Mirnal Mirnal
62
BLOG

Dogonimy Japonię?

Mirnal Mirnal Gospodarka Obserwuj notkę 1

         Pewna obrotna japońska gospodyni ukrywała miliony przed fiskusem. Wprawdzie jen to tylko 3 - 4 grosze, ale zarobiła 400 milionów jenów (około 3,5 miliona  dolarów) dzięki inwestycjom na rynku walutowym Forex i została ukarana za uchylanie się od płacenia podatku.
         60-letnia Yukiko Ikebe otrzymała karę więzienia w zawieszeniu oraz grzywnę w wysokości 34 mln jenów (8,5% zysku). Chcąc uniknąć płacenia podatku, owa pani posługiwała się nazwiskami swoich krewnych, aby jej zarobki wydawały się mniejsze.
         Uważała, że płacenie przez nią podatku od zysku jest niesprawiedliwe, ponieważ w niektórych latach ponosiła straty. Wydawała pieniądze na kimona i biżuterię (też coś...). W ciągu ostatnich lat inwestycje na rynku walutowym stały się bardziej popularne w Japonii, gdzie niskie stopy procentowe skłoniły prywatnych inwestorów do poszukiwania nowych źródeł zysku.
         Czy w ramach budowy drugiej Japonii mamy już naszą polską gosposię, która jest aż tak obrotna? Gdyby była 3 razy młodsza i byłaby także obrotna przez kolejne 40 lat (podobnie do japońskiej sześćdziesięciolatki), to i tak by nie osiągnęła takich zysków nawet w dziedzinie, którą to tak łatwo przypisują naszym paniom (goszczącym na Wyspach Brytyjskich) niegrzeczni a grzeszni dziennikarze z tych wysp. Nie zapominajmy, że przeciętny Polak przez całe życie zarabia ok. milion(a) złotych...
         Może wspomnianą Japonkę zaprosimy do nas i zaproponujemy jej stanowisko rządowego doradcy? Albo przy związkach zawodowych, aby radziła naszym górnikom, stoczniowcom i nauczycielom - w co lokować skromne oszczędności wydarte z płacy?  
         Dlaczego Amerykanie, Kanadzi, Bryci, Szwedzi, Duni, Francuzi i Japoni podają dane przestępców podatkowych, zaś u nas ten zwyczaj jest nieznany? Czy ktoś czytał (z nazwiska) o polskim gospodarzu, kelnerze, lekarzu, profesorze, który zarobił na rynku walutowym 10 mln zł i otrzymał wyrok za machlojki podatkowe? U nas sąd musi wydać zgodę na publikację danych (a czasami nie daje nawet po prawomocnym wyroku), w innych państwach decyzję podejmuje redakcja w zgodzie z tamtejszym prawem.
         Czy cudzoziemiec, którego dane podały polskie media, ma szansę wygrać proces o zniesławienie? Ile mogłaby na tym zarobić? Czy choć na bilet lotniczy w obie strony? Czy podawanie obcych danych i niepodawanie danych naszych rodaków nie jest dziwnym rodzajem prawnej (zalegalizowanej) hipokryzji?

Mirnal
O mnie Mirnal

przyjazny wobec wszystkich sympatycznych ludzi, krytyczny wobec wielu zjawisk

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka