Jan Herman Jan Herman
656
BLOG

Między Balcerowiczem a Ikonowiczem

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 8

Balcerowicz jest jednym z wiodących budowniczych systemu-ustroju zawiadującego Polską, Ikonowicz jest alterglobalistą i obrońcą ofiar systemu-ustroju, czasem deklaruje, że jest antysystemowy.

Przypomnę najmłodszym, że jeden jest byłym instruktorem Komitetu Centralnego PZPR i nieformalnym liderem grupy redagującej kiedyś (w PRL) tzw. „reformę trzydziestolatków”, a drugi wraz z ojcem – sprawozdawcą prasowym – w tym samym czasie podróżował po świecie byłych „demoludów” i ponoć samemu Fidelowi siadał na kolanach.

Mówię o aktualnych wskazaniach politycznych, skrajnie przeciwnych.

Przedwczoraj brałem udział w dyskusji w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym, której mottem przewodnim były wątpliwości co do drogi ustrojowej obranej przez Polskę w ostatnim pokoleniu. Wczoraj zaś odwiedziłem Instytut Wolności, który – sam goszcząc w siedzibie Krajowej Izby Gospodarczej – zaprosił na debatę o stanie Państwa kilku fachowców z różnych dziedzin.

Debata dotyczyła Państwa i jego zdolności (mocy) zarządzania sprawami publicznymi. Mimo, że panelistów było aż sześciu – rozmowa przebiegała sprawnie. I jeszcze starczyło czasu dla publiki.

Podobało mi się, że panowie od razu milcząco przyjęli, iż podstawową rolą Państwa jest dbałość o infrastrukturę krytyczną[1] oraz o to co można nazwać usługami powszechnymi[2]. Paneliści podkreślali, że są w każdej rzeczywistości tzw. strategiczne funkcje Państwa, które ono realizuje kreując własne, państwowe formuły dla infrastruktury krytycznej i usług powszechnych, albo powierzając tę robotę „operatorom” prywatnym czy uspołecznionym. Pokazywano, że Państwu wychodzi to nieźle w przypadku telekomunikacji (telefonia, internet), nieco gorzej w mediach (KRRIT), które gubią się w misji i skłaniają się ku komercyjnemu badziewiu, zapominając o elementarnym bezstronnym użytecznym serwisie (podano dobre praktyki AFP), fatalnie w kolejnictwie (gdzie zamyka się na głucho nierentowne linie i stacyjki), byle jak w drogownictwie albo w energetyce.

Wyodrębniono obowiązki Państwa: dbałość o techniczny i logistyczny poziom obsługi ludności, zdolność i zarazem skłonność do udrożniania węzłów i wąskich gardeł, czuwanie nad powierzonym minimum strategicznym, dbałość o suwerenność-bezpieczeństwo(więc też suwerenność Kraju i Ludności) w przestrzeni międzynarodowej.

Spotkanie uważam wtedy za dobre, kiedy się czegoś na nim uczę albo kiedy „zbiorę dowody” na słuszność swoich koncepcji. To spotkanie uważam za dobre.

Powtórzę, com powiedział, jako uczestnik całej fali podobnych spotkań mających miejsce ostatnio:

  1. Cieszy bardzo, że Milton Friedman[3] nie jest już jedynie słusznym panem bogiem polskiej polityki gospodarczej, a liberalne rozwiązania nie są już nabożnie przyjmowane jako najlepsze z możliwych, bez sprawdzania innych;
  2. Skoro udało się prywatny, w tym obcy kapitał poskromić w dziedzinie telekomunikacji, tak by służył ludziom tanio a jednocześnie wypełniał „sekretne” zadania dla organów, urzędów i służb – to dlaczego nie udało się to np. w bankowości i ubezpieczeniach, które dokonują zarówno drenażu zasobów ludności i firm i wywożą zyski do macierzystych krajów, jak też dość dowolnie „selekcjonują” firmy na te którym biznesy „wychodzą” i te, które „trzeba poskromić”, z doprowadzeniem do bankructwa włącznie?
  3. Jeśli już mowa o „powierzaniu Państwu” strategicznych funkcji i kontroli nad infrastrukturą krytyczną oraz nad usługami powszechnymi – to KOGO paneliści wskazują jako suwerena powierzającego? Pytanie to było o tyle potrzebne, że wszyscy paneliści zgodnie postrzegają Państwo jako „autokefaliczne”: parlament uchwala, rządy zarządzają, administracja wykonuje aż do „wysuniętych placówek” terenowych;

Pozwoliłem też sobie na uwagę w moim stylu: dopóki Państwo samo sobie będzie wyznaczać cele i zadania, a samorządy (właściwie administrację terenową) traktować jako podrzędnych wykonawców i biorców – wszelkie patologie i niedoróbki będą się pojawiać właśnie na poziomie Państwa. Zatem postulat odwrócenia ról, aby to samorządy definiowały zarówno Państwo, jak też jego strategiczne funkcje i zadania – wydaje się na czasie, zwłaszcza wobec coraz bardziej widocznej niekompetencji i gatunkowo ważkich wpadek.

 

*             *             *

Uwaga na temat Miltona Friedmana w widoczny sposób poruszyła Prof. Witolda Orłowskiego[4]. Ale zacisnął zęby i zmilczał. Natomiast na postulat odwrócenia ról w relacji Samorząd-Państwo zareagowali żywo i jednakowo wszyscy paneliści, przy czym wiceminister MON Maciej Jankowski odkrywczo zauważył, że Państwo to „my wszyscy” (oj, poedukujmy się jeszcze), a były minister Skarbu Wojciech Jasiński podpowiedział, że władza oparta na nad-podmiotowości samorządów będzie podobna władzy mafijnej.

Sądzę, że za stołem siedziała szóstka „ludzi Państwa” (szef Instytutu Sobieskiego, szef Instytutu Pocztowego, wiceminister obrony, były doradca Prezydenta, były Minister Skarbu dziś posłujący, i jeszcze jeden poseł) wykonujących swoje zadania – ufam – rzetelnie, na swoją miarę. Ich wspólną wadą jest właśnie nomenklaturowa nieumiejętność spojrzenia na Państwo oczami szaraka, któremu – wytrąciwszy z ręki samorządność – wytrąca się teraz obywatelskość.

Jeden z uczestników „z sali” (niezależny doradca) zarzucił panelistom, że Państwo utożsamiają z Władzą i z tej optyki wyprowadzają swoje poglądy. Nie posunąłbym się tak daleko: oni po prostu fakt, że decydują o jakichś „kawałkach” Kraju i Ludności uważają za swój oczywisty przymiot i wedle swoich tak pojętych „mocy” odnoszą się zarówno do siebie wzajemnie, jak też do nas, szaraków. Kiedy coś nie tak poczynią – zawsze są przecież społecznicy i „ikonowicze”, którzy zakrzykną i poprawią… Ale bez przesady, prawda?

Pytanie o suwerena politycznego w Polsce – nadal aktualne. No, bo sama instytucja „wyborów” (czytaj: głosowań na podsuniętych kandydatów) – to chyba dalece za mało…?

 

 

[1] Infrastruktura krytyczna – to ustawowo zdefiniowany pakiet obiektów, instalacji i systemów (sieci-struktur), które uznaje się za kluczowe dla sprawnego funkcjonowania i bezpieczeństwa Państwa, Gospodarki, Ludności;

[2] Usługi powszechne nie są zdefiniowane ustawowo, pojęcie to wprowadził zapewne Instytut Pocztowy (Przemysław Sypniewski), zamykając w nim taki typ usług sieciowo-systemowych, który stanowi minimum dla każdego mieszkańca-obywatela i powinien być dostępny każdemu, na całym terytorium danego kraju, z zachowaniem wymaganej jakości i po przystępnej cenie (np. dostarczanie listów, internet, transport publiczny osobowy;

[3] Milton Friedman był liberałem-monetarystą, inspiratorem i złym duchem wielu „zimnych i bezwzględnych” eksperymentów gospodarczych w krajach, które nie oparły się amerykańskiemu urokowi. W moich oczach (JH) monetaryzm to koncept, który ortodoksyjnie stawia na udrożnienie przepływów gospodarczych, szczególnie finansowych-budżetowych, pozostawiając przedsiębiorcom obszar wytwarzania dóbr, usług i możliwości. To jest tak, jakbyśmy wciąż od nowa pogłębiali i regulowali kanały w delcie rzeki, nie interesując się tym, co się dzieje na wysepkach, które ta delta ogarnia;

[4] Liberalizm uważam od dawna za utopię, bo milcząco zakłada on, że ludzka przedsiębiorczość nie jest skłonna do odruchów monopolizacyjnych (koncentracja, centralizacja). Sami liberałowie za każdym razem, kiedy „ustępują” konceptom regulowania życia publicznego, przyznają „z obrzydzeniem”, że czasem Państwo powinno „przywracać stosunki rynkowe”: tak też czyni W. Orłowski;

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka