coryllus coryllus
7032
BLOG

Czym powstanie paryskie różni się od Warszawskiego

coryllus coryllus Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 76

 Odpowiedź na to pytanie jest banalna i prosta, ale nie po to przecież dałem takie tytuł, żeby zaraz rozwiązywać zawartą w nim zagadkę.

Jak pamiętamy 15 sierpnia 1944 wybuchło w Paryżu tak zwane powstanie, chłopcy i dziewczęta biegali z korkowcami od fryzjera do bistro i w przerwać pomiędzy trwałą ondulacją, a cafe latte pukali z uniesionych w górę pistoletów wywołując tym zdziwienie Niemców. Trwało to ładnych parę dni, aż w końcu Niemcy dowiedzieli się, że dokładnie o co chodzi i wtedy ponoć Hitler wydał rozkaz zburzenia Paryża. Być może on rzeczywiście wydał taki rozkaz, ale w roku 1944 nie miało to już znaczenia, w Niemczech było bowiem dość sił, które mogły go sabotować. Nikt przytomny nie wziął by przecież na siebie odpowiedzialności za wykonanie takiego rozkazu. No w dodatku okazało się, że Amerykanie popierają to paryskie powstanie i zamiast czekać aż ono się wykrwawi, a prowodyrzy zawisną na drzewach ruszyli na swoich czołgach z odsieczą stolicy Francji. No i zwyciężyli, bo Niemcy nie bronili przecież Paryża. Ktoś może zapytać, jak to możliwe? Paryż nie został ogłoszony twierdzą? A widzicie jakoś nie.

No, a teraz Powstanie Warszawskie. Pomimo – jak twierdził Jan Nowak Jeziorański – jasnego komunikatu przywiezionego przez niego z Londynu, Polacy zdecydowali się na wywołanie powstania. Czy liczyli na to, że Rosjanie ich wyzwolą? Oczywiście, że nie. Liczyli na to, że Rosjanie wsadzą ich do więzienia i wywiozą na Syberię, ale Warszawa da jasny sygnał światu, że walczy i nie chce być od nikogo zależna. Czy Francuzi też dali taki sygnał? A gdzie tam. Oni dali sygnał inny,oni tym swoim powstaniem wprost powiedzieli, że chcą być zależni od Amerykanów i podporządkują się im we wszystkim. Dopiero parę lat po wojnie postanowili zmienić nieco politykę i z drogi tej o ile wiem nie zawrócili do dziś. Czyli jedni Francuzi coś tam im obiecali, a potem przyszedł de Gaulle i zaczął realizować coś innego. Nie wiem nawet czy już ci Francuzi przystąpili do NATO czy jeszcze nie.

No więc odpowiedź na pytanie zawarte w tytule brzmi: różnica pomiędzy powstaniem paryskim i Powstaniem Warszawskim tkwi w jakości i strukturze sygnału. Francuzi wysłali swój sygnał do Amerykanów, którzy nie dość, że kazali im wcześniej ten sygnał wysłać, nie dość, że przysłali im broń, to jeszcze zareagowali na niego tak jak było umówione. Co nie jest przecież wcale takie oczywiste, jak się niektórym może zdawać. Ceną za to wszystko było zaś chwilowe jedynie podporządkowanie się polityce Waszyngtonu.

Polacy zaś uczynili coś innego, oni poprzez to swoje Powstanie powiedzieli światu, także Amerykanom, że nikomu nie będą się podporządkowywać. Emisji swojego sygnału nie skonsultowali zaś wcześniej z nikim. Nie zasięgnęli też informacji co do tak zwanej sytuacji ogólnej, która decydowała o losie ich państwa i stolicy. Polacy uwierzyli w to, że człowiek uzbrojony może za pomocą tej broni dokonywać skutecznych demonstracji wobec wielokrotnie silniejszego przeciwnika. Tak się rzeczywiście czasami zdarza, ale muszą być spełnione pewne warunki. Dokładnie te, które wymieniłem. To znaczy demonstracja owa powinna być elementem szerszego planu, musi być wspomagana przez stojącą w pobliżu pancerną kawalerię no i powinna być zasilana informacjami bezwzględnie prawdziwymi. Nic z tego nie zachodziło w czasie Powstania Warszawskiego, a wszystko to zaszło podczas powstania paryskiego. Zwalanie winy na Rosjan, w czym się realizowaliśmy do niedawna, na zasadzie – oto odkrywamy prawdę o Powstaniu, prawdę straszną, bolesną, ale konieczną – Rosjanie nas zdradzili – uważam, że postawę niedojrzałą. To jest postawa, która może być pięknym początkiem nowej prowokacji. Innej funkcji toto nie ma. Rosjanie nam nie pomagali, nie pomagają i pomagać nie będą. Oni pomagają zwykle tylko sobie. Wynika to w dodatku nie z ich wrodzonej perfidii, jak twierdzi nieraz Waldemar Łysiak, ale ze słabości. Rosjanie nie mogą, nawet przy najszczerszych chęciach i przy wielkich widokach na własne korzyści połączyć ataku kawalerii pancernej z kampanią informacyjną, która przekona do nich ludy podbite. I nie dzieje się tak, ponieważ są to dzicy Hunowie, nie znający kultury zachodu, ale dlatego, że do innych celów zostali powołani. Powołani – podkreślam – a nie – sami się powołali. Z charakteru owego powołania wynika ich słabość, którą dobrze znamy i która manifestuje się tym, że kiedy już, już wydaje się, że będzie wielkie bum, wszystko się rozpieprza i rozłazi w rękach, jak zawszony szynel. Rosjanie nadludzkim wysiłkiem woli mogą na jakiś czas poprawić swoją własną sytuację, ale o utrzymaniu tego przez dłuższy czas mogą tylko pomarzyć. W roku 1944 Rosjanie się umówili z aliantami jak świat będzie wyglądał po wojnie i nic nie mogło tego zmienić. Ich siła ograniczona była tą umową i niech mi Norman Davies nie pieprzy, że Warszawa została zdradzona, bo Ruscy zatrzymali się na linii Wisły. Zatrzymali się, bo dostali taką okazję, taki wybór, bo mogli się zatrzymać.

W roku 1917, na samym jego początku Rosja szykowała wielką ofensywę przeciwko Niemcom. Zaopatrzenie szło z Francji i Wielkiej Brytanii. No i stały te wojska na Wołyniu, ogromne wojska, bitne generały itd., itp. Do ofensywy nie doszło jednak, bo w gabinecie cara pojawiło się kilku smutnych panów i jeden z nich powiedział: a może być wasza wysokość abdykował? Na co car – niech wam będzie. I było już po ofensywie.

Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że Stalin to nie jakiś tam szmatławy car...

No, tak różnica jest, ale w przypadku Powstania Warszawskiego to całkiem nie ma znaczenia. Ważne jest co innego. To mianowicie jak wyglądały zajęcia w podgrupach. Kto poza głównym garniturem polityków dogadywał się jeszcze na szczeblach niższych i dlaczego odbywało się to poza polskimi politykami i poza polskimi wojskowymi. Pytam teraz o to gdzie jest prawdziwa władza, gdyby ktoś jeszcze się nie zorientował – gdzie ona jest? No i od czego zależy jej moc, czy tysiące posłanych na śmierć młodych ludzi wzmacnia ją czy osłabia? Wielu ludziom wydaje się, że wzmacnia i prowadzi do wolności. Otóż nie wzmacnia i nigdzie nie prowadzi. Trzeba przede wszystkim bowiem chronić życie w wymiarze indywidualnym, a jeśli już się to uda, trzeba chronić organizacje bezwzględnie potrzebne, silne i lojalne. Potem budżety, które przeznacza się nie na zakup broni, ale na przekupowanie polityków. Broń też się przyda, ale do tego jedynie, by dyscyplinować tych korumpowanych.

Ktoś powie, że warunkach Powstania Warszawskiego wszystkie te rzeczy były niewykonalne. Może i tak, ja tylko chcę rzucić tu garść uwag z nadzieją, że one się komuś przydadzą w przyszłości. Bo jakaś przyszłość na pewno będzie, nie łudźcie się. Ponoć wyświetlili już ten film o Powstaniu i cały stadion bił brawo na stojąco. I ponoć też premiera tam nie było na tej premierze. Co za zbieg okoliczności – polityczny i semantyczny. Powstanie bez premiera i premiera bez premiera. Czy to aby prawda? Skoro tak, może warto sprawdzić kto, z kim i na co się umawia? No i czy na tej premierze był Jarosław Kaczyński.

Zapraszam na stronę www.coryllus.pl

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura