bartoszu bartoszu
2833
BLOG

Wiesenthal zniszczył moje życie

bartoszu bartoszu Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

 “Szymon Wiesenthal zniszczył moje zycie” miał powiedziec Frank Walus gdy po przebytym zawale znalazł się na Oddziale Intesywnej Terapii w Cook County Hospital w Chicago. Był to juz piąty zawał serca w jego życiu, następny miał go zabić. Dzieje Franka Walusia to fascynująca historia człowieka walczącego o swój honor, z machiną biurokratyczną, z armią niechętnych urzedników, z fałszywymi oskarżeniami, jest to historia człowieka skazanego od samego początku przez media na pożarcie ze względu na pochodzenie, wreszczie historia człowieka, którego niezłomność w dojsciu do prawdy może wzbudzac podziw ale wywoływać też żal i złość, że ta historia nie miała innego zakończenia. Że ci którzy na podstawie plotek sformułowali fałszywe oskarżenia, doprowadzając niewinnego człowieka do ruiny fizycznej i materialnej pozostali bezkarni.

 Ale zacznijmy od początku.
Frank Walus urodził sie w 1922 roku w małej niemieckiej miejscowości Hof Wendorf na wyspie  Rugia w rodzinie polskich robotników sezonowych. Po dojsciu Hitlera do władzy zostali przez niemiecką administrację wyrzuceni i w 1933 młody Franuś z rodzicami powrócił do Polski.
 
Po wybuchu wojny na początku 1940 roku Franek Walus zostal zakwalifikowany na wyjazd do III Rzeszy. Znalazl sie w Bawarii gdzie pracowal dla niemieckich farmerów  do zakończenia wojny. W Niemczech prowadził normalne życie polskiego wyrobnika. Cieżka praca, w niedziele msza, czasem kufel piwa w towarzystwie sobie podobnych. Takiego zapamietano. Uprzejmego, cichego, spokojnego. Był zarejestrowany w Urzędzie Pracy i Niemieckim Czerwonym Krzyżu. Po wojnie w 1959 roku znalazł sie na terenie Stanów Zjednoczonych. Tutaj jego życie toczyło sie według podobnego schematu jak życie innych. Dzielil czas pomiedzy pracą i rodziną, wychowywaniem dzieci i fabryką.
 
26 stycznia 1977 roku do jego domu zapukało dwoch oficerów INS / Urząd Immigracyjny / i węczyło mu pozew sądowy na rozprawę celem odebrania mu amerykańskiego obywatelstwa w związku ze złożeniem fałszywych informacji dotyczacych przeszłości. Chodzilo mianowicie o zatajenie informacji jego współpracy  z Gestapo w latach 1939-43 na terenie Częstochowy i Kielc. W jednym momencie świat Franka Walusia sie zawalił.  Jeszcze zanim rozpoczał się jego proces, wyrok na niego już zostal wydany. Wydali go dziennikarze, którzy poinformowani przez Szymona Wiesenthala z Wiednia i lokalne organizacje żydowskie opisywali Walusia jako polskiego zbrodniarza o pseudonimie Bestia, wielokrotnego mordercę, którego brutalność w stosunku do swoich ofiar budziła przerażenie. W dzielnicy gdzie mieszkał przyjaciele na jego widok odwracali sie plecami, regularnie w publicznych miejscach był upokarzany przez Żydów, został oblany kwasem / przez rabina / a adwokaci odmawiali mu pomocy nie chcąc podjąc sie obrony. Nikt mu nie wierzył, że to pomyłka i nieporozumienie.
 
Cała sprawa zaczęła się kiedy w 1974 roku do Waszyngtonu wpłynęło pismo Szymona Wiesenthala informujące o wykryciu na terytorium USA niemieckiego zbrodniarza wojennego. Wiesenthal taką informacje uzyskał od  Gminy Żydowskiej z Chicago, która sformułowła oskarzenie wobec Walusia na podstawie pewnego listu, którego autorem był znajomy Walusia, Polski Żyd z którym Walus utrzymywal lużne kontakty towarzyskie. Ów człowiek w czasie wojny w Polsce chcąc uniknąc śmierci przeszedl na katolicyzm i kiedy znalazl sie w Chicago zamieszkal u Franka Walusia. Pewniego dnia między nimi doszło do nieporozumien o dług pienięzny, którego według Walusia, ów człowiek nie mial zamiaru oddac. Skończyło się na fałszywym donosie. 
  Biuro Szymona Wiesentala przesłało na ręce prokuratora amerykańskiego oświadczenie, że Frank Walus został przez ośmiu świadków rozpoznany jako oficer Gestapo z Kielc, który uczestniczyl w pacyfikacji gett żydowskich w Częstochowie i w Kielcach.  A dlaczego Kielce? Fanisławice koło Kielc były rodzinną miejscowością Franka Walusia i on nigdy tej informacji nie ukrywał. Dzisiaj juz wiemy że tych świadków było 40 ale tylko ta ósemka wskazała Walusia. Reszta nie rozpoznała w nim owego zbrodniarza gdyż wedługich ich zeznan miał to byc dobrze zbudowany osobnik ok. 180 cm wzrostu, w wieku około trzydziestu lat, oficer. Jeśli ktoś by sie upierał, ze Frank Walus ze swoim wzrostem 164 cm mógl trochę przypominac ową Bestię bo tak go okreslała prasa, generalnie można by sie z tym zgodzić, ale tylko w przypadku gdyby nosił czarne buty oficerskie na koturnie i do tego doklejał sobie wąsy dla dodania sobie lat gdyz trzydzieste urodziny Frank Walus obchodził dopiero w 1952 roku a omawiana historia dotyczy lat 1940-43. Osiemnastoletni chłopak z wyższym oficerskim stopniem do tego Polak w szeregach Gestapo to nawet by nie przeszło w najbardziej fantastycznej opowieści. Ale dla sędziego z tytułem seniora Juliusa Hoffmana, wszystkie te szczegóły wydawały się bez znaczenia gdyz nie bez przyczyny prasa już dawno okrzykneła Franka Walusia „Polskim Zbrodniarzem na usługach Nazi”. Sędzia z tytułem Seniora wszelkie tłumaczenia i dowody obrony zakwalifikował jako fałszywe i bez wartości. Nawet opinia historyka, że „Die Geheime Statspolizei” zwane jako Gestapo posiadało swoje standardy przy naborze swoich członków i obok kwalifikacji wchodziły w grę aparycja i wygląd, i dlatego Frank Walus ze swoimi centymetrami nawet gdyby chciał zostać oficerem Gestapo to by nie mógł, na sędziu Hoffmanie nie zrobiła zadnego wrażenia. Ośmiu świadkow przybyłych z Izraela wskazało Walusia jako osobę, która bez litości mordowala w czasie wojny. Wyrok mógł byc tylko jeden. Frank Walus zostal uznany winnym zatajenia informacji i związku z tym pozbawiony obywatelska. Groziła mu deportacja. 
 
Sprawa poszla do apelacji. Obronę Walusia podjał się adwokat Charles Nixon. Jego podróz do Niemiec, Polski i Francji okazała się przełomowa. Do biura prokuratora zaczeły napływac dokumenty z Europy wskazujące jednoznacznie, ze Frank Walus pomiędzy marcem 1940 a 1945 rokiem przebywał w Niemczech jako robotnik przymusowy. Były to oświadczenia farmerów u których pracował, oswiadczenia księży, zdjęcia z tamtego okresu oraz zeznania francuskiego Żyda, jeńca wojennego, który pracował w Niemczech z Walusiem u tego samego farmera. Wszyscy oni wyśmiali wszelkie oskarżenia Wiesenthala pod adresem Walusia. Także od rządu niemieckiego napłyneły dodatkowe dane i one były najważniejsze, wyciągi z Urzedu Pracy i Działu Podatkowego oraz Czerwonego Krzyża z historią jego zatrudnienia w czasie wojny. W tej sytuacji sąd apelacyjny nakazał nową rozprawę lecz prokuratora w świetle nowych informacji wycofała oskarżenie wobec Walusia.  
Kilka lat pózniej dwóch żydowskich autorów ksiązki „The Nazi Hunter” Charles Ashman i Robert Wagman proces nazwali dziwnym spektaklem a przypadek Walusia wielkim błędem Wiesenthala, który swoje podejrzenia oparł na plotkach a nie faktach.  Co do żydowskich świadków zaden z nich nie został nigdy pociągnięty do odpowiedzialnosci karnej za skladanie fałszywych zeznan. Jak napisał Chicagoski Reader w artykule „Przesladowcy Franka Walusia” cała sprawa od samego poczatku wyglądala podejrzanie. Była prowadzona w atmosferze nienawiści i obrzydzenia na pograniczu histerii, w ktorej rząd prześladował niewinnego obywatela na bazie fałszywych zeznan złożonych pod przysięga. Frank Walus umarł w 1994 roku. Chociaż rząd wypłacił mu 34 tys dolarów w ramach poniesionych kosztów / w rzeczywistości przekroczyły one 100 tys, dlatego ogłosił bankructwo /, Walus nigdy nie otrzymał moralnej rekompesaty. Proces trwał cztery lata i doprowadzil go do utraty zdrowia. W swoim testamencie kazał pochować sie w Polsce.  "Kraj, który pokochałem a który odmówił mi pomocy bo uwierzył oszustom nie warty jest aby składac w jego ziemi swoje prochy" powiedział o Ameryce.
 
Szymon Wiesenthal w 1975 został publicznie oskarżony przez premiera Austrii Bruno Kreisky’ego, że w latach niemieckiej okupacji był agentem Gestapo i mógł się przyczynić do smierci wielu Żydów. 
 
bartoszu
O mnie bartoszu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura