Pierre Moscovici, prawa ręka prezydenta Holland, później jego minister ekonomii i finansów, został europejskim komisarzem do spraw ekonomicznych. Będzie odpowiedzialny także za europejską politykę monetarną w tym za podatki oraz transakcje transgraniczne. Środowa nominacja wpływowego polityka odbiła się szerokim echem w kręgach francuskiej prawicy.
- To porażka naszego kraju – oświadczył rzecznik eurodeputowanych Philippe Juvin, którego cytuje dziś portal „Le Figaro” – to wstyd, że po raz pierwszy francuski komisarz europejski pracować będzie pod nadzorem innego komisarza, wiceprezydenta komisji, byłego premiera Litwy - Żeby tak wielki kraj jak Francja upadł tak nisko - ubolewa Juvin.
Inni deputowani francuskiej prawicy tacy jak np. Nadine Morano zapowiadają najpierw twarde przesłuchanie kandydatów w komisjach, a później nie wykluczają nawet głosowania przeciwko proponowanemu składowi komisji europejskiej.
Kluczowe stanowisko komisarza do spraw finansów otrzymał Jonathan Hill, były lider Izby Lordów. Premier Cameron potrafił zadbać o to, aby w Brukseli mieć człowieka, który doglądać będzie interesów londyńskiego city, przez które przechodzi ponoć 40 procent transakcji zawieranych w Europie nie licząc obrotów w bankach Szkocji.
Tymczasem w Polsce trwa euforia z powodu wyboru Tuska i powierzenia Elżbiecie Bieńkowskiej portfela komisarza do spraw handlu wewnętrznego, przemysłu oraz małych i średnich przedsiębiorstw.
Jak podaje dzisiejszy serwis BBC, Komisja Europejska będzie miała siedmiu wiceprzewodniczących, którym podlegać będzie 18 komisarzy. Założeniem było, aby w komisji znalazło się przynajmniej 7 kobiet. W składzie komisji musieli się znaleźć przedstawiciele takich europejskich potęg jak Cypr, Malta, czy nowo przyjęta Chorwacja.
Sorry Elka, ale taka jest prawda…
