Jeno se wyobraż wieś. Odartą z wszystkiego, co kojarzy Ci się z polską sielskością. Wyobraż sobie moją , zachodniopomorską wieś,gdzie jest wszystko , łącznie z szerokopasmowym internetem , telefonicznym kablem ostatniej generacji, oraz wszystkimi sieciami telefonii komókowej i jejmość sołtysem - w internecie. W google-earth, jak to na mapie interaktywnej, widzi mi się wszystko wioskowe, łącznie z moją chałupiną : na zdjęciu z maja widać nawet , jak z dwoma fraglesami w góralskich kapeluszach, śpiewam i tańczę, do wtóru muzyki ściągniętej z netu.
Jest, kurva asfalt,są chodniki, którymi nie przechadzają się dwa razy dziennie krowy dojne, bo ich we wsi brak. Mleko jest w sklepie, pasteryzowane, jaja świeże, chleb i kiełbasa wzorem ze wsi - też.
TY; we wsi jest woda bieżąca, odpływ nieczystości, kosze na śmieci, gromadzone wg. klasyfikacji i odbierane wg. grafiku I SORTU . Jest piwo z ogródkiem piwnym, słuszne służby przywiążą toj- tojki. Oraz, o Twoja zgrozo, są gazety - te słuszne i niesłuszne, aby tylko je brać. Sorry, nie brać, ale kupować.
We wsi jest stanowisk autobusowych - dwa. Opodal - stacja, z której jakoś odjeżdżają pociągi. Brudne, pomalowane sprayem, czasem wychłodzone, ale są. I jest szkoła, takie małe centrum kultury, społecznictwa , inicjatywy i wyobrażni tubylców, którą niebawem zamkną, bo nie ma tego dobrego, co by na KHUY nie wyszło.
Więc nie zawracaj mi teraz d...y, bo muszę - chcąc, a nie lubiąc - rąbać dwa wozy drewna, na zimę. No, dwa, z ośmiu. Ach, zapomniałbym : las , dziwna jego mać, też się kończy.
Ps : Jak tu przyjechałem w ramach tzw. emigracji wewnętrznej, było fajniej, w 1984 roku. Jeden sklep z wydzielanym chlebem, bruk, malowniczo unicestwione płoty i opłotki,ale szczęśliwi włościanie. Teraz też jest ich trochę - w cholerę zabieganych, zatroskanych i - latających za gieldem do pobliskiego Niemcowa. I wiesz, co najgorsze ? Nikt tu już nie pędzi !! ZGROZA.