kusi, lecz my tu dla Was w tak trudnych warunkach poświęcamy swe zdrowie (ironia).

Taka elita to jeden z czynników hamujących rozwój gospodarczy Polski.

Przykład: Niemcy rocznie wypuszczają na rynek 100 tys. inżynierów. A i tak jest deficyt i niemieccy przedsiębiorcy kuszą inżynierów z innych krajów. Polska wypuszcza na rynek rocznie 23 tys. inżynierów, ale znaczna część wyjeżdża z Polski. Niemcy jako państwo inwestują najwięcej w Europie w naukę i nowe technologie – rocznie około 70 miliardów euro. Ponadto z pieniędzy niemieckiego podatnika finansowane są instytuty badawcze takie jak Frauenhofer-Institut czy Max-Planck-Institut. Ich filie na terenie całego kraju pracują wraz z przedsiębiorcami między innymi nad wynalazkami, które nie od razu można wprowadzić do opłacalnej produkcji seryjnej. Co w tej mierze mógłby powiedzieć polski rząd przyciśnięty do muru – „Nie ma pieniędzy, nie ma pieniędzy – jeszcze nie wyciśnięte z tłustych misiów”. Wiadomo – pierwszy milion trzeba ukraść a tak jak bogactwo elity PRL zaczyna się od ograbienia współobywateli tak samo zaczyna się bogactwo elit III RP. To be continued – można powiedzieć. Zachód, ale dziki.

 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka