Lucja Sliwa Lucja Sliwa
1648
BLOG

Poniewaz Ameryka w dalszym ciagu ...

Lucja Sliwa Lucja Sliwa Rozmaitości Obserwuj notkę 17

Poniewaz Ameryka w dalszym ciagu przezywa kryzys zwiazany z pulapem zadluzenia i obcinaniem wydatkow, wiec ani w glowie komus w Waszyngtonie - czy to Slon bedzie czy Osiol - zajmowac  sie polska prezydencja, polskimi wyborami, katastrofa smolenska i wiekszoscia spraw ktorymi zyje salon24.

Jednak Ameryka to nie tylko Waszyngton i na przyklad w Chicago zaden z tych tematow nie jest nam obojetny. Sluchajac polonijnego radia mozna by pomyslec, ze Polakom w Chicago sprawy polskie sa tak samo bliskie jak Polakom w kraju, a sluchajac gosci z Polski sluchajacych wypowiedzi Polonusow w polonijnym radiu mozna dojsc do wniosku, ze Polacy w Chicago bardziej orientuja sie w realiach polskich niz Polacy w kraju.

Co prawda, goscie z Polski ktorzy nas w Chicago odwiedzaja to glownie sympatycy PiS i gdyby przyjechal kto inny, odnioslby z pewnoscia wrazenie, ze mamy poprzestawiane w glowach.  Nie twierdze, ze ci inni omijaja nasze miasto, tyle ze na ogol dowiadujemy sie o ich pobycie juz po fakcie, a nawet jesli dowiemy sie wczesniej to i tak nie robi to roznicy gdyz z reguly nie spotykaja sie z nami na zadym publicznym spotkaniu.

Jakos tak juz jest i przywyklismy do tego. Tak samo pogodzilismy sie z tym, ze znakomitej wiekszosci Polakow w kraju jest zupelnie obojetne czy i co o sprawach polskich myslimy.  Na ogol slyszymy, ze my w ogole nie mamy prawa wypowiadac sie na polskie tematy bo skoro tutaj mieszkamy to nic nam do tego co tam sie dzieje.

Rowniez ci ludzie ktorzy nas odwiedzaja i ciesza sie z naszego dla nich czy dla ich przedsiewziec poparcia traktuja to co mamy do powiedzenia jakos tak nie do konca powaznie. Nawet do tego przyzwyczailismy sie. Do wszystkiego mozna sie przyzwyczaic. Mimo to, czesto ze soba o tym co dzieje sie w starym kraju rozmawiamy, a nawet zupelnie serio traktujemy swoje wypowiedzi. Historia nie raz juz potwierdzila, ze mimo  wmawianej nam zasciankowosci, czesto to my mamy racje.

Nie bede szukac poparcia dla tej opini w czasach, kiedy malo kto w kraju wierzyl, ze za jego zycia tak zwana komuna padnie. Dlatego nie bede przypominac, ze kazdy Polonus wiedzial, ze to sie szybko musi przewalic, bo toto nie jest normalne.  Postaram sie za to podac tylko jeden wazny przyklad z ostatniego roku. Przyklad sprawy na ktora w dalszym ciagu troche inaczej patrzymy tutaj niz wy tam, ktorzy jestescie po tej samej co my stronie wielkiego podzialu. My jednoglosnie twierdzilismy, ze niepodnoszenie okolicznosci tragedii smolenskiej w czasie wyborow prezydenckich bylo strategicznym bledem, byc moze takim ktory kosztawal PiS fotel prezydencki.  Odpowiedzialni za kampanie ludzie PiSu ulegli naciskom PO i uwierzyli, ze wykorzystanie wielkiego potencjalu emocjonalnego, zrodzonego z tragedii smolenskiej byloby "chodzeniem po trupach" lub czyms nawet bardziej moralnie nagannym. Wydaje mi sie, ze tym razem Platforma nie tylko nie jest temu przeciwna aby tragedie smolenska uczynic jednym z najwazniejszych tematow kampanii, ale wszystkie jej wysilki zmierzaja ku temu zeby Smolensk i prezydencja byly jedynymi sprawami o ktorych rozmawiac bedzie Polska do czasu wyborow.  Prezydencja – kazdy to widzi - bez wzgledu na to jak sie potoczy przecietnemu wyborcy zaspokoi, chocby by proxy potrzebe bywania na salonach Europy. Dowartosciuje go i uczyni wdziecznym.  

Nie kazdy natomiast widzi jak PO wrabia wyborcow w tematyke smolenska. Robi to glownie przy pomocy manipulowania raportem Millera. Nie sadze, ze w tym raporcie beda ujawnione jakies dramatyczne fakty, ktore w jakikolwiek sposob moga wplynac na wynik wyborow. Media polskojezyczne do tego stopnia temat ten zwulgaryzowaly, ze dalsze jego drazenie spowoduje jedynie zniechecenie tej czesci elektoratu, ktora moglby zmienic swoj glos pod wplywem mniej emocjonalnie naladowanych argumentow.

Opublikowanie raportu Millera jest odsuwane celowo, tak aby ludzie, ktorzy i tak by glosowali na PiS zuzyli cala swoja energie na walke o poznanie tresci raportu. Premier Tusk duzo chetniej godzi sie na wyzwiska pod swoim adresem za to ze wstrzymuje raport Millera niz na rzeczowa dyskusje o osiagnieciach swojego rzadu.  

Na marginesie mozna sie domyslac, gdzie stratedzy PO nauczyli sie tej sztuczki.  Mnie to zupelnie przypomina powstrzymywanie sie Rosjan od zwrocenia wraku samolotu. Putin nie po to wstrzymuje oddanie materialow zwiazanych z katastrofa  aby utrudnic zycie prezydentowi czy rzadowi, ktorzy przeciez tak bardzo starali sie mu przypodobac.  Rosjanie maja jeden cel – utrzymac emocje w Polsce tak wysoko jak sie da, nawet kosztem wzrostu antyrosyjskich nastrojow.  Dopoki w Polsce wrze, dotad Rosjanie moga spac spokojnie nie obawiajac sie, ze Polska w jakikolwiek sposob zagrozi ich ukladom z Niemcami czy z innymi czlonkami Uni ponad glowami, czy raczej poza plecami Polakow. Co zas moga uzyskac z dalszych wyrazow wdziecznosci Tuska czy Komorowskiego?  Polityka w rosyjskim wydaniu rozgrywana jest tak wysoko, ze amatorzy z polskiej sceny politycznej nawet nie potrafia wstawic stopy miedzy drzwi.  POowcy chyba jednak czegos sie nauczyli. Po zagrywkach z raportem Millera widac, ze lekcja jaka dali im Rosjanie nie poszla calkiem na darmo.  

Czy PiS i tym razem da sie wmanewrowac gadajacym glowom w telewizji lub – miej ich (PiSowcow) Boze w swojej opiece jesli tacy jeszcze pozostali -  agentom dolu u siebie?

Pewnosci nie mam, ale po liscie otwartym Jaroslawa Kaczynskiego do premiera, ktory ukazal sie na salonie24 – jestem umiarkowana optymistka. Pelne furii ataki dyzurnych trolli znajdujace sie pod tym listem, potwierdzaja jedynie slusznosc mojej teorii.  Nawet sam Pawlak – jeden z tworcow czerwcowego przewrotu – nie wytrzymal i prezesowi PiSu wygarnal, ze niezobowiazujace obietnice ze strony Unii to wszystko na co Polske stac.  Czy Pawlak znowu liczy na ochlap premierowania w ramach dzielenia lupow na jesieni?

A teraz, zamykajac ten przydlugi margines majacy pokazac,  iz swoje zdanie mamy mimo ze nikt nas nie slucha, chcialam jeszcze na chwile powrocic do naszej zasciankowosci.

Zawsze zastanawialam sie skad to sie bierze? A zwlaszcza dlaczego do takiej pogardliwej oceny - nawet nie przyznajac sie do niej - dochodza ludzie po bardzo krotkim spotkaniu z nami. Prawie zawsze rozmawiajac o Polonii widze twarze bolesnie zgryzliwym usmiechem wykrzywione i nie zawsze wyartykulowane slowa: no nie, co za zenada, co za obciach.  Tu nie moge sie powstrzymac i powiem, ze kiedy ktos uzywa takich wyrazow jak zenada i obciach to az chce mi sie krzyknac:  Boze jaki obciach, jaka zenada!

Ale juz zupelnie powaznie, to co kryje sie za lekcewazacym stosunekiem do nas to raczej nieporadna forma niz ubytki w tresci. Po kilku latach a nawet miesiacach pobytu poza krajem i utracie kontaktu z nowomowa srodkow przekazu, ktora faszerowani sa odbiorcy w kraju przez telewizje i radio, traci sie rozeznanie w tym co teraz jest cool a co juz jest obciach. Przestaje sie rozrozniac co jest na topie a co ociera sie o ciemnogrod.  Jesli nawet gardzi sie Wojewodzkim, to do dobrego tonu nalezy powtarzanie lub chociaz rozpoznawanie jego wicow.  W te wszystkie ledwo uchwytne niuanse w sposobie bycia nie da sie przyoblec czytajac gazety czy spedzajac czas w internecie. Tym najskuteczniej mozna zarazic sie bedac na okraglo bombardowanym ujednoliconym – zeby nie powiedziec skanalizowanym w jedno koryto - przekazem telewizyjnym. Tylko ona, telewizja potrafi z czlowiekiem, wbrew jego woli zrobic co zeche.  Wszystkie inne srodki przekazu wymagaja chociaz odrobiny krytycyzmu wobec podawanej tresci zanim sie ja przyswoi.

Przypomniala mi sie – i nie jest to historia wymyslona dla zilustrowania mojej mysli – rozmowa ktorej bylam mimowolnym swiadkiem w latach stanu wojennego kiedy to pracowalam dla Boba Lewandowskiego – tego samego ktorego pokazywal Sylwester Checinski w ktoryms z odcinkow trylogii Samych swoich.  Przewijalo sie wtedy przez studio telewizyjne Boba wielu promientow schylku PRLu. Poza kamera wyrazali rozmaite personalne poglady, opowiadali o wrazeniach z wojazy po swiecie, ze spotkania ze znanymi ludzmi itd.  Te rozmowy nie zawsze byly prowadzone z nami, czasem mimowolnie udalo mi sie uslyszec co mowili miedzy soba. Tak wlasnie uslyszalam jak ktorys z tych intelektualistow rozmawiajac z pracownikiem konsulatu mowil o ludziach zwiazanych z paryska Kultura.  

Po latach czyli dopiero teraz dociera do mnie to co uslyszalam. Wie Pan – mowil jeden prominent do drugiego - wie Pan, to sa moze nawet porzadni ludzie, troszcza sie widac o to co jest w Polsce ale sa jacys tacy troche zasciankowi, tak staroswiecko sie wyrazaja.  Czy jakos tak, byc moze jakies slowo przekrecilam, ale sens byl wlasnie taki.  I na tym wypada mi skonczyc gdyz dalsze tlumaczenie byloby biciem zmarlego konia. Czy jakos tak – nie jestem pewna jak to sie teraz mowi i rowniez tego czy to co mowie nie brzmi troche zasciankowo.  

I aha, jeszcze jedno – nie twierdze, ze posrod nas znajduja sie jacys wielcy ludzie, ktorych Polacy w kraju nie doceniaja. Jestesmy takimi samymi Polakami jacy zyja wszedzie indziej w swiecie.

Jednak jestem pewna, ze jesli zajdzie ku temu autentyczna potrzeba to i Giedroyc z Paderewskim sie znajda i nowa Blekitna Armie tez nam uda sie sformowac. 

Lucja Sliwa
O mnie Lucja Sliwa

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości