szturman szturman
986
BLOG

Wywiad z lwowskim historykiem Wasylem Rasewiczem

szturman szturman Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

OUN nie tylko podziwiała faszyzm, ona sama była profaszystowska: wywiad z lwowskim historykiem Wasilem Rasewiczem.

 
W wywiadzie dla Regnum News znany lwowski historyk Wasyl Rasewicz wyjaśnia, jakie negatywne skutki przyniosła krótkowzroczna polityka historyczna byłego prezydenta Juszczenki, ale także opowiada o najbardziej kontrowersyjnych momentach w historii ukraińskiego nacjonalizmu - rzezi Wołynia, terrorze zwolenników Bandery, kolaboracji z nazistami.
 
Regnum News: Jakie są konsekwencje polityki byłego prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki w stosunku do nacjonalizmu ukraińskiego, do Stepana Bandery?
 
Z pewnością nie możemy, nie mamy prawa odnosić całego ukraińskiego nacjonalizmu do jednej osoby w historii, do Stepana Bandery. On stał się swego rodzaju symbolem, wokół którego toczą się wielkie dyskusje i te dyskusje pokazują, jakie kolosalne problemy istnieją obecnie w społeczeństwie ukraińskim. To przede wszystkim nierozsądna i nieprzemyślana polityka historyczna prezydenta Wiktora Juszczenki, tam było mnóstwo negatywnych działań, polityka ta doprowadziła do polaryzacji społeczeństwa w kwestii "pamięci historycznej" i w rzeczywistości ta właśnie polityka dała argumenty, dała atuty w ręce jego przeciwników politycznych.
 
Obecnie Ukraina Zachodnia uważana jest za bardziej nacjonalistyczną, skoncentrowaną wokół identyfikacji narodowej, a Wschód - to ostoja internacjonalizmu, on ma swoją odrębną tradycję historyczną w większym stopniu wyrastającą z sowieckiej przeszłości i tam, rzeczywiście, dominuje sowiecka interpretacja historii najnowszej.Elity polityczne i Zachodu, i Wschodu Ukrainy potrafiły zawsze bardzo dobrze wykorzystać historyczny moment. To był najbardziej prosty i łatwy sposób, gdy nic nie mając do zaoferowania, bez wysiłku, można było zgromadzić wyborców pod swoimi politycznymi sztandarami. A problem Wschodu polega na tym, że cała ta wschodnia tożsamość, "regionalna" tożsamość, kształtowała się w opozycji do nacjonalistycznego zachodu, który przyjdzie i będzie was siłą ukrainizował, który zrobi z was katolików, zmusi was do uznania Stepana Bandery za bohatera i będzie żądał zapomnienia waszych własnych historycznych bohaterów.
 
 
A z drugiej strony, Zachód. Jaki był główny problem Zachodniej Ukrainy? Tam także nie odbyła się żadna poważna debata publiczna na temat najważniejszych problemów z przeszłości. I rzeczywiście, ot tak, "hurtem", zaliczono do bohaterów narodowych wszystkich, którzy mieli możliwość uczestnictwa w UPA, w OUN. Ja jestem przeciwny temu, żeby pisać z łącznikiem "OUN-UPA". Sformułowanie "OUN-UPA" jest historycznie niepoprawne! Ale w ogóle mówimy o tym, że oto nagle, na zachodniej Ukrainie, politykę zdominował "probanderowski" dyskurs historyczny. Po upadku ZSRR zaistniała pilna konieczność stworzenia nowego "nie sowieckiego" kanonu historycznego, ale niestety, wszystko poszło po linii najmniejszego oporu - nie poprzez deideologizację historii, lecz przyjęto kanon już istniejący w ukraińskiej diasporze na Zachodzie. W ten sposób Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów Bandery, która przetrwała w diasporze - w USA, w Kanadzie - nie tylko zajęła centralne miejsce w opisie wydarzeń II wojny światowej, ale faktycznie przeniosła swoją działalność, a także trwający konflikt pomiędzy "banderowcami" a "melnykowcami" na Ukrainę. I wtedy zapanowała "poprawna wersja" przeszłości, a zwłaszcza II wojny światowej - "probanderowska", której nikomu nie wolno było podawać w wątpliwość. Dlatego posłowie wybierani na zachodniej Ukrainie, którzy reprezentowali Galicję tam, w Kijowie, oni faktycznie nie widzieli innej możliwości - nie byli w stanie zrozumieć drugiej strony. I tak zabrakło wspólnej płaszczyzny porozumienia między Wschodem i Zachodem. Za każdym razem, kiedy zachodni politycy i przedstawiciele elit zachodnich prezentowali własną wersję historii, ona kategorycznie była odrzucana na wschodzie Ukrainy, a nawet w centralnej Ukrainie.
 
Regnum News: Okazuje się, że od początku dwie części kraju były w niezgodzie a Juszczenko swoimi działaniami zrobił wszystko, aby rozłam pogłębić? Na przykład, propagując OUN i UPA.
 
 Już na samym początku Juszczenko poszedł w oczywisty sposób niewłaściwą drogą, on rozpoczął metodami sowieckimi (tytuł Bohatera Związku Radzieckiego automatycznie przekształcono w tytuł Bohatera Ukrainy) przerabiać historię Ukrainy. Zdawało mu się, że jeśli kolejno będzie nagradzać pośmiertnie to ukraińskich nacjonalistów, to oficerów sowieckich, to tym samym "wyrówna" historię Ukrainy, w jakiś sposób pogodzi bohaterów Wschodu i Zachodu. Ale wyszło to, co musiało się zdarzyć - Wschód odrzucił bohaterów nacjonalistycznych, chociaż Zachód, z zaciśniętymi zębami, w nadziei, że być może stanie się cud, nie oponował szczególnie przeciwko gloryfikacji sowieckich bohaterów, ciesząc się oficjalną gloryfikacją Bandery i Szuchewycza.
 
Juszczenko osobiście bardzo późno dowiedział się czegokolwiek o historii OUN-UPA. Najważniejsze w tym jest ustalenie, kto posłużył jako źródło "wiedzy historycznej" dla Juszczenki. Mam nieodparte wrażenie, że ten "pedagog" nie dość, że z podziwem patrzył na działania tych formacji, lecz także otwarcie sympatyzował z jedną z frakcji OUN - a mianowicie ze skrzydłem banderowskim. Kiedy Juszczenko odkrył dla siebie tę część historii Ukrainy, próbował przekazać "prawdę" wszystkim obywatelom Ukrainy, mając nadzieję, że Ukraińcy doznają przemiany takiej jak on sam. Juszczenko myślał, że czyniąc tak działa na rzecz zjednoczenia Ukrainy i że ludzie na wschodzie i południu kraju po prostu nie znają "prawdziwej" historii. Na zachodniej Ukrainy z reguły panowało przekonaniu, że w okresie radzieckim prawdziwa historia została skażona i że działalność OUN-UPA nie tylko nie była czymś strasznym i nagannym, lecz co więcej - że to był wyłącznie bohaterski narodowo -wyzwoleńczy ruch Ukraińców.
 
Regnum News: Ale jeśli weźmiemy pod uwagę rzeź wołyńska, konflikty wewnątrz OUN, następstwem czego były ofiary w ludziach?
 
W społecznej świadomości zbiorowej Ukraińców nie ma rozdziału na okres przed 1944 r. i później. Tam naprawdę nie ma miejsca na wyodrębnienie okresu kolaboracji OUN z Niemcami i późniejszego okresu walki UPA przeciwko władzy sowieckiej. Ale rzeź Wołynia - to rzeczywiście jeszcze jeden skomplikowany moment w historii Ukrainy. Mam wielu znajomych wśród polskich historyków, w prywatnych rozmowach oni stale przypominają, a ja sam pochodzę z Wołynia, z Polesia, że oto tutaj Ukraińcy zamęczyli wtedy tak wielu Polaków.
 
Regnum News: Przypomnijmy przyjętą w Polsce rezolucję w sprawie ludobójstwa w Wołyniu, rezolucje takie nadal są uchwalane przez lokalne Sejmiki Wojewódzkie...
 
Polityka historyczna w Polsce w czasach władzy braci Kaczyńskich była nie mniej kontrowersyjna niż polityka historyczna prezydenta Juszczenki. Ja w ogóle jestem przeciwny używaniu historii do celów politycznych, jestem przeciwny jej instrumentalizacji. Ale w społeczeństwach, takich jak polskie i jeszcze w większym stopniu ukraińskie, politycy w ogóle powinni zapomnieć o historii. Wydaje mi się, że prawdopodobnie tą drogą będzie starała się podążać Partii Regionów. Myślę, że jeśli Partii Regionów lub jej doradcom politycznym uda się przesunąć historię nawet nie na drugi, lecz na piąty plan, to będzie to jedno z najważniejszych osiągnięć partii, dlatego, że historią, powtórzę to jeszcze raz, powinni zajmować się historycy. Oczywiście, wewnętrzna debata w społeczeństwie ukraińskim będzie kontynuowana, ale w każdym przypadku historia, wydarzenia historyczne, nie mogą zostać "akredytowane" przy jakiejkolwiek władzy, to znaczy, że historii nie należy pisać, uznawać, czy jeszcze interpretować odgórnie dekretami, tak jak to robił Juszczenko. Zawsze się takim praktykom sprzeciwiałem, pisałem artykuły, bo to nie tylko jest szkodliwe, to jest zabójcze dla społeczeństwa ukraińskiego.
 
I znowu, pamięć. Pamięć - to nie o wojnie w 1812 roku. Pamięć ma konkretne odniesienie, jest namacalna. Kształtuje się pod wpływem różnorodnych czynników: może to być telewizja, być może książka, może być podręcznik, może być profesjonalna, jako u historyka, ale najczęściej jest ona przekazywana w rodzinie - to, o czym mój dziadek z babcią opowiadali, o czym ojciec z matka rozmawiał, odkłada się w głowie dziecka i on rośnie z nią, ona staje się częścią jego tożsamości i nie powinna być zmieniana. Zmiana pamięci może być tylko sprawą dobrej woli - nauczyć się czegoś nowego i, być może, niektóre wydarzenia przeżyć inaczej. Tak kształtuje się pamięć, pamięć historyczna.
 
Regnum News: Więc Ukraina ma szansę na wspólną pamięć?
 
Ma. Ale powinniście zrozumieć, Ukrainie nie należy szukać jakichś pozytywnych przykładów w przeszłości i próbować jednoczyć ją wokół tych przykładów, tak samo, jak niepotrzebne jest skupianie się na negatywnych aspektach. Wydaje mi się, że jak przeminą te historyczne bachanalia w mediach, zwłaszcza w rozgrywkach politycznych, wtedy będziemy mogli porozmawiać o stworzeniu pewnego rodzaju wspólnej pamięci, nawet, być może, uda sie podjąć kwestię policzenia liczby ofiar.
 
Regnum News: Ale podręczniki historii wciąż są przepisywane, być może jeszcze nie po raz ostatni?
 
Nie zostaną przepisane. Nie zdążą. Obecny minister edukacji Dmitrij Tabacznik - jest dyletantem w dziedzinie historii, choć ma tytuł doktora. On jest efektownym propagandzistą, agitatorem, konsultantem politycznym, nawet nie wiem, kim jeszcze, ale w żadnym przypadku nie jest historykiem. I wszystkie jego wypowiedzi przeczą temu, że jest historykiem.
 
Zmierzam do tego, że ukraińscy historycy powinni pisać o przeszłości otwarcie, nie ukrywając tego, co im się nie podoba lub potwierdzając tylko te fakty, które oni uważają za słuszne. W jaki sposób ja sam zdobyłem moją wiedzę historyczną? Zawsze słyszałem od swoich bliskich, że u nas (na Wołyniu) zabijano Polaków podczas II wojny światowej. Polacy byli na tym terytorium w mniejszości. Nie było żadnego takiego antagonizmu w stosunku do nich, tak samo jak i do innych narodowości, nie było, na przykład, w mojej miejscowości. Ale istniał od zawsze głód ziemi i nie tak odległa była polityka polskiego państwa, która polegała na przysyłaniu tutaj tzw "osadników", otrzymujących ziemię nieodpłatnie za zasługi na rzecz państwa polskiego. I to było traktowane jako wtargnięcie obcych w tradycyjne społeczeństwo. Z drugiej strony, niektóre polskie osiedla istniały tu od wieków, dlatego ich mieszkańcy odrzucali wezwania OUN do opuszczenia ukraińskiego terytorium etnicznego. Oni uważali ten kraj za swoją ojczyznę.
 
Na Wołyniu i na zachodnim Polesiu poziom ukraińskiej świadomości narodowej był w rzeczywistości mizerny, jeśli mówimy o latach 20-ych - 30-ych ubiegłego wieku. Oczywiście, poziom ten nieznacznie wzrósł dzięki oficerom Petlury, których po porozumieniu z Piłsudskim tam wysłano jako ludowych nauczycieli i oni "pracowali" w szkołach. Oczywiste jest, że oficerowie ci byli nosicielami ukraińskiej świadomości narodowej na wysokim poziomie, którą częściowo udało się zaszczepić miejscowej ludności. Ale petlurowscy oficerowie nie byli nastawieni wrogo wobec Polaków. Były jakieś, być może, antyrosyjskie nastawienia, tak - ale w nich nie było nic antypolskiego. I tu odkrywamy fenomen, że ludność nagle powstaje i faktycznie wyrzyna te polskie enklawy, które istniały na jego terytorium. Według opowiadań mojej rodziny było mniej więcej tak: Polacy w niczym nie różnili się od Ukraińców, tylko tyle, że chodzili do kościoła, ale nawet mówili tym samym językiem - mieszanym, jednak za Polakami zawsze stało państwo polskie, ono ich wspierało, ochraniało i praktycznie cały czas demonstrowało ich wyższość nad miejscową ludnością, jako ludzi lepszego gatunku, jako posiadaczy wysokiej kultury, jak nosicieli idei państwowej. Czyli pielęgnowało w nich poczucie, że są oni kolonistami, a ci tutaj - to tubylcy. Z drugiej strony, ukraiński lumpen - proletariat też tam był, nazywano ich "niegospodarze", oni zawsze byli biedni, także w czasach sowieckich.
 
Regnum News: Więc, okazuje się, że rzeź wołyńska była w pewnym sensie rewolucją społeczną?
 
To nie była rewolucja społeczna, po prostu ten ukraiński lumpen - proletariat atakował Polaków, aby przejąć ich majątki. I to rozpoczęło się zaraz po tym, jak Polacy stracili ochronę swojego państwa.
 
Regnum News: Więc na początku nie było tam ideologii?
 
Na poczatku ideologii nie było, ponieważ z jednej strony byli Polacy, którzy mieszkali bogato, a z drugiej - ten lumpen - proletariat, który zawsze był biedny. Ten konflikt był pierwotnie rabunkowy, tylko dla wzbogacenia się, do zagarnięcia własności, ale gdy przekroczył pewne granice, gdy osiągnął wielką skalę, nabrał cech konfliktu ukraińsko-polskiego. Chociażby na szczeblu lokalnym, odbywało się to w następujący sposób: zbierali się w nocy, wieszali Polaka i ograbiali jego domu. Dla przykładu, opowiadają w naszej wsi, jeden dokądś pojechał, zamordował polską rodzinę i przywiózł całą furmankę rzeczy, a kiedy rozładowywali, tam leżały zakrwawione poduszki. Jaka u takiej osoba może być ideologia? Żadna!
 
Poziom świadomości narodowej wśród ludności ukraińskiej był bardzo niski. Nawet w polskim spisie ludności oni przedstawiali się jako "tutejsi", czyli miejscowi, nie określając swojej narodowości, ponieważ nie odgrywała dla nich żadnej roli. Jeśli pytano zwykłego przeciętnego wieśniaka, kim jesteś, on odpowiadał: "Jestem prawosławny" lub "jestem tutejszy, miejscowy". A już potem mówił: "Ruski", to znaczy Ukrainiec lub "Poleszuk" Istnieje wiele takich lokalnych identyfikacji, jednak narodowa - nie była dominująca w tym czasie.
 
Ale interpretowanie tego konfliktu jak takiej sobie wołyńskiej "rabacji" byłoby błędem. Kiedy OUN zauważyła masowość faktów prześladowania Polaków przez miejscową ludność, nie mogła nie wykorzystać sytuacji i nie stanąć na czele tego ruchu, nadając mu charakter zorganizowany i dostarczając ideologicznej podstawy w postaci integralnego nacjonalizmu ukraińskiego. Od tego momentu OUN ponosi pełną odpowiedzialność za masakrę dokonaną na cywilnej ludności polskiej. I nawet nie biorąc pod uwagę "zwierciadlanych" "odwetowych" działań polskiej Armii Krajowej, należy zauważyć, że Polacy również nie byli takimi bezbronnymi owieczkami. Jednak wszystko to nadal nie zdejmuje z OUN odpowiedzialność za faktyczne organizowanie czystek etnicznych na terytorium Wołynia.
 
Regnum News: Nie jest tajemnicą, że w tamtych czasach na tym terenie wyrżnięto tak wielu Żydów ...
 
To jest trochę inna historia.
 
Regnum News: W tym przypadku główną rolę odegrał również czynnik korzyści materialnej?
 
To jest jeszcze bardziej skomplikowane. W odniesieniu do Żydów, Wołynia i Polesia, Niemcy rozpoczęli zabijanie ich już w 1941 roku. Oznacza to, że zagłada Żydów na tym terytorium nastąpiła w ramach nazistowskiej polityki eksterminacji ludności żydowskiej. Żydzi ci byli bardzo biedni, ich nie można porównać, na przykład, z Żydami z Besarabii, Odessy, a nawet z Galicji. Były to całkiem zwyczajni biedni ludzi, którzy nie unikali pracy fizycznej. Zapisałem wspomnienia swoich bliskich o tym, jacy Żydzi mieszkali w naszej wsi, oni pamiętali ich nazwiska, znali ich historię, wiedzieli, jak oni umierali. Starzy ludzie, kiedy opowiadali o mordowaniu Żydów, płakali. Z całą pewnością mieli wielkie współczucie dla tych ludzi, ponieważ oni nie odróżniali się niczym. Cóż, tam Rachel prowadził sklep, ale w sklepie były tylko śledzie, igły, nici i naparstki. Dlatego też nie było nawet konfliktu społecznego, a narodowościowego tym bardziej, ponieważ wszystkie te osoby nie posiadały wysokiego stopnia świadomości narodowej.
Po wkroczeniu Niemców, ja podkreślam to cały czas, ja czytam niemieckie monografie i publicystykę, w której występuje bardzo negatywna tendencja. Na przykład jeden z niemieckich historyków napisał, że niemieccy oficerowie "pozwolili" przeprowadzić Ukraińcom pogrom we Lwowie. To tak, jakby, aby postawić człowieka na głowie! Ja nie uważam nacjonalistów ukraińskich za świętych, zwłaszcza w Galicji lub we Lwowie w czasie pogromu w 1941 roku. Bez wątpienia, policja OUN spędzała, dostarczała Żydów do więzienia, tam, gdzie miał miejsce pogrom i jest to fakt, Ukraińcy w pogromie, oczywiście, udział brali. Ale Ukraińcy w ogóle, jestem o tym przekonany, nie byli inicjatorami i twórcami polityki niszczenia narodu żydowskiego.
 
Część OUN, który sympatyzowała z narodowym socjalizmem, wierzyła, że z pomocą wielkiej niemieckiej machiny wojennej będą mogli wywalczyć swoje państwo. Oznacza to, że politycznie nie byli oni wystarczająco wykształceni. Albo deklarując akt odrodzenia państwa ukraińskiego - nie rozumieli, że zostaną natychmiast aresztowani. Wskazuje to na brak zrozumienia, nieadekwatność oceny, co dzieje się wokoło. Mieli tylko pozytywne doświadczenia życia razem z Austryjakami i Niemcami. Nawet Żydzi, którzy mieszkali we Lwowie, nie mogli zrozumieć, jak ci dawni, szlachetni austriaccy oficerowie armii królewskiej mogli stać się takimi potworami, jakimi stali się oni w czasie II wojny światowej. Ale Ukraińcy prawdopodobnie patrzyli na to mniej więcej tak: Niemcy - to jedyna siła, która może wypędzić stąd Związek Radziecki, zniszczyć system komunistyczny, a my razem z nimi zdobędziemy całą Ukrainę, zjednoczymy się i będziemy żyć w wielkim państwie. Takie przekonania dominowały. Co się tyczy bezpośrednio OUN, ja uważam, że oni nie tylko podziwiali doktrynę faszyzmu w wariancie typu "Mussolini", oni sami byli profaszystowscy, o czym świadczą niektóre ich dokumenty partyjne, niektóre organizacyjne...
 
Regnum News: Zarówno OUN (b) i OUN (m)?
 
Zdecydowanie tak. "M" - melnykowcy - to ci, którzy nawet nie próbowali ukrywać faktu swojej kolaboracji. Banderowcy - rewolucyjne skrzydło, które stosowało taktykę terroru wobec wszystkich narodowych wrogów - wewnętrznych i zewnętrznych - te wszystkie mordy i tak dalej. O tym nieprzyjemnie myśleć, ale historycy powinni być szczery - OUN (b) eskalowało napięcie w taki sposób, aby doprowadzić je do poziomu krytycznego dla Ukraińców. Wiedzieli, byli przekonani, że doprowadzenie sytuacji do skrajnego punktu może spowodować narodową rewolucję. Po prostu nikt nie pozostanie wtedy obojętny. Dlatego na tych, którzy świadomie współpracowali z państwem polskim, na przykład na powszechnie znanego dyrektora Babija, wydawali wyrok śmierci i mordowali. Już w latach 30-tych Ukraińcy mordowali Ukraińców! I te ofiary, aby być uczciwym, absolutnie nie zasłużyły na swój los.
 
Regnum News: To było rzeczywiste ludobójstwo?
 
Czytałem o 40 lub 45 zabitych z takiej motywacji, ale, rozumiecie, to bardzo ważne symboliczne fakty. W odniesieniu do dalszych wydarzeń, w 1944 roku i następnych latach, widzimy jeszcze bardziej straszny obraz, teraz już wiele materiałów zostało opublikowanych. Podczas gdy wcześniej było tylko kilka takich sporadycznych ataków na wrogów, czyli tych, którzy nie podzielali ich ideologii, itp., to w 1944 roku Służba Bezpieczeństwa OUN dokonała bardzo wielu aktów terroru. Właśnie teraz w Drohobyczu wydano niewielką książkę "Zbiór dokumentów na temat działalności Służby Bezpieczeństwa OUN" i ona mnie poraziła, ponieważ zobaczyłem liczbę, ilu oni zabili współpracowników NKWD a ilu spośród cywilnej ludności.
 
Regnum News: Jak wielu?
 
Oczywiście, sprawa dotyczy innego okresu czasu, ale dziesiątki razy więcej...
 
Regnum News: Na rzecz ludności cywilnej?
 
Na rzecz ludności cywilnej. Był po prostu tragikomiczny przypadek, gdy młoda dziewczyna poszła do znajomej Polki, wzięła od niej przepis na tort lub ciasto i została oskarżona o współpracę z Polakami. A major NKWD, który podróżował wraz z jednym żołnierzem lub w ogóle bez ochrony i Służba Bezpieczeństwa OUN wiedziała, gdzie nocował, z kim rozmawiał, więc poszli i zabili jednego, drugiego, trzeciego, ale sam major pozostał przy życiu. Chociaż, oczywiście, prościej byłoby zabić jego, aby on nie zastraszał ludności cywilną i nie nakłaniał jej do współpracy.
 
Ale logika była inna - trzeba było wywołać trwogę, aby ludzie po prostu bali się współpracy z władzami sowieckimi. A to przecież nie było możliwe, ponieważ reżim sowiecki przyszedł, by pozostać na długo, i to było oczywiste. I terror Służby Bezpieczeństwa OUN, nie mówię OUN, ale właśnie Służby Bezpieczeństwa, oni już swoich zabijali, ciągle przeprowadzali czystki, byli przekonani, że NKWD już wprowadziło wśród nich swoich agentów ! Pracownicy rad sołeckich, przewodniczący i tak dalej stali się pierwszymi ofiarami Służby Bezpieczeństwa OUN.
Ale jest jeszcze jedna rzecz. Kiedy w 1939 roku w te regiony wojska radzieckie wkroczyły po raz pierwszy, Ukraińcy z Armii Czerwonej, obywatele Związku Radzieckiego, nie czynili absolutnie żadnych gestów solidarności z miejscową ludnością. Uważali siebie za wyższą kategorię ludzi: no bo oni są komunistami a społeczna tożsamość jest bardziej postępowa niż świadomość narodowa. Przecież co do tożsamości narodowej w wydaniu sowieckim przeważał pogląd, że to już przeżytek i nie mają znaczenia żadne korzenie, znacznie ważniejsza była tożsamość społeczna! Nosiciele sowieckiej tożsamości społecznej nie rozumieli "ciemnych i zacofanych" nacjonalistów.
 
Pierwsza fala represji wobec Polaków - urzędników i wojskowych, bogatych Żydów - była zrozumiała, bo przecież władza sowiecka powinna pokazać, że ona wyzwoliła "braci z zachodniej Ukrainy". Otwarto ukraiński uniwersytet we Lwowie, wszystkie napisy w mieście był teraz w języku ukraińskim, nauczanie w szkołach ponownie w języku ukraińskim. To było naprawdę ukrainizacja, bo dla władzy sowieckiej było ważne, by pokazać, że powód wprowadzenia wojsk do Polski była właśnie taki - wyzwolenie Ukraińców. I władza musiała być sowiecka w treści, ale ukraińska w formie. Można znaleźć wiele różnych świadectw, gdy rozstrzeliwali lub okaleczali w więzieniach miejscowych Ukraińców, ale nazwiska oficerów NKWD często kończyły się "-enko" to znaczy, że oni również byli Ukraińcami, tylko wschodnimi.
Z drugiej strony, jest jeszcze jeden niuans. Od 1944 roku władze sowieckie zaczęły w te regiony przysyłać nauczycielki ze Środkowej i Wschodniej Ukrainy i OUN, w szczególności Służba Bezpieczeństwa OUN, traktowała je jako agentki, które miały szerzyć wśród mas "komunistyczną sowiecką zarazę", i je, te dziewczęta, zwyczajnie mordowała. Tu zostały zamordowane, a propaganda sowiecka nagłaśniała te fakty bardzo mocno, aby pokazać, jak banderowcy mordują Ukraińców, zza węgła, w plecy. Oczywiście, to straszne, nie ma i nie może być usprawiedliwienia dla tych wszystkich morderstw, a sowiecka propaganda nie była głupia, ona spełniła swoje zadanie. Tak więc wszyscy dowiedzieli się o męczeńskiej śmierci nauczycielek, o zamordowanych wschodnich Ukraińcach i okazało się, że zachodni Ukraińcy tacy właśnie są - źli.
 
A w "zachodniej" świadomości zbiorowej to własnie wschodni Ukraincy poddawali ich torturom w latach 1939 - 1940, zsyłali na Syberię, dlatego nie było dla nich żadnego współczucia. Na przykład, czyjaś rodzona siostra babci przyjechała na Zachodnią Ukrainę i tam zginęła z rąk banderowców. Takich rodzinnych historii nie uda się w żaden sposób usunąć, zawsze pozostaną żywe. Dlatego uważam, że każdy konkretny przypadek należy zbadać indywidualnie i aby mógł być wykorzystany do badań historycznych, to powinny być przeprowadzone poważne badania, w których, mówiąc obrazowo, zostaną wzięte pod uwagę wszystkie aspekty, i pierwszy, i drugi i trzeci, i to wszystko, o czym my dzisiaj mówimy. W przeciwnym razie, jeśli uwzględnimy jeden aspekt, ale nie uwzględnimy drugiego i trzeciego, nic z tego nie będzie. Wtedy nikt nie znajdzie swojej prawdy, bo każdy w historii będzie miał swoją własną, inną prawdę.
 
 Na przykład, mój wujek był w UPA. A mój dziadek miał swój własny duży folwark. Miał trzech synów i dwie córki, jedna z nich - moja mama. W 1944 r. jego synów wcielono do armii sowieckiej na froncie. Wujek Paweł (starszy) i wujek Wiktor poszli na front. Wujek Paweł zakończył wojnę w Królewcu, miał Order Czerwonej Gwiazdy, medal "Za Odwagę", czyli był prawdziwym sowieckim weteranem - frontowcem. A przedtem służył w armii polskiej w 1939 r., na piechotę wrócił spod Bydgoszczy, kiedy rozbito wojska polskie. W 1941 roku ponownie został zmobilizowany. Im nie dano broni, nie dali niczego, po prostu pędzono jako mięso armatnie, a pod Biełokorowiczami podczas niemieckiego nalotu on i jego znajomy uciekli, i znowu dwa tygodnie wracał pieszo. W 1944 r. został ponownie powołany do wojska, a następnie stał się wielkim weteranem. Oto trzy sceny z jego życia.
 
Wujek Wiktor walczył w 1944 roku. Nie miał żadnych wielkich nagród, ale również uważał się za weterana. Trzeci, najmłodszy, Leon, kiedy wieźli go do punktu rekrutacyjnego, w środku lasu wyszli banderowcy i powiedzieli: albo idziecie z nami, albo zostajecie tutaj martwi. Oczywiście, wszyscy wstali i poszli do lasu. A sytuacja była taka: z lasu nie można było odejść, bo banderowcy pozabijają ich rodziny. Pozostawać w lesie - to zdawać sobie sprawę z tego, że nie masz żadnych perspektyw, zostanie zabity prędzej czy później. Więc on wybiera taką możliwość, że zostanie zabity.
 
Jak to wyglądało: duży folwark mojego dziadka, przyszli banderowcy, jedzą obiad. Wiedzą, że syn mojego dziadka - jest jednym z nich. Dziadek idzie na zewnątrz i widzi, że jedzie na koniu oficer NKWD. Jak podjechał, dziadek mówi mu: uciekaj, tutaj czeka cię śmierć! Ten zawraca się i leci galopem jak najdalej stąd. Dziadek wrócił do pokoju i powiedział, że był tu oficer NKWD i że on uprzedził go, aby stąd uciekał. Banderowcy dziadka trochę pobili, poturbowali, ale nie zabili, wiedząc, że jego syn - jest jednym z nich. Zdenerwowani, wstali się i oddalili się w las. I dlaczego mój dziadek tak postąpił? Gdyby nie ostrzegł oficera NKWD, ten zostałby zabity na podwórzu przez banderowców, a wieczorem przyszliby żołnierzy NKWD i rozstrzelaliby całą rodzinę, nawet na Syberię nie wysyłaliby. Po prostu by zabili! A gdyby on nie powiedział banderowcom, że uprzedził oficera NKWD, to oni by pozostali, oficer sprowadziłby swoich żołnierzy, którzy wystrzelaliby banderowców, a następnie przyszliby z lasu inni banderowcy, którzy wyrżnęliby całą rodzinę dziadka.To znaczy, że oni byli zakładnikami.
 
Trudno mi mówić o ideologii. I tak, kiedy słyszę propagandę OUN w XXI wieku, czuję się okropnie, bo, dobrzy ludzie, albo macie pusto w głowach, albo jesteście skończonymi cynikami! Wszystko musi być przeanalizowane! Tak dogłębnie, aby wszystkie te ideologie zostały zniszczone z korzeniami, żeby nie było miejsca ani dla nacjonalistycznej propagandy z takimi piruetami w przeszłość, do czasów OUN, do uwielbienia faszyzmu, ani do wysławiania Stalina, Wielkiego Sowieckiego Zwycięstwa, ponieważ nie było to żadne zwycięstwo, lecz maszynka do mięsa, całkowita zagłada ludzi.
 
Oczywiście, uwolnić świat od faszyzmu - szlachetny cel. Ale w rzeczywistości cel był inny - narzucić swój ustrój społeczny jak największym terytoriom, zdobyć te terytoria i je kontrolować, przekształcając je w komunistyczne. Jeśli mówimy o Wielkim Sowieckim Zwycięstwie, to te rzeczy powinny być prezentowane razem, jak wiele ofiar, jak wiele tych przyfrontowych oddziałów strażniczych, rozstrzeliwań i zabójstw. Lub stosunek do weteranów. Na przykład, jest niepokojące, że wyszło z obiegu słowo "frontowiec". I znikło świadomie, celowo, zaczęło zanikać już w epoce Breżniewa. Ci ludzie, którzy żyją i teraz jako weterani, przecież znaczna część z nich nie była na froncie, a frontowcy po wojnie umierali od ran lub byli już w złym stanie zdrowia. Oni prawie wszyscy szybko odeszli z tego świata. Na pewno są i tacy, którzy żyli przez dłuższy czas (mój wujek - frontowiec dożył 86 lat) i nadal jeszcze żyją, ale przede wszystkim weterani to teraz byli żołnierze struktur policyjnych, którzy kontrolowali, nie pozwalali się wycofać, strzelali w plecy. I w każdym przypadku należy to rozważyć, ponieważ w naszym społeczeństwie, jak już wspomniałem, nie mamy prawa ani na zbyt uogólniające, ani kategoryczne stwierdzenia.
 

 

 

szturman
O mnie szturman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura