brat Damian brat Damian
2254
BLOG

Reformatorzy islamu

brat Damian brat Damian Polityka Obserwuj notkę 23

Dzisiaj w Jemenie islamiści zamordowali 4 siostry Matki Teresy z Kalkuty i 12 współpracowników. Misjonarki Miłości były ostatnimi zakonnicami pracującymi w tym kraju. Opiekowały się osobami upośledzonymi i starszymi ludźmi. Terroryści porwali też księdza.

Przy takich okazjach wszyscy na lewo i na prawo nawołują, żeby prawdziwy islam zrobił porządek z nieprawdziwym islamem. Jest to marzenie europejskich rządów, elit intelektualnych i w ogóle wszystkich Europejczyków, aby w końcu zebrali się ci najważniejsi imamowie z jakiś ich papieżem, czy kimś takim, żeby wzięli Koran i wytłumaczyli brodaczom, że prawdziwy islam nie ma nic wspólnego z wojną, przemocą, terroryzmem i strzelaniem po kawiarniach. No i? Jakoś się imamowie nie spieszą, żeby w tej sprawie zająć jasne stanowisko. Imamowie z uniwersytetu al-Azhar w Kairze i członkowi Rady Ulemów Arabii Saudyjskiej coś tam przebąknęli, ale niezbyt wyraźnie. Szczególnie zaś niechętni są do brania Koranu do ręku i wyjaśniania go młodym brodaczom.

„Konieczna jest walka ideologiczna z Państwem Islamskim” - uważa Abbas Shoman, zastępca szejka uniwersytetu Al-Azhar w Kairze, najwyższego autorytetu sunnickiej wersji islamu.  Według Shomana, fakt, że co najmniej 4 tys, Europejczyków przystąpiło do Państwa Islamskiemu (IS) świadczy o tym, że w meczetach na kontynencie głoszone są ekstremistyczne kazania. Shoman zasugerował, by otworzyć we Francji ośrodek edukacyjny dla imamów, który przeciwstawiałby się literalnej i salafickiej wizji islamu, typowej dla dżihadystów. Dodał jednocześnie, że wykładowcy tego ośrodka musieliby być chronieni przed ekstremistami przez siły bezpieczeństwa. Jak widać bez pomocy państwa muzułmanie z islamistami sobie nie poradzą. To samo twierdzą muzułmańscy duchowni w Europie. „Prawdziwy islam z terrorystami nie ma nic wspólnego. Prawdziwy islam to pokój, braterstwo z chrześcijanami i żydami, wartości republikańskie” – powiedział mojej koleżance z redakcji francuskiej Radia Watykańskiego  Dalil Boubakeur, rektor wielkiego meczetu w Paryżu. Imam Boubakeur odmówił jednak zaangażowania w przekonywanie radykałów do „prawdziwego islamu”. Jego zdaniem islamistami powinno zająć się państwo. „To nie my muzułmanie mamy ich poskromić – powiedział Boubakeur  – Tym powinny się zająć siły publiczne, państwo, które ich zna i dysponuje policją, potrafi ich zlokalizować i zmusić do milczenia albo zamknąć. Dlaczego pytacie się nas muzułmanów, jak chcemy im pokazać, co jest prawdziwym islamem. Nie mamy policji, ani sił bezpieczeństwa. Państwo powinno się tym zająć, państwo powinno wypełnić swe obowiązki.” Rektora wielkiego meczetu w Paryżu rozgoryczyło też pytanie o to, czy weźmie on udział w manifestacjach publicznych i czy przewiduje jakieś wspólne inicjatywy z przedstawicielami innych religii. Zapewnił jedynie, że dialog się rozwija i odłożył słuchawkę.

A teraz trochę to wszystko uporządkujmy. Po pierwsze nie ma u muzułmanów jakiegoś islamskiego papieża, który mógłby jasno powiedzieć, co islamem jest, a co nie. Na początku co prawda był Mahomet, potem kalifowie, którzy mieli pełnię władzy religijnej, państwowej i militarnej, ale to się dawno skończyło. W każdym kraju muzułmańskim istnieją własne autorytety teologiczne i nikt tak naprawdę nie zmusi muzułmanina z Jordanii lub Indonezji, aby słuchał szejka z Al-Azhar. Tymczasem w Państwie Islamskim kalifem jest Abu Bakr al-Baghdadi i to jego poglądy na temat tego co jest, a co nie jest prawdziwym islamem, słuchają młodzi muzułmanie w Iraku, Syrii i nie tylko. A poglądy innych szejków, ulemów i imamów interesują ich tyle co zeszłoroczny śnieg, przepraszam burza piaskowa.

Po drugie u muzułmanów nie ma też właściwie „biskupów”, czyli kogoś takiego, kto może proboszcza za złe kazanie objechać i przenieść na mniejszą parafijkę lub pod białoruską granicą. Kto więc wyznacza imamów? Otóż w normalnych muzułmańskich krajach robi to władza. Tak przynajmniej było w Syrii, Iraku czy Libii albo Egipcie do arabskiej wiosny. Co więcej w wielu krajach arabskich piątkowe kazanie imama sprawdza jakiś urzędnik. Europejski liberał zakrzyknie: Toż to przeciw wolności religijnej! Ale Arab nie zakrzyknie, bo pojęcia o wolności religijnej nie ma, za to wie, że islam głosi jedność państwa i meczetu. Czyli jeśli państwo nie będzie kontrolować meczetu, to meczet będzie kontrolować państwo. Np. w Turcji o wszystkim co się dzieje w meczecie decyduje Urząd do spraw Wyznań – nawet zajmuje się rozstrzyganiem sporów teologicznych i sprawdzaniem, czy Koran bez błędów wydrukowano! I to właśnie dlatego dwaj powyżej cytowani imamowie uważają, że to państwo powinno zajmować się propagowaniem umiarkowanego islamu, a nie jacyś mufti czy szejkowie. A jeśli państwo tego nie robi, to mamy to, co we Francji. Przyjeżdżają jacyś imamowie nie wiadomo skąd i głoszą nie wiadomo co. Jak widać trudno pogodzić europejską demokracją z muzułmańskim teokratyzmem.

Oprócz tego jest jeszcze jeden powód dlaczego imamowie nie kwapią się tłumaczyć chłopcom z ISIS jak należy rozumieć islam. Bo jak tylko zaczną tłumaczyć, to zaraz brodacze im pokażą nie jedno, ale bardzo wiele miejsc w Koranie, gdzie jest jasno napisane, że wrogów Allaha należy zabijać i nie dawać im chwili wytchnienia, a ich żony i dzieci zamieniać w niewolników. Ktoś powie: ależ to Mahomet napisał 1400 lat temu, czasy się zmieniły, a teraz dżihad trzeba rozumieć jakoś duchowo, np. jako walkę z paleniem papierosów albo z nadwagą. I tu mamy problem zasadniczy: Co Allah powiedział, to powiedział raz na zawsze! Koran się nie interpretuje, Koran się wykonuje! Koran jest wieczny, niezmienny – jest słowem Boga w najdosłowniejszym tego słowa znaczeniu. Allah dał te słowa w języku arabskim Mahometowi i nic się w ich znaczeniu  nie zmieniło, bo przesłanie Allaha jest doskonałe. Wiedzą o tym ulemowie i szejkowie, bo jeśli zaczną coś kombinować i interpretować w Koranie, to tym tylko podkopią swój autorytet i dadzą kalifowi  Abu Bakr al-Baghdadiemu ostateczny argument do ręki, że oprócz niego i jemu podobnych wszyscy inni imamowie prawdziwy islam zdradzili. A nawet głębiej, bo jeśli zacząć interpretować Koran, to rzeczywiście może się okazać, że nie jest on już taki wieczny i doskonały, a jeśli nie jest wieczny i doskonały , to jak można twierdzić, że są to słowa doskonałego i przedwiecznego Allaha? Czyli nie chcący można pod samym islamem fundamenty podkopać.

Tak więc Francuzi, a za nimi inni Europejczycy będą musieli sami zjeść tą kaszę, co im kanclerz Merkel i specjaliści od integracji oraz wielokulturowości nawarzyli. Sytuacja zmusza także nas chrześcijan do tego by zacząć myśleć i przestać bujać w obłokach dialogu i tolerancji. Ważny głos tutaj oddał Fabrice Hadjadj, członek Papieskiej Rady ds. Świeckich. Jego zdaniem Francja tę wojnę przegrywa, ponieważ Francuzi zdziecinnieli, brak im męstwa. Nie chcą oni pokoju, ale by zostawiono ich w spokoju, bez względu na cenę. O pokój prawdziwy i związaną z nią sprawiedliwość trzeba bowiem walczyć, a do tego Francuzi nie są już zdolni. W felietonie na łamach tygodnika Famille chrétienne Hadjadj przypomina, że choć w chrześcijaństwie najważniejsza jest miłość, to jednak nie jest mu jednak obcy ideał bojownika, uzbrojonego przede wszystkim w oręż duchowy, ale zawsze bojownika. Nasze życie zostało bowiem zranione u samych swych początków, nieustannie jesteśmy atakowani przez Złego, a zatem trzeba walczyć, trzeba wziąć do ręki miecz, by szerzyć Królestwo Miłości. Jeśli nie odkryjemy w sobie na nowo męstwa bojownika, które opiewał niegdyś św. Bernard, zostaniemy pokonani przez islamistów, zarówno pod względem duchowym, jak i materialnie – ostrzega Hadjadj. Francuski filozof i dramaturg zaznacza, że wielu młodych zwraca się dziś w kierunku islamu, bo proponowane im chrześcijaństwo nie ma w sobie już nic z heroizmu ani rycerskości, lecz zostało zredukowane do pochowały zgodnego współistnienia oraz przekazu, który wystrzega się konfrontacji. Amen.

Na marginesie chcę dodać jeszcze dwie myśli w związku z przybliżająca się wiosenna falą przypływu muzułmańskich uchodźców. Po pierwsze od czego oni uciekają? Otóż uciekają do islamu! I uciekają do cywilizacji zachodniej, której fundamenty legły na chrześcijaństwie. A więc jeśli nie chcą przyjmować tych fundamentów, praw i zasad, to w takim razie po co uciekają? Jeśli chcą tutaj zaszczepiać islam, którego sami mają serdecznie dosyć, to ich ucieczka jest bezsensowna. Trzeba im łódki zawrócić i niech dalej żyją w cywilizacji islamskiej, która według ich imamów, jest tak wspaniała. Po drugie co można powiedzieć tym, którzy twierdzą, że muzułmanie są nam potrzebni, bo mamy kryzys demograficzny w Europie i nie wystarcza rąk do pracy. Otóż w takim razie trzeba do Europy zapraszać tych, którzy chcą pracować. Każdy kto choć trochę pożył gdzieś w Europie Zachodniej wie jak inne od muzułmanów podejście do pracy mają Hindusi, Chińczycy i Wietnamczycy. Oni do nas rzeczywiście przyjeżdżają do pracy, ręki po zasiłek nie wyciągają i nasze zasady szanują. Niedawno po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii przeprowadzono badania socjologiczne na temat muzułmanów. Okazało się, że 20 % męskich (o kobietach nie wspominajmy) wyznawców Mahometa, nigdy nie podjęło żadnej pracy i żyje wyłącznie z zasiłku. Tak więc muzułmańscy uchodźcy to nie ręce do pracy tylko gęby do karmienia.

brat Damian
O mnie brat Damian

br. Damian TJ. Urodzony 1968 Lublin, uczęszczał do liceum Zamoyskiego. Należał do związanego z „Solidarnością” Niezależnego Ruchu Harcerskiego, potem do podziemnego Stowarzyszenia Harcerstwa Katolickiego „Zawisza”. W 1987 wstąpił do nowicjatu Towarzystwa Jezusowego w Gdyni. Zakończył filozofię w Krakowie na Wydziale Filozoficznym TJ (specjalizacja „kultura, estetyka, mass-media, kino”). Praca dyplomowa u bp. Jana Chrapka. Od 1991 pracował w TVP, jako dziennikarz i producent. Przechodzi szkolenie telewizyjne w Kuangchi Program Service – Tajwan. W 1996 wyjechał na Syberię, gdzie organizuje Studio Telewizyjne „Kana” w Nowosybirsku. Korespondent TVP i Radia Watykańskiego. Pomaga w szkolenia dziennikarzy z Europy Wschodniej w „European Center for Communication and Culture” w Falenicy. W 1999 rozpoczyna studia podyplomowe w szkole filmowej w Moskwie. W tym samym roku składa śluby wieczyste. Studia kończy w 2004 filmem dyplomowym „Wybacz mi Siergiej”, który uzyskał liczne nagrody na międzynarodowych festiwalach http://www.forgivemesergei.com. Wyjeżdża do Kirgizji - praca charytatywna Kościoła Katolickiego (więzienia, domy inwalidów) i prowadzi Klub Filmowy przy Ambasadzie Watykanu w Biszkeku. W 2006 wyjeżdża na południe Kirgizji, pomaga przy zakładaniu nowych parafii w Dżalalabadzie i Oszu www.kyrgyzstan-sj.org . Buduje i kieruje Domem Rekolekcyjnym nad jeziorem Issyk Kul, gdzie co roku przebywa ponad 1000 dzieci (sieroty, inwalidzi, dzieci z ubogich rodzin, dzieci i młodzież katolicka, studenci muzułmańscy) www.issykcenter.kg . Zakłada Fundacje Charytatywną “Meerim Bulak – Źródło Miłosierdzia” i społeczną „Meerim nuru”. Kapelan więzienia - w tym zajęcia w grupie AA. 2012 w Pawłodarze (Kazachstan). 2012-13 w Domu rekolekcyjnym w Gdyni i w portalu Deon w Krakowie. 2013-14 w Moskwie – odpowiada za sprawy finansowe, prawne, organizacyjne i budowlane Instytutu Teologicznego św. Tomasza. Od 2014 pracuje w Radiu Watykańskim w Rzymie. Od IV 2016 pracuje w TVP przy przygotowaniu transmisji z ŚDM. Obecnie współpracuje z różnymi stacjami telewizyjnymi i redakcjami jako reżyser i dziennikarz. Pisze artykuły między innymi do „Poznaj Świat”, „Góry”, „Gość niedzielny” i „Opoka”. Od 2017 ekonom Apostolskiej Administratury w Kirgistanie, ekonom jezuitów w Kirgistanie, ekonom Fundacji "Meerim Nuru" i Centrum Dziecięcego nad j. Issyk-kul. Przewodnik wysokogórski: organizował wyprawy w Ałtaj, Sajany, Tuwę, Chakasję, na Bajkał, Zabajkale, Kamczatkę, Ałaj, Pamir i Tienszan, Półwysep Kolski. www.tienszan.jezuici.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka