Ledwie skończył się olimpijski pokój , tylko zgasł ogień święty , a już zapłonęły smolne szczapy wojny. Wojny w Europie ; po zbrodniczym rozpadzie Jugosławii , czas przyszedł na nasz region - najbliższe zaplecze wciąż paraimperialnej Wszechrusi.
Jakoś przeżyliśmy we względnym spokoju ostatnie sześćdziesiąt kilka lat , ciesząc się balansującą równowagą jądrowych arsenałów , wielkich tego świata. Równowagą między szntażystami.
Od ubiegłej soboty wszystkie ustalenia tyczące niedawnego porządku są już nieważne i nikt nie będzie umierał za suwerenność, niepodzielność jakiejś Ukrainy, co do której nawet nie bardzo wiadomo, co za plemiona ją zamieszkują. Z wyjątkiem, być może Polski , zagrożonej od wieków agresją, dominacją i bezwzględnością spadkobierców Hunów. Polski , równiny wielu bitew, przemarszu mnóstwa hord. Polski coraz bardziej zdającej sobie sprawę, że jeśli Kreml zechce wziąć Ukrainę w dwa ognie, będzie musiał wkroczyć na ziemie Rz-plitej i maleńkiej Słowacji.
Pono w Olsztynie już gromadzą biedni ludzie zapasy cukru, mąki, kasz, tłuszczów i konserw. I pytają, gdzi kupić naftę. Podobno , bo ja tego nie widziałem.
Co robić ?
Udawać, że nie dzieje się nic wielkiego , ot - taka lokalna targanina po szczenach i chować łeb do piachu , z nadzieją, że się w rzyć strzelonym nie będzie , jak to już czyni egoistyczny Zachód , albo dokonać zdecydowanego mega-sabotażu rosyjskich nici przesyłowych , wiodących do każdego progu sytych ludzi. Wtedy - być może - U E i NATO , ruszą swoje gnuśne , rozleniwione, egoistyczne litery cztery.
W zamian za zrzeczenie się arsenalu jądrowego, sporządziły USA, W.Brytania i Rosja, protokół na piśmie , przyrzekający Ukrainie gwarancję bezpieczeństwa terytorialnego i poszanowanie państwa. Czy my , Polacy , nie pamiętamy takich "gwarancji ' ? I co z nich dla nas wynikło ?
Syte kundle, trzymane na smyczach ponadnarodowego geszaftu i bankierów z Wall Street , poszczekają z bezpiecznej odległości, a gdy zawzięty niedżwiedż łapą tupnie ,pochowają się w swoich przytulnych budach . WOT , TAK. I tyle.
Ps : przekaziory przekazały zeznanie frau Anieli, na okoliczność jej rozgoworu z excelencją Putinem. Co nagadała kanclerz, jej brosza i ekwilibrystyka językowa. Interesującą wydaje się pointa : pani miała powiedzieć, jakoby odniosła wrażenie , że "car" najwyrażniej traci kontakt z rzeczywistością.
Ja nie wiem, czy wzorem naszych naczelników, korzysta ona z podpowiedzi speca od PR. Wysłała jednak w eter sygnał niesłychanie czytelny, cwana bestia. I nie był to news dla Ciemnej Masy w Białym Domu - ona już swego Nobla ma. Ciekawość więc ( jeżeli relacja nie jest zmanipulowana ), jak słowa kanclerzycy odebrano w ścisłym zapleczu Kremla. Załóżmy, że jednak Berlin wypuszcza balon próbny, licząc na zmęczenie "imperatorem" gigantomanem , snującym przed ludami Rusi miraże odrodzonej wielkości. Tam także są osoby wybitnie myślące, dla których REAL POLITIK, to najlepsza z metod na powiększanie kas i kont.
Komentarze