Jeszcze na początku nowego roku żyliśmy problemami służby zdrowia. "Pazerni" lekarze z Porozumienia Zielonogórskiego spierali się o pakiet onkologiczny z rządem. Rząd się nie ugiął, walnął pięścią w stół a lekarze de facto ustąpili.
Chodziło w tym przypadku o zdrowie nas wszystkich, a kością niezgody była suma 1 mld złotych. Mimo to w sondażułącznie aż 54% respondentów (dziękuję za korektę w dyskusji;) winiło za zaistniałą sytuację lekarzy (39 proc. - zarówno ministra jak i Porozumienie Zielonogórskie,15 proc., - samych lekarzy).
Teraz żyjemy protestem środowiska górniczego. Zupełnie bez echa przeszła informacja, że program restrukturyzacyjny zaproponowany przez rząd - a odrzucony przez górników z KW jako "skandaliczny" - kosztować ma 2,3 mld zł. Ergo: skoro górnicy są niezadowoleni, trzeba będzie zapłacić więcej. Oczywiście - z naszych, czyli publicznych pieniędzy.
Mimo to w sondażu dla TVN24 aż 68,5% respondentów popiera górników.
Co z tego wynika? Złośliwie możnaby napisać, że przy kolejnym kryzysie w służbie zdrowia, lekarze powinni zaoferować mającym pretensje pacjentom ozdrawiającą wizytę w kopalni.
Natomiast smutna konstatacja jest taka, że przeciętny Polak bardziej ceni górnika od lekarza. I jest to przerażające. Bo na całym cywilizowanym świecie jest jednak odwrotnie.
