alex.sorga alex.sorga
1188
BLOG

Amfa, miłość i wolność wyboru

alex.sorga alex.sorga Rozmaitości Obserwuj notkę 87

 W latach 60-tych bardzo popularne było hasło „sex, drugs and rock-and-roll”. Przy całej złożoności socjologicznej patologii tamtego okresu, było to hasło na pewno drogą do nowej mentalności, a dla obecnych pokoleń także przestrogą, że nie zawsze wolność prowadzi do szczęścia, nawet jeżeli jest świadomym wyborem…

Bohaterowie wcielający w swoje życie tamtejsze hasła – zwani hippisami albo „dzieci-kwiaty” – o ile przeżyli to, w najlepszych przypadkach zasilili kasy prywatnych klinik odwykowych, ośrodki psychiatryczne albo ćpają do dzisiaj gdzieś na bezkresnych preriach Meksyku jako podstarzałe, wydziarowane towarzystwo wspominające przy tequili dobre lata minionego wieku.

O ile tamte lata zabrały do Hadesu wspaniale rokujące postacie ze świata muzyki czy sztuki, o tyle dzisiaj trzeba mieć naprawdę nie po kolei w głowie by na taką ścieżkę wstąpić. Dzisiejsze gwiazdy nie widzą powodu by zdychać z przedawkowania… wolą dogorywać z powodu upału na prywatnych plażach Saint –Tropez.
Bo dzisiaj nikt normalny nie składa swojej artystycznej duszy bez sensu w ofierze używek, gdyż dzisiejsi artyści pozostawiają nam swoje dzieła za życia, a nie pośmierci…

I na tym art. powinien się zakończyć…

Ale tak nie będzie.

Bo w życiu najnormalniejszych ludzi też przewija się wątek jakiś uzależnień. Czy to od gorzały, czy to od petów, czy też od popularnej ostatnio amfy. Jednak nie będę pisać o szkodliwości tej ostatniej ponieważ są osoby, które będą mi udowadniać jak wspaniale amfa pomaga w nauce i maratonie przedegzaminacyjnym. Wiem, że pomaga i jest doskonała dla leni i próżniaków, którzy obijają się, a potem w ciągu tygodnia próbują pochłonąć materiał z całego roku. Wiem też, że te lenie potrafią zaliczyć egzaminy, po czym już kilkadziesiąt godzin później nie pamiętają czego się nauczyly…

Bardziej interesują mnie osoby, które próbują w imię chronienia swojej wolności postawić na szalę uczucia wyższe… chociażby miłość. Które nie potrafią dokonać wyboru, albo go dokonują wybierając używkę w imię chronienia swojej wolności, swobody i niezależności…

*****

Na pewno każdy z nas zna w swoim otoczeniu kobietę lub czyjąś żonę, która przegrała z butelką wódki. Na pewno każdy wie do czego prowadzi patologia alkoholowa i jak przekłada się na życie rodziny. I nawet jeżeli kończy się odwykiem - to mimo wszystko pozostaje żal, poczucie winy i niejednokrotnie także utrata poczucia godności kobiety, która o małżeństwo lub partnera walczyła z kawałkiem szkła. Bo to jest przecież takie absurdalne: mówił, że kocha, że ona jest najważniejsza w jego życiu, a jednak pyska od butelki oderwać nie mógł… A ona mu wybaczyła po tym co przeszła i jeżeli ktokolwiek wygrał to tylko on, bo po czasie ostrych imprez i tak odzyskał dom. A ona nic… bo trudno odzyskać godność gdy się po pysku dostaje od pijanego albo skacowanego…

Są też inne rodzaje wyborów, bardziej subtelne. Ot po prostu, ktoś czasami ma ochotę wziąć głębszy wdech białego proszku by poprawić sobie nastrój, by pogmerać w swojej świadomości, by zobaczyć motyla albo sprawdzić co też potrafi po wdechnięciu. Oczywiście nikt tego nie robi by się uzależnić, nikt przecież nie jest idiotą by jakiś proszek, a raczej brak proszku decydował o jego życiu.

Więc gdzie jest problem?

Pewnie w tej samej relacji co z wódą. Mówi, że kocha, że żyć nie może, a jeżeli prosimy: obiecaj, że tego nie zrobisz nigdy więcej – dowiadujemy się, że to jest bat, wtrącanie się w czyjeś życie, że my wiemy lepiej co jest dobre dla cudzego organizmu i w ogóle amfa jest taka fajna, że nawet niektórzy lekarze mówią, że jest ok…
Pewnie ci co sami biorą.

*****

Znam spojrzenie matek, które dowiedziały się, że ich dziecko pociągnęło… chyba nikt bardziej nie kocha niż matka i nie mogą one nawet opisać strachu i przerażeniana myśl o tym co będzie dalej. Mimo, że czarny sen nie musi się spełnić…

Znam ludzi, którzy musieli dokonać wyboru między dziećmi, bo jedno brało i regularnie obiecywało poprawę, a młodsze na to patrzyło. A potem zaczęło także zapuszczać włosy i ganiać za naćpanym bratem. Ci ludzie nie mieli wyjścia i postawienia przed takim wyborem jaki przypadł im w udziale, nikomu nie życzę. To trauma na całe życie.

Ale dzieci czy bardzo młodzi ludzie nie muszą jeszcze rozumieć relacji międzyludzkich na poziomie oddania i partnerstwa.

Muszą to jednak rozumieć ludzie dorośli. Że w tej chęci bycia wolnym, niezależnym i chętnym do eksperymentowania są jeszcze uczucia drugiej osoby, która nie jest z kamienia i o ile popatrzy z przymrużeniem oka na gorzałkę - tak amfę potraktuje jako wroga, z którym nie ma szans. Bo o ile po wódzie pozostanie taki kac, że wielu nigdy więcej na nią nawet nie spojrzy – tak to po amfie zaczyna się spolegliwa miłość… kwestia czasu kiedy przerodzi się w pełne oddanie. A wtedy nikt już z taką kochanką nie ma szans. Żadna żona, żaden przyjaciel… nikt.

*****

W swoim życiu nigdy jeszcze nie dane mi było spotkać nikogo po terapii kto powiedziałby, że warto było zacząć pić czy też brać. Mimo tego, że często uratowane zostały małżeństwa czy rodziny. Zazwyczaj po otrzeźwieniu czy po odzyskaniu świadomości, zdajemy sobie sprawę co tak naprawdę ofiarowaliśmy w zamian za odmienne stany świadomości. I nie piszę tu o zdrowiu tych, którzy terapii się poddali.

Zdajemy sobie sprawę, że niejednokrotnie ofiarowaliśmy osobie, o której mówiliśmy, że ją kochamy - strach, ból fizyczny, ból psychiczny, czarne wizje i bezsilność. I tą bezsilność, że mogą nas na zawsze stracić.
Jak bardzo trzeba być egoistycznym, żeby tego nie zauważyć zanim wejdzie się na ścieżkę hippisowskiej „wolności”?

I jak łatwo stracić zaufanie ukochanej osoby, gdy decyzja między wyborem: „miłość a używka” nie okazuje się wbrew pozorom taka prosta?

Ale miłość też jest formą uzależnienia… więc, które jest lepsze?

W końcu każdy ma wolny wybór...

alex

alex.sorga
O mnie alex.sorga

.................................... ............................................ .....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości