/globalia-perspektywy/
/globalia-perspektywy/
Jan Herman Jan Herman
464
BLOG

Smuta i smutasy

Jan Herman Jan Herman Polityka Obserwuj notkę 11


 

/jeśli ktoś uważa, że jestem rosyjskim jurgieltnikiem – nich sobie oszczędzi lektury/

 

Najpierw plan ogólny, z lotu ptaka. Widać na nim kilka kolorowych kształtów[1]. Na żółto oznakowałem ośrodki mające właściwie tylko jedno rozpaczliwe pytanie: kiedy ogłosić bezsilność wobec własnego bankructwa. Na czerwono oznakowałem Chiny, które sprytnie konsumują oznaki bankructwa „białego człowieka”, ale same sobie zaszczepiają komercjalny gen, który jest winowajcą problemów Rosji, Europy i Ameryki. Na zielono oznakowałem to, co widzę jako przyszłość świata: dwubiegunowość rozpostarta między tradycje duchowe (Indie) oraz wegetarne (Brazylia).

Podkreślam symboliczność i schematyczność rysunku: chodzi o żywioły kulturowo-cywilizacyjne, a nie o granice państwowe, o dominujące narody.

W schemacie tym nadal swoje szanse mają takie peryferyjne PWEC (potential world economic center), jak Arabia, Indochiny, Nezje, Afryka-Interior. Będą konkurować ze zbankrutowanymi obszarami „białego człowieka”. Może do Chin dołączy Japonia.

 

*            *            *

Mowa jest o sankcjach Europy wobec Rosji oraz o instalowaniu się Ameryki w Europie Środkowej. Czyli o przepychankach bankrutów, którzy – niczym w polskim piekle – sami siebie strącają w otchłań, byle swój żywot przedłużyć.

Smuta?

Od czasu, kiedy Gorbaczow – lekkomyślnie, choć w dobrej wierze – podważył podwaliny rosyjskiego matecznika, oparte na rządach biurokratycznej nomenklatury partyjnej i wszechmocy resortów siłowych, mamy do czynienia z osłabieniem pozycji Rosji: najpierw imperialno-mocarstwowej, potem (nie bez „pomocy” zbuntowanej Europy Środkowej) gospodarczej, zwłaszcza kiedy wielkie fundusze i majątki rozdzielono między przedsiębiorczych nomenklaturszczyków. Jelcyn najprawdopodobniej nawet nie rozumiał tego, co uruchomił Gorbaczow, raczej reagował na instynkty „mirnogo naroda”.

Putin – człowiek obalonego ustroju, w pełni mu oddany – przejął role „ręcznego sternika”, naprawiającego system, przywracającego mu sprawność. Zaczął od rekonstrukcji polityczno-gospodarczej, ustanawiając tzw. Federalne Okręgi Ekonomiczno-Polityczne, dekretem Prezydenta Rosji nr 849 „О pełnomocnym przedstawicielu prezydenta Federacji Rosyjskiej w Okręgu Federalnym» z 13 maja 2000 r. (19 stycznia 2010 dekretem prezydenta Federacji Rosyjskiej z części Południowego Okręgu Federalnego utworzono Północnokaukaski Okręg Federalny). Okręgi te nie są traktowane jako jeden ze szczebli podziału administracyjnego Rosji, stanowią odrębną, niezależną strukturę strategiczną, ze stolicami w Chabarowsku (przeniesiona do Władywostoku), Nowosybirsku, Jekaterynburgu, Moskwie, Rostowie nad Donem, Sankt-Peterburgu, Niżnym Nowgorodzie, Piatigorsku, Symferopolu.

Są to okręgi tak różne pod każdym względem, że jest oczywiste, choć nie całkiem jawne, iż rolą tych Okręgów jest reorientacja potencjału militarno-dyplomatycznego, a nie projekty stricte gospodarcze czy administracyjne. Ich zadaniem jest „mieć oko” na Chiny i Japonię, na Azję Centralną, na Arktykę, na Skandynawię, Na Kaukaz i Morze Kaspijskie, Na Morze Czarne, Na Europę Środkową.

Drugie i trzecie, czego dokonał Putin – to zdyscyplinowanie tzw. oligarchów i gubernatorów. Putin przypomniał temu towarzystwu, że jego partykularne racje muszą być podporządkowane racji państwowej, a kiedy Chodorkowski, nie bez nadziei na sukces, zaczął upominać się o choćby cień demokracji w wyborze władzy centralnej – znalazł swoje miejsce na dnie państwa. Możemy się na to zżymać. Z punktu widzenia integralności Rosji Putin jednak okazał się ostatnią deską ratunku, bo sobiepańscy gubernatorzy i oligarchowie byli bliscy rzeczywistego sfederalizowania Rosji, uruchamiając silne tendencje odśrodkowe. Jako zwolennik demonopolizacji-dekoncentracji wiem co mówię, kiedy „chwalę” Putina za sprawne przywrócenie Państwu rosyjskiemu mega-monopolu gospodarczego, politycznego, administracyjnego.

Swoją strategię odzyskiwania potencjału mocarstwowego Putin okroił o to, co nieosiągalne: zachodnia część Europy Środkowej „przepadła” i została skolonizowana przez Europę i USA. Z atrakcyjnych „lokalizacji globalnych” pozostało Morze Czarne. Niemal w jego centrum, w dogodnym punkcie, tkwi jedna z ważniejszych baz wojskowych Rosji: Sewastopol. Dopóki Ukraina dawała się prowadzić na smyczy energetycznej – Sewastopol trwał nie niepokojony. Ale oto najpierw Majdan Pomarańczowy, a teraz Majdan-Echo – zdają się odcinać Krym od Rosji. Zna ktoś imperatora, który by spokojnie się temu przypatrywał?

Stało się więc, że z jednej strony ukraińscy oligarchowie oraz – osobno – nacjonaliści przerobili Majdan na kaszankę: król czekolady został prezydentem kraju, nacjonaliści objęli resorty kluczowe w rządzie (zobaczymy co dalej, sypie się koalicja parlamentarna). Z drugiej zaś strony Putin zabezpieczył sobie ochronę Sewastopola przed chimerycznym rządem Ukrainy „robiącej łaskę” Ameryce. No, przejął Krym, na co prawo międzynarodowe nie może nic poradzić, bo niegdyś nawiedzony płynami Chruszczow podarował ów Krym Ukraińcom.

Na tym miało się zakończyć. Ale daj Amerykańcom palec…

Przecież Amerykanom nie chodzi o kwitnący rozwój Ukrainy (doświadczyła tego Polska), tylko na możliwości zainstalowania swoich baz.

A Europie chodzi o oderwanie kolejnego salami spod kontroli rosyjskiej.

Na Dzikich Polach nie ma nikt rąk czystych. Ludzie narodowości rosyjskiej wystraszyli się opresji, może nawet pogromów, oligarchowie zatroszczyli się o swoje „włości” w Donbasie, Rosjanie chcą podstawić nogę rządom nacjonalistów, społeczności przygraniczne przywykły do „pulchności” granicy, co sprzyja małym biznesom i przemytowi, Rostów chce jakiegoś ładu w najbliższym sąsiedztwie. Komu się przyjrzeć – ma coś za paznokciami.

I dobrego rozwiązania nie widać. Załóżmy, że 2-5 milionów mieszkańców Ukrainy chce coś zmienić (większość raczej wyczekuje na stronie). W tej 2-5-milionowej społeczności nie ma zgody. Tu nie tylko chodzi o gospodarczy wybór Moskwa-Bruksela czy militarny Ameryka-Europa-Rosja. Mieszkańcy Ukrainy żyją w niebywałej nędzy, choć kraj ich jest zasobny. Elita polityczna jest nienasycona gospodarczo i zwyczajnie gardzi pospólstwem. Na początku „najnowszych czasów” Ukraina wyzbyła się zasobów nuklearnej broni, licząc, że świat ma w tej sprawie pamięć i sumienie. Nie zadbała jednak o to, by jej Państwo choćby upierzeniem przypominało to, co rozumiemy jako Państwo.

Jednym słowem, Ukraina jest tak manipulowana, tak kołowana, że żadnego dobra nie znajdzie w tym galimatiasie. Któregoś dnia się w tym połapie, ale na razie w interesie wszystkich macherów jest trzymać lud ukraiński w ogłupieniu.

 

*            *            *

Polska, zamiast wspierać jednego zbója przeciw drugiemu (od obu dostanie na koniec bęcki i mopa do posprzątania), powinna się zastanowić: czy lepiej będzie, jak Rosja teraz zbankrutuje, a Ameryka się tu rozgości, czy może trzeba jakoś inaczej optować…

Mam niemal pewność, że Rosja, nawet jeśli przyłożą jej jeszcze większe sankcje – jakoś przeżyje tę nawałnicę. Jest u siebie. Siermięgę w kontrapunkcie z przepychem ćwiczy od zawsze. W podróbkach jest sprawniejsza od Chińczyków. Częściowo zapłacą to kraje zależne energetycznie od niej lub związane z nią unią celną.

Mam niemal pewność, że Amerykanie posuną się do zabiegów „niedozwolonych”, byle się militarnie zainstalować nad Morzem Czarnym (z jakichś powodów nie podjęli szansy, jaką im dawał Saakaszwili).

Mam wiele przesłanek po temu, by sądzić, że Europa nie da Ukrainie złamanego eurocenta, zanim oligarchowie ukraińscy nie zagwarantują jej „zwrotu” takiego, jaki gwarantuje na przykład usłużna Polska.

To oznacza, że Ukrainę czeka ciężka próba. Bo jest dziś centralnym ringiem turnieju bankrutów. Ciekawe, dlaczego rozpadła się parlamentarna koalicja ukraińska i dlaczego cicho jest wokół tego, a przebąkuje się, że Jaceniuk podał się do dymisji dla żartu.

Ukraińska Smuta – to dopiero jest problem. Rosjanie, Amerykanie, Europejczycy – mają w sobie mechanizmy wyhamowujące, Ukraina zaś – nie ma, bo tamtejsze Państwo jest próby…. hmmm.

Bancwoł, który przymierzył i wystrzelił do cywilnego samolotu, który w samobójczym stylu latał sobie nad obszarem zagrożonym – takich kalkulacji nie prowadził.

 

PS

Wielka smuta (ros. Смутное время) – okres kryzysu Carstwa Rosyjskiego w latach 1598-1613, wywołany uzurpacją tronu carskiego, połączoną z interwencją wojsk polskich i szwedzkich. Podczas tej zapaści państwa rosyjskiego – tłumaczę samodzielnie określenie Władimira Kobrina (Смутное время — утраченные возможности) – „potracono wszelkie moce sprawcze”. Podobieństwa do dzisiejszej sytuacji ukraińskiej – oczywiste.
 

 

Jan Herman
O mnie Jan Herman

...jaki jestem - nie powiem, ale poczytaj blog... Więcej o mnie znajdziesz w książce Wł. Pawluczuka "Judasz" (autor mnie nie zna, ale trafił w sedno). O czym jest ta książka? O zmaganiu się człowieka z własnym losem, wiecznością, z Panem Bogiem. O miłości, zdradzie, rozpaczy i ukojeniu. Saszka, prosty chłopak z białoruskiej wioski, po rewolucyjnej zawierusze, podczas której doświadczył wszystkiego, wraca w rodzinne strony i próbuje żyć tak jak inni. Ale kiedy spotyka samozwańczego proroka Ilię, staje się jego najwierniejszym uczniem i apostołem... Opowieść o ludzkich głodach - seksualnym i religijnym - o związkach erotyki i polityki, o tłumionej naszej prawdziwej naturze, o nieortodoksyjnej, gnostyckiej i prawosławnej religijności, tajemnicy i manipulacji wreszcie.................................................... UWAGA: ktokolwiek oczekuje, że będę pisał koniecznie o sprawach, które są "na tapecie" i konkurował na tym polu ze znawcami wszystkiego - ten zabłądził. Piszę bowiem dużo, ale o tym najczęściej, co pod skorupą się dzieje, a widać będzie za czas jakiś.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka