adam kadmon adam kadmon
324
BLOG

Obraz Smarzowskiego okiem E. Fedorowicza

adam kadmon adam kadmon Kultura Obserwuj notkę 6

Do mojego zacisza , do mojej samotni , do mojej świadomości dotarł wzruszający , poniższy tekst. Nie chcę go komentować ; przecież mój ojciec , uprzedzony o szykowanych wypadkach ze strony współbliźnich , przecież sąsiadów , w ostatniej chwili zdołał ujść do Wilna , do Nowej Wilejki , aby tam swoją gehennę przeżyć . Jednak ocalał .

       Dziękuję , Panie  Ewaryście. Pański tekst znacznie wykracza poza szablon  , poza sztampę taśmowych recenzji.

 

                 A. Kadmon

_______________________________________________________________________

 

 

„Wołyń” Smarzowskiego – po pokazie prasowym

 

środa 05/10/2016
image5
 

W poniedziałek 3 października byłem na pokazie prasowym filmu „Wołyń” Wojtka Smarzowskiego.

Jestem z kresowej, wołyńsko-podolskiej rodziny i na ten film czekałem bardzo.
W poniedziałek zobaczyłem, jak zginęli moi krewni.

Oczywiście wiedziałem, jak zginęli, gdzie i kiedy, ale co innego usłyszeć od kogoś, a co innego – na własne oczy zobaczyć.

Zginęli na Wołyniu, w Kątach koło Krzemieńca – tego Krzemieńca od Słowackiego i królowej Bony.
I nawet wiem, za co zginęli.*

O samym filmie, a dokładniej jego stronie artystycznej powiem tak:

lubię konkret i dlatego śmieszą mnie te wszystkie napuszone, przemądrzałe recenzje pisane przez ludzi, których scharakteryzował (zabity nota bene przez ukraińskich nacjonalistów) Boy-Żeleński

Krytyk i eunuch z jednej są parafii
Obaj wiedzą jak, żaden nie potrafi.

Zadałem więc Panu Smarzowskiemu jedno pytanie:

czy usłyszał od swoich znanych i uznanych kolegów po (reżyserskim) fachu słowa:„Wojtku, zrobiłeś świetny film!”

Ponieważ Pan Smarzowski odpowiedział twierdząco i dodał, że nawet kilka razy, dla mnie jest to wystarczające potwierdzenie jakości tego filmu.

Bo najlepiej czy film jest świetny czy do kitu wiedzą koledzy po fachu, szczególnie, gdy taką opinię wypowiadają prywatnie, a nie służbowo.

 

******


Teraz o pozaartystycznym znaczeniu tego filmu dla opowieści o polskiej historii, polityce, szlachetności i zwykłym szmondactwie.

Ten film nie jest o jakimś wypreparowanym złu, nie jest o jakiejś zawieszonej w próżni nienawiści.

On, jak powiedział reżyser, pokazuje do czego prowadzi nacjonalizm.
I ten nacjonalizm nie był ani wypreparowany, ani zawieszony w próżni – był konkretny do (nomen omen) bólu:

ukraiński był.

W krótkim odstępie czasu w 5 wschodnich województwach II RP ukraińscy nacjonaliści z SS Galizien, policji w służbie niemieckiej, OUN i UPA ze wsparciem niezrzeszonych nigdzie, ukraińskich chłopów wymordowali w potworny sposób 200 tysięcy swoich sąsiadów, a mogli ich wymordować tylko dlatego, że po wojnie polsko-bolszewickiej zostali po polskiej stronie wytyczonej traktatem ryskim granicy.

I dzięki temu nie zostali, jak ich krewni, zagłodzeni przez sowietów na śmierć w czasie Wielkiego Głodu, wywiezieni na białe niedźwiedzie, rozstrzelani w czasie kolejnych czystek i w ten sposób przywołani do porządku.

To w tej podłej i wstrętnej 2 RP Ukraińcy mieli swoje szkoły, spółdzielczość, własną a nie kołchozową ziemię (a tak!), własne harcerstwo – i za to zapłacili Polakom rzezią.

Sąsiadom swoim! A bywało – że i krewnym!

 

******

W normalnym państwie żaden normalny człowiek (nawet polityk czy dziennikarz) nie byłby w stanie udawać, że nic się nie stało – Polacy nic się nie stało!

Ale 3 RP normalnym państwem nie jest.

Po 1989 najpierw było w tej kwestii milczenie, a potem (tak naprawdę po pierwszym Majdanie) milczenie zostało zastąpione przez kłamstwo.
Kłamstwo wołyńskie.

To kłamstwo miało swoich promotorów w najszerzej rozumianym establishmencie: od Nowogrodzkiej po Wiejską i od Czerskiej po Filtrową.

Jeszcze 6 lipca pisowski (wice)marszałek sejmu, Ryszard Terlecki skłamał twierdząc, że na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej miała miejsce bratobójcza wojna.

Nie ludobójstwo, nawet nie rzeź polskiej ludności cywilnej, a bratobójcza wojna.**
Już 5 dni później PiS zmienił front i to ludobójstwo z siebie ustami Prezydenta Dudy i Prezesa Kaczyńskiego przed kamerami wydusił, a Prezes wraz z całą partyjno-rządowo-sejmową wierchuszką wieniec pod Krzyżem Wołyńskim złożył (Prezydent załatwił sprawę samotnie i z dwoma zniczami). A pod koniec lipca sejm pieczątkę pod ludobójstwem dokonanym przez ukraińskich nacjonalistów na Polakach przybił.

Ale dopiero teraz kłamstwo wołyńskie ostatecznie przegrało.

Czy to znaczy, że teraz już nikt kłamał nie będzie?

Ależ oczywiście, że nadal będą kłamać, ale już nie tak bezczelnie.

I nie na najwyższych szczeblach władzy.

Ten film trafi pod polskie strzechy, do polskiej młodzieży, bo nawoływanie do jego bojkotu byłoby dla każdej partii politycznej samobójcze, a wybory samorządowe już za 2 lata.

Dlatego więc kłamstwo wołyńskie przegrało ostatecznie.

Przeczytałem, że na premierze zabrakło Prezydenta Dudy, który przecież zaszczycił premierę „Smoleńska”. Podobnie, jak nie było innych przedstawicieli najwyższych władz.

Spuentuję to fragmentem mojego artykułu „Dlaczego wyrznięci Wołyniacy dzisiejszym elitom śmierdzą”, opublikowanego ponad rok temu w tygodniku Przegląd, nr 22 , 25-31.05.2015

„Dziś ludobójstwo dokonane na Wołyniakach wypierane jest z pamięci zbiorowej przez postsolidarnościowych polityków z taką samą zaciekłością, z jaką wypierany był z tej samej pamięci przez komunistów Katyń.

No bo jak tych Wołyniaków wyobrazić sobie choćby na prezydenckiej imprezie, w kapiących od złota wnętrzach Zamku Królewskiego, podczas wręczania orderów eleganckiemu towarzystwu?

Albo na „ą-ꔿoliborskim fajfie u cioci Kloci?
Jak taki niegramotny chłop, o niszowym (taka prawda – niszowym) poecie Ujejskim i jego wykwintnym fidrygale „inni szatani byli tam czynni” dyskutować miałby?

Widzicie to towarzystwo trójmiejskich koneserów single malt’ów i cygar hawańskich, jak pochyla się nad losem Polaków, którzy nie mają mogił, a których Ukraińcy wyrżnęli jakieś 10 razy więcej, niż enkawudziści wystrzelali oficerów, policjantów i urzędników w Katyniu, Miednoje czy Charkowie?

Ja, choć mam wyobraźnię reklamiarską – nie widzę.”

 

******

1. warto iść, bo film jest piękny – tak jak tylko piękna może być historia pokazana bez fałszu autocenzury i cenzury
2. nie bać się iść, bo propaganda strachu w stylu: „naturalistycznie pokazane okrucieństwo” jest zwyczajną nieprawdą.
Przy towarze dostępnym w internecie/grach komputerowych okrucieństwo „Wołynia” jest pokazane w sposób filmowy, czyli – przepraszam za określenie – artystyczny.

Nikt się na sali (a była prawie pełna) nie porzygał, nikt nie zemdlał, nikt wcześniej nie wyszedł.
Ale fakt – po projekcji martwa cisza, zero oklasków.

------------------------------

http://naszeblogi.pl/39718-wolynskie-nie-ludobojstwo

** http://niepoprawni.pl/blog/fedorowicz-ewaryst/klamstwo-wolynskie-marszalka-terleckiego

 

   źrodło : www.wirtualnemedia.pl

 

 

 

 

adam kadmon
O mnie adam kadmon

Jestem istotą czującą , która swoje przeżyła.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura