Jan Herman Jan Herman
130
BLOG

Samotność doskwiera. Polityczna – najbardziej

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 0

Wczoraj, zmierzając od Placu Trzech Krzyży do Ambasady Węgierskiej, zobaczyłem na ulicy ambasadora USA. Już miałem go – po protokolarnym ukłonie – zagadać, ale idący za mną inny dżentelmen okazał się jego znajomym i w ten sposób uniknąłem skandalu polegającego na tym, że powiedziałbym mu to co teraz piszę.

Czy ktoś pamięta jeszcze tzw. Plan Rapackiego? Cytuję za portalem Stosunki Międzynarodowe: „Plan Rapackiego – to polski projekt utworzenia strefy bezatomowej w Europie Środkowej. Był kontynuacją polskich wysiłków dyplomatycznych w dziedzinie częściowych kroków rozbrojeniowych. Jedną z bezpośrednich przyczyn sformułowania koncepcji strefy bezatomowej był impas w rokowaniach Podkomisji Rozbrojeniowej ONZ w Londynie. W 1957 na XII sesji ZO ONZ minister spraw zagranicznych PRL Adam Rapacki złożył oświadczenie o gotowości Polski wprowadzenia w życic zakazu produkcji i magazynowania broni jądrowej na swoim terytorium, pod warunkiem przyjęcia takich zobowiązań przez oba państwa niemieckie. Czechosłowacja wyraziła gotowość przyłączenia się do strefy. Pełniejsza wersja planu Rapackiego została zawarta w memorandum rządu PRL z 14 lutego 1958 wręczonym przedstawicielom dyplomatycznym Belgii, CSRS, Danii, Kanady, NRD, USA, W Brytanii i ZSRR oraz RFN. Proponowana strefa bezatomowa miałaby objąć terytoria 4 państw: Polski, CSRS, NRD i RFN. Zobowiązania wynikające z ustanowienia strefy rozciągałyby się też na 4 mocarstwa dysponujące bronią jądrową, oraz na inne państwa, których wojska stacjonowały na obszarze któregoś z państw objętych strefą. W obrębie strefy obowiązywałyby zakazy: produkcji i magazynowania broni jądrowej, rozmieszczania sprzętu i urządzeń do jej obsługi oraz używania jej przeciwko obszarowi strefy. Państwa w strefie zobowiązałyby się do nieprodukowania, nieutrzymywania, niesprowadzania lub niezezwalania na rozmieszczanie na swych terytoriach broni jądrowej, oraz nieinstalowania lub niedopuszczania na te terytoria sprzętu i urządzeń do obsługi broni jądrowych. Cztery mocarstwa atomowe (ZSRR, USA, Wielka Brytania, Francja) byłyby związane zakazem utrzymywania broni jądrowej na obszarze strefy, instalowania tam sprzętu i urządzeń do obsługi broni jądrowej oraz przekazywania tej broni i sprzętu rządom lub innym organom sprawującym władzę na tym obszarze.”

Nawet jeśli uwzględnić, że dla zgłoszenia takiej inicjatywy musieliśmy być „zblokowani” politycznie (tu: z ZSRR) – to tylko ślepiec nie widzi, że Polska kopę lat temu traktowana była poważnie przez całą międzynarodówkę, na co znalazłoby się kilkanaście innych powodów.

Tę właściwość państwo o nazwie Rzeczpospolita Polska utraciło na długo, o czym świadczy wypowiedź faceta, zabierającego głos nie mając po temu widomych powodów i w sprawie, w której nikt tego nie oczekiwał od niego. Co ma FBI do globalnej optyki historycznej?

 

*             *             *

Nie mam w zwyczaju komentowania idiotyzmów. Nie sądzę też, że szef FBI to tępy nieuk plotący gdzie popadnie to, co mu ślina na język przyniesie. Czytał z kartki, więc jakiś „proces redakcyjny” się odbył.

Wiążę tę wypowiedź z dłuuugim procesem marginalizowania Polski na arenie gospodarczej (to głównie rękami Europy i Rosji) oraz na arenie stosunków międzynarodowych (tu Bruksela tylko dokręca śrubę amerykańską.

Jeszcze niedawno Polska miała szansę – w kiepskiej zresztą i nieczystej sprawie – liderować Europie Środkowej w służbie amerykańskiemu projektowi rugowania Rosji z Morza Czarnego z wykorzystaniem Majdanu. Jak pamiętamy, niejaki księciunio-murgrabia z Chobielina zachował się tam jak jego kumple ze studenckiej korporacji (Klub Bullingdona), czyli rozpirzył dokumentnie misterny plan (czytaj: TUTAJ). Co prawda, Polacy nadal są informowani, że ów osobnik wielkim był i zacnym dyplomatą, ale umówmy się, że on sam jest coraz mniej znaczącą postacią (i swoją osobą osłabia inny ważny urząd państwowy), a Polska w wyniku jego dyplomacji (no, dobrze, nie tylko) jest dziś poza procesem ukraińskim, USA zaś bardziej dopieszczają w tej sprawie Estonię.

Polska w okresie Transformacji, otworzywszy szeroko swoje wrota dla europejskiej kolonizacji, jednocześnie zdradzała Europę z USA, wymachując kikutem po szabelce w rozmaitych amerykańskich akcjach wojennych, dziś już wiemy, że mających wielokrotnie posmak zbrodni wojennych. Zdrada była jeszcze dalej posunięta: upierdliwy księgowy zauważyłby, że w jakiś diaboliczny sposób europejskie dotacje dla Polski częściowo zasilają budżet amerykański, pod pozorem zakupu stamtąd rozmaitych demobilizowanych zabawek wojennych. Koszty niematerialne (wizerunek, reputacja) takiego postępowania będzie Polska płaciła jeszcze długo i właściwie bez końca. Chyba że przestanie być suwerennym państwem, na co się zanosi. Czy premier i wicepremier suwerennego, średniego powierzchniowo, 38-milionowego państwa z dnia na dzień udają się na saksy do metropolii, tuż po wygranych wyborach? Czy – kiedy porównywalne państwo sąsiednie wciągane jest w niebezpieczne działania wojenne – suwerenne państwo pozwala sobie na odsunięcie od dyplomacji i od poważnych rozwiązań ekonomicznych w takiej sprawie? Czy suwerenne państwo nie może, po prostu, odstąpić od programu wielkich zakupów wojskowych od mocarstwa, które traktuje Polskę jak zasmarkańca, poniżając w procesie wizowym, wysyłając mejlem instrukcje do polskich urzędników, i opluwając w sprawie Holokaustu? Może, ale musi być suwerenne.

 

*             *             *

Jeszcze niedawno Polska błyszczała w Europie Środkowej jako miejsce, gdzie narodziła się Solidarność. Robiła też za lidera przemian rynkowych (dopiero teraz konstatujemy jako kraj, że to jednak nie był festiwal sukcesów). Przez ponad pokolenie Polak kierował najpotężniejszą instytucją duchową i zarazem globalnym lobby. Taki kapitał zdarza się rozmaitym krajom raz na kilka stuleci. I co? Dziś byle łach pluje na nas skąd zechce, a największy globalny chuligan, wciągnąwszy nas do swojej bandy – czochra nas przy każdej okazji i częstuje skórkami od banana, mało pożywnymi, za to śliskimi.

Gdyby jakieś minimum szacunku wobec nas zachowano – to choćby „prywatnie” szeryf z FBI zadzwoniłby do ambasadora Polski i wydukał jakieś protokołem przewidziane słowo. Ale nawet tego nie będzie, bo i po co? Trędowaty – to trędowaty. I tak nikt się na nim nie ujmie. Ani Francuz, ani Niemiec, ani Brytyjczyk, ani Hiszpan. Literalnie nikt.

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka