Ochłapczyca Ochłapczyca
1251
BLOG

Incepcja - recenzja

Ochłapczyca Ochłapczyca Kultura Obserwuj notkę 6

 

Incepcja – recenzja.

 

Christopher Nolan, koleś od Batmana, wziął nam kolesia od Titanica i zaserwował film o snach, podświadomości i tego typu dowcipach.

Można by zapytać: Leo, why?

A Leo mógłby odpowiedzieć: Czekasz na pociąg… nie wiesz, dokąd cię zabierze...

Ci, którzy widzieli, wiedzą.

A ci którzy nie widzieli – niech zobaczą.

Nie zamierzam tu streszczać fabuły, nie ma spojlerów. Chcę tylko powiedzieć, że nie były to zmarnowane pieniądze i film akurat mnie zadowolił.

Podobało mi się to, że film był jak ruska babioszka – człowiek otwierał jedną, by w środku była następna, a że obydwie były łatwo przyswajalne, dobrze się bawił w poczuciu własnej inteligencji.

 

Jak doskonale wiadomo, ludzki umysł jest niesamowitą zabawką, komputerem zdolnym do niemal wszystkiego. Mamy religię, podpaski, papierosy i polityków, jeszcze żadne zwierzę się tak nie nudziło przed nami swoim życiem.

Inną rzeczą, do której jesteśmy zdolni jest świadomy sen – nie ma tu nic nowego, ludzkość robiła to od zawsze. Każdy może nauczyć się kontrolować własną podświadomość na tyle, by kładąc się spać zapewnić sobie ośmiogodzinny film własnej reżyserii. Nawet z tego co wiem, niektórzy uczą się LD – Lucid Dreaming - po to, by kręcić porno, gdyż ponoć orgazm przeżyty we śnie jest kilkanaście razy mocniejszy.

W filmie koncepcja snu została nieźle rozciągnięta – dzięki takiemu ciekawemu urządzeniu możemy śnić sny w kilka osób, umrzeć w trakcie snu naprawdę, tworzyć sen w śnie, znikać na kilkadziesiąt lat i żyć właśnie tam – no normalnie hulaj dusza, piekła nie ma.

Tytułowa „incepcja” to zaszczepienie idei, porównanej do najodporniejszego wirusa na ziemi, w cudzym umyśle tak, by się przyjęła i zaczęła sama rosnąć.

Pojmijcie to dobrze – moglibyście się włamać do umysłu rywala i dzięki prostej myśli, np. takiej jak „zawsze już będę przegrywać” nigdy więcej nie musieć z nim rywalizować. Włamać się do umysłu ukochanej osoby i sprawić, by was kochała – choć to byłoby trudne, bo koncepcja miłości nie jest łatwa, a incepcja musi być jak najprostsza. Moglibyście wreszcie zademonstrować niesamowite zdolności człowieka biedakowi serwując myśl, że ma zostać milionerem i obserwować, jak do tego dochodzi, niezdolny oprzeć się idei we własnym umyśle, incepcji.

Efekty specjalne kupuję na pniu, ani razu nic mi się nie rzuciło w oczy jako wybitnie źle sklejone – być może coś schrzaniono w tym gąszczu techniki, ale nie dało się tego wyłapać dzięki przymusowi koncentracji na akcji.

Niesamowite role kobiece – Marion Cotillard po raz kolejny odebrała mi mowę i dech w piersiach pokazując, czym może być kobieta. Nie wiem, czy paradoksalnie w tej roli, jakże jednowymiarowej roli Mal, nie pokazała całego kunsztu swojego aktorstwa.

Druga rola – Ellen Page w roli Ariadne, która miała być w założeniu brzydka i denerwująca, była zaskakująco strawna jako nastolateczka wśród specjalistów-facetów. Zdecydowanie sobie poradziła.

Natomiast z mężczyzn należy podkreślić rolę Kena Watanabe – czyli Saito, gdyż nie dość, że był o dziwo bardzo przystojny, to jeszcze budził sympatię pozornie niesympatyczną postacią.

Ale absolutnym ciachem miesiąca zostaje pan w roli Eamesa – Tom Hardy. Nie znam tego aktora, ale w „Incepcji” wprowadzał konieczną momentami lekkość, kiedy robiło się gęsto od fabuły. Pan dla mnie był najlepszym męskim aktorem filmu.

Zwróciłam uwagę na stroje kobiet – Mal zawsze wygląda jak idealna kobieta, łazi w kieckach i na obcasie. Ariadne natomiast raz miała pod szyją jakąś paskudną żółtą apaszkę i za to brawa dla stylistów – umieli strojem podkreślić role postacie, to ostatnio coraz rzadsze w filmach niekostiumowych i niefantastycznych.

Ogólnie rzecz biorąc, wszystko byłoby, no, 7/10…

Gdyby nie zakończenie.

Błąd, Amerykanie, błąd. Kupujemy to, ale to nie Japonia, żeby nam serwować anime. Jak zapewne wiecie, wiele anime ma niejasne zakończenia, budzące okropną ciekawość – tak powinno być i tutaj, gdyby nie to, że zagadka wprost domagała się jasnego dla widzów rozwiązania.

Sam pomysł totemu też jest świetny, tak samo zresztą jak grawitacji – swoją drogą jakim cudem taki brzydal jak Joseph Gordon – Levitt jest tak przystojny?

Ale generalnie - jak najbardziej warto, choć jakieś cudo nad cudami to na pewno nie jest.

Informacje o świadomym śnie macie o tutaj – pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awiadomy_sen

Ebooki na temat świadomego snu i jak się go nauczyć znajdują się na chomikach.

Ogłoszenie patrymonialne: Brzydka, otyła i pryszczata córeczka tatusia pozna pięknego, bogatego i inteligentnego pana, który będzie ją kochał po wsze czasy, nawet jak mu Lexusa o słupek rozwali. Żąda biżuterii i dowodów miłości. Najlepiej tak trzy razy dziennie... Zgłoszenia proszę zostawiać w komentarzach wraz z informacją o miesięcznych zarobkach. Nie usuwam komentarzy trolli. No co, własne będę kasować...? Jestem piwniczna. Nigdy nie ląduję na stronie głównej Salonu. ochlapczyca@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura