Czytajac z rozbawieniem górnolotne tytuly : Wielki dzien dla Polski , Ogromny sukces naszego kraju , czy porownania wyboru Tuska do wyboru Karola Wojtyły, uwazam , ze powody "wyboru" na ciepla posade w Unii-sa czysto przyziemne . 10 lipca premier Tusk pojechal do Berlina z nieplanowana wczesniej wizyta. O wizycie wtedy nie zostali poinformowani przedstawiciele mediow. Po co skladal wizyte kanclerz Merkel ? Po aferze tasmowej Tusk po prostu spanikował, nie wiedzac ile kompromitujacych materialow sie moze jeszcze ukazac i czym to sie dla niego , dla rzadu i dla Platformy moze ostatecznie skonczyc. Wykonal zapobiegawczy ruch i... do Berlina pojechal po pomoc. Wtedy to wlasnie Angela zaproponowala premierowi stanowisko w Brukseli, co w ostatnia sobote zostalo tylko oficjalnie "klepnięte" . Co prawda pozniej Tusk czarowal jeszcze dziennikarzy , ze do Brukseli sie nie wybiera, chce pracowac tu dla kraju itp. Decyzja jednak zapadla juz wczesniej w Berlinie. Kanclerz Merkel pomogla wiernemu giermkowi - pozostaje pytanie - co w zamian ma robic Tusk ? Odpowiedz na to poznamy w przyszlosci, pewnie w niejednej decyzji "polityki unijnej". Czym "uratowany" sie odwdzięczy ?