Do pokoju redakcji „Gazety dla Polaków” wpadł, jak burza Cezary - młody, dobrze zapowiadający się dziennikarz z działu śledczego - i krzyknął:
- Mamy wiadomość dnia! Co ja mówię?! Wiadomość roku!
Huknął drzwiami, przebiegł obok Janki, dopadł do swojego biurka i zaczął energicznie pisać. Potok słów nieprzerwanie wylewał się z jego ust:
"W godzinach porannych, w samym centrum Radomia miał miejsce brutalny zamach na jednego z posłów Platformy Obywatelskiej. Pod koła ruszającego spod ratusza samochodu posła rzuciła się starsza kobieta uniemożliwiając mu wyjazd i unieruchamiając go. Gdy nie podejrzewający niczego poseł wysiadł z pojazdu chcąc udzielić kobiecie pomocy, z przydrożnych krzaków wyskoczył jej wspólnik uzbrojony… uzbrojony… eee… uzbrojony, dajmy na to - w kij bejsbolowy! – Cezary uniósł na chwilę głowę, i uśmiechnął się porozumiewawczo do kolegów – Jedynie zdecydowana reakcja członków ochrony ratusza, uchroniła posła przed zmasakrowaniem. Spłoszony napastnik umknął wraz z narzędziem zbrodni. Ochrona po upewnieniu się, że posłowi nic nie grozi zatrzymała starszą kobietę do czasu przyjazdu policji i pogotowia ratunkowego. Na przyjazd tego ostatniego nalegał sam poseł słysząc, iż kobieta uskarża się na ból nogi. Biorąc pod uwagę kontekst brutalnego napadu, którego padł ofiarą na najwyższe uznanie zasługuje tak szlachetna postawa posła PO wobec zamachowca...”
- Czekaj, czekaj – przerwała mu Janka wskazując coś na monitorze swojego komputera – ktoś już nas ubiegł.
Cezary z zamarłym sercem kliknął podesłany link do strony internetowej i zaklął plugawie widząc tytuł.
- Nosz kurwa mać! Ale się psiesyny pospieszyli!
- Ty lepiej czytaj dalej!
Cezary przebiegł wzrokiem kolejne linijki tekstu. Wyraz jego twarzy stawał się coraz bardziej melancholijny.
- No taaaak… - powiedział przeciągle – to takie buty! Nie poseł PO, tylko poseł PiS! A żeby to cholera, pomyliłem się… No to tekst do śmietnika.
Chciał już nacisnąć klawisz „skasuj”, lecz Janka powstrzymała go.
- Spokojnie, powoli – powiedziała z uśmiechem – ty mi lepiej powiedz skąd wziąłeś tego drugiego zamachowca?
- No wiesz! – obruszył się Cezary – też mi pytania zadajesz! Przecież, ta baba na ziemi leżała a skoro to ma być zamach… znaczy się – skoro to BYŁ zamach – poprawił się szybko - to chyba jasne, że musiał być co najmniej jeszcze jeden zamachowiec! Gdyby nawet wstała to czym by go brutalnie zaatakowała? Sztuczną szczęką? To starucha była!
- Ale to i tak już bez znaczenia – dodał po chwili zniechęcony – tekst przecież do wywałki…
- Nie pieprz jak jakiś frajer, tylko ucz się! – ofuknęła go Janka podjeżdżając na fotelu do jego biurka – przesuń się trochę i patrz!
Przeczytała jeszcze raz tekst wklepany przez Cezarego. Kilkoma uderzeniami palców skasowała jedno zdanie, i kilka wyrazów. Tu i ówdzie dodała parę słów.
Cezary przyglądał się w milczeniu, na jego twarzy widać było całkowite niezrozumienie. Gdy skończyła, zapytał nie kryjąc niezadowolenia:
- No dobra, jest już "poseł PiS", w dodatku widać, że kawał kanalii... Ale po jaką cholerę jakiś moher miałby się na niego rzucać?
Janka spojrzała na niego z ukosa i parsknęła śmiechem. Po chwili uspokoiła się i powiedziała protekcjonalnie:
- Jeszcze wiele się musisz nauczyć młody. Przede wszystkim fakty musisz zacząć kojarzyć!
Odwróciła się do komputera, przesunęła kursor do linijki tytułu i zaczęła pisać:
„Początek brutalnych porachunków powyborczych pomiędzy organizacją ojca R. a partią PiS.”
- Tutaj żaden cenny pomysł się nie zmarnuje – podsumowała Janka – trzeba tylko czasem ruszyć głową!
Cezary oblizał wargi a jego oczy zabłysły.
- Kocham tę robotę! – wyszeptał.