Kongres Kultury Akademickiej. Laureat "naukowego Nobla 2013" prof. Jan Woleński. Profesora Zolla nie trzeba przedstawiać.
Kongres Kultury Akademickiej. Laureat "naukowego Nobla 2013" prof. Jan Woleński. Profesora Zolla nie trzeba przedstawiać.
echo24 echo24
1685
BLOG

Czy się stoi, czy się leży, jajogłowym z UJ się należy!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 50

 

Leśnym dziadkom z Państwowej Komisji Wyborczej dedykuję ten rapsod żałobny na akordeon,  klarnet i bęben - https://www.youtube.com/watch?v=dMoXy1gHd1A

Pisałem już o tym, ale kompromitujący nasze państwo blamaż Państwowej Komisji Wyborczej, który unaocznił ludziom, że dzisiejsza Polska to „Rzeczpospolita Leśnych Dziadków” stwarza wyjątkowo sprzyjający klimat bym to jeszcze raz powtórzył, gdyż cała Polska sobie zadaje pytanie, kto wyszkolił i powołał skład Państwowej Komisji Wyborczej?.

Radio TOK-FM właśnie podało, żezdaniem prof. Andrzeja Zolla nie można mówić o kompromitacji PKW. Pan profesor stwierdził: "Nie wiem, czy jest w Polsce druga osoba, która tyle wie o wyborach jak Kazimierz Czaplicki.

Co wie Kazimierz Czaplicki widziała cała Polska, więc coś Państwu przypomnę.

Otóż niedawno w Auditorium Maximum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie odbył się Kongres Kultury Akademickiej, na którym co prawda nie byłem, ale obejrzałem sobie transmitowaną przez Internet relację z inauguracji tego wydarzenia zapowiadanego szumnie przez wszystkie możliwe media mainstreamowe.

I oto, co zobaczyłem na ekranie monitora.  

Na proscenium, przed świecącym pustkami audytorium ustawiono stół prezydialny nakryty suknem w kolorze blue-Brussels, za którym zasiadła uniwersytecka starszyzna, a dzięki ugadanemu kamerzyście można było się do woli napatrzeć na pokazywanych we wszystkich możliwych ujęciach trzech tenorów rzeczonego kongresu, profesorów: Andrzeja Zolla (ur. 1942), Piotra Sztompkę (ur. 1944) i laureata naukowego „Nobla 2013” Jana Hertricha Woleńskiego (ur. 1940).  

Tym razem wyjątkowo odstąpiłem od zasad odebranego w domu wychowania i zdradziłem wiek tych uczonych, by zaakcentować, że w czasie, kiedy owi szacowni leśni dziadkowie przychodzili na świat, Adolf Hitler jeszcze nie wiedział, że przegra wojnę, co studentom niechybnie musi się kojarzyć z zaraniem wczesnojurajskiej epoki dinozaurów.  

I akurat miałem szczęście trafić na reasumujące pierwszy dzień obrad kongresowych krótkie wystąpienie ministry Nauki i Szkolnictwa Wyższego pani profesor Leny Kolarskiej-Bobińskiej, która muszę sprawiedliwie przyznać wykazała się nie byle, jaką odwagą.

Bo choć każdy student wie, że w Trzeciej RP Uniwersytet Jagielloński utracił praktycznie wszystkie przymioty swej dawnej świetności, to panującym na zasadzie zasiedzenia uczelnianym beneficjentom okrągłego stołu udało się przekuć niegdysiejszy majestat Jagiellońskiej Wszechnicy w złudne przeświadczenie, że to wciąż tak samo renomowana uczelnia. A tę ewidentną ściemę uprawiano z zadziwiającym powodzeniem dzięki wprowadzeniu na tejże wszechnicy systemu feudalnych rządów leciwych i kompletnie oderwanych od racjonalnego postrzegania rzeczywistości akademickich leśnych dziadków o komuszym rodowodzie, którym jak dotąd nikt się podskoczyć nie odważył. 

Słowem "ordnung muss sein", albo jak ktoś woli „poprawność polityczna siłą przewodnią środowiska akademickiego”.

A jednak ku mojemu zaskoczeniu pani ministra zdobyła się na ułańską śmiałość by przyzwyczajonym do pochlebstw jajogłowym tuzom jagiellońskim bez obciachu wygarnąć na odlew kilka słów gorzkiej prawdy.

Pani ministra zaczęła od z pozoru niewinnej uwagi, iż nie bardzo podoba jej się naczelne hasło kongresowe „REAKTYWACJA”, które jej zdaniem sugeruje chęć powrotu do praktyk, które wobec wyzwań dnia dzisiejszego kompletnie się zdewaluowały.  

I zanim zniesmaczeni wypowiedzią ministry Kolarskiej-Bobińskiej nietykalni dotąd jagiellońscy mędrcy zdążyli ochłonąć, pani ministra przywaliła odłamkowym przeciwpancernym i zerkając kątem oka w stronę stołu prezydialnego wypaliła z grubej rury, że, cytuję z pamięci: „polskie uniwersytety przekształcono ostatnio w kierujące się kulturą korporacyjną przedsiębiorstwa masowego przerobu studentów i najwyższa już pora by profesorska starszyzna zrobiła więcej miejsca młodym naukowcom, którzy w przeciwieństwie do starej kardy są otwarci na wyzwania XXI wieku”. A na koniec dolała jeszcze oliwy do ognia mówiąc, cytuję z pamięci: „iż jej zdaniem to, co stara kadra naukowo dydaktyczna wciąż każe studentom wykuwać na pamięć kompletnie nie ma sensu, gdyż studenci mogą to sobie w kilka sekund wyklikać na swoich laptopach i smart fonach”. 

Nieulękłe wystąpienie ministry Kolarskiej-Bobińskiej doprowadziło do niepohamowanej furii cichociemnego pieszczocha salonu uniwersyteckiego Krakówka, nietykalnego dotąd akademickiego tuza nad tuzami niejakiego prof. Jana Woleńskiego, któremu jak dotąd nikt się nie odważył wprost powiedzieć (wtajemniczeni dobrze wiedzą, czemu), co rzeczywiście myśli o trzęsących Uniwersytetem Jagiellońskim jajogłowych matuzalach. Dotknięty do żywego obrosły mchem sławy akademicki leśny dziadek wtoczył się na mównicę i przyjąwszy pozę rozjuszonego wołu w typowy dla siebie sposób zaatakował „bezczelną” delegatkę rządu i wzorem przewodniczącego Sekuły przemówił do praktycznie pustych krzeseł - patrz załączona nad notką galeria fotografii.  

Pohukując groźnym basem jak to przemądrzali belfrzy mają zwyczaj czynić przeciągał chmurnie głoski i tak kładł piorunujące akcenty by upokorzyć zuchwałą ministrę, która łamiąc odwieczne tabu miała czelność zganić poczynania nietykalnych dotąd „autorytetów moralnych” UJ. A na koniec swego wystąpienia pewien rzęsistych oklasków zbeształ hardą ministrę za to, co ostatnio wyczynia próbując zniweczyć budowany przez nich uniwersytecki porządek, a przecież to oni wiedzą lepiej, jak polskie państwo urządzić, bo przecież terminowali w Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. 

Jednakże ku zdumieniu utytułowanego guru i szacownych mentorów zasiadających za prezydialnym stołem owacji nie było, a prawie puste audytorium wymownie zamilkło. Tu dla porządku zaznaczę, że sala Auditorium Maximum UJ może zmieścić tysiąc osób ze sporym okładem, zaś o koszcie wynajmu tej sali nawet nie wspominam.  

Więc mogłoby się zdawać, że nad owładniętym religią lewacką Uniwersytetem Jagiellońskim „różowe słoneczko powinno powoli zachodzić za las kalinowy”, gdyż pojawia się szansa by symbolami akademickiej wspólnoty stały się w równym stopniu birety, kapelusze kardynalskie i jarmułki, co studenckie czapki.  

Niestety na Kongresie Kultury Akademickiej jeszcze raz potwierdziła się słuszność słów młodego „technokraty” profesora Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie Andrzeja Jajszczyka, który w przeciwieństwie do pohukującego na niego w Gazecie Wyborczej jagiellońskiego „humanisty” Jana Woleńskiego, ma otwartą głowę, bo nie wahał się powiedzieć na łamach tejże Gazety, że, cytuję:  

Profesorowie-celebryci wypowiadają się często i chętnie na wiele tematów, ale brak im rygoru intelektualnego, by trafnie wskazywać zagrożenia i jednocześnie praktycznie się im przeciwstawiać. Swobodnie poruszają się po modnych tematach, mając o nich nikłe pojęcie. Zamiast pracowicie studiować źródła i stawić śmiałe hipotezy, konfrontując je z najtęższymi umysłami świata, swoje kariery budują na publikowaniu felietonów bądź pisaniu książek, które mało kto czyta. Są skrajnymi indywidualistami, rzadko potrafią działać razem czy sensownie się odnosić do głębszych prac swoich koleżanek i kolegów...

Są jednak chwile, gdy humanistyczne środowisko przemawia jednym głosem – wtedy, gdy czuje zagrożenie utraty dochodów czy przywilejów. Tak było ostatnio, gdy podniesiono wielki krzyk w obronie kształcenia na kierunku filozofia. Nie przypominam sobie, by ci sami ludzie kiedykolwiek upomnieli się o jakość nauczania studentów czy przeciwstawili masowemu przyjmowaniu na uczelnie kogo tylko popadnie", koniec cytatu - vide („Polski inteligent tęskni za utopią”, Magazyn Świąteczny Gazety Wyborczej, 15-16 lutego 2014r.). 

A mnie w czasie kongresowego wystąpienia prof. Jana Woleńskiego przypomniało się, jak przed dwoma laty pisałem w notce pt. „Jak dzieci we mgle”, że opierając się na własnych obserwacjach środowiska akademickiego, w którym przepracowałem prawie czterdzieści lat jestem skłonny zaryzykować tezę, że obecne pokolenie „60 Plus” jest już mentalnie niereformowalne, bądź reformowalne w stopniu poważnie ograniczonym.  

I dlatego właśnie, choć mogłem prosić Rektora o przedłużenie etatu, odszedłem z uczelni na akademicką emeryturę w ustawowym terminie. 

Bowiem uważam, iż generacja 60 Plus nie jest już w stanie się zmierzyć z nienotowanym dotąd przyśpieszeniem rozwoju cywilizacji, jakie nastąpiło w ostatnich dwudziestu latach i wciąż następuje, gdyż wiek XXI stał się wiekiem ekspansji coraz bardziej doskonałych technik generowania, gromadzenia, przekształcania i udostępniania informacji, a zjawisko, jakim jest Internet nie ma precedensu w historii cywilizacji.

Te nowe warunki pociągają za sobą konieczność zmiany mentalności i przestawienia się na idące z duchem czasu nowoczesne myślenie, kompatybilne z tempem i specyfiką dokonujących się zmian. Niestety, znakomita większość ukształtowanych przez komunę reprezentantów pokolenia „60 Plus”, nota bene wciąż zajmujących większość stanowisk kierowniczo-decyzyjnych, nie nadąża za rozwojem świata nauki, co im jednak nie przeszkadza by się pazurami trzymać uczelnianej pensji, w wielu przypadkach wbrew Ustawie o Szkolnictwie Wyższym, mimo, że tym leśnym dziadkom coraz poważniejszy problem stwarza wciśnięcie guzika od windy.

Wiem, że zaraz spadną na mnie gromy, że mnie zgnoją i oplują, ale ktoś to musi w końcu powiedzieć. Otóż prawda jest taka, że znakomita większość polskich profesorów starszej generacji od dziesiątków lat niewychylających nosa poza progi swoich gabinetów „naukowych” nie zdaje sobie sprawy, że się kompletnie oderwała od otaczającego ich świata, a często „szacowni” leśni dziadkowie z profesorskimi tytułami nie mają bladego pojęcia, na jakim poziomie robi się obecnie światową naukę i jakich narzędzi do tego używa. Że wielu naszych „uczonych” nie zdaje sobie sprawy, iż jako w ich mniemaniu najwyższej marki specjaliści od czegoś tam, w realiach nowych czasów błądzą, jak dzieci we mgle. 

A najlepszym dowodem słuszności tego, co napisałem w powyższym akapicie jest obserwowany właśnie przez miliony Polaków festiwal nieudolności i tępoty członków Państwowej Komisji Wyborczej, których wykształcili, a później na te stanowiska powołali uniwersyteccy leśni dziadkowie. 

Słowem niezła to gratka, gdy leśny dziadek wspiera leśnego dziadka.   

Ale sprawa nie nastraja do śmiechu bynajmniej. Bo już gołym okiem widać, że nasze państwo, które należałoby nazwać „Rzeczpospolitą Leśnych Dziadków o komuszym rodowodzie" na naszych oczach się sypie! I ja bynajmniej nie żartuję. Bowiem z tymi ludźmi nic dobrego już się w Polsce nie da zrobić.

Bo to, co mówią publicznie owi oldboye, czy z to Uniwersytetu Jagiellońskiego, czy Państwowej Komisji Wyborczej zaświadcza niezbicie, że intelektualna inwolucja tych zmurszałych zgredów coraz niebezpieczniej zbliża Polskę do granicy debilnego absolutu, co wcześniej bądź później zaowocuje katastrofą państwa.  

Bo prawda jest taka, że starych nawyków nie da się zreformować, a leśni dziadkowie dzierżący w swych rękach kluczowe stanowiska w strukturze państwowej będą do ostatnich dni chodzili do pracy tymi samymi wydeptanymi ścieżkami.

A świat bezlitośnie ucieka do przodu!

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Dla porządku pragnę nadmienić, że Już w styczniu w notce pt. "Jak uniemożliwić sfałszowanie wyborów 2015 ( http://salonowcy.salon24.pl/559501,jak-uniemozliwic-sfalszowanie-wyborow-2015 ) pisałem, cytuję:

"Właśnie wkroczyliśmy w rok poprzedzający wybory parlamentarne 2015.

I trzeba powiedzieć otwarcie, że te wybory będą miały nadzwyczajną wagę dla przyszłych losów Polski, gdyż ich wynik zdecyduje de facto o społeczno politycznym modelu naszego państwa na całe dekady, jeśli nie za zawsze.

Bowiem tym razem przegrana Prawa i Sprawiedliwości będzie jednoznaczna z definitywnym końcem marzeń o Polsce hołdującej wielowiekowym tradycjom patriotyczno narodowo niepodległościowym.

Zaś przegrana Platformy Obywatelskiej będzie dla tej partii oznaczała koniec bezkarnego dotąd zawłaszczenia Polski, a także weryfikację elit III RP i realne prawdopodobieństwo pociągnięcia do odpowiedzialności konstytucyjnej prominentnych działaczy partii Donalda Tuska. 

Dlatego zagnieżdżeni w PO post-komunistyczni beneficjenci okrągłego stołu zrobią wszystko by utrzymać władzę i nie można wykluczyć próby zafałszowania wyniku wyborów 2015.

Konieczne jest tedy podjęcie przez „opozycję kontr-lewacką” stosownych działań prewencyjnych. Celowo używam terminu „opozycja kontr-lewacka”, gdyż pojęcie „opozycji prawicowej” zostało przez post-komunistów pokrętnie wypaczone i niejednoznacznie się kojarzy potencjalnym wyborcom.

Aktualnie „opozycja kontr-lewacka” to środowisko opozycji patriotyczno narodowo solidarnościowej i częściowo kościelnej, a wiodącą partią w tym obozie jest bezsprzecznie Prawo i Sprawiedliwość. A więc to na partii Jarosława Kaczyńskiego spoczywa obowiązek zapobiegnięcia ewentualnemu zmanipulowaniu wyniku wyborów 2015 przez post-komunistów.

Jak wiadomo nowoczesne techniki generowania, przekształcania i udostępniania informacji wkroczyły również na pole obsługi systemów wyborczych. Mówiąc dokładniej, poza fazą ręcznego liczenia głosów przez obwodowe komisje wyborcze - dalsze zbieranie, przeliczanie, przekazywanie i interpretacja statystyczna wyników wyborczych będzie się tym razem odbywało w pełni drogą elektroniczną.

Być może się mylę, ale odnoszę wrażenie, że na dzień dzisiejszy nie ma pełnej jasności, co do możliwości monitorowania i kontrolowania przez opozycję procesu elektronicznej obsługi wyborów.

Dlatego uważam, że Prawo i Sprawiedliwość w porozumieniu z wszystkimi mniejszymi partiami „kontr-lewackimi” (i ugrupowaniem Jarosława Gowina ???) powinno bezzwłocznie opracować i wdrożyć przed rokiem 2015 system skutecznej kontroli elektronicznej obsługi wyborów w fazach: okręgowej, gminnej, wojewódzkiej i centralnej. 

Jest to bezwzględnie konieczne ze względu na pionierski charakter elektronicznej obsługi wyborów 2015, co niestety sprzyja możliwości dokonania przemyślnych manipulacji bazami danych oraz dobieraniu takich założeń i procedur kalkulacyjnych by uzyskać wynik w miarę najkorzystniejszy dla partii rządzącej.

O ile tradycyjne procedury liczenia i przekazywania wyników wyborczych oparte były na już dawno wprowadzonych i sprawdzonych przepisach, o tyle nie posiadam wiedzy, czy takie same regulacje prawne i procedury kontrolne zostały opracowane i wdrożone w odniesieniu do elektronicznej obsługi wyborów? 

Jeśli tak, to nasuwa się pytanie, czy te procedury są dostatecznie rzetelne i wiarygodne? A więc „opozycja kontr-lewacka” pod przewodnictwem PIS powinna bezzwłocznie zadbać o wprowadzenie pod obrady sejmu przejrzystych i jednoznacznych zasad kontroli elektronicznego systemu obsługi wyborów. 

Dla przeciętnego obywatela bądź reprezentującego go w sejmie posła tajniki systemu elektronicznej obsługi wyborów to wciąż tabula rasa, a możliwości zmanipulowania wyniku wyborczego przez wyspecjalizowanych informatyków są praktycznie nieograniczone.

Dlatego też Prawo i Sprawiedliwość powinno się niezwłocznie skontaktować z fachowcami od bezpieczeństwa teleinformatycznego, a następnie powołać zespół wysoce wykwalifikowanych i zaufanych ekspertów, którzy mieliby dostęp do centrów informatycznych obsługujących wybory 2015. 

Eksperci ci powinni także posiadać uprawnienia do weryfikacji oprogramowania wyborczego i kodów źródłowych. A ponieważ są to zadania czasochłonne, owi zaufani eksperci informatyczni powinni zacząć działać jak najszybciej. Ważnym byłoby także, by Państwowa Komisja Wyborcza miała obowiązek dopuszczenia tych ekspertów do sprawdzenia sprzętu i oprogramowania elektronicznego systemu obsługi wyborów, a także sprawdzenia lokalizacji i konfiguracji serwerów z siecią elektroniczną PKW.

Piszę o tym, bo z tego, co wiem nadchodzące wybory będą obsługiwane przez wybrane firmy informatyczne, a wielokrotnie słyszałem od ludzi „z branży”, że większość takich firm jest naszpikowana ludźmi dobieranymi z klucza partyjnego. 

A więc Prawo i Sprawiedliwość powinno także powołać niezwłocznie odrębny zespół do spraw kontroli i weryfikacji procedur przetargowych stosowanych przy wyłanianiu firm informatycznych, które będą obsługiwały wybory 2015.

Dlatego opozycja kontr-lewacka (partie pro-polskie) pod egidą Prawa i Sprawiedliwości powinna już JUTRO powziąć stosowne kroki, aby nie dopuścić do powtórzenia się sytuacji z roku 2011. Bo POJUTRZE może już być za późno!!!

Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)...", koniec cytatu.

Post Post Scriptum

Afera z liczeniem głosów pokazała, że mamy już ewidentny kryzys państwa, więc może nie byłoby takie głupie, by jak pisze Seaman zamiast się bawić w piaskownicy pobawić się na ulicy???

Post Post Post Scriptum

Musicie Państwo przyznać, że miałem nosa z tą moją notką, bo właśnie Radio TOK-FM poinformowało, że pan profesor Andrzej Zoll zabrał głos w obronie Państwowej Komisji Wyborczej.
 

Czytaj również:

JAK DZIECI WE MGLE
http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle

WOLNE WYBORY, INO ŻE NIE BARDZO

http://salonowcy.salon24.pl/615560,wolne-wybory-ino-ze-nie-bardzo  

JACY „AKADEMICY”, TAKIE „UNIWERSYTETY”
http://salonowcy.salon24.pl/413964,jacy-akademicy-takie-uniwersytety  

CIEMNA STRONA MOCY ŚRODOWISKA AKADEMICKIEGO
http://salonowcy.salon24.pl/501496,ciemna-strona-mocy-srodowiska-akademickiego

Ci z Państwa , którzy chcieliby wesprzeć finansowo moją działalność blogerską mogą to zrobić wpłacając dowolną kwotę w formie darowizny na moje konto bankowe
Nazwa bankuPKO Bank Polski SA, Krzysztof Pasierbiewicz, numer konta  34 1020 2892 0000 5502 0065 6579  Wszystkie wpłaty będę archiwizował.

Zobacz galerię zdjęć:

Ministra Kolarska Bobińska z wyraźnie zniesmaczonym profesorem profesorem Piotrem Sztompką.
Ministra Kolarska Bobińska z wyraźnie zniesmaczonym profesorem profesorem Piotrem Sztompką. No comments Jak widać sala świeciła pustkami, ale media mainsteamowe trąbiły o Kongresie przy byle okazji Mówiące samo za siebie logo kongresowe
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka