No właśnie!
Czego niby?
Od poniedziałku czytam na blogach pisowskich w całym bożym internecie, że biedne zwolenniki PO tudzież Komorowskiego, powinny zapaść się pod ziemię, bo inne (czytaj: sprawiedliwe) czasy nastały, w których apologeci poprzedniego reżymu dostaną wyrok więzienia, chłosty, albo choć pozbawienia wolności na lat (tu wpisz sprytnie datę, czego nie domaga się Kaczyński).
Na salonie samozadowolenie i radosna dintojra osiągnęły kosmiczne apogeum. Nasi drodzy patrioci popadli w jakowąś paranoję, do zanudzenia krzycząc, że Teesy, Julki, Ardeny i Spocki powinny się powiesić z samego smutku i przerażenia przed "nową Polską". Do totalnej fobii doszła wiadomość o odejściu Józefa Monety, który wykasował konto i skończył z salonem raz na zawsze (przynajmniej jeden, który odszedł bez błazenad i dziesiątków zapowiedzi, które się potem nie spełniały!). Każden jeden pisowiec krzyczy w niebogłosy, bo nagle ( i chyba niespodziewanie trochę) wygrał jego kandytat, któremu jest gotów paść pod nogi plackiem z wielkiej wdzięczności...Z tego powodu uważa się, że lemingi są zastrachane, mają pełne gacie i bukują bilety do Hajfy i Telawiwu ...
Moi Drodzy Dudziarze:
Wasze zwycięstwo ani nas ziębi, ani grzeje. Duda nic nam nie zrobi, bo nie może. Nie podzielamy Waszych fobii, z których wynika, że inna opcja polityczna przy władzy - równa się zdradzie i antypolskiej robocie, kierowanej skądinąd. Nie uważamy, by wybory były sfałszowane, nie będziemy ryli pod First Lady, ani pod dziećmi elekta. Nie zmusimy się do głupot, które były Waszym udziałem po każdych przegranych wyborach.
Gratuluję ( ja Robin, osobiście) wygranej Panu Prezydentowi Andrzejowi Dudzie!
Kiedykolwiek zachowaliście się w podobny sposób po przegranej?
Wątpię ...
Thx
