Łzy po odejściu jednego z człowieków honoru już pewnie co niektórym obeschły więc można trochę spokojniej a i bardziej światowo rzucić okiem na tą nietuzinkową jak by nie było postać. W konkurencji tychże rzutów już w 2004 roku wystartował zawodnik zwany Riccardo Orizio pisząc ksiażkę pt „ Talk to the devil”. Nie , to nie jest dzieło wyłącznie o spawaczu ale wśród 7 wybrańców znalazł się na samym topie, przynajmniej na okładce, patrz poniżej.
Słowa Orizio jako przedstawiciela Zachodu, makaroniarza wprawdzie ale jednak, powinny zasługiwać na szacunek i należytą uwagę polskich czytelników wielokrotnie karmionych opiniami z różnych co najmniej tak samo zachodnich jak autor mediów. Nie powinno być więc przeszkód aby czołowi rodzimi propagandysci zwani czasem dziennikarzami a nawet redaktorami zamieścili w swoich szanowanych powszechnie publikatorach jakieś elokwentne artykuły w temacie i koło niego też. Wtedy równie szanowany czytelnik mógłby zapoznać się błyskawicznie co też tam o nas na zgniłym Zachodzie wypisują fajnego bez konieczności zagłebiania się w żywą treść. Że co, że książka już po polsku wyszła dawno temu? I nawet Neewsweek jakąś recenzję walnął? No to jeszcze lepiej, warto przypomnieć, okazja jest jak najbardziej a krajowa okładka nie taka atrakcyjna jak ta zamieszczona. Bardzo fajna jest też notka polskiego wydawcy:
„[..]dla wielu czytelników, nawet tych, którzy nie darzą Wojciecha Jaruzelskiego sympatią, może być dyskomfortem umieszczenie go wśród takich tyranów jak Amin, Bokassa czy Duvalier. Nie jest rzeczą wydawcy cenzurowanie czy poprawianie autora.”
Och, to tak zapewne w przewidywaniu, że czyjeś wrażliwe serduszko mogłoby się zbytnio przejąć widząć go w towarzystwie kanibala(i). Poza tym, ciekawe jak wielu czytelników ‘autentycznie odczułoby ten ‘dyskomfort’ dzisiaj?