rosemann rosemann
2903
BLOG

Wałęsa z dyplomem i habilitacją (Rzepliński)

rosemann rosemann Polityka Obserwuj notkę 36

„Nie ma nic gorszego niż człowiek wykształcony ponad własną inteligencję” powiedział i napisał swego czasu pisarz, aktor i satyryk Jerzy Dobrowolski. Ten eksploatowany ponad miarę cytat był drugą myślą, jaka przyszła mi do głowy gdy pojawiły się w sieci pierwsze cytaty z wywiadu Prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego dla Gazety Wyborczej. Drugą bo w pierwszej chwili myślałem, że są to kolejne z licznych ostatnio wynurzeń Lecha Wałęsy, tym razem przez kogoś podszlifowane stylistycznie.

Trudno nie zgodzić się z opinią Wojciecha Wybranowskiego z „Do Rzeczy” że tym wywiadem Rzepliński zdyskredytował się sam bardziej niż zdołali to zrobić wszyscy, którzy źle się o nim wyrażali przez ostatni rok. Wracając do słów Dobrowolskiego pozwolę sobie zauważyć, że nawet człowiek o niezbyt lotnej inteligencji, będący na miejscu Rzeplińskiego wiedziałby, że ostatnim na co pozwolić sobie może ktoś będący na jego stanowisku i pozostający w ostrym sporze politycznym to publicznie manifestowana pogarda dla przeciwników. Ona rażąco kłóci się z polityczną neutralnością, której od szefa Trybunału można nie tylko oczekiwać ale wręcz wymagać. Parę innych rzeczy też się kłóci ale mniejsza o nie. W wywiadzie tej pogardy jest niemal tyle co przekonania o własnej wyjątkowości. Co też nie najlepiej świadczy o tym co siedzi w głowie Rzeplińskiego.

Kiedy autor wywiadu zapytał Rzeplińskiego o przezwisko ze szkoły a ten krygował się zanim udzielił odpowiedzi spodziewałem się, że w końcu powie „to opowiem kiedyś swoim przyszłym biografom”. Słowo daję, na to czekałem do samego końca wywiadu! Nie wiem czy się z autorem wywiadu Tomaszem Kwaśniewskim na tę biografię nie umówili ale w końcu Rzepliński przyznał, że go koledzy nazywali „orłem”.

Najgłośniejszym fragmentem wywiadu są słowa, w których Rzepliński informuje, że spodziewa się aresztowania i więzienia. I tu znów mi się przypętało literackie nawiązanie, wspólne zresztą dla wielu wypowiedzi przedstawicieli obecnej opozycji wobec władzy. W „Pięknych dwudziestoletnich” Marek Hłasko opisał swój pobyt w „szpitalu dla wariatów” we Włoszech. Tam co dnia spotykał księdza, który brał go za poznanego w czasie wojny esesmana i pytał „Czy dziś będę rozstrzelany?”. Hłasko nieodmiennie odpowiadał „Nie proszę księdza. Mamy od cholery roboty”. Myślę, że ci wszyscy zapowiadający swoją martyrologię z rąk PiS też myślą najpewniej, że nie trafili do cel bo władza ma na razie od cholery innej niegodziwej roboty.

Przekonanie Rzeplińskiego o swej wyjątkowości i wybitności, którą on sam osobiście powściąga bo Bóg wie gdzie by go zaprowadziły, może rzeczywiście konkurować wyłącznie z megalomanią Wałęsy. I w tym starciu wcale nie Rzepliński prezentuje się lepiej. Porównanie prymitywnego bufona z bufonem mającym na koncie cala ścieżkę kariery akademickiej zawsze wypada korzystniej dla tego pierwszego, który organicznie ma mniejsze możliwości autorefleksji. W przypadku Rzeplińskiego mamy chyba do czynienia nie tylko z samoograniczeniem. Niestety natura także w ograniczeniach Andrzeja Rzeplińskiego musiała maczać swoje paluchy.

Równie ciekawe jak sam wywiad jest to, że po niewczasie sama „Wyborcza” niespecjalnie zachęca by do niego wracać. Chcąc przypomnieć sobie nazwisko dziennikarza, który rozmawiał z Rzeplińskim wszedłem na stronę gazety. Na samej jej górze reklamowane są materiały z weekendowego wydania. Jest tam wywiad z Markiem Krajewskim, autorem serii „wrocławskich” kryminałów z Eberhardem Mockiem w roli głównej, rozmowa z panią Sariusz-Skąpską i jeszcze klika innych materiałów a zajmującego prawie ćwierć objętości wydania papierowego wywiadu z „orłem” Rzeplińskim próżno by szukać. I ja się temu wcale nie dziwię.

rosemann
O mnie rosemann

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka