nieznany; znalezione w sieci
nieznany; znalezione w sieci
Rolex Rolex
6170
BLOG

WRIEMIA I PROSTRANSTWO

Rolex Rolex Polityka Obserwuj notkę 48

 

Świat się kręci coraz szybciej, ale świat się już nie śmieje. Jak donoszą z zaprzyjaźnionych kręgów poszła linka i karuzelki nie można już zatrzymać. Dzieciaki póki co jeszcze szczerzą szkliwa, ale loda już się nie da polizać, a już tym bardzie ukręcić, bo razem z językiem pokłada się w kierunku zawietrznej i wzdłuż odśrodkowej. Wesoło nie jest, chociaż wiecznie pijani jeszcze nie zauważyli, bo jak im się kręciło, tak się kręci, ale i to do czasu.

Najmodniejsza po śmierci patronki polskiej lewicy – Barbary Blidy, śmierć sezonu okazała sie kasowym niewypałem. Odkąd zamarznięty na plazmie Donald Tusk został jedynym świadkiem czynności gości przeszukujących biurka i rzeczy osobiste denata, nie wypada. Majestat śmierci dotknął nawet warchoła, któremu wielebny redaktor Żakowski życzył śmierci i się doczekał.

 Ale mnie proszę nie pisać, że nie wypada, bo wypada, a nawet trzeba; Andrzej Lepper zasługuje przynajmniej na 10% uwagi, którą Blidzie i Śląskiej Alexis poświęcił polski Parlament z polskim dubletem Oliviera Hardy’ego na czele zasłaniającym tył, tym razem w 100%, więc zadniej części „śledczych” nie było widać.

Mnie już nic nie zdziwi, a przynajmniej tak myślałem, a jednak zawyłem z radości po skonsumowaniu skompletowanej przez dziennikarzy śledczych historii kliniki „Wriemia i Prostranstwo” doktora Władysława S. Rybickiego i jego megapacjentów. „Jak nas podsłuchiwano z tym Władkiem, to za przeproszeniem, jakby rozmawiało dwóch nawiedzonych”miał powiedzieć były szef MSWiA Kaczmarek jednemu z polskich tabloidów (a w zasadzie powiedziałby właśnie tak, gdy miał język polski opanowany w stopniu wystarczającym, przy czym wiemy z bestselerowych rozmów z żoną, nie ma).

„Jeżeli chodzi o przestrzeń, to nie zrażaj do siebie LiD-u, ale nie wiąż się z nimi” mówił doktor Rybicki swojemu pacjentowi, a w zasadzie mówiłby, gdy miał język polski opanowany w stopniu wystarczającym, a strzelam, że podobnie jak reszta establishmentu nie ma, no może poza odosobnionym przypadkiem generała Jaruzelskiego, czy jak on tam się na prawdę nazywa, ale to jeszcze sdjełano w CCCP za Stalina, więc podobnie jak T-34 gniotsa a nie łamiotsa.

Tak na pytania o konkretne polityczne działania miał odpowiedzieć doktor, a prywatnie mąż bliskiej współpracownicy pułkownika Putina – Galiny.

Ale to dopiero początek zabawy. Doktor Rybicki (tu uprzedzam panią prokurator, że piszę przebywając na tym kawałku ziemi, gdzie polskie „R” zamiast pełnego nazwiska mamy tam, a nawet głebiej) , według zeznań funkcjonariuszy polskich służb miał przekazywać polskiemu szefowi MSWiA oraz jednemu z najbogatszych Polaków – Ryszardowi Krauzemu, codzienne zestawy liczb. „Liczby na dzisiaj to...” Te liczby – a przynajmniej ja tak zamierzam insynuować, to zestawy polskich szczęśliwych numerów w Totka podanych Galinie przez słynnego awatara z Kremla (ksywa: „Przestrzeń”).

I tajemnica powodzenia w interesach wyjaśniona, podobnie jak powód, dla którego Kaczmarek udanie storpedował starania polskiego ministra o uzyskanie wiadomości o kontach lewicy w Szwajcarii.

Głębokie zaskoczenie faktem, że nie stracił roboty natychmiast po wykazaniu się refleksem w obronie tłustego tyłka Oliviera Hardy’ego x 2 et consortes ukoiłem supozycją, że liczby na ten dzień były: 12, 34, 87, 54, 1 i dodatkowa 5, a więc: „natychmiast zapobiec dekonspiracji oddziału w Wiedniu, wykonać”.

Po tym wszystkim po żulersku bezczelny Tusk wyskoczył z pomysłem debaty. Ten to chyba nawet w trumnie będzie bezczelny. U mnie się mówiło, że nie wolno się kopać z koniec, ew., że nie ma sensu okładać się z... bo potem trzeba czekać, aż obeschnie i odpadnie.

Nie wiem, jak tam polska opozycja, ale ja unikam kontaktów ze skazanymi in spe, bo jest jasne, że nawet to co wiemy, wystarczy na wyrok.

Trzeba wreszcie stanąć na gruncie zasad, które się samemu głosiło, i z ludźmi podejrzanej primogenitury nie wchodzić w żadne dyskusje. Lepper - rozumiem, można było dostrzec w facecie ten konieczny przebłysk idealizmu, ale wszytko poniżej, na poziomie spacerniaka, a więc od miłośników uciech z białym proszkiem + dwie prostytutki, po dilerów proszku i prostytutek, ne fas!

„Fuck me as a whore I am” też nie wypada – zostaje na całe życie.

Na koniec jedna uwaga osobista, przepraszam, zazwyczaj unikam, ale Czytelniczka mi doniosła żądając reakcji, więc czuje się w obowiązku. Niejaki Karnowski gdzieś tam publicznie ogłosił, że nie można Rolexa do jednego worka z Wildsteinem.

Byłem święcie przekonany, że Karnowski to aktor grający w serialach, dlatego nie mogłem znaleźć, bo nie siedzę za mocno w polskich serialach, a szczerze mówiąc wcale. Szukałem w internetowych zajawkach z „Plebanii”, bo tak mi się skojarzyło. Potem pomyślałem, że on musi być jednym z sekretarzy stanu u Grabarczyka. Znów pudło. Wreszcie zapytałem i mi powiedziano, że dziennikarz.

OK

A więc, panie dziennikarz; Rolexa nie można włożyć do jednego worka z Wildsteinem, bo Wildstein to poważny człowiek, a Rolex wręcz przeciwnie, tak jak i pan. Jeśli coś nas z Wildsteinem łączy, to głębokie przekonanie, że znakomita większość Polaków żyje w matriksie, a żyje w nim dzięki uporczywej, codziennej pracy takich jak pan – miłych chłopców, którzy chcą pisać prawdę, ale tylko taką, za którą ich z roboty nie wypieprzą albo nie daj Bożę nie będą chcieli gościć w budach warszawskich elit.

Ale Wildstein nie z tego worka, i dlatego przejął, a potem ogłosił, słynne listy IPN-owskie; i dlatego zrobiłbym to i ja, bo nam etat lotto. I dlatego ten sam Wildstein nie spoczął dopóki nie znalazł i nie przedstawił z imienia i nazwiska „Ketmana” - również w późniejszych czasach zasłużonego dziennikarza, co sprawie, że ja na przykład dziennikarzem obawiałbym się być.

I z tego punktu widzenia to ja z Wildsteinem (znam proporcje) jesteśmy po tej stronie lustra (chciaż w różnych workach), a pan po tamtej, razem z królikiem i talią kart.

Bez urazy. Załatwmy to tak: pan prześledzi historię kliniki "Wriemia I prostranstwo" i napisze artykuł o tym, czym ta klinika tak na prawdę była. Bo ja wiem i napiszę, ale najpierw dam panu szansę wykazania się odwagą. To ważny temat.

A teraz muszę na barbecue, bo muszę, taki kraj. I znów pada.

Pozdrawiam

Rolex
O mnie Rolex

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka