"Kolumbowie" drugiej dekady XXI wieku na krakowskim Rynku (1 marca 2014)
"Kolumbowie" drugiej dekady XXI wieku na krakowskim Rynku (1 marca 2014)
echo24 echo24
2860
BLOG

Hej, kto Polak, na pikiety!

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 41

Piszę z opóźnieniem, bo wypadki ukraińskie przykryły tegoroczne, krakowskie obchody Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych, które przerodziły się w rodzaj wielkiej pokojowej pikiety protestacyjnej przeciw poczynaniom władz państwowych, które chciałyby wymazać z pamięci Polaków dokonania naszych bohaterów narodowych, a w myśl ideologii wiernopoddańczej uległości wobec Moskwy jeszcze „do wczoraj” wmawiały Polakom, że to już nie ta sama Rosja, co kiedyś.

Otóż, w tym roku obchody te na pierwszy rzut oka odbyły się podług podobnego, co zwykle scenariusza, ale bardziej wnikliwy obserwator nie mógł przeoczyć dwóch fundamentalnie nowych jakości:
 

  1. W przeciwieństwie do lat ubiegłych uroczystości zostały zdominowane przez ludzi młodych i bardzo młodych.
     
  1. W odróżnieniu od dotychczasowych praktyk, tegorocznym obchodom ton nadawali ich szeregowi uczestnicy, a nie działacze społeczno polityczni.
     

Do tej pory bowiem w krakowskich uroczystościach ku pamięci żołnierzy wyklętych brali udział prawie wyłącznie ludzie w podeszłym wieku. Natomiast w tym roku nastąpiło radykalne odwrócenie tego trendu i w uroczystym pochodzie ulicami Królewskiego Miasta, a także w apelu poległych w krakowskim Parku Jordana uczestniczyli w znakomitej większości ludzie młodzi. Nie znaczy to, że tych starszych było mniej. Było ich tylu, co zawsze, natomiast ilość manifestantów w wieku szkolnym i studenckim była niezwyczajnie duża.

Młodzi byli wspaniali. Pod polskimi flagami z nieskrywaną dumą demonstrowali swój szacunek dla żołnierzy wyklętych, ale równie ostentacyjnie okazywali sprzeciw dla poczynań władzy, która robi wszystko by wspomnienie o polskich bohaterach narodowych odeszło w niepamięć. Ale, co bardzo ważne byli imponująco dyscyplinowani i w ogólnym rozrachunku spontanicznie radośni. Słowem, choć wyczuwało się krańcową determinację manifestującej młodzieży, obchody cechowały: spokój, pełna kultura, mądry entuzjazm i ani cienia agresji.  

Aż mnie ściskało za gardło, gdy patrzyłem z jakim wzruszeniem stojąca obok mnie dwudziestolatka z biało czerwoną opaską na rękawie płaszcza przeżywała odbywającą się uroczystość. A gdy na koniec zapytałem ją, co się stało, że w tym roku przyszło tylu młodych ludzi, po chwili zastanowienia powiedziała krótko: „Jak to co? Przyszliśmy, bo chcemy coś zrobić dla Polski”.  

I raptem ta genialna w swej prostocie odpowiedź uświadomiła mi, że oto na naszych oczach wszczepiany w mózgi młodych ludzi przez post-komunistów zdradliwy stereotyp, że „lewactwo to cnota, a patriotyzm to obciach” prysł jak bańka mydlana. Zrozumiałem, że młodzi krakowianie nie tylko przestali się wstydzić polskości, ale miłość ojczyzny staje się dla nich drogowskazem do lepszego i godniejszego życia. Że nie oglądając się na pomoc ze strony starszych pokoleń sami wzięli się do roboty by postawić na nogi okaleczoną przez lewackie rządy Rzeczpospolitą.

Drugim ważnym novum tegorocznych uroczystości był casus, że w Panteonie Narodowym krakowskiego Parku Jordana głos oddano głównie nagradzanym rzęsistymi oklaskami kombatantom i reprezentantom krakowskich formacji wojskowych, a nie politykom, jak to bywało do tej pory.

I choć „organizatorzy” w przepraszającym tonie na końcu wspomnieli o obecnych na uroczystości politykach oklaski były słabe, gdyż klaskali tylko ludzie starsi, a braw ze strony młodych nie było.  

Dlaczego?

Bo tym razem młodzi Polacy przyszli na manifestację nie tylko po to, by pokazać, że chcą zmienić władzę, ale także by zaakcentować, że chcą sobie urządzić nowe państwo po swojemu. Bo, czy się to komuś podoba, czy nie prawda jest taka, że polska klasa polityczna od lewa, przez środek do prawa utraciła zaufanie młodych ludzi.  

Te dwie nowe jakości, stanowią moim zdaniem rodzaj dziejowej przemiany, gdyż są zalążkiem rodzącego się właśnie w Polsce młodego społeczeństwa obywatelskiego, które wreszcie zaczyna wierzyć, że może mieć realny wpływ na losy swojego kraju i swoją obywatelską postawą może zrobić coś dobrego dla Polski. Wyraźnie już widać przesuwanie się akcentów patriotycznych. Bo choć media pro-lewackie zapamiętale promują obojętnych na Polskie sprawy ludzi wygodnych i co tu dużo mówić zachowawczo tchórzliwych, to jak widać rośnie w siłę grupa młodych Polek i Polaków, którzy chcą bezinteresownie coś zrobić dla naszego kraju. Ci współcześni „bojownicy” o naprawę Rzeczpospolitej nie poddają się już uprawianej przez III RP propagandzie komercji i popkultury, gdyż zrozumieli, że wolnościową historię Polski pisali od zawsze zdeterminowani i odważni młodzi patrioci, którzy choć nie nierozumiani i wydrwiwani w swoim czasie, służyli później za wzór do naśladowania. 
 
I tylko strasznie się boję, by skażone dozgonnie komuszą mentalnością pokolenie polityków starszych generacji nie przeszkodziły im w tej historycznej przemianie.

Dlatego uważam, że owi „Kolumbowie drugiej dekady XXI wieku” powinni stroniąc, jak od ognia od  „życzących im dobrze” pośredników i doradców, stworzyć swoje własne i niezależne struktury, jak niegdyś „Solidarność”. Powiem więcej, wyciągnąwszy wnioski ze zdradliwej pułapki okrągłego stołu, owi młodzi bojownicy o naprawę Rzeczpospolitej nie powinni pod żadnym pozorem wchodzić w jakiekolwiek związki z partiami politycznymi, bo ich ograbią z pomysłów, które bez skrupułów zawłaszczą i ogłoszą, jako swoje.

Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

Chciałbym też Państwu przypomnieć fragmenty, jak nigdy dziś aktualnych słów śp. kardynała profesora Stanisława Nagy nazwane przeze mnie kiedyś „Manifestem Rewolucyjnym Nagy’ego”, które zdążył tuż przed śmiercią wypowiedzieć przy okazji promocji albumu Adama Bujaka pt. „OBURZENI” w auli Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach w listopadzie 2012, cytuję:

Na manifestację z 29 września 2012r. nie można patrzeć w sposób wyizolowany. To jest zwieńczenie pewnego procesu, który od jakiegoś czasu w Polsce się toczy, ale którego dotychczas nie dostrzegaliśmy w całej jego sile i wielkości. Może nawet niektórzy z nas nie chcieli go zauważać, choć jest procesem zupełnie wyjątkowym.

Od początkowych lat komunizmu w Polsce jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że społeczeństwo nie wychodzi na ulicę, ażeby wyrazić swą niezależną opinię lub żądania. To było najsurowiej zabronione. Moje pierwsze zetknięcie z tym, że społeczeństwo spontanicznie i bez pozwolenia wyszło na ulicę, by taką opinię zademonstrować, to moment, gdy okazało się, że kard. Karol Wojtyła został wybrany papieżem (…)

To była pierwsza tego typu zbiorowa reakcja społeczeństwa, która nie wywołała interwencji milicji. Jakże wówczas wszyscy byli faktem tym zaskoczeni, jakże zaskoczona była władza, ale Polacy wiedzieli już wtedy, co robić. Odczuli w swej świadomości, że trzeba to wielkie wydarzenie, wydarzenie jakże radosne, natychmiast zademonstrować poprzez wyjście na ulicę (…)

Teraz pojawiło się nowe zjawisko. Pojawiło się bardzo niewinnie – pod hasłem poparcia dla katolickiej Telewizji Trwam, a więc pod hasłem jakiejś sprawy społecznej. Pojawiły się manifestacje nie nakazane odgórnie, ale chciane i popierane przez dużą, coraz większą część społeczeństwa, organizowanego oddolnie. Początkowo tylko w niektórych miastach. Stopniowo jednak zjawisko to zaczęło coraz bardziej się rozrastać (…)

Manifestacje w obronie katolickiej telewizji przeobraziły się w cały ruch społeczny, będący wyrazem nowej narodowej solidarności. Mamy prawo to tak nazywać, są ku temu przesłanki. Po pierwsze marsz „Obudź się Polsko” 29 września był pokojowym pochodem już w dużo szerszej sprawie niż sama katolicka telewizja.  Po drugie – przybyli ludzie z całej Polski, nie tylko z jednego miasta, przybyła ich olbrzymia rzesza, blisko pół miliona osób. Po trzecie manifestowali ludzie w różnym wieku. Po czwarte, Marsz odbył się pod okiem policji, która w wielu przypadkach pomagała, choćby organizacyjnie, żeby wszystko odbyło się poprawnie. Nie musiała ingerować – nie było potrzeby. Wszystko odbywało się spokojnie, sprawnie, z powagą.

To nie są kwestie przypadkowe. Może ten ruch przeobrazi się z czasem w jeszcze coś innego. Może jest początkiem czegoś wielkiego? (…)

Wydarzenia z 29 września 2012 r. bardzo mocno ocierają się o rewolucję. Nie chodzi tu jednak o rewolucję pospolitą, złą i destrukcyjną, tylko o rewolucję perswazyjną, taką w której naród coraz głośniej zaczyna wołać: „To nie tak się rządzi, to nie tak kieruje się narodem!”. Rząd bowiem musi pamiętać, że jest na usługach narodu. Tymczasem w tej chwili tak nie jest. Dlatego też naród przypomina rządowi, co powinien robić. Przypomina na razie spokojnie. Z modlitwą na ustach, z Mszą św. na początku (…)
  
Wyjście na ulicę wcale ni musi oznaczać awantur – o ile oczywiście nie działają prowokatorzy… A jeśli będzie się dalej tak rządziło, to może się to skończyć źle. Sprowokowany naród może bowiem posunąć się jeszcze dalej, a wtedy nie wiadomo, co się stanie (...)

Z tego też względu podobny marsz w przyszłości może zgromadzić przede wszystkim ogromną rzeszę młodych ludzi, którzy boją się o Polskę swojej przyszłości. Bo ona niszczeje, możemy palcem pokazać gdzie – gospodarczo, prawnie, kulturalnie, oświatowo…”,koniec cytatu.


Patrz także:

NO I JAK WAM TERAZ W GĘBIE??? POST-KOMUCHY WREDNE!

http://salonowcy.salon24.pl/571260,no-i-jak-wam-teraz-w-gebie-post-komuchy-wredne

BOHATEROWIE SĄ ZMĘCZENI

http://salonowcy.salon24.pl/460264,bohaterowie-sa-zmeczeni                      

TAKE IT EASY! LIST DO ORTODOKSYJNYCH PISOWCÓW

http://salonowcy.salon24.pl/494994,take-it-easy-list-do-ortodoksyjnych-pisowcow

JAK DZIECI WE MGLE

http://salonowcy.salon24.pl/466594,jak-dzieci-we-mgle

UWAGA STUDENCI! CHCĄ WAS ZROBIĆ W KONIA!

http://salonowcy.salon24.pl/387369,uwaga-studenci-chca-was-zrobic-w-konia

 

 

Zobacz galerię zdjęć:

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka