Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki
634
BLOG

Polska kropla, smoleńska skała

Ryszard Czarnecki Ryszard Czarnecki Polityka Obserwuj notkę 12

Na tragedię w Smoleńsku A.D. 2010 patrzę także przez pryzmat międzynarodowy. Ostatnio spotkałem się z jednym z ambasadorów krajów Partnerstwa Wschodniego akredytowanym przy Unii Europejskiej i NATO. Choć dyplomata, w bawełnę nie owijał: o ś.p. prezydencie RP profesorze Lechu Kaczyńskim powiedział wprost, że został zabity, a nie że zginął w katastrofie.

To przeświadczenie panuje zresztą wśród wielu polityków, w krajach które dawniej wchodziły w skład Związku Sowieckiego. Uważają oni, że Rosja stała za zamachem (sic!) 10 kwietnia 2010, a jej celem było zastraszenie elit politycznych w krajach postsowieckich.

Gdy – będąc zresztą poza Europą – dowiedziałem się o katastrofie TU 154 M, myślałem, że to wypadek. Potem, z każdym miesiącem byłem o tym coraz mniej przekonany. Do dzisiaj nie rozumiem dlaczego władze w Polsce zupełnie odrzuciły międzynarodową pomoc w „śledztwie smoleńskim”. W lipcu 2010 roku napisałem specjalną interpelację (w nomenklaturze unijnej to „zapytanie”) do Komisji Europejskiej, pytając o możliwość pomocy UE w celu ujawnienia okoliczności tej tragedii. Dwa miesiące później, we wrześniu 2010 otrzymałem oficjalną odpowiedź, pieczołowicie zachowaną do dzisiaj, że pomoc ze strony instytucji unijnych jest możliwa, ale musi o nią wystąpić kraj członkowski czyli Polska. Odpowiedź tą nagłośniłem. Rząd Donalda Tuska uparcie milczał, jakby pomoc Brukseli, Komisji Europejskiej czy unijnych agend była mu wręcz nie na rękę. Czemu?

W grudniu 2010 roku, osiem miesięcy po katastrofie, ówczesny przewodniczący Komisji Europejskiej, były premier Portugalii Jose Manuel Durao Barroso, powtórzył stanowisko KE z września, tyle że zrobił to znacznie dobitniej. Powiedział, że pomoc Unii jest możliwa i Unia jest na to gotowa, ale formalnie wystąpić o to musi rząd w Warszawie. Wtedy, jeden jedyny raz, pojawiło się stwierdzenie ze strony władzy, że „rząd to rozważy”. No i rozważa do tej pory, cztery lata i kwartał.

Swoistym przełomem jest rezolucja Parlamentu Europejskiego uchwalona dokładnie w dniu, w którym piszę te słowa (12 marca 2015 roku). Poświęcona ona była zabójstwu Niemcowa w Rosji, ale udało się nam, europosłom PiS, poprzez naszą grupę polityczną Europejskich Konserwatystów i Reformatorów ‒ ciekawe, że dzięki poparciu frakcji liberałów (ALDE) ‒ wstawić tam fragment o konieczności zwrotu stronie polskiej przez Rosjan wraku i czarnej skrzynki polskiego samolotu, który nie wylądował na lotnisku w Smoleńsku.

To ważny przykład skutecznego „umiędzynarodowienia” tego, co określiłbym jako „sprawę smoleńską”. Polska kropla drąży skałę nie siłą, lecz częstym padaniem.

* felieton ukazał się w miesięczniku „wSieci Historii” (kwiecień 2015)

historyk, dziennikarz, działacz sportowy, poseł na Sejm I i III kadencji, deputowany do Parlamentu Europejskiego VI, VII, VIII i IX kadencji, były wiceminister kultury, były przewodniczący Komitetu Integracji Europejskiej i minister - członek Rady Ministrów, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka