Piotr Frączak Piotr Frączak
248
BLOG

Rewolucja obywatelska

Piotr Frączak Piotr Frączak Polityka Obserwuj notkę 0

Pisząć jakiś tekst o sytuacji po w Polsce po wyborach samorządowych trafiłem na swój stary artykuł z Asocjacji nr 2/2001. Wtedy wydawało się, że możemy się odbić od dna i w mojej ocenie wiele się na lepsze nie zmieniło...

 

 


Rewolucja obywatelska


Czyli co trzeba zrobić, gdy już nic się nie da zrobić


Prof. Jerzy Regulski, współtwórca reformy samorządowej, napisał w Rzeczpospolitej z 15.03.01 w tekście "Zagrożona samorządność": Okresowe oceny ustroju i jego korekty są konieczne. Ale to wymaga rzetelnej analizy, wolnej od pustych haseł i obrony własnych interesów. Wydaje się, że nadszedł czas na taką dyskusję. Kierunki potrzebnych korekt wyznaczają dwie podstawowe choroby tak samorządu, jak i całego polskiego życia publicznego - upartyjnienie i korupcja. Obie zresztą ściśle ze sobą powiązane.

Jedyną drogą przeciwdziałania jest wzmocnienie opinii publicznej i kontroli społeczeństwa. A to wymaga przede wszystkim jawności decyzji i dostępu do wszelkich materiałów z nimi związanych. Każdy obywatel ma prawo wiedzieć, co i dlaczego w jego imieniu zdecydowano. Trzeba zlikwidować takie nonsensy jak ten, że burmistrz nie ma prawa ujawnić radnym, komu udzielił ulgi podatkowej, bo to narusza tajemnicę podatkową. Takie sytuacje tworzą wymarzone warunki korupcji. (...)

Trzeba się też zastanowić, czy należy utrzymać obecną ordynację wyborczą? Sam coraz bardziej przekonuję się do ordynacji większościowej, która pozwoli zmniejszyć rolę partii politycznych. (...)


Po pierwsze dlaczego rewolucja?


Trzeba na to pytanie odpowiedzieć, chociaż już samo powszechne przekonanie o tym, że jest źle i może być już tylko gorzej, odpowiedź taką sugeruje. Oto partie polityczne stworzyły zasady rządzenia państwem, czy w mniejszej skali gminą, które właściwie zaprzeczają zdrowemu rozsądkowi. Wszyscy o tym wiedzą i np. podejmują debatę, jak walczyć z korupcją. Ale korupcja - w postaci typowego łapówkarstwa - to tylko wierzchołek góry lodowej.

Mechanizmy klientelizmu są proste, kto nie stawia na swoich ludzi, kto nie buduje swojego zaplecza w partii, przegrywa. Więc albo zdecyduje się na przestrzeganie reguł i włączy do gry, albo stanie się "nieszkodliwym wariatem", który w kolejnych wyborach nie otrzyma poparcia wystarczającego, by znaleźć się na liście wyborczej. Dlatego trzeba zmienić reguły gry, aby pomóc tym politykom, którzy chcą działać rzeczywiście dla dobra wspólnego. Jednak reguł nie da się zmienić w ramach istniejącego systemu, a zatem potrzebna jest rewolucja.

Po drugie dlaczego obywatelska?


Platforma Obywatelska obudziła nadzieje na zmianę. Po pierwsze, chwytliwa nazwa obywatel - nazwa, która dopiero niedawno odzyskała swoje prawdziwe znaczenie po niesmaku związanym z walką o komitety obywatelskie z początków lat 90-tych - sugerowała, że jej twórcy odwoływać się będą do obywateli, tak w kwestiach programu, jak i poparcia działań. Po drugie, odżegnanie się od skompromitowanych partii politycznych pozwalało marzyć o zmianach. Niestety dość szybko okazało się, że efektem działalności Platformy ma być partia (choć dopiero po wyborach), zaś liberalne deklaracje polityczne dały do zrozumienia, że obywateli chce się wykorzystać jedynie do wsparcia jednej opcji. Nie wiadomo, czy coś dobrego z działań Platformy wyniknie.
Jedno jest pewne - oczekiwana rewolucja musi być obywatelska, tzn. muszą zrobić ją sami obywatele. Tylko ruch społeczny potrafi skłonić polityków do takiej korekty systemu, aby nieuczciwi musieli wycofywać się z polityki, działający na rzecz interesów własnej grupy, a nie dobra wspólnego, tracili społeczne poparcie, a przede wszystkim, aby politycy byli pod ciągłą kontrolą. Tę kontrolę powinny sprawować media, ale także organizacje pozarządowe, posiadające w poszczególnych dziedzinach wystarczające kompetencje, by oceniać posunięcia władz.

Po trzecie jak to zrobić?


Istnieje w miarę prosty mechanizm, który może zmienić reguły gry, a więc pomóc w rewolucji. Jest nim ordynacja wyborcza. Obecnie mamy w Polsce dwie ordynacje wyborcze. Jedna do Senatu oraz do rad gmin do 20 tysięcy mieszkańców - to ordynacja większościowa. Druga, do Sejmu i do reszty samorządów, jest ordynacją proporcjonalną. Coraz częściej pojawiają się wśród organizacji pozarządowych głosy, że walkę z korupcją i kontrolę władzy może umożliwić ordynacja większościowa.

Z drugiej strony, wiele organizacji pozarządowych może obawiać się ordynacji większościowej. Np. niepełnosprawni mogą bać się, że wybrany przez większość w danym powiecie poseł będzie reprezentował wyborców, którym obce są problemy niepełnosprawnych. Z kolei organizacje mniejszości narodowych również zapewne stracą w wyborach większościowych swoich reprezentantów. Rodzi się też pytanie - czy uzależnieni od poglądów większości posłowie i radni będą głosowali za zwiększeniem wydatków na leczenie bardzo rzadkich schorzeń?reprezentował wyborców, którym obce są problemy niepełnosprawnych. Z kolei organizacje mniejszości narodowych również zapewne stracą w wyborach większościowych swoich reprezentantów. Rodzi się też pytanie - czy uzależnieni od poglądów większości posłowie i radni będą głosowali za zwiększeniem wydatków na leczenie bardzo rzadkich schorzeń?

Ordynacja większościowa, choć z powodzeniem stosowana np. w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, nie jest bez wad, podobnie jak ordynacja proporcjonalna. Dlaczego więc wydaje się słuszne zmienić ordynację wyborczą? Obywatel, który ma być podmiotem, a nie tylko przedmiotem prowadzonej polityki, musi mieć możliwość dokonywania realnych wyborów. A wadliwa, utrwalana proporcjonalną ordynacją, struktura reprezentacji interesów obywateli uniemożliwia rzeczywisty wybór.

Możemy wybierać pomiędzy partiami, które w sposobie działania nie różnią się zbytnio. Bowiem zadajmy sobie pytanie, czy dziś te wszystkie "mniejszości", które mogą obawiać się ordynacji większościowej są wystarczająco reprezentowane? Czy politycy, którzy tak chętnie deklarują poparcie dla różnych organizacji pozarządowych, realizują swoje obietnice? Czy organizacje pozarządowe są, zgodnie z deklaracjami, traktowane partnersko?

Trzeba zmienić relację pomiędzy władzą a obywatelem. Do tego zaś potrzebne są mechanizmy artykułowania (nie tylko poprzez strajki i demonstracje) interesów, ich reprezentowania (czyli wpływania na polityków) oraz jasne mechanizmy kontroli władzy. Trzeba wrócić ludziom wiarę, że mają coś do powiedzenia, że mogą rzeczywiście współdecydować o losie kraju i, pośrednio, o swoim losie. Pytaniem, które być może trzeba poddać pod ogólnopolskie referendum, pozostaje, czy rzeczywiście ma to być ordynacja ściśle jednomandatowa, czy z jakimiś elementami proporcjonalności. Jedno jest natomiast pewne - musimy zmienić ordynację!

Po czwarte ordynacja to nie wszystko!


Stawiając na pierwszym miejscu sprawę ordynacji wyborczej nie możemy też zapominać o innych elementach ładu demokratycznego, które mogą pomóc w zwiększaniu udziału obywateli w życiu publicznym. W trakcie tej batalii trzeba będzie odzyskać dla obywateli instytucję referendum (po czysto politycznych rozgrywkach wokół referendum w sprawie prywatyzacji i Konstytucji niewiele jest osób wierzących w skuteczność tej formy "władzy ludu").

Być może też trzeba będzie zmienić Konstytucję RP, tak aby przestała być listą pobożnych życzeń, ale dokumentem, na którym rzeczywiście opierałoby się prawo RP i do której, w obronie swych praw, odwoływaliby się obywatele. Dodatkowo trzeba pilnie przyglądać się procesowi legislacyjnemu takich ustaw, jak te o dostępie do informacji, o współpracy organizacji pozarządowych z administracją publiczną czy ustaw antykorupcyjnych.

To wszystko jest możliwe, o ile obywatele odzyskają wiarę w swoją moc sprawczą i dostaną odpowiednie narzędzia. I dlatego musimy spróbować. A organizacje pozarządowe - może okaże się, że ich lokalne koalicje, mimo że złożone z reprezentantów mniejszości (osób niepełnosprawnych, członków towarzystw kulturalnych, ekologów) staną się znaczącą siłą przy wyborze i kontroli radnych i posłów. Dlatego trzeba się zaangażować w myślenie o Państwie, a nie tylko pilnować własnego ogródka. Krok w tym kierunku wykonały już towarzystwa kulturalne.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka