trzykroki trzykroki
234
BLOG

Natura zarządcy terenów podbitych

trzykroki trzykroki Polityka Obserwuj notkę 0

 

Dzisiejszy wywiad gen. Kiszczaka dostępny m.in. na onet.pl zawiera między innymi stwierdzenie o "ratowaniu Polski", ratowaniu w szczególności przed sowiecką inwazją. Jest to ponowne przywołanie argumentu o balansowaniu przez władze PRL na cienkiej linie pomiędzy suwerenną polityką wewnętrzną, a narażeniu się sowietom, którzy jak wiadomo, reagowali zwykle na nieposłuszeństwo bardzo ostro.
 
Może się to wydać zaskakujące, ale ze znaczącą częścią oceny stanu faktycznego z Kiszczakiem jestem skłonny się zgodzić. 
 
Tak - władze i urzędnicy PRL w dużym stopniu świadome były nonsensowności narzucanych poczynań, w szczególności na poziomach gospodarczym i wymiany handlowej z CCCP. 
Tak - starały się sowietów w przypadku najbardziej niekorzystnych bądź wprost absurdalnych transakcji ograć.
Tak - bez entuzjazmu podchodziły do wykonywania poleceń Wielkiego Brata (może z wyjątkiem Bieruta i Jaruzelskiego)
 
Nie ma jednak zgody co do motywów takiego działania. Gen. Kiszczak chciałby, abyśmy uwierzyli, że motywacją była lojalność wobec Polski i chęć uchronienia jej przed losem gorszym niż istnienie w formie socjalistycznego  satelity w sowieckim imperium. Aby w to uwierzyć, należałoby najpierw uznać, że wśród lokalnej obsady władz imperium nie było powszechnego entuzjazmu do okradania obywateli z majątków, sadzania na odwróconych stołkach, planów 5-letnich, inwigilacji, dławienia przedsiębiorczości, likwidacji elit i prania mózgów. Byłoby to wyjaśnienie karkołomne, szczególnie dla tych, którzy dobrze pamiętają miniony(?) okres.
 
Wyjaśnienie musi być i jest prostsze. Jest nim natura ludzka. Niewielu akceptuje wykonywanie cudzych poleceń, szczególnie jeśli są to polecenia bezsensowne. Nie lubią tego szczególnie osoby ambitne, a takimi w dużym stopniu władcy PRL byli. Nie lubi się tego też, jeśli zmniejsza to tort, którym można się potem we własnym gronie podzielić. Nie lubi się tego, gdy polecenia wydają osoby o niższej inteligencji, a tacy często Polskę wizytowali. W sytuacji takiej, niezależnie od poglądów politycznych pojawia się przekora, chęć rzucania kłód pod nogi, leniwość w wykonywaniu zadań i cicha gra na niekorzyść szefa …
 
… chcielibyśmy bowiem mieć teren podbity, frukty z tym związane, oraz miłe poczucie władzy absolutnej wyłącznie dla siebie. Taka jest po prostu natura ludzka, a władze PRL wbrew niektórym opiniom z ludzi się składały.
 
Trudno jest mi się tutaj powstrzymać przed przytoczeniem przykładu Szkocji, gdzie władze lokalne mocno przebierają nogami, aby się od Londynu uniezależnić, a jak to zrobią, to zafundują swoim pobratymcom takie podatki, taki socjalizm i taki postęp, że się biedni Szkoci nie pozbierają.
 
Tak było także u nas. Wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi jest zasadą sprawdzającą się czasami w polityce zagranicznej, ale w relacjach wewnętrznych już chyba praktycznie nigdy. Jak wiemy wszyscy w końcu, Trocki zaciekłym wrogiem Stalina był, ale chyba nie chcielibyśmy go mieć za premiera?
trzykroki
O mnie trzykroki

-

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka