Martynka Martynka
5334
BLOG

Kompromitująca ekspertyza CLKP

Martynka Martynka Polityka Obserwuj notkę 21

 

Brak profesjonalizmu, szkolne błędy i rażąca niekompetencja – to tylko niektóre z określeń, jakie przychodzą na myśl, kiedy się czyta wnioski, do których doszli naukowcy profesor Krystyna Kamieńska-Trela oraz profesor Sławomir Szymański, eksperci w zakresie identyfikacji między innymi materiałów wybuchowych, po wnikliwej analizie opinii przekazanej przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne Policji Prokuraturze Wojskowej. Ekspertyza ta, jak pamiętamy, stała się podstawą do kategorycznego stwierdzenia przez śledczych, iż na pokładzie TU 154 M nie doszło do wybuchu materiałów wybuchowych, co, jak wykazali ponad wszelką wątpliwość wyżej wymienieni naukowcy, jest zbyt daleko idącym wnioskiem. Według profesor Kamieńskiej-Treli i profesora Szymańskiego wartość dowodowa opinii CLKP jest znikoma, by nie powiedzieć żadna,  z kilku, niezwykle ważnych powodów, które przywołał w swoim artykule „Ukryty heksogen” Marek Pyza, we wczorajszym wydaniu „W Sieci”.


Technicy CLKP przyjęli, iż każda z 732 próbek zostanie poddana badaniom za pomocą czterech różnych metod chromatograficznych. Przy czym w sposób absolutnie sprzeczny z jakimikolwiek standardami przyjęli, że dopiero w chwili, kiedy wszystkie cztery metody zgodnie wykażą występowanie materiałów wybuchowych, będzie można przyjąć, iż rzeczywiście takowe materiały występują, co jest całkowicie pozbawione sensu i elementarnej logiki, gdyż każda z zastosowanych metod ma inną czułość i nie można ich porównywać. Zgodnie z dziwaczną, nieznaną dotąd nauce metodologią badań przeprowadzonych w laboratorium policyjnym, jeśli w trzech przypadkach chromatografy wykażą istnienie materiałów wybuchowych, zaś w czwarta temu zaprzeczy, będzie można uznać, iż materiałów wybuchowych w danej próbce nie ma.


Trudno nie zadać w tym miejscu pytania, czy owa osobliwa metoda nie została opracowana wyłącznie na potrzeby tego jednego, wyjątkowego badania zleconego przez PW?  Czy śledczy mają świadomość, że najwyraźniej ktoś z nich zakpił? A może śledczy sami, zupełnie nieświadomie wysyłali biegłym niewerbalne sygnały, że lepiej, aby próbki były czyste? No chyba, że mamy do czynienia z rzeczywiście skrajną niekompetencją i nieudolnością ludzi, wykonujących owe badania? W sumie nie wiadomo, co jest gorsze.


Jednak nie tylko sama metodologia analizy próbek jest tutaj bulwersująca i stawiająca włosy na głowie. Analizujący opinię CLKP naukowcy wykazali też wiele uchybień w procedurach badawczych i mnóstwo kuriozalnych nieścisłości, jak choćby to, iż zastosowany do badań detektor TEA (Thermal Energy Analyser), reagujący wyłącznie na obecność związków zawierających azot, będący składnikiem większości materiałów wybuchowych, według techników z CLKP wykrył…. ftalany, węglowodory, terpeny i estry kwasu fosforowego. Problem polega na tym, że detektor TEA nie wykrywa żadnego z tych związków, za to wykrywa inne, jak choćby RDX (heksogen), który jest składnikiem jednego z najsilniejszych materiałów wybuchowych C4! Na jakiej więc podstawie biegli z CLKP napisali, że wykryto związki, których tą metodą wykryć nie można było? Czy to niewiedza? Na to pytanie odpowiedzi powinna zażądać Prokuratura Wojskowa, która przecież zlecała badania i za nie płaciła.


Z kolei przy badaniu próbek metodą ECD (Electron Capture Detector) urządzenia w aż 150 przypadkach wskazywały występowanie heksogenu (RDX), jednak biegli z CLKP to zignorowali, kompletnie nie odnosząc się do tego faktu, bo i po co, skoro w przyjętej przez nich na wstępie metodologii dopiero wskazania pozytywne wszystkich czterech chromatografów powodują uznanie, iż materiały wybuchowe w badanej próbce istnieją. Warto też wspomnieć, że w czasie badań laboratoryjnych, bo o takich tutaj wyłącznie mowa, wyjątkowo dużo sygnałów wskazujących na materiały wybuchowe, miało miejsce w odniesieniu do próbek pobranych z poszycia foteli, co jest zgodne z tym, co pokazały detektory na miejscu zdarzenia, w czasie pobierania próbek.


Profesor Kamieńska-Trela wraz z profesorem Szymańskim w swojej opinii zwrócili uwagę też na szereg nieprawidłowości w odniesieniu do staranności przeprowadzanych badań, co jest warunkiem poprawności otrzymywanych wyników. Tymczasem biegli CLKP nie zachowywali odpowiednich odstępów czasowych pomiędzy kolejnymi badaniami  na jednym urządzeniu (wymagany odstęp konieczny do schłodzenia i „przemycia” urządzenia to około 60 minut) i jak wynika z ich ekspertyzy, skracali ten czas nawet dwukrotnie, co spowodowało, iż wyniki są nieczytelne i  pozbawione jakiejkolwiek wartości. Wykresy wzorców różnią się od siebie, krzywe nie przystają do siebie, urywają się.


Opisane wyżej przykłady skandalicznej wręcz niestaranności i braku profesjonalizmu ze strony biegłych CLKP to tylko część z tych, które naukowcy zawarli w swojej opinii, będącej recenzją ekspertyzy CLKP.


W związku z tym profesor Krystyna Kamieńska-Trela oraz profesor Sławomir Szymański w podsumowaniu swojej pracy napisali:


„W świetle sformułowanych wyżej uwag, przedstawione w opinii nr E-che 90/12 badania chromatograficzne na temat obecności materiałów wybuchowych i produktów ich degradacji w obszarach i obiektach związanych z Katastrofą Smoleńską należy uznać za niepoprawne, obarczone często podstawowymi błędami, a wnioski opinii za częściowo dowolne, częściowo zaś niedostatecznie uzasadnione. W licznych przypadkach dokumentacja badań laboratoryjnych nie pozwala na dokonanie jakiejkolwiek oceny poprawności wniosków opinii. W toku opiniowania nie zinterpretowano wszystkich wyników, nie wykonano testu poprawności przyjętej metodologii badań. Zaniechano możliwych do zastosowania i wskazanych w konkretnych uwarunkowaniach szerszych metod badawczych. W wielu sytuacjach interpretacja wyników uzyskanych badań jest nieprawidłowa, a interpretacja wyników badań niepoprawna. W szczególności należy podkreślić, że w przypadkach, gdzie eksperymenty wykonano w miarę poprawnie metody GC/ECD i GC/TEA zgodnie wskazują na liczne pozytywne wyniki RDX. Rażąco błędna jest interpretacja sygnału o parametrach RDX, wykrytego w licznych próbkach metodą GC/TEA, jako pochodzącego od ftalanu diizobutylu (FDiB). W kilku przypadkach występuje również sygnał analityczny pentrytu (PETN). Pozytywne wyniki dotyczą głównie próbek pobranych z poszycia fotel i ich części metalowych, a zatem na podstawie analizy tej części wyników należałoby wnioskować, że na pokładzie samolotu TU 154 M z dużym prawdopodobieństwem mogły znajdować się środki wybuchowe.


Z powyższych powodów opinia Centralnego Laboratorium Kryminalistyki Policji w Warszawie E-che 90/12 nie stanowi zatem opinii jasnej i pełnej”.


Opinia niezależnych naukowców została też dostarczona przez pełnomocnika części rodzin smoleńskich Prokuraturze Wojskowej, o czym ta poinformowała na swojej stronie:


„W nawiązaniu do dzisiejszych publikacji odnoszących się do kwestii związanych z opinią fizykochemiczną Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji dotyczącą ewentualnej obecności materiałów wybuchowych na szczątkach wraku samolotu Tu 154M nr 101 informujemy, że w dniu dzisiejszym do Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynął wniosek dowodowy jednego z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy, między innymi o wywołanie nowej opinii w tym przedmiocie. Do wniosku załączone zostały materiały nazwane przez jego autora „opinią prywatną w przedmiocie poprawności metodologicznej wykonanych analiz chromatograficznych i ich interpretacji oraz jasności i zupełności”.


Czy prokuratorom starczy odwagi, by „wywołać opinię” raz jeszcze i czy materiał potrzebny do ponownych badań będzie jeszcze wiarygodny lub możliwy do uzyskania?

 

http://stanzag.salon24.pl/590530,w-smolensku-to-nie-trotyl

http://www.npw.gov.pl/491-katastrofaTU154M.html

 

 

 

 

Martynka
O mnie Martynka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka