strof strof
1331
BLOG

Kroniki

strof strof Kultura Obserwuj notkę 66

***

Myśl o mnie; jeszcze dziś, gdy oto
zanika sen i ze szlachetną prostotą
wciąż żyją rzeźby chmur, a na dachach
błysk deszczu mówi, że w pewnych
sytuacjach jesteśmy bardziej samotni
we dwoje niżby mogło to wynikać
z jakiejś – jeśli taka w tej materii
istnieje – arytmetyki.
Można mówić jedynie: „wspomnij
na to co było”. Mówić, mówić...
Posłusznie w dzień wchodzić i nasiąkać
zwykłością, jak płótno. Myśleć,
że jeszcze istnieje prawo powtórzeń
lub/i prawo do obłąkań.
Ponieważ darmo czekać na idealną próżnię,
już lepiej zapełniać ją czym się da, a raczej
czym pozwolą – zatem
nie sobą czy innym z bliskich tylko nam znaczeń
spisanych na bardziej lub mniej namacalne straty,
ale widokiem, pejzażem.
Gdy przerywasz pisanie – to znaczy: robisz wyrwę w tym,
co mogę sobie przedstawić –
zapamiętuję cię, stwarzając, siedzącą przy oknie.
I także to, jak ten czy inny rachunek,
opłaca się zawsze tak bardzo samotnie,
że nawet deszcz, jego twardy blask, nie zdoła tego unieść.


Kroniki

Tu wszystko poukładane: deszcz i zaraz po nim
wybuch słońca, które swą historię pisze
na skórze ziemi spalonej.
Pył jak pot jest słony,
gdy osiada w zagłębieniach napiętych
warstw. W tej czy innej Koronie
ta sama dłoń prowadzi pióro kronikarza,
który zawsze, jak my, jest jedynie
łowcą zasłyszeń. A co się dzieje popod!
Gdyby tam sięgnąć,
gdyby się udało... Uwierzyć na powrót...
Ale zbytnią wagę przydając powrotom,
marzniemy. Oto bowiem
nieuleczalność czasu, jego szklisty korowód,
przetacza się i niknie.
Zieleń na żyznej nizinie
jako jedyny powód
uporczywych wędrówek –
to jednak za mało.
Wszystko poukładane. Wieści, tajemnice, słoneczna
biel. I my w tym porządku. Rozgarniający ziemię, to, co poukładane:
wchodzący w głąb plam deszczu, w miękkość słońca w trawach,
niepokojący się, tak bardzo niepewni
kształtów naszych kronik ostatecznych, jasnych.


      

strof
O mnie strof

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura