Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą
434
BLOG

Cybernetyka Wszechświata cz.VIII.

Między Bogiem a prawdą Między Bogiem a prawdą Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Copyright:                                                          Lennestadt, listopad 2007 - luty 2008
Stanisław Heller
ISBN 83-915922-2-7
Wykład III - cz. II (Przybliżenie II)

 
O istocie grawitacji, przestrzeni, ciała, cząstek elementarnych, ruchu i czasie
 
1.  Streszczenie wykładu
2.  Teoriopoznawcze przygotowanie poprawnego wyprowadzenia dowodów
2/1.  Rytm cybernetyczny a rytm językowy
2/2.  Cybernetyka a hipostazy logiczno-fizyczne
2/3.  O nieskończoności w sensie cybernetycznym
2/4.  Rytm jakość-ilość, a rytm ciało-przestrzeń
2/5.  Wyprowadzenie modelu sposobu istnienia Wszechświata
    
A.  Aksjomaty i pojęcia
    
B.  Elementy modelu sposobu istnienia Wszechświata
        
1.  Ideogram nieskończoności jednopostaciowej substancji
        
2.  Zobrazowanie aktywności substancjalnej Wszechświata
        
a)  Przybliżenie I
        
b)  Przybliżenie II
        
c)  Przybliżenie III
        
d)  Przybliżenie IV
        
e)  Przybliżenie V
3.  Logiczne odzwierciedlenie sposobu istnienia Wszechświata
4.  Zakończenie
b)  Przybliżenie II
Uszczególnienia treści przybliżenia I
Definiując Wszechświat jako bezkresną jednopostaciową absolutnie spójną substancję, stwierdziliśmy, że nie jest możliwa opisywalność takiego "obiektu". Oznacza to, że względem substancji Wszechświata nie ma obserwatora:
http://sheller.pl/assets/images/schemat_6_ws3_2.gif
Powyższy obraz ma nam uprzytomnić przede wszystkim to, że Wszechświat, będąc substancjalną pojedynczą nieskończonością, ma pojedyncze absolutne istnienie. Oznacza to, że nie istnieje relacja istnienie1-istnienie2. I w takim znaczeniu należy pojmować brak możliwości obserwatora Wszechświata, jako istnienia drugiego. Nierównowaga jako pierwsze dwie cechy Wszechświata wynika zatem z nierównoważności zjawiskowej między zawartością i objętością, jako przejawów Wszechświata: przejawów cech, a nie przejawów substancji:[12]
http://sheller.pl/assets/images/schemat_7_ws3_2.gif
Zauważmy:
Mnogość (wielość) we Wszechświecie zaczyna się od elementarnej różnicy między zawartością i objętością. Oznacza to, że wszelka możliwa różnorodność w przyrodzie będzie zawsze i wciąż odmiennością w postaci przejawiania się dualizmu zawartość-objętość Wszechświata. Dokonajmy więc zobrazowania powyższej treści:
Rys nr 3
Składowe elementarności Wszechświata.
http://sheller.pl/assets/images/schemat_8_ws3_2.gif

http://sheller.pl/assets/images/schemat_9_ws3_2.gif

http://sheller.pl/assets/images/schemat_10_ws3_2.gif
Ideogram całościowego obrazu Wszechświata-przesunięte objawy zawartości i objętości.
http://sheller.pl/assets/images/schemat_11_ws3_2.gif

http://sheller.pl/assets/images/schemat_12_ws3_2.gif

http://sheller.pl/assets/images/schemat_13_ws3_2.gif
Omówienie rys. nr 3.
To, co przez tysiące lat dezorientowało przyrodoznawców, niezależnie od tego czy byli teoretykami, czy eksperymentatorami, w ich trudzie dociekania istoty przyrody, był dualizm ciało przestrzeń i jego analog wyobrażenie i pole wyobraźni (obiekt-tło). Bijąca w oczy i w myśli różnica między obiektami ważkimi (zmysłowo dotykalnymi) a przestrzenią, swoiście wymuszała uznawanie, że istnienie mają tylko ciała. Stąd przestrzeni nigdy nie brano pod uwagę, aby mogła być w takim samym stopniu substancjalną, jak wszystko, co różne od niej.(!) I choć tysiące, miliony, miliardy razy użyto zwrotu "przestrzeń jest", to kryło się za tym przeświadczenie, że jest to tylko rozrzedzenie tej substancji, która stanowi istotowość ciał. Usiłując pojąć Wszechświat, zawsze świadomie lub podświadomie ujmowano jego sens jako zawartość substancji w przestrzeni.(!) W sporze o eter także nie uniknięto powyższego kłopotu, choć szło o niebagatelną sprawę: o sprawę absolutnego punktu odniesienia (tła), który umożliwiłby ścisłe odróżnienie ruchu i obiektów. W sporze o eter jego zwolennicy byli świadomi, że albo jest skrajnie rozrzedzoną, ulotną substancją, albo nieskończenie gęstą. Dla ruchu potrzebna jest pustka, zaś dla ośrodka przenoszenia oddziaływań-brak przerw. Także Albert Einstein nie uporał się z przestrzenią. [To, że nikt ze współczesnych nie zdaje sobie z tego sprawy, wynika stąd, że z dyskusji o przyrodzie została wyeliminowana logika jakościowa. Stało się tak dlatego, że fizyka została przekształcona w teorię szczegółową i jednocześnie w filozofię przyrody. Był to proces złożony, głęboko polityczny jak i światopoglądowy. Zaczęło się od wrogości religijnej, a skończyło na wrogości do wszystkiego, co wiązać by się mogło z krytyką tej dziedziny z innego niż matematyczno- eksperymentalnego stanowiska.[13]
Utrącanie i degradowanie filozofii miało zawsze jeden szablon: odwoływanie się do spektakularnego wymiaru nowopoznanych zjawisk i wskazywania z ich naoczności na naoczną oczywistość twierdzeń o tych zjawiskach. To porażało! Skuteczność zaś tej metody była następstwem nieuczciwych chwytów metodologicznych, ponieważ oponenci fizyki nie zdawali sobie sprawy z tego, że rozwój fizyki bywał odwracany. Teoria fizyki była wtórna w czasie, względem ujawnień zjawisk, zaś w sporach używano teorii, jako tej, która zjawiska wyprowadziła. Bomba "atomowa" wybuchła i atomizm wbiła do głowy całemu światu, zaś teoria atomowa, już nie traktowała atomowej materii nawet jako przedmiotu swoich badań.(!!!) Już w latach trzydziestych XX w. pojęcie materii w jej substancjalnym sensie nie było zagadnieniem fizyki. Fizyka, jak żadna inna dziedzina ludzkiej wiedzy, z chwilą uwikłania się w badania militarne, została straszliwie izolowana i równie dotowana. Od tego momentu skończyła się nauka w ogóle, jak z powyższego powodu wiedza o teoriopoznawczych zagadnieniach w fizyce nie była możliwa do dyskusji poza uprzywilejowanymi gronami. Świat współczesny płaci za to straszliwą cenę i nie jest wykluczonym, że ostatni banknot wyłożony na tę dziedzinę może stać się zapłatą za śmierć całej Ziemi]]
Albert Einstein nie podszedł do zagadnienia przestrzeni w sposób istotowy. Einstein przestrzeń potraktował w aspekcie pola grawitacyjnego w ten sposób, iż oddziaływanie grawitacyjne umieścił w przestrzeni. Uznając, że w polu grawitacyjnym obiekt mający masę nie może utrzymać ruchu prostoliniowego i musząc z tego powodu poruszać się po krzywych, z tych krzywych skonstruował przestrzeń i przekształcił ją w czaso-przestrzeń. Na czym polega różnica między polem grawitacyjnym a przestrzenią, nie usiłowano nawet mówić: jeżeli fizyka czegoś nie mówi, to znaczy, że ani tego, ani problemu nie ma.[14]
Problem poprawności teorii doskonałej są uwarunkowania aksjomatyczne. Chodzi bowiem o to, że system zupełny wiedzy o przyrodzie nie może zawierać nawet jednej składowej, która by ten system czyniła innym niż jest to, co ten system ma opisać. Ani Euklides, ani Newton i Einstein, ani nikt inny nie zdołali zbudować teorii doskonałej aksjomatycznie. Wszystkie systemy poznawcze, jakie dotąd wymyślono, zawsze gdzieś niedomagają, czegoś nie uwzględniają, albo zakładają jakąś prawdę (założenie) przydając jej pewność bez pokrycia w dowodzie. Czy więc nam udało się ominąć niedoskonałość aksjomatyczną?
Spójrzmy na rys. nr 3:
:Z momentem zainteresowania się możliwością zbudowania maszyny inteligentnej, natychmiast powstało zagadnienie techniki niezbędnej do tego, aby móc generować zdania logiczne w postaci informacji. "Informacja" zaczęła w powyższej potrzebie oznaczać coś bardzo różnego od komunikatu, coś różnego od sądu logicznego, gdyż chodziło już nie tylko o treść, ale o ukształtowanie (a więc znalezienie) zjawiska fizycznego, które mogłoby przyjąć na siebie rolę nośnika treści logicznych i objawiania ich w formie zjawiska także fizycznego. Zbudowanie maszyny inteligentnej wymagało rozpracowania metody na sztuczną pamięć i metody modelowania i ujawniania danych z takiej pamięci. Nim doszło do opanowania technik budowy komputerów, informatyka i cybernetyka nie były odróżniającymi się dziedzinami. Zagadnienie informacji nie wzięło początku w zamyśle skomputeryzowania świata, lecz na spostrzeżeniu, że przebieg procesów, szczególnie biologicznych , nie daje się zrozumieć, analizując fizycznie i chemicznie własności organizmów. Zauważono, że choćby zjawiska rozrodu, w którym dwie maleńkie komórki tak "dobierają sobie" związki chemiczne, jakby znały plan dorosłego osobnika, nie da się wytłumaczyć bez pytania "skąd wiedzą?". Zagadnienie informacji w cybernetycznym sensie to zagadnienie uwarunkowań pamięci, ale już w odniesieniu do związku z procesem fizycznym.(!) Najcenniejszymi konstatacjami w całej historii rozwoju cybernetyki i informatyki były, dające się sprowadzić do dwóch zdań następujące treści: 1. Wygenerowanie informacji wymaga obecności fizycznego układu dynamicznego oraz, że 2. najmniejsza porcja informacji możliwa jest jako bit, składający się z dwóch odmiennych i nierozdzielnych stanów fizycznych. Cybernetycy i informatycy nigdy nie próbowali rewidować praw fizycznych, logicznych i matematycznych.[15] Stąd precyzując uwarunkowania dla generatora informacji założyli niezbędność złożonego układu dynamicznego, zaś o bicie zdołano stwierdzić tylko tyle, że jego składowe w pojedynkę są w równej mierze informatycznie bezsensowne. Dualizm tkwiący w bicie został wręcz zignorowany do granic ślepoty naukowej. Bit w istocie swej był dualizmem, z którego gdyby zdał sobie sprawę W. Heisenberg, prawdopodobnie żylibyśmy już w innej epoce naukowej i kulturowej. Właściwa analiza bitu prowadzi bowiem wprost do odkrycia, że jakby nie był złożony wizualnie i fizykalnie generator zdolny do dynamizmu, to musi go cechować ciągłość substancjalna.
Bit informatyczny i generator ujawniają to, że sygnał i brak sygnału nie mogą być rozdzielone, gdyż byłyby oddzielnie pojedyncze, a co byłoby ich bezsensem informatycznym. Wyemitowane oddzielnie, sygnał i oddzielnie brak sygnału, nie stanowią bitu. Informatywność w bicie tkwi w ich, nie dającej się rozdzielić, dualności. Generowanie bitu ujawnia więc generator, iż ten nie może być dwuźródłowy substancjalnie. Oznacza to, że jedna i ta sama substancja musi być specyficznym akumulatorem: musi zawierać dwa bieguny, a jednocześnie musi je mostkować. Napięcie i przepływ muszą się realizować w obrębie jednej substancji. I tak właśnie istnieje Wszechświat: jego sposób bycia polega na tym, że substancja jest niezrównoważona między zawartością a objętością przez własną swoją bezkresność (nieskończoność). Właściwość generatora i bitu wyznaczają więc trzy aspekty poznawcze w jednym momencie: informatyczność, fizyczność i logiczność. Informatyczność uspójnia się więc ze zjawiskiem obserwowalności i obserwatora jako obiektu.
Element nr 1 w omawianym rysunku unaocznia nam, że Wszechświat nie może mieć obserwatora spoza Wszechświata, który miałby swoją autonomiczną substancjalność. Zatem akt obserwacji musi być następstwem własności substancji Wszechświata.(!) Przejawy substancji nie mogą być tożsame z substancją samą. Na tym polega zasada Wszechświata, że tylko on ma istnienie ("Jest"), a jego objawy zmienną obecność.
Element nr 2 jest obrazowym zinterpretowaniem tego, że nieskończona substancja Wszechświata nie ma równowagi między swoją objętością a zawartością. Oznacza to, że przejawy tych cech nie mogą mieć równoważnych obrazów zjawiskowych ani funkcyjnych. Stąd zawartość zobrazowaliśmy kolorem pomarańczowym, zaś objętość-niebieskim. Odnosząc zawartość do funkcji wypełniania, pokazujemy, że przyrost tego zjawiska polega na wzroście spoistości z jednoczesnym zmniejszaniem się objętości (na tym polega sens przyrostu gęstości masy). Objętość mająca sens jako skutek zawartości, polega na tym, że odnosi się do wymiaru i przejawu na zewnątrz wypełnienia. Oznacza to, że przyrost objętości, będąc procesualnie odwrotny do wypełniania, ujawniał się będzie przyrostem wymiaru i maleniem spójności. Elementy nr 3 i 4 ujawniają Wszechświat w sensie elementarnym jako globalną nierównowagę między objawem zawartości i objawem objętości, czarne zaś momenty w tym obrazie zaznaczają, że substancja jest jedna, a zjawiska (przejawy) dwa. Element nr 4 obrazuje, że elementarność cząstkowa Wszechświata polega na tej samej asymetrii. To zaś, czego nie uzasadniały żadne teorie badające zagadnienie elementarności przyrody obrazuje element nr 5: obserwator i obserwacja zostały tu pokazane, że są składowymi równie elementarnymi, jak zawartość i objętość i że istotowo są jedynie odmianą dualizmu zjawiskowego zawartość-objętość w obszarze jednolitej nieskończoności substancjalnej, o czym dla wszystkich elementów rysunku przypomina element nr 6.
Rysunek nr 3 został skonstruowany w zamierzeniu graficznego uwypuklenia sensu elementarności Wszechświata jako "całości" i Wszechświata jako "części". Staraliśmy się więc pokazać, iż relacja całość - część w odniesieniu do Wszechświata wynika jako układ:
http://sheller.pl/assets/images/schemat_14_ws3_2.gif
W układzie powyższym mnogość i strukturalność są zmiennymi, mającymi walor rytmu czasotwórczego, obecnościami zjawisk (jako przejawów całości), a ich "jest" ma sens zjawiskowy.
Pokazaliśmy, że model elementarności Wszechświata i model elementarności cząstkowej podlegają relacji całość-fragment całości. Oznacza to, że zobrazowanie relacji całość-część nie jest możliwe jako relacja: obiekt substancjalnie pojedynczy-całość, jako suma autonomicznych obiektów-cząstek. Model Wszechświata nie jest zatem możliwy jako obraz substancji na poziomie jej pojedynczości, a co obrazuje element nr 1 rys. nr 3.
Całość Wszechświata i jego mikrokosmiczny przejaw muszą przeto być obrazami relacji zawartość-objętość, przesuniętymi wedle reguły obiekt-tło. Ponieważ tło, jako odwzorowujące objętość jest zawsze okalające i odpowiadające brakowi sygnału, przeto w sensie fizycznym jest to przestrzeń. Zatem zawartość, jako wypełnienie musi zachodzić wewnątrz tła i odpowiadać obiektowi informatycznego sygnału i odnosić się do ciała. Zwróćmy uwagę, że informatyczny sens definiowania wykazaliśmy jako opis tożsamości-przemiennej:
http://sheller.pl/assets/images/schemat_15_ws3_2.gif
Z powyższych względów obraz Wszechświata na poziomie braku równowagi przejawów i obraz jego fragmentu lokalnego, muszą sobie odpowiadać przez to, że będą to obrazy przejawu wypełnienia, w tle przejawu objętości (rozległości). Fakt ten znajduje empiryczne potwierdzenie w tym, że już od dawna fizycy wskazywali, iż masa "jądra" atomowego bez mała w całości tu się znajduje, zaś przestrzeń elektronowa zawiera jej śladową część. Starczyłoby, aby właściwie dodać do tego faktu to właśnie, co w mechanice kwantowej dopisano na temat oglądalności (obserwowalności) tego tworu mikrokosmicznego, jakim jest atom.
Ujawnienie bitu informatycznego w tym, że jego składowa-brak sygnału, ma głęboką własność fizyczną, to uchwycenie kosmologicznego znaczenia przestrzeni. Pokazaliśmy, że przestrzeń jest tak samo substancjalna jak ciało. Oznacza to, że przestrzeń jako brak substancji nie istnieje. Jest to równoznaczne z niemożliwością istnienia bytowo oddzielnych obiektów, ponieważ być obiektem znaczy być dualnym przejawem relacji zawartość-objętość. Z uwagi na to, że obserwator istotowo jest także w takim sensie obiektem, przeto to, co nazywamy obserwacją podlega zasadzie opisanej w analizie generatora i bitu informatycznego. Tu zostało wykazane, co to znaczy "widzieć", jako to, co ma sens sygnału, braku sygnału i substancji, a co w odniesieniu do substancji Wszechświata, ciała i przestrzeni okazało się zasadą objawu, stwierdzalności i obserwowalności. Ujawniło się przy tej okazji zagadnienie kierunku obserwacji i tego, co obserwator "widzi" i "nie widzi". Okazało się, że nieoglądalność światła z boku jest "widzeniem" braku sygnału jako negatywnego efektu, który oznacza potwierdzenie nieskończoności jako niemożliwość jej obrazu bocznego. Aby to zrozumieć trzeba odkryć konotację ujemną.
Wskazując, że w zależności od poziomu kosmicznego zmienia się zjawiskowy wygląd dualizmu zawartość-objętość, ujawnieniu ulega i to, że nie tylko przestrzenie wokół mikroobiektów są zróżnicowanymi polami siłowymi, lecz takimi muszą być także przestrzenie megakosmiczne.(!)
We współczesnej fizyce dominuje przekonanie, że poza wymiarami atomu zaczyna się przestrzeń niezróżnicowana, którą w różnym stopniu nasilenia wypełnia światło i pole grawitacyjne. Tu zakłada się, że przestrzeń w mniejszym lub większym stopniu może być wypełniona materią lub energią. Oznacza to, że przestrzeń ma różne stopnie pustości. Są wizje fizykalne przyjmujące gęstość materii o wymiarze jednego atomu na metr sześcienny przestrzeni. I o tej przestrzeni bez tego atomu powiedzieliśmy, że jest tak samo substancjalna, jak jądro atomowe. Aby tego dowieść trzeba wskazać, że substancjalną stronę ciała jako przejawu zawartości Wszechświata wyraża grawitacja, a substancjalną stronę przestrzeni wyraża antygrawitacja. Obie te "siły" są stwierdzalne na każdym kroku. Tendencja ciał do spoistości to grawitacja. Tendencja przestrzeni do rozległości to antygrawitacja. Są to wysoko makrokosmiczne przejawy dualizmu Wszechświata, a przez to zdaje się nam, iż występuje jednobiegunowa grawitacja, gdyż spadanie wydaje się nam powodowane przyczynowo przez przyciąganie mas, zaś ruch ku górze, usiłujemy rozumieć, jako wypychanie obiektów lżejszych przez obiekty cięższe. Antygrawitacji nie umieliśmy odkryć tylko dlatego, że nie rozumieliśmy na czym polega pustość i przezroczystość przestrzeni. Otóż pustość i przezroczystość przestrzeni polega na tym, iż w tej dominuje przejawianie się substancji Wszechświata w jej objawie zdolności do tworzenia objętości (rozległości). Zdawało nam się, że stroną rzeczywistą Wszechświata są ciała, obiekty aktywne, które przestrzeń wypełniają atomami, elektrycznością, magnetyzmem, zapachami, a ich masa łączna emituje grawitację: pole siłowe skierowane do ciał w taki sposób:
http://sheller.pl/assets/images/schemat_16_ws3_2.gif
Już ten prosty ideogramik grawitacji stawia problem, jak rozumieć rozchodzenie się grawitacji, skoro zwrot "do masy" przeczy sensowi "od źródła".(!)
Że przestrzeń jest aktywnym przejawem fizycznym, że może być nieprzezroczysta i twarda, dowodzi dobrze znane zjawisko. Dla fal radiowych dłuższych od ultrakrótkich przestrzeń jest ciałem stałym, co my błędnie tłumaczymy własnościami jonosfery. Dla fal radiowych przestrzeń jest złożona z pierścieni, których wysokość nad Ziemią zależy od tego, jaka jest długość fali. Ta sama przestrzeń ssie ciepło ku nieskończoności. My zaś błędnie uważamy, że o "własnych siłach" jako energia falowa ciepło ucieka w kosmos. Światło rozchodzi się z błyskawiczną prędkością. Sądzimy, że są to odrywające się kwanty energii, dla których przestrzeń okazuje się być ich nośnikiem. Ale jak? Dlaczego foton po oderwaniu się od źródła nie spowalnia? Wręcz przyspiesza, gdyż utrzymanie tak zawrotnej prędkości wymaga podtrzymania. Mało tego: załóżmy, że foton uderza w atom, zostaje wchłonięty, ale jego energia wymusiła do wyrzucenia przez atom fotonu "słabszego", który od razu ma tę samą prędkość 300000 km/s. Rzecz znamienna: zakłada się odrywanie fotonów światła od źródła, gdyż gdyby tak nie było, to światło nie mogłoby być traktowane jako sygnał w teorii względności. Zatem dylemat: dlaczego fotony nie ulegają zderzeniu z fotonami i dlaczego światło nie ma obrazu bocznego? Sporo już na ten temat powiedzieliśmy i wyjaśniliśmy.
Wskazując, że grawitacja i antygrawitacja są wielkoskalowymi przejawami asymetrii zawartość-objętość Wszechświata, oznacza to, że uwyraźnienie się antygrawitacji musi występować w obszarach oddalonych od skupisk ciał, a więc w tych miejscach, gdzie stosunek nierównowagi spoistości do rozległości się odwraca. Zatem w obszarze, gdzie objętość dominuje nad zawartością musi zachodzić zjawisko szczególnej aktywności przestrzeni. Musi ona polegać na powodowaniu przez przestrzeń (antygrawitację) rozpadania się ciał: przechodzenia objawu spoistości w objaw objętości. To zaś oznacza zjawisko, które zupełnie nie jest brane pod uwagę w fizyce i astronomii. Uznanie konieczności takiego zjawiska oznacza, że każde ciało, które znajdzie się w odpowiednim oddaleniu od układu planetarnego, a więc w przestrzeni międzygwiezdnej zostanie "wyssane" z zawartości i wprowadzone w wymiar i własność przestrzeni.[16] powyżej opisaną możliwość zaświadczają komety.(!) Komety to te ciała niebieskie, które na stosunkowo niewielkim odcinku swej drogi ocierają się o antygrawitacyjną przestrzeń kosmiczną i podlegają właśnie zjawisku tracenia spoistości. Stąd znajdując się ponownie w polu grawitacyjnym Układu Planetarnego jawią się z tak zwanym ogonem. Rzecz w tym, iż to nie jest ogon wlokący się jak za psem, ale ogon wychodzący z głowy, skierowany ku makrokosmosowi. Zjawisko to błędnie usiłowano tłumaczyć, jako efekt ciśnienia światła słonecznego. Otóż cała tajemnica naszej samotności w kosmosie wynika stąd, że nie jest możliwe przemieszczenie się ciała zwartego z jednej gwiazdy ku drugiej. Jest to kolejne zagadnienie, które dotyczy naszej wiedzy o ciałach, korpuskułach i przestrzeniach. Obserwowana struktura przyrody w obrębie Układu Słonecznego jest jego swoistością, a nie swoistościami dających się wyróżniać obiektów. Struktura Układu Słonecznego jak i struktur megakosmicznych jest wyspowa. Energia "atomów" nie przynależy do nich. Stąd nie daje się obserwować autonomiczności tak zwanych obiektów elementarnych. Ziemia w Układzie Słonecznym jest jego masową i przestrzenną składową, zaś my nieświadomi tego, że nieumiejętnie posługując się wiedzą wzbudzania zjawisk, możemy wywołać narodziny jądra gwiazdy zaledwie kilkaset kilometrów nad Ziemią.(!) Zagadnienie masy i energii, ciała i przestrzeni ma zupełnie inną metrykę wywiedlności, niż ta, którą przedłożyli nam atomiści. Prawo zachowania dotyczy tylko substancji Wszechświata i wynika stąd, że dla nieskończonej zawartości odpowiada nieskończona objętość, a to dopiero oznacza, że nie jest możliwe, aby substancji Wszechświata przybyło lub ubyło. Natomiast z uwagi na to, że przejawy Wszechświata są substancjalnie uspójnione, przeto nie jest możliwy żaden układ izolowany, który by zachowywał odrębność całkowitą. Stąd ciepło nigdy nie jest możliwe do odizolowania od całości Wszechświata, a co Olbers bardzo słusznie zauważył. Wszystkie znane formy w przyrodzie przenika napięcie wytwarzane przez kosmologiczną asymetrię zawartości i objętości. Wybuchy "jądrowe" są niczym innym, jak ujawnieniem się zaburzenia w związaniu postaciowym Ziemia-Układ Planetarny, które my, nieświadomi czym manipulujemy, wywołać już potrafimy. Każda detonacja, każde spalanie, każda przemiana chemiczna są możliwe jako wynikające z uwarunkowań istnienia Wszechświata, a nie z aktywności tkwiącej w obiektach. Zmienność jest możliwa i warunkowana dynamizmem tkwiącym w sposobie istnienia Wszechświata.
Stanisław Heller
 
 
[12] To właśnie odkrycie tego, że zachodzi fundamentalna różnica między pojedynczością istnienia Wszechświata a mnogością jego przejawów prowadzi do przełomu w rozumieniu substancji a masy, korpuskuły i pola, ciała i przestrzeni.
[13] Wszystkim, którzy uważnie przeczytali choćby jedno historyczno-metodologiczne opracowanie dorobku fizyki, proponuję uczynić to jeszcze raz. Ateizm, antyreligijność, ironia antyfilozoficzna są wpisane w tę dziedzinę w sposób szczególny.
[14] Świat wypełniony grawitacją i ruch jednostajny są sprzeczne także.
[15] Fakt ten wynikł stąd, że już w tamtym czasie nikomu nie przychodziło do głowy, aby ustalenia w fizyce mogły być spoza obszaru tej dziedziny. Poza tym Wiener hamował dążenia do utworzenia organizacji cybernetyków w USA.(!)
[16] Materię od antymaterii oddziela antygrawitacja, mówiąc w starym stylu.
 
 

Tym samym, który pisze na blogu Eureka tut.Salonu. Tu zamieszczam materiały uzupełniające.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie