Ludwiq Ludwiq
2007
BLOG

Kiedy znaleziono ciało Pana Prezydenta?

Ludwiq Ludwiq Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 8

Do dnia dzisiejszego godzina odnalezienia ciała pana prezydenta nie jest dokładnie ustalona. W dniu katastrofy w Smoleńsku Ria-Nowosti informowała przed godziną szesnastą czasu polskiego, że ciało śp. Lecha Kaczyńskiego zostało znalezione na miejscu katastrofy.

W dniu 10 kwietnia o godz. 15:48 czasu polskiego (godz. 17:48 czasu moskiewskiego) rosyjska agencja RIA-Nowosti podała, że na miejscu katastrofy odnaleziono ciało prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Identyfikacja_ofiar_katastrofy_polskiego_Tu-154_w_Smole%C5%84sku

Kiedy znaleziono ciało Pana Prezydenta?

http://ria.ru/incidents/20100410/220537407.html

Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podała około godziny 16-tej agencja RIA Nowosti. Według wstępnych danych, na miejscu katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem znaleziono ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego – podała agencja RIA Nowosti, powołując się na źródło w siłach bezpieczeństwa obwodu smoleńskiego, które pracują na miejscu tragedii.

http://www.macierz.org.pl/artykuly/spoleczenstwo/smierc_prezydenta_lecha_kaczynskiego_i_wladz_panstwowych.html

godz. 16.00 - trwa wydobywanie ciał, znaleziono ciało prezydenta Kaczyńskiego

http://www.mojeprzeloty.pl/nowosc.php?dzien=2010-04-10&org=pozostale

16.10 RIA-Novosti podaje nieoficjalną informację: Na miejscu katastrofy odnaleziono ciało Lecha Kaczyńskiego.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,9404926,10_kwietnia_2010__Rekonstrukcja_zdarzen__MINUTA_PO.html

16:10 RIA-Nowosti: Znaleziono ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego

https://docs.google.com/document/edit?id=1V8wC0nHsaLA2D8jBCXEMvgoQoBRj4ibhvCqLrPFWZ88&hl=en&pli=1

Ok. godz. 16.15 znaleziono ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego na miejscu katastrofy.
 
 
16:24 Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podała agencja prasowa RIA Nowosti, powołując się na wysokiej rangi przedstawicieli rosyjskich sił bezpieczeństwa.
 

Inne portale internetowe także podawały tę informację:

interia.pl o 16:05

Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podała agencja prasowa RIA-Nowosti, powołując się na wysokiej rangi przedstawicieli rosyjskich sił bezpieczeństwa.

http://fakty.interia.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje/aktualnosci/news-odnaleziono-cialo-lecha-kaczynskiego,nId,878037

money.pl o 16:30

Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podaje agencja RIA Nowosti.

http://news.money.pl/artykul/odnaleziono;cialo;prezydenta;kaczynskiego,128,0,608128.html

gazetalubuska.pl o 16:49

Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podaje agencja RIA Nowosti.

http://www.gazetalubuska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100410/KATASTROFA_SAMOLOTU_PREZYDENTA/834610439

onet.pl o 17:19

Ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zginął w wypadku lotniczym pod Smoleńskiem, zostało znalezione na miejscu katastrofy - podaje agencja RIA Nowosti.

Natomiast portal se.pl informował, że ciało prezydenta odnaleziono około 15:30 co nie jest oczywiście sprzeczne z wiadomością podaną przez Ria-Nowosti. Autorzy artykułu powoływali się na książkę "Smoleńsk. Zapis śmierci."

Dopiero ok. 15.30 odnaleziono ciało prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego.

Dramatyczna relacja pochodzi z książki Michała Krzymowskiego i Marcina Dzierżanowskiego "Smoleńsk. Zapis śmierci"

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/szukali-prezydenta-znalezli-10-cia_176792.html

Najpierw na teren wrakowiska wchodziła ekipa śledczych. Dopiero po oględzinach wołano strażaków, którzy wynosili odnalezione ciała i ich fragmenty i kładli je na folię przy murze". Prezydenckie ciało odnaleziono o 15.30 polskiego czasu. Od tamtej pory czuwali przy nim oficerowie BOR.

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/tak-bor-chroni-ciao-prezydenta-przed-rosjanami-wstrzasajace-zdjecie_176632.html

Informacja podawana w telewizji

https://www.youtube.com/watch?v=kspn3lwzp-0

Tymczasem oficer BOR-u będący na miejscu katastrofy zeznał, że informację o odnalezieniu ciała prezydenta otrzymał około 17:30.

Oficer BOR-u zeznał, że około 17:30 czasu polskiego jeden z funkcjonariuszy oraz polski konsul poinformowali go, że odnaleziono ciało prezydenta. Przesłuchiwany oficer powiedział prokuratorom, że był w tym czasie na miejscu i jako pierwszy zidentyfikował ciało.

http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-cialo-prezydenta-zidentyfikowano-po-ponad-8-godzinach-od-kat,nId,302608#

Roman Osica i Marek Balawajder, dziennikarze śledczy RMF FM, dotarli do funkcjonariuszy BOR, którzy powiedzieli im, że ciało prezydenta Lecha Kaczyńskiego zostało zidentyfikowane po 8 godzinach od katastrofy.

http://www.fakt.pl/Cialo-prezydenta-bylo-nagie-Znaleziono-je-po-8-godzinach,artykuly,85259,1.html

Zobaczmy zatem co na ten temat mówią pracownicy kancelarii prezydenta. Są to oczywiście ich bezpośrednie relacje w odróżnieniu od informacji powyższych.

Andrzej Duda przed Zespołem Parlamentarnym (2010-10-29)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101029/%24File/78_20101029.pdf

Telefony się rozdzwoniły wszystkie w naszym domu jakie mieliśmy tylko, żony, mojej córki, mój jeden, drugi, służbowy, prywatny. Wszystkie telefony po prostu dzwoniły, dzwoniła rodzina, znajomi. To był taki moment zupełnego oszołomienia. Ja też zacząłem dzwonić. Rozmawiałem telefonicznie z panem ministrem Łopińskim, który był wtedy w Gdańsku. Rozmawiałem telefonicznie z panią minister Bożeną Borys-Szopą, która była w Warszawie i której powiedziałem, co się stało i ona powiedziała, że w tak im razie natychmiast jedzie do Kancelarii. Rozmawiałem z panem minister Bochenek, która już właściwie jechała do Kancelarii. I nie wiem, gdzieś koło godziny może 9.30, może 10, tego już nie pamiętam dokładnie, rozmawiałem z panem ministrem Jackiem Sasinem, który był na miejscu w Smoleńsku. I w chwili kiedy ja z nim rozmawiałem, to on znajdował się już na miejscu katastrofy, to znaczy stał przy szczątkach samolotu. Był bardzo wstrząśnięty, nie zapomnę tej rozmowy do końca życia. I on mi powiedział, że wygląda na to, że wszyscy zginęli. Ja tylko go zapytałem, czy widział pana prezydenta. On powiedział, że nie. Więc ja, to pamiętam jak dziś, powiedziałem do niego:
- Jacek, szukajcie prezydenta! Szukajcie prezydenta - bo tam był z naszymi współpracownikami. I na tym po, on w pierwszej chwili o ile ja pamiętam powiedział chyba:
- Dobrze. I na tym ta rozmowa się skończyła, bo on mówił, że jeszcze musi jeszcze gdzieś tam dzwonić. No to były w ogóle takie urywane, szybkie rozmowy, wszystkie te rozmowy wtedy były takie urywane i szybkie. Natomiast, no i te telefony cały czas dzwoniły, mówię telefony prywatne, przede wszystkim różnych osób, dzwonili do mnie po prostu.
(strona 5)

I gdzieś około godziny 11, nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć, czy tuż przed 11 czy tuż po 11, ale na pewno było to około godziny 11, zadzwonił do mnie pan minister Lech Czapla, który pełnił obowiązki szefa Kancelarii Sejmu. I powiedział do mnie:
- Panie ministrze, pan wie jaka jest sytuacja? Więc ja powiedziałem, że ja oczywiście wiem jaka jest sytuacja. I że w związku z tym pan marszałek zaraz wygłosi oświadczenie o tym, że przejmuje do wykonywania tymczasowo obowiązki prezydenta. Ja zapytałem na jakiej podstawie? Na co pan minister mi odpowiedział, że na podstawie przepisu Konstytucji Rzeczypospolitej, który mówi o tym co się dzieje w przypadku śmierci prezydenta. Więc ja zapytałem:
- Czy ktoś z państwa - takie pytanie mu zadałem - widział ciało pana prezydenta?
Odpowiedź była:
- Nie.
- Czy otrzymaliście państwo jakąś notę dyplomatyczną ze strony rosyjskiej informującą o tym, że pan prezydent nie żyje? Odpowiedział mi:
- Nie. I powiedział do mnie:
- Panie ministrze, ale przecież to jest oczywiste. Ja powiedziałem:
- Nie, panie ministrze, dla mnie to nie jest oczywiste. I powiedziałem, że jeżeli pan marszałek Komorowski w takiej sytuacji wygłosi oświadczenie o przejęciu obowiązków, to będzie to dla mnie złamanie Konstytucji. On się bardzo zdenerwował. Padło kilka nieprzyjemnych słów między nami i rozmowa się skończyła.
(strona 5-6)

Po jakimś czasie, nie jestem w stanie w tej chwili powiedzieć po jakim, ale nie sądzę, żeby to trwało, żeby to trwało dłużej niż pół godziny czyli gdzieś powiedzmy może 11.30 zadzwonił do mnie szef Biura Analiz Sejmowych, którego znałem osobiście już od kilku lat, mogę powiedzieć, że jesteśmy w pewnym sensie kolegami. I powiedział do mnie, Znaczy zaczął ze mną rozmawiać na ten temat, była rozmowa jak prawnik z prawnikiem. (strona 6)

I ja wtedy zadzwoniłem do pana ministra Jacka Sasina po raz kolejny i powiedziałem Jackowi, który był wtedy moim bezpośrednim przełożonym, jako zastępca szefa Kancelarii, jaka jest sytuacja i pytając go, no jakie mam zająć stanowisko. No był bardzo zdenerwowany, Powiedział do mnie, jakby nie dał mi odpowiedzi, ale jak ja mu powiedziałem, co, jak, zrelacjonowałem mu tą rozmowę, to powiedział:
- Dobrze - mówi - dobrze zrobiłeś, rzeczywiście w takiej sytuacji przecież nie możesz się, nie można się na to zgodzić skoro oni pytają. I ja go wtedy zapytałem:
- Czy znaleźliście ciało pana prezydenta? On powiedział:
- Andrzej nie byliśmy w stanie tego zrobić. Nie byliśmy wstanie tego zrobić. Ja potem rozmawiałem z panem ministrem Sasinem, kiedy już wrócili po pewnym czasie i z tymi kolegami, którzy wtedy mu towarzyszyli, nie byli w stanie tego zrobić z różnych przyczyn. Po pierwsze, że rzeczywiście no nie było specjalnie warunków, żeby wejść tam po prostu na to miejsce i poruszać się wśród tych szczątków. No bo po prostu, znaczy Jacek mi mówił, że po prostu tam był, to było tak, to były tak strasznie tam, znaczy to było po prostu tam było tak strasznie to wszystko wymieszane, te szczątki samolotu i szczątki ofiar, że no mówi:
- Po prostu no nie byliśmy w stanie tam wejść - powiedział do mnie.
- Nie byliśmy w stanie tam wejść.
(strona 7)

Także w tej rozmowie Jacek mi powiedział:
- Że nie byliśmy w stanie. No i powiedział mi, że, chyba mi wtedy powiedział, że zamierza wracać jak najszybciej w takim razie, że rozważa to, że zastanawia się, co ma robić, bo ta sytuacja z tym co tutaj działo się w Warszawie bardzo go zaskoczyła, a miał świadomość, że de facto w tym momencie jest szefem Kancelarii czy wykonuje obowiązki szefa Kancelarii, ponieważ no był jakby wtedy świadomy tego, że pan minister Władysław Stasiak najprawdopodobniej nie żyje, a w każdym razie, że no że nie wiadomo gdzie jest. A regulamin Kancelarii wyraźnie mówił, że pod nieobecność szefa Kancelarii jego obowiązki wykonuje zastępca szefa Kancelarii. Także pod tym względem sytuacja była klarowna i pan minister Sasin zdawał sobie doskonale z tego sprawę.
(strona 8)

Ja w tym czasie już zmierzałem do pociągu, bo o ile pamiętam to wyjechałem z Krakowa około godziny 12. Nie pamiętam już dokładnie, wiem, że 12, może 12.10, bo pamiętam, że przyjechałem do Warszawy przed 15, no a pociąg jechał troszkę mniej niż trzy godziny w tamtym czasie. I w czasie podróży właściwie cały czas rozmawiałem przez telefon z różnymi osobami. Między innymi rozmawiałem też, no bo zastanawiałem się co w tej sytuacji robić. No też odczuwałem impas, duży, związany z tymi naciskami, które szły na mnie z Sejmu no i pewnym jednak no założeniem niebezpieczeństwa tej sytuacji. No powtarzam jeszcze raz, że podkreślano kwestię bezpieczeństwa państwa, w tych rozmowach wszystkich, które prowadziłem z przedstawicielami Kancelarii Sejmu. I zadzwoniłem, pamiętam, do pana ministra Granieckiego do Trybunału Konstytucjonalnego, mówiąc mu jaka jest sytuacja i po prostu pytając go, czy on nie uważa, że w tym momencie właśnie najlepszym rozwiązaniem jest to, żeby w tej sprawie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny. Czyli ten przepis, którego zastosowanie ja proponowałem, że po prostu prezydent tymczasowo nie może wykonywać swoich obowiązków, bo nie wiadomo, gdzie jest, w domyśle, i żeby jednak ten przepis zastosować. I nie spotkało się to z aprobatą ze strony pana ministra Granieckiego, nie mówił mi czy ktokolwiek z nim tego dni a wcześniej rozmawiał na ten temat, czy nie. Powiedział:
- Wie pan, no gdzie ja teraz zbiorę Trybunał, przecież sędziowie się rozjechali do domów, czyli po całej Polsce, to przecież ściągnięcie ich do Warszawy to są długie godziny, a tu jest sytuacja dramatyczna. W każdym razie ta rozmowa skończyła się jakby brakiem jego akceptacji dla tego rozwiązania.
(strona 8-9)

I gdzieś, o ile pamiętam, około godziny 14 otrzymałem telefon kolejny od pana ministra Lecha Czapli, o ile pamiętam, był to pan minister Lech Czapla, który mi powiedział, że przyszedł telegram od prezydenta Miedwiediewa do pana marszałka informujący o tym, że pan prezydent Rzeczypospolitej Polskiej profesor Lech Kaczyński nie żyje. I że również odbyła się rozmowa telefoniczna pomiędzy panem, o ile pamiętam tą rozmowę pomiędzy mną a Kancelarią Sejmu, to o ile ja to pamiętam, to mi powiedziano, że była to rozmowa pomiędzy panem, telefoniczna pomiędzy panem marszałkiem Komorowskim a panem prezydentem Miedwiediewem. A w każdym razie na 100% pewny dzisiaj jestem, że powiedziano mi, że przyszedł i dokument pisemny, i dodatkowo odbyła się taka rozmowa telefoniczna na, na najwyższym szczeblu, bezpośrednio po prostu. I że, że jakby no było to złożenie kondolencji, i też telefoniczne zawiadomienie, o tym, że, że prezydentem Rzeczypospolitej zginął w tej katastrofie smoleńskiej. No i zapytał się mnie wtedy pan minister Lech Czapla:
- Jakby co ja na to. No ja miałem świadomość, że biorąc pod uwagę treść polskich przepisów, no to śmierć jest potwierdzona aktem zgonu, tak. Natomiast sytuacja była szczególna i znów było powołanie się z tamtej strony na kwestie bezpieczeństwa państwa. No i ja pamiętam, że wtedy powiedziałem:
- No cóż, no mówię jeżeli pan prezydent Miedwiediew przysłał oficjalną notę dyplomatyczną informującą o tym, że prezydent Rzeczypospolitej Polskiej nie żyje, no to ja rozumiem, że no najwyższa władza Federacji Rosyjskiej tą informację ma absolutnie pewną i potwierdzoną czyli, że jest to fakt. No i powiedziałem:
- No to róbcie państwo jak uważacie. Proszę pan marszałek niech robi jak uważa. I właściwie na tym ta rozmowa się zakończyła.
(strona 9)

Zresztą z późniejszych informacji, które podchodzą od osób, które tam na miejscu były, ja wiem, że wtedy absolutnie jeszcze ciała pana Prezydenta nie odnaleziono, około godziny 11. Czyli tak naprawdę no nie było wiadomo co się stało z prezydentem Rzeczypospolitej Polskiej. (strona 12)
 
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Bardzo dziękuję panie ministrze. Ja tylko dla państwa informacji, bo może nie wszyscy się w tej sprawie orientują, a to nie padło, no i oczywiście pan wtedy tego nie mógł wiedzieć, podam, że data odnalezienia zwłok, nie stwierdzenia śmierci, tylko odnalezienia zwłok, chociaż ze względu na stan zwłok, to było tożsame, pana prezydenta godzina dokładna, to jest 19.30 czasu moskiewskiego. Do tego czasu nikt nie widział zwłok pana prezydenta, 19.30 czasy moskiewskiego czyli 17.30 czasu polskiego. Informacje, które były podawane na ten temat różne inne, że 15, że 17 itd. nie są zgodne z prawdą, 19.30 czasu moskiewskiego. Do tego czasu nikt nie widział zwłok pana Prezydenta. To wszystko z mojej strony. (strona 14)
 
BOR zjawił się na miejscu katastrofy wraz z panem ministrem Jackiem Sasinem, który mi powiedział, że jak po prostu zobaczył - będąc w Katyniu na miejscu gdzie miały się odbyć uroczystości - nagle, że coś się dzieje, że jest jakieś poruszenie wśród funkcjonariuszy BOR, straszne, że biegną oni w kierunku samochodów. Więc wtedy on pobiegł za nimi i pyta:
- Co się dzieje? A oni mówią:
- Że coś się stało, coś się stało! Jeszcze mu wtedy nie chcieli powiedzieć, co.
Tak mi to relacjonował, przynajmniej o ile pamiętam taka była ta relacja. No i wtedy on jakby w końcu wycisnął tam z któregoś z tych oficerów, że jest jakiś problem z samolotem, że coś się stało z samolotem i wsiadł z nimi po prostu do samochodu. No mówi, prawie, że na siłę, bo nie bardzo chcieli go zabrać.
- Panie ministrze, ale tu, ale samochód musi być specjalny dla pana. A on:
Nie wygłupiajcie się panowie, siadam z wami. No i pojechał z nimi na miejsce katastrofy. Także tymi oficerami BOR, z tego co ja, co mi mówiono, to tymi oficerami BOR, którzy pierwsi znaleźli się na miejscu katastrofy byli właśnie ci oficerowie BOR, którzy przyjechali razem z panem ministrem Jackiem Sasinem.
(strona 25-26)
 
Ostatni fragment nie jest do końca zgodny z relacją Jacka Sasina. Proszę porównać.
 
To znaczy tak, ja mogę dodać do tego, co powiedziałem i co pan minister powiedział, tylko jedną rzecz, a mianowicie taką, że pierwszymi chyba osobami ze strony polskiej, przynajmniej ja mam taką wiedzę, które tam były na miejscu, to był, to była, to były osoby towarzyszące ambasadorowi i, czyli oczekujące po prostu na lądowanie samolotu, wśród tych osób był pracownik naszej Kancelarii pan Marcin Wierzchowski. I ja z nim rozmawiałem, i on mi to opowiadał, że on ta był razem z ambasadorem, i że oni no tam usłyszeli ten huk taki specyficzny, po czym zaczął się jakiś ruch, i oni wskoczyli do samochodów, i pojechali w tamtym kierunku, od razu. Natomiast ja nie wiem czy pan ambasador miał ze sobą jakąś własną ochronę z Biura Ochrony, własnych oficerów z Biura Ochrony Rządu czy nie? (strona 28)
Czy ambasador Bahr i Marcin Wierzchowski słyszeli jakiś huk? Z ich relacji wynika, że raczej nie.

Jacek Sasin przed Zespołem Parlamentarnym (2010-10-06)

Zacząłem rozmawiać z ambasadorem, co, co w tej chwili tutaj należałoby zrobić. Miałem taki, miałem w pewnym momencie taki pomysł, mówię, no trzeba jakby nie wiem zacząć szukać ciała prezydenta. Zresztą rozmawiałem z ministrem Dudą też w międzyczasie, połączyłem się tam będąc na miejscu. I on mówi do mnie:
- Jacek, czy widziałeś ciało prezydenta?
Więc ja mówię, że nie widziałem. On mówi:
- Rozejrzyj się, czy znajdziesz ciało prezydenta. Więc ja zacząłem tam trochę chodzić tak pomiędzy tymi, tymi częściami, ale stwierdziłem, że tak naprawdę nie jestem w stanie tutaj ani nikogo zidentyfikować, ani jakby, znaczy miałem taki też, myśl, że jednak zdecydowana większość tych ciał, nie widziałem ich zbyt wielu, to, to stwierdziłem, że jednak, wiedziałem, że na pokładzie było 96 osób, a widziałem zaledwie kilka ciał, no które, które były rozrzucone. Więc stwierdziłem, że tak naprawdę większość ciał znajduje się gdzieś tam prawda w samolocie, prawda, czy pod tymi, pod tymi częściami samolotu. Więc stwierdziłem, że nawet nie będę w stanie w żaden sposób się tam dostać.
(strona 10)

No to był taki dramatyczny bardzo moment, zaczęła się msza. Ja na wstępie tej mszy uczestniczyłem, natomiast po jakiś tam 20 minutach mnie więcej stwierdziłem, że jakby nie mogę sobie pozwolić na dłuższe uczestniczenie we mszy, tylko tak naprawdę muszę się połączyć przede wszystkim z Warszawą i zacząć ustalać jakieś działania dalsze, które powinny zostać podjęte. Udało mi się połączyć już, i z ministrem Łopińskim rozmawiałem, i rozmawiałem z ministrem Dudą. Kiedy byłem na cmentarzu jeszcze, właśnie minister Duda telefonicznie zaczął mnie informować o tym jakie działania zostały podjęte. I to jakby przechodząc już do tego trzeciego też tematu, one się zazębiają w tym memencie, jakie działania zostały już podjęte tutaj ze strony Kancelarii Sejmu i pana marszałka Komorowskiego zmierzające do przejęcia funkcji prezydenta Rzeczypospolitej przez marszałka Komorowskiego. (strona 12)

Więc zadzwonił do mnie minister Duda i mówi:
- Jacek, powinieneś jak najpilniej wrócić do Warszawy, bo - użył nawet takiego sformułowania - bo tu już trwa zamach stanu. Ja zacząłem go wypytywać o szczegóły i on mi właśnie mówi, że właśnie miał telefon od, a był jeszcze w Krakowie wtedy, bo on był, cała sytuacja zastała go w Krakowie. I on mówi, że miał telefon od ministra Czapli, szefa Kancelarii Sejmu, który mówił, że, który poinformował ministra Dudę, że należy pilnie przygotować dokumenty stwierdzające, stwierdzające, że no jakby stanowisko prezydenta Rzeczypospolitej zostało zwolnione i zgodnie z Konstytucją obejmuje je marszałek Sejmu.
(strona 12)

To wszystko mówię według relacji Andrzeja Dudy, który mi relacjonował to. On odmówił tego, wykonania tych czynności, twierdząc, że nie ma żadnych miarodajnych informacji świadczących o tym, że prezydent państwa nie żyje. I zapytał ministra Czaplę, na jakiej podstawie on oczekuje wykonania tego typu czynności? Minister Czapla go poinformował, że przecież w telewizji podano, że prezydent zginął. No więc Andrzej Duda mówi mi:
- No ja – mówi - powiedziałem jemu dosyć w ostrych słowach, że nie będzie na podstawie paska w TVN24 nie będziemy wykonywać czynności konstytucyjnych. No i ta rozmowa się skończyła.
(strona 12-13)

Tak jak mówię, i o ile, ja nie jestem prawnikiem, ale o ile się orientuję, no powinno być stwierdzenie tak naprawdę dokumentem, który, dokumentem któryby stwarzał, otwierał jakby drogę do tego, żeby marszałek Sejmu przejął funkcję zgodnie z Konstytucją prezydenta Rzeczypospolitej powinno być formalne stwierdzenie, no w tym przypadku zgonu prezydenta Rzeczypospolitej. No takie formalne stwierdzenie oczywiście nie mogło w godzinach przedpołudniowych nastąpić, bo, żeby formalnie stwierdzić zgon, no to musi być, po pierwsze ciało zidentyfikowane osoby. No jeśli, o ile się orientuję, powtarzam jeszcze raz, nie jestem prawnikiem, jeśli nie ma ciała, no to musi być orzeczenie rządu, sądu - przepraszam - o tym, że ktoś umarł. Więc w tym przypadku no ciało zostało zidentyfikowane dopiero w godzinach popołudniowych, czy wieczornych przez ...
Głos z sali: Tak, wieczornych.
Pan minister Jacek Sasin: Wieczornych, przez pana premiera Kaczyńskiego. Więc oczywiście w tym momencie kiedy, o którym mówimy czyli w godzinach przedpołudniowych, formalnie nie można było stwierdzić, tego, że prezydent Rzeczpospolitej nie żyje, nawet jeśli można było domyślać. No jednak wydaje mi się, że kwestie konstytucyjne nie powinny się opierać na domysłach tylko na faktach. Więc, ale myślę, tutaj mówię, minister Duda tutaj będzie na pewno osobą, która więcej będzie w stanie na ten temat powiedzieć. (strona 18-19)

Pan minister Jacek Sasin: Więc jeśli chodzi o pierwsze pytanie, nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie. Znaczy, minister Duda do mnie z tą informacją dzwonił, kiedy ja byłem już z powrotem na cmentarzu, czy, zaraz, załóżmy, że na lotnisku spędziłem 10., 11., no gdzieś myślę, że to były godziny przedpołudniowe, to musiała być 11., myślę, gdzieś mniej więcej taka godzina. Ale ja myślę, że minister Duda po prostu będzie w stanie pewnie precyzyjniej to podać. No bo ja, tylko jakby odebrałem relację, ale nie pytałem go, czy to było przed chwilą, on rozmawiał, czy przed dłuższą chwilą. No bo to było też tak, że ja nie byłem w stanie iluś telefonów odbierać, prawda, bo jak stałem na mszy, no telefon dzwonił, te 20 minut powiedzmy nie odbierałem telefonu. Więc to jest bardzo nieprecyzyjne, co ja mówię. Ale mogło to być, myślę tak rzeczywiście około, między godziną 11 - 12., tutaj, tutaj w tych, w tych mniej więcej godzinach to musiało mieć miejsce.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale przepraszam panie ministrze, że przerywam. Mówimy o 11. - 12. czasu lokalnego, czyli smoleńskiego, tak, czy warszawskiego?
Pan minister Jacek Sasin: Nie, nie, myślę, że warszawskiego, zdecydowanie, bo...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Rozumiem.
Pan minister Jacek Sasin: ...bo to jest tak, że katastrofa....
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Pan musiał obrócić, prawda, i wrócić. Tak?
Pan minister Jacek Sasin: Tak, tak, dokładnie, ponieważ katastrofa nastąpiła około, o godzinie jak wiemy 8.41. Ja spodziewam się, że na lotnisku w Smoleńsku mogłem być gdzieś godzinę po katastrofie czy mniej więcej tak, tak to oceniam. Bo jeszcze 5 po 9. byłem jeszcze na, na cmentarzu. Też może, ale to jest taka godzina, którą zapamiętałem, znaczy nie tyle ja zapamiętałem, co właśnie o tej godzinie, o 8.04 dzwoniłem do małżonki, o 9.04, a ona jakby miała czas w telefonie, więc sprawdziła później godzinę połączenia. Więc jeszcze, no to 10 po, mniej więcej wyjechałem, powiedzmy o wpół do byłem, o wpół do 10. byłem na lotnisku, bo tam spędziłem jednak myślę około, około godziny na miejscu katastrofy, więc to byłaby godzina wpół do 11., o 11. byłem z powrotem na, na cmentarzu. Więc myślę, że z ministrem Dudą, ja rozmawiałem z ministrem Dudą pewnie około godziny 12., a on relacjonował mi wydarzenia, które miały miejsce wcześniej.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czyli 2., warszawskiej.
Pan minister Jacek Sasin: Tak, tak. Nie, nie, nie, około godziny 12. czasu warszawskiego.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: A warszawskiego.
Pan minister Jacek Sasin: Warszawskiego.
Głos z sali: Między 11. a 12.
Pan minister Jacek Sasin: Tak, więc, więc, a to było wcześniej, bo on mi relacjonował, że to się już odbyło.(strona 20-21)

Poseł...: Dziękuję panie przewodniczący. Panie ministrze, chciałbym powrócić do sytuacji, którą pan opisywał, znajduje się pan przy Memoriale Smoleńskim, zauważył pan pana dyrektora Tadeusza Stachelskiego rozmawiającego przez telefon i odbierający jakby informacje o katastrofie. I mam pytanie takie, czy pan dyrektor Stachelski podzielił się z panem, z kim rozmawiał i jaki to był kanał informacyjny związany z podjęciem tej informacji o katastrofie. Dziękuję.
Pan minister Jacek Sasin: Nie, nie powiedział mi wtedy z kim rozmawiał. Znaczy, ja jakby odruchowo przyjąłem, że on rozmawiał z ambasadorem Bahrem, bo wiedziałem, że ambasador Bahr znajduje się na lotnisku i wydawało mi się, że to jest naturalny kanał informacji, tym bardziej, że wiem, że panowie jakby się dobrze znają. Też poprzedniego wieczora, kiedy, kiedy się z nimi spotykamy, to oni cały czas przebywali razem. Więc wiedziałem, że to jest tak, że ambasador informuje pana Stachelskiego i przyznam się szczerze, że ja, bo ja się z panem Stachelskim nie miałem okazji od tamtego czasu rozmawiać, więc przyznam się, że ja tego pytania mu nie zadałem. Sam sobie już potem zadawałem takie pytanie, od kogo on tą informację uzyskał. Wtedy było dla mnie oczywistym, że to, że to ambasador Bahr był tym, który tą informację przekazał. (strona 31-32)

Pan minister Jacek Sasin: Ja nie widziałem takich pojazdów, znaczy nie widziałem tej kolumny prezydenckiej, jak przyjechałem tam na miejsce. Ale, że tutaj jakby miarodajną osobą, która mogłaby rzeczywiście to potwierdzić, no byłby np. pan Marcin Wierzchowski, pracownik Kancelarii, który, on mi relacjonował. On mi relacjonował, że on właśnie poprzez jakby zachowanie się kolumny samochodowej, zorientował się, że coś się w ogóle wydarzyło, bo jakby sam wypadek, on nie był ani widziany na lotnisku, ani go nie można było zobaczyć, ani też w szczególny sposób usłyszeć. On się zorientował, stojąc na płycie lotniska, zobaczył w pewnym momencie, że kolumna samochodowa podjeżdża na miejsce, gdzie powinna wsiadać delegacja. No więc wtedy mówi, no zwrócił uwagę ambasadorowi, że trzeba się już przemieścić tam na miejsce, bo prawdopodobnie oznacza to, że za kilka dosłownie kilka chwil samolot wyląduje. No i kiedy stali tam, i czekali na wylądowanie samolotu, zauważyli w pewnym momencie, że kolumna odjeżdża z tego miejsca, prawda, czyli jakby odjechała z tego miejsca, a jednocześnie rozpoczął się jakiś taki nienaturalny ruch na lotnisku. I wtedy się zorientował, że coś się niedobrego wydarzyło, że coś się wydarzyło, ale no on mógłby np. na pewno też zaobserwować, znaczy mógłby potwierdzić dokładnie jak ta kolumna wyglądała. (strona 34-35)

I kiedy przyjechaliśmy tam i zobaczyłem karetki, które, było ich rzeczywiście dosyć dużo tych karetek pogotowia, one były ustawione w takich rzędach, to przy tych karetkach pogotowia byli właśnie ludzie w białych kitlach, czy to lekarze, czy to pielęgniarze, pielęgniarki. Natomiast na miejscu, na samym miejscu katastrofy ja żadnych przedstawicieli służb medycznych nie widziałem. Znaczy tak właśnie mnie to uderzyło, że oni są już przy karetkach, stwierdziłem, że oni już musieli jakby zakończyć swoją akcje ratunkową.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale przepraszam, pan widział ciała?
Pan minister Jacek Sasin: Tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: I nie widział pan przy tych ciałach żadnych.
Pan minister Jacek Sasin: Nie, nie.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: ...przedstawicieli służb medycznych, którzy by, no sprawdzali, może ktoś żyje, może tętno, może cokolwiek?
Pan minister Jacek Sasin: Nie, nie widziałem. Na samym miejscu, na samym miejscu katastrofy, znaczy na samym miejscu, gdzie leżał wrak widziałem tylko strażaków, którzy dogaszali, było dogaszanie takich drobnych ognisk pożarów. I to była, jedyny przejaw akcji ratunkowej, które ja widziałem. Żadnej akcji medycznej i żadnej innej zresztą już tam na miejscu nie było. (strona 38-39)

Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy widział pan bądź miał pan świadomość, iż ktoś poszukuje pana prezydenta?
Pan minister Jacek Sasin: Na pewno nie, w tym momencie tego nie widziałem. Ja, tak jak powiedziałem, ja jakby wszedłem na obszar tej katastrofy, tak jak wcześniej mówiłem, i jakby te ciała które zobaczyłem, no to jakby stwierdziłem, że nie jestem w stanie, nie jestem w stanie stwierdzić czyje to są ciała. Natomiast jakby nie dokonywano żadnych czynności takich, które by, nie wiem, no w jakiś sposób, nie wiem, dotyczyły bezpośrednio tych ciał, czyli takich czynności nikt tego nie dokonywał. Jak również nikt nie dokonywał czynności, no jakiegoś, próby i czy też jakby wejścia do, czy jakby do tego wraku, czy zrobienia coś z tym wrakiem, czy jakby jakieś ... Tak, rozcinania, rozcinania, właśnie, że ..., dokładnie, tego, tego nie było. Tego nie było, że ekipa, np. właśnie straży, tak jak pan poseł mówi, w jakiś sposób no próbowała dostać się do wnętrza wraku. Ja tego nie widziałem. Ten wrak po prostu leżał, i jak mówię, poza strażakami nikt tam czynności wobec tego wraku nie podejmował. (strona 40)

Przewodniczący Antoni Macierewicz: Znaczy, przepraszam, bo nie dokończyliśmy, być może nie dopowiedzieliśmy, w tamtej części. Ja rozumiem, że podczas gdy pan przebywał czy w Katyniu, czy później na miejscu nie wskazano panu ciała pana prezydenta i nikt pana nie poinformował, że wie z pewnością, że pan prezydent nie żyje?
Pan minister Jacek Sasin: Zdecydowanie tak było, jak pan mówi, czyli... (strona 43)

Przewodniczący Antoni Macierewicz: No właśnie, panie ministrze, a czy pan, a czy pan minister wie może, bo jedna kwestia to jest kwestia takiej ostatecznej identyfikacji, której dokonał pan prezes Jarosław Kaczyński, a inna kwestia to jest kwestia znalezienia ciała pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Czy pan wie, kiedy to się dokonało? Kiedy znaleziono ciało pana prezydenta?
Pan minister Jacek Sasin: Nie wiem tego. Na pewno...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy w pana obecności to nastąpiło?
Pan minister Jacek Sasin: Nie. Na pewno to nie nastąpiło w mojej obecności, ponieważ w mojej obecności, tak jak powiedziałem, nie podejmowano żadnych działań w stosunku do ciał, które znajdowały się na miejscu katastrofy.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: A czy przed wylotem, przed pana wylotem, dowiedział się pan, miał pan informację o odnalezieniu ciała pana prezydenta?
Pan minister Jacek Sasin: Nie, ja takiej informacji nie miałem. I tutaj też nie miałem takiej informacji.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: A czy sądzi pan, że zostałby pan poinformowany gdyby coś takiego nastąpiło?
Pan minister Jacek Sasin: Ponieważ byłem w kontakcie telefonicznym z ambasadorem Bahrem, to wydaje mi się, żeby mnie o takim fakcie poinformował. Natomiast takiej informacji nie otrzymałem. W ogóle no nie miałem informacji o zidentyfikowaniu kogokolwiek.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czyli można założyć, że na pewno do godziny 3, popołudniu, ciało pana prezydenta nie zostało w ogóle odnalezione. Nie tylko niezidentyfikowane, ale wręcz odnalezione.
Pan minister Jacek Sasin: Panie przewodniczący, nie wiem tego. Po prostu nie wiem, bo nie wiem jakie były czynności podejmowane w momencie kiedy już mnie nie było przy wraku samolotu. Także nie mogę też wykluczyć tego....
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ja rozumiem, chodzi mi o, pan nie otrzymał informacji na temat odnalezienia ciała pana prezydenta do czasu wylotu, czyli mniej więcej do godziny 15.
Pan minister Jacek Sasin: Tak, ja nie otrzymałem, tak, tak. Absolutnie tak. Ja dostałem dopiero informację w Polsce, już po zidentyfikowaniu przez pana prezesa Kaczyńskiego ciała pana prezydenta.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czyli wieczorem, późno wieczorem.
Pan minister Jacek Sasin: Tak jest. (strona 44-45)

Marcin Wierzchowski przed Zespołem Parlamentarnym (2010-12-16)

http://orka.sejm.gov.pl/opinie6.nsf/nazwa/78_20101216/%24File/78_20101216.pdf

Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy pan pamięta, jeśli państwo pozwolicie, czy pan pamięta....
Pan Marcin Wierzchowski: Jak poznawali, tak?
Przewodniczący Antoni Macierewicz: ...kiedy była, kiedy znaleziono ciało pana prezydenta?
Poseł Jolanta Szczypińska: Właśnie chciałam.....
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Ale czy pan pamięta, tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Moment, tak?
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Tak.
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, pamiętam.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy może pan określić porę?
Pan Marcin Wierzchowski: 12 godzina, tak mi się, znaczy ja nie byłem w stanie, bo ja nie patrzyłem na zegarek, tak. I ...
Głos z sali: No ale to, co to słońce już wtedy świeciło?
Pan Marcin Wierzchowski: No już była taka, no już było słońce, no już była taka pogoda, nie było ponuro tylko było ros..., ros...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy pan się tego dowiedział? Ktoś zaczął mówić: - Znaleziono prezydenta. I dotarła do pana taka informacja? Czy też po prostu widział pan, że przyniesiono ciało i powiedziano, to jest ciało pana prezydenta.
Pan Marcin Wierzchowski: Nie, wyszła, była taka sytuacja, że przyszedł do mnie konsul i poprosił mnie, czy mógłbym razem z nim podejść w miejsce, bo najprawdopodobniej zostało znalezione ciało pana prezydenta. I czy mógłbym je zidentyfikować? Bo na, powiedzmy na co dzień gdzieś z nim obcowałem itd., w pracy.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: I tak się stało?
Pan Marcin Wierzchowski: I tak się stało, tak. Potem przyszedł kolega z Biura Ochrony Rządu...
Głos z sali: Potwierdził.
Pan Marcin Wierzchowski: Potwierdził. I zostało ono odłożone w ..., nie tak jak one były układane sektorami, tylko zostało odłożone na tych noszach w oddzielne miejsce, było przykryte. Już od tamtego momentu cały czas był który z kolegów z BOR-u przy, w okolicy tego ciała. Znaczy nie stał nad nim, tak, tyko stał 2 metry obok itd., i oni tam gdzieś się zmieniali.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Było w tym czasie jasno, było słońce?
Pan Marcin Wierzchowski: No było ład..
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Była ładna pogoda.
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak.
Poseł Elżbieta Kruk: Ale pan powiedział, że...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Bardzo ciekawe, bardzo ważne.
Poseł Elżbieta Kruk: Ale pan powiedział, że słońce wyszło po jakiś 3 godzinach, tak, wcześniej. Ja rozumiem, że to jest takie płynne. (strona 71-72)

Poseł Jolanta Szczypińska:....... chodzi mi o ciało pana prezydenta, pan powiedział, że tam ciągle przy panu prezydencie był jakiś borowiec, tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Mhm.
Poseł Jolanta Szczypińska:Był jeden czy było kilku?
Pan Marcin Wierzchowski: Część tych funkcjonariuszy identyfikowało..
Poseł Jolanta Szczypińska: Ale czy stali tam przy panu prezydencie?
Pan Marcin Wierzchowski: Jeden stał zawsze, tak. Zresztą ja stałem...
Poseł Jolanta Szczypińska: Jeden?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Znaczy od momentu znalezienia, zidentyfikowania, tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak. Ja stałem w odległości, przez większość okresu czasu w odległości, no nie wiem, jak tam i z powrotem do pani minister Jakubiak, tak.
Poseł Jolanta Szczypińska: .... czy osoby, które tam były podchodziły i oglądały pana prezydenta?
Pan Marcin Wierzchowski: Z tego co ja pamiętam, nie.
Poseł Jolanta Szczypińska: ...
Pan Marcin Wierzchowski: Nie, one w momencie gdy przyjechał, w momencie gdy przyleciał pan premier Kaczyński, to, to jest to miejsce, które, w którym od początku do końca zostało położone ciało pana prezydenta.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Zaraz.
Pan Marcin Wierzchowski: Nikt nie przenosił go z ....
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Zaraz, zaraz, przepraszam, żebym dobrze zrozumiał. Czy ciało pana prezydenta z miejsca gdzie zostało znalezione, było przenoszone gdzieś?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czy też nie?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak, znaczy miejsce...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Zostało przeniesione, tak?
Pan Marcin Wierzchowski: Miejsce z wraku zostało przeniesione na miejsce, zresztą pani poseł chyba...
Przewodniczący Antoni Macierewicz: A rozumiem i...
Pan Marcin Wierzchowski: ...nie wiem czy była tam czy, te osoby, które przyleciały samolotem razem z panem premierem Kaczyńskim, bo pan prezydent z miejsca, z wraku został przeniesiony w jedno miejsce, potem stał przy nim oficer Biura Ochrony Rządu.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: I wtedy stał...
Pan Marcin Wierzchowski: I od tamtego momentu te ciało nie zostało...
Głos z sali: Nikt nie ruszał?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie ruszał. Do momentu złożenia ich do trumny nie zostało przenoszone w żadne inne miejsce. Przyjechał pan premier Kaczyński, potwierdził identyfikację pana prezydenta i wtedy, wtedy ciało zostało...
Poseł Elżbieta Kruk: A pamięta pan, kto to był z BOR-u?
Pan Marcin Wierzchowski: Kto był z BOR-u? No to byli ci funkcjonariusze, którzy byli, no był pan Kąkolewski...
Poseł Elżbieta Kruk: A bo oni się zmieniali przy...?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak oni się zmieniali, no bo to, też gdzieś jeden odchodził to, mówię, no bo to jest miejsce dość same przytłacza to wszystko, więc wyjście poza ten teren, za ten mur i złapanie oddechu, i tego wszystkiego dawało ludziom dużo spokoju takiego. I mogli po 10 minutach znowu wrócić i. No jak my staliśmy, przenosili ludzi, no ciężkie...
Głos z sali: Nie zauważył pan jakiejś szarpaniny czy coś, bo tam nasi borowcy z omonowcami, nie?
Pan Marcin Wierzchowski: Nie, nie. (strona 74-76)

Poseł Elżbieta Jakubiak: Chciałam tylko zapytać, czy pan był, miał 100 procentową pewność, że jest to ciało prezydenta?
Pan Marcin Wierzchowski: Ja miałem w siedem, w 80 procentach, tak to mogę powiedzieć, że to jest ciało pana prezydenta.
Poseł Elżbieta Kruk: Ale czy ma pan 100 proc. pewność, że to ciało, o którym pan mówi, znalezione, to było to ciało, które identyfikował Jarosław Kaczyński?
Pan Marcin Wierzchowski: Tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: No czyli...
Pan Marcin Wierzchowski: To było to ciało, które zostało przyniesione z tam tego miejsca, tak.
Przewodniczący Antoni Macierewicz: Czyli na pewno tak, czyli na pewno tak było. (strona 77)

Marcin Wierzchowski w TV Trwam (10 marca 2011):

- Czy to prawda, że pan był jedną z pierwszych osób, która identyfikowała pana prezydenta?

- Tak, to jest prawda.

- Da pan radę o tym opowiedzieć?

- Myślę, że tak. W pewnym momencie zostałem poproszony przez jednego z konsuli. Podszedł do mnie pan konsul i mówi: panie Marcinie, chyba zostało znalezione ciało pana prezydenta, czy mógłby pan razem ze mną podejść? Pan na co dzień gdzieś... Obcowałem z panem prezydentem może nie codziennie ale co drugi, co trzeci dzień gdzieś... Widywaliśmy się... czy byłem w kancelarii na Krakowskim Przedmieściu. No i się zgodziłem i podszedłem w to miejsce gdzie leżało ciało z panem prezydentem no i potwierdziłem na 75%, że to jest pan prezydent. Ostateczne potwierdzenia zawsze robi rodzina i ja potwierdziłem, że według mnie to jest ciało pana prezydenta.

- To było pod gołym niebem?

- Tak, to było w miejscu gdzie zostało ... we wraku tak, znalezione ciało. Ono nie zostało wtedy wyniesione...

- Czyli w salonce, jakby znaczy?

- Tak to nazwijmy. Na tym miejscu gdzie został pan prezydent...

- Znaczy ono było, leżało i nie było ruszone?

- Ono było już przełożone na nosze.

- Ale w miejscu gdzie zostało znalezione?

- Tak.

- Która to była godzina?

- Tak jak już pan wcześniej pytał, ostatnią rzeczą, która przyjdzie mi do głowy to patrzeć gdzieś na zegarek. Teraz może bym się inaczej zachował.

- Ale nie było ciemno?

- Nie. To był, to był ...

- Niedługo po katastrofie?

- Myślę, że to były jakieś trzy, może cztery godziny ale to był biały dzień i świeciło słońce. Nie to nie były na pewno godziny wieczorne.  

(od 3:55)

https://www.youtube.com/watch?v=OZ4dxU-nZXM

O której zatem znaleziono ciało pana prezydenta? Około 12:00, 15:30, 17:30 czy jeszcze o innej godzinie?

Sprzeczne informacje podawano także odnośnie wydobycia wszystkich ciał ofiar katastrofy

10.04.2010 szef Ministerstwa ds. Sytuacji Nadzwyczajnych Federacji Rosyjskiej:

19:39 Minister Szojgu: wydobyto ciała wszystkich ofiar katastrofy pod Smoleńskiem

http://www.rmf24.pl/raport-lech-kaczynski-nie-zyje-2/fakty/news-tragedia-w-smolensku-10-kwietnia-minuta-po-minucie,nId,271978

https://docs.google.com/document/edit?id=1V8wC0nHsaLA2D8jBCXEMvgoQoBRj4ibhvCqLrPFWZ88&hl=en&pli=1

http://www.wprost.pl/ar/192150/Smierc-prezydenta-Katastrofa-lotnicza-pod-Smolenskiem/

Fragment stenogramu z posiedzenia rządu Federacji Rosyjskiej z dnia 10.04.2010

S.K. Szojgu: Szanowny Władimirze Władimirowiczu, o godzinie 10:50 dnia dzisiejszego na lotnisku Smoleńsk „Północny” przy podejściu do lądowania zniknął z radarów samolot TU-154 dokonujący przelotu na trasie Warszawa-Smoleńsk.

Samolot spadł w miejscu zadrzewionym 300 metrów od pasa startowego. Na pokładzie samolotu znajdowało się 97 osób, w tej liczbie 8 członków załogi. Wszyscy zginęli.

Podczas upadku samolotu powstał pożar. W celu likwidacji tego pożaru o 10:51 przybyły drużyny strażackie trzech jednostek przeciwpożarniczych w składzie 40 ludzi, oraz 11 jednostek technicznych.

O godzinie 11:01 pożar został zlikwidowany. W dalszym ciągu trwało wzmacnianie sił. Na chwilę obecną odnaleziono wszystkie ciała ofiar. Rozpoczął się transport do Moskwy przy pełnym udziale i wsparciu władz lokalnych, gubernatora okręgu smoleńskiego.

W Moskwie organizowane jest spotkanie, praca zespołów ekspertyz sądowo-medycznych. Rozmieszczono ludzi. Wszystko gotowe do jutrzejszego spotkania, do przyjęcia członków rodzin ofiar i wszystkich, którzy przylecą w składzie polskiej delegacji.

Wszystkie siły i środki niezbędne do pracy są do dyspozycji. Skończyłem swoje sprawozdanie.

https://smolensk1004.wordpress.com/2010/04/14/jakie-byly-rzeczywiste-przyczyny-katastrofy-tu-154m-w-smolensku/

Natomiast 12 kwietnia 2010 roku od prokuratora Seremeta dowiedzieliśmy się czegoś innego:

Mimo wcześniejszych doniesień rosyjskich agencji, w miejscu katastrofy prezydenckiego TU-154M nie znaleziono jeszcze wszystkich ciał ofiar. - Do tej pory udało się wydobyć 87 z 96 ciał ze szczątków samolotu - poinformował Prokurator Generalny Andrzej Seremet. Dziewięć ciał, których nie odnaleziono, mają się znajdować pod wrakiem maszyny. Seremt powiadomił też o znalezieniu trzeciej czarnej skrzynki. Dwie zabezpieczone wcześniej - już odczytano. Trwa przesłuchanie dwóch rosyjskich kontrolerów lotu z lotniska w Smoleńsku.

- By można było je wydobyć, trzeba będzie podnieść wrak - dodał Seremet. Do przeprowadzenia takiej operacji potrzebny jest ciężki sprzęt. Prokurator Generalny podczas konferencji prasowej zaznaczył, że droga, po której taki sprzęt może wjechać, była budowana od rana, ale nadal nie jest ukończona.

Wcześniej, już w sobotę wieczorem, rosyjski minister ds. sytuacji nadzwyczajnych Siergiej Szojgu informował, że z wraku TU-154 wyciągnięto wszystkie ciała. Rosyjskie agencje donosiły, że do Moskwy w 98 trumnach trafiły ciała 95 ofiar katastrofy (w poniedziałek agencja RIAnowosti poinformowała o 101 trumnach).

http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/podniosa-wrak-bo-wciaz-szukaja-cial,211605.html

http://www.wprost.pl/ar/192183/Seremet-sprawdzimy-czy-nikt-nie-naciskal-na-pilota/

http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20100412/SWIAT/810952228

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/do-tej-pory-wydobyto-87-cial-dzwig-podniesie-wrak-samolotu/r88gn

Ludwiq
O mnie Ludwiq

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka