Witek Witek
2686
BLOG

Polityka historyczna Niemiec i Polski.

Witek Witek Polityka Obserwuj notkę 170

  Ludzie, jak to ludzie nie chcą myśleć o odpowiedzialności za coś, na co oni sami nie mieli wpływu ( a nawet jeśli mieli, większy lub mniejszy, to wolą o tym zapomnieć ). Niemcy dzisiaj myślą, iż zbrodnie były popełniane przez jakąś oszalałą grupkę zbrodniarzy, którzy dorwali się do władzy. Tylko, że ta grupka miała poparcie przeważającą większość niemieckiego społeczeństwa. Hitler został wybrany przez naród niemiecki i cieszył się wciąż rosnącą popularnością aż pierwszych klęsk na Ostfroncie. Potem nawet do fatalnego dla Niemców 1945 roku zdołał zachować część poparcia najbardziej fanatycznych wyznawców.           

   Narodowy socjalizm [w skrócie nazizm] był to produkt niemieckiego bizantynizmu, niemieckiej historii, niemieckiej filozofii, a nie ideologia narzucona z zewnątrz ( tak jak komunizm dla Polski, lub nawet dla Rosji ).
   Obecne pokolenie Niemców - nie można powiedzieć, ze zostało wychowane na fałszowaniu prawdy. Ono zostało wychowane na wypieraniu prawdy z ich świadomości. Pokolenie współczesnych Niemców nie zdaje sobie sprawy z tego, co się działo w czasie II wojny światowej, jaka była odpowiedzialność Niemców za to, co się wydarzyło na terytorium Polski.  W szkole nie mówiono im wiele o tym co się działo w Polscy. Niemcy tworzyły państwo demokratyczne w sposób dla siebie komfortowy. Nie uruchomiono programu nauczania o niemieckich obozach koncentracyjnych na terenach okupowanej Polski, nie nakazywano, by młodzież przynajmniej raz w życiu była zobowiązana odwiedzić taki obóz. Nie wydano żadnego podręcznika szkolnego mówiącego o tych sprawach. O sprawach tych lepiej było nie mówić. Dla spokoju psychicznego!
   Jednym słowem obecne pokolenie żyje w swoistym komforcie psychicznym - niewiedzy o zbrodniach swoich ojców i dziadków popełnianych na terenach okupowanej Polski i o programach likwidacji narodu polskiego, w drugiej kolejności po Żydach. Dzisiaj ta niewiedza jest największym zagrożeniem w relacjach polsko-niemieckich.
   Każdy Polak przebywający w Bonn powinien odwiedzić Haus der Geschichte der Bundesrepublik Deutschland [= Dom historii Niemieckiej Republiki Federalnej ]. Zdziwi go to, że w owym muzeum przedstawia się Polaków w roli winowajców i oprawców wypędzeń Niemców z ziem wschodnich III Rzeszy.
 Ekspozycja ta jest niemal obowiązkiem każdej wycieczki szkolnej, czy oficjalnej zagranicznej, przybywającej do Federalnego Miasta Bonn, jak się zwie była tymczasowa stolica RFN. Dziatwa, wychowywana w duchu pojednania (rozumianego jako odpuszczenie winy winowajcom) dowiaduje się tu o potwornościach, dokonanych przez Polaków. Taką i tylko taką wersję narodzin RFN zna cała niemiecka młodzież,a inny przekaz historyczny nie jest jej znany. Niemcy przedstawiani są w roli pokutnika, odpowiadającego za grzechy Polaków, którym – z uwagi na nakaz miłości bliźniego – należy wybaczyć. „Czyż polscy biskupi o wybaczenie nas nie prosili?” – zapyta nawet wykształcony Niemiec i żaden rewanżysta. Może też zapytać: To i Polacy byli ofiarami tej wojny? Takie są efekty polityki historycznej prowadzonej przez Niemcy!

Mamy powody się obawiać, że politycy niemieccy, którzy chcą się przypodobać Związkowi Wypędzonych, za 30 lat będą zabiegać o głosy milionów wyborców żyjących w przekonaniu, że to nie Niemcy, tylko Polacy budowali obozy, a decyzja mocarstw o zmianie granic to bezprawne zagarnięcie przez Polskę części terytorium Niemiec. Prosty człowiek w Niemczech woli żyć w komforcie psychicznym dotyczącym przeszłości swojego wspaniałego kraju!  
Musimy się temu przeciwstawiać poprzez środowiska opiniotwórcze, aby do tego nigdy nie doszło!  
Potyczkę dotyczącą Eriki Steinbach rząd Polski jeszcze nie wygrał! Przegrywa natomiast z kretesem batalię o historyczną pamięć. Niemcy postrzegają II wojnę światową przez pryzmat swoich bohaterów i swoich ofiar (vide ostatnie wielonakładowe filmy o naziście płk. Staufenbergu , który po stracie ręki i oka na Ostfroncie „nawrócił się" lub tragedii wojennego statku „Gustloff” , na który Niemcy zbrodniczo naładowali cywili. Cywili z tego miasta, które tak "humanitarnie" potraktowało polskich jeńców - bohaterskich obrońców Poczty Polskiej i Składnicy Wojskowej na Westerplatte (wylewając na nich nieczystości, rzucając odpadki, trzymając w więzieniu, a pocztowców mordując po 2 miesiącach).
     Stawiają swoim "bohaterom" pomniki, fundują muzea, kręcą filmy. Problem winy zostaje wyparty. Jego miejsce zajmuje problem cierpienia! Komfort psychiczny społeczeństwa jest najważniejszy! Odrzucają ze swojej świadomości prawdę - stwierdzenia, ze ich nieszczęścia są zasłużone i sprawiedliwe. Sami je sobie zafundowali na własne życzenie - ponad 95% Niemców popierających ten produkt bizantynizmu, jakim był Hitler i wszystko co było z nim związane!
   Karl Jaspers  został w Niemczech usunięty w cień! Tymczasem rząd Polski nie podejmuje żadnej merytorycznej dyskusji nad problemem wysiedlonych i nie powtarza znanych argumentów  za Karlem Jaspersem, że ci ludzie zasłużyli na swój los. Karl Jaspers wyróżnia cztery pojęcia winy: kryminalną, polityczną, moralną i metafizyczną. Szczegółów poglądów Jaspersa nie będę tu przytaczał. Trzeba tylko podkreślić, że Karl Theodor Jaspers - wybitny filozof niemiecki stwierdzał: cały naród niemiecki ponosi odpowiedzialność za zbrodnie popełnione podczas II wojny światowej.  
Dzisiejsze pokolenie Niemców chce te zasadnicze fakty zepchnąć do swojej podświadomości i tam je właściwie zepchnięto. Fakty, takie jak:   
- wina za II wojnę światową  spoczywa na całym niemieckim społeczeństwie,
- Niemcy ponoszą odpowiedzialność za wszystkie nieszczęścia, które ich spotkały w wyniku II wojny światowej.
Powinniśmy podjąć merytoryczną dyskusję nad problemem niemieckich wysiedlonych i w jej ramach wyraźnie argumentować za Jaspersem - autorem „Problemu winy”, że ci ludzie zasłużyli na swój los. Cierpieli, ale było to cierpienie zawinione i zasłużone. Jako zbiorowość tolerowali, ba popierali reżim Hitlera, który doprowadziły do wybuchu wojny. Jako jednostki udzielali różnych form poparcia rządom nazistów i bezczynnie przyglądali się ich zbrodniom, lub nie chcieli ich dostrzec. Genialnie to ujął już w Konzentrationlager Dachau pastor Martin Niemöller  :
„Kiedy przyszli po komunistów, nie protestowałem. Nie byłem komunistą. Kiedy przyszli po związkowców, nie protestowałem. Nie byłem związkowcem. Kiedy przyszli po Żydów, nie protestowałem. Nie byłem Żydem. Kiedy przyszli po katolików, nie protestowałem. Nie byłem katolikiem. Kiedy przyszli po mnie, nikt nie protestował. Nikogo już nie było.”
[=„Als die Nazis die Kommunisten holten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Kommunist.Als sie die Sozialdemokraten einsperrten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Sozialdemokrat.Als sie die Gewerkschafter holten, habe ich geschwiegen, ich war ja kein Gewerkschafter. Als sie mich holten, gab es keinen mehr,der protestieren konnte.“

Aktualna polityka historyczna Niemiec stosuje od dawna następujący algorytm główny: DYSKUSJE O PROBLEMIE NIEMIECKIEJ WINY ZOSTAJĄ ZASTĘPOWANE DYSKUSJAMI O CIERPIENIU!
A jaka jest polityka historyczna Polski?
- ŻADNA!
Ministerstwo Edukacji Narodowej drastycznie ogranicza lekcje historii. Środowisko związane z Gazetą Wyborczą od wielu lat stara się przedstawić Polskę jako siedlisko antysemityzmu i potępia polski patriotyzm.  
Te działania też układają się w pewien wyraźny trend: chodzi w nich o demontaż świadomości historycznej Polaków. Chodzi o to, aby nasze dzieci i wnuki wiedziały, iż bliżej nieokreśleni naziści przy biernej akceptacji społeczeństwa polskiego i współudziale polskich nacjonalistów z Armii Krajowej masowo mordowali Żydów, a miliony niewinnych Niemców zostały przez Polaków wygnane ze swoich ziem ojczystych.
Jeżeli nie chcemy, by nasze dzieci znały taki fałszywy obraz II wojny światowej, powinniśmy jak najszybciej zbudować swoją własną politykę historyczną.
Niemcy realizują swoją politykę historyczną poprzez związek wypędzonych BdV, którego ilość członków wbrew logice i prawom natury ciągle rośnie, a nawet już poprzez Centrum przeciwko wypędzeniom.
Czy żaden polski historyk nie powinien znaleźć się w radzie fundacji wypędzonych? Nie wiem! Wszystko zależy od tego kto to będzie! Może lepiej żeby tam znalazł się jednak jakiś prawdziwie polski historyk? Jeden – szanowany przez nas historyk – prof. Szarota już tam był, ale szybciutko się wycofał gdy zobaczył co ma firmować i czym to pachnie (a w zasadzie śmierdzi) dla Polski.
Jeśli Muzeum Wypędzonych będzie utrwalało nową historię o "uciemiężonych Niemcach:, niesłusznie "wypędzonych przez Polaków" i będzie przekazywało obraz  "polskiego okrucieństwa nad wypędzanymi Niemcami", to wtedy każdy polski przedstawiciel z rady tego muzeum z wielkim medialnym hukiem powinien się wycofać! 
     Jeśli Polska pod rządami Tuska i pod przewodnictwem Bartoszewskiego przegrała batalię o budowę i istnienie centrum wypędzonych, to trzeba się pokusić o to aby mieć wpływ na kształt ekspozycji Eriki Steinbach. Tak, jej wizja historii będzie tam reprezentowana! Steinbach nie wejdzie do rady, ale za to ma swoich 6-ciu ludzi, którzy wraz z innymi członkami z innych ugrupowań o podobnych poglądach, będą robić to samo, co ta pani. Rząd Niemiec już nie będzie miał wpływu na politykę rady centrum. O pozostałych członkach zarządu (łącznie 21) będzie decydował teraz aktualny układ sił politycznych w Bundestagu
 Z drugiej strony jednak chyba lepiej będzie, aby tam nie pojawił się żaden Polak. Obecność Polaka nobilitowałaby to niemieckie Centrum mające charakter nienaukowy, a czysto propagandowy i antypolski!! Jego obecność mogłaby uwiarygodniać tezy prezentowane w centrum o tym, że II wojna światowa ograniczała się do wymordowania Żydów przez nazistów i wypędzenia Niemców z ich ojczyzny przez Polaków – taki historyczny, niemiecki fast food.
    Wybitny polski historyk prof. Roman Szarota powiedział: „nie chce być „listkiem figowym" tego niemieckiego przedsięwzięcia” i „znacznie gorsze były „wypędzenia ze świata żywych", co spotkało miliony Polaków”. I jako jedyny przedstawiciel Polski wycofał się z rady fundacji „Ucieczka, Wypędzenia, Pojednanie" w 2009 r. Już jest pewne, ze będzie się toczył nowy ważny spór między Polakami i Niemcami! Będzie to spór o pamięć. Toczyć się będzie walka o prawdziwość faktów jakim ma być poświęcona wystawa.
Kiedyś poseł SPD Freimut Duve uznał w Bundestagu, że każda marka wypłacana BdV jest „szyderstwem z polityki pojednania z Polską”. To było już dawno, teraz na BdV rząd Niemiec płaci nie marki, a Euro. Dzięki temu BdV realizuje swoje cele w ramach polityki historycznej Niemiec. Bitwę o nieobecność Eriki S. w radzie muzeum my - głupi Polacy wygraliśmy. Ważniejszą batalię o zgodę Polski na powstanie Centrum przeciwko wypędzeniom przegraliśmy pod wodzą Tuska i Bartoszewskiego.
Wygląda na to, że teraz przegramy nadal pod wodzą Tuska na wszystkich frontach wojnę o postrzeganie historii XX wieku w Europie i na świecie. Kto temu jest winien? Rząd Tuska? Owszem! Ale przede wszystkim jesteśmy winni my - wszyscy Polacy! A dlaczego?
- Dlatego, że wolimy głosować na "cudotwórców", obiecujących nam gruszki na wierzbie.
- Dlatego, że lubimy w wyborach głosować tak, jak nam każe Gazeta Wyborcza i pseudo elity liberalne.
- Dlatego, że zafundowaliśmy sobie przez 20 lat zastój gospodarczy zamiast mocno przyśpieszonego rozwoju.
- Dlatego, że jesteśmy państwem słabym i kłótliwym.
- Dlatego, że nie wybraliśmy takich rządzących, którzy nasze państwo zreformowaliby, społeczeństwo zmobilizowali, aby zakasało rękawy i do roboty się zabrało dostrzegając efekty swej pracy.
Na razie rokowania dla nas są marne. Jednak to przyszłość zależy tylko od nas. Sami sobie naszą przyszłość wybieramy i stwarzamy.
Z silnym każdy się liczy. Gdyby Polska miała odpowiedni potencjał gospodarczy, a tym samym odpowiednie znaczenie polityczne, Niemcy sami by się postarali, aby panią Steinbach i jej związek uciszyć. Słabych i uległych każdy ignoruje. 
   Znamienne jest, że w stosunku do Rosji żaden Niemiec nie odważy się wystąpić z żadnymi pretensjami! A pozostawili Niemcy na terytorium obecnej Rosji spore miasta, które kiedyś nazywały się: Koeniberg, Insterburg, Tilsit i 15 tysięcy kilometrów kwadratowych ziem, pól uprawnych, pięknych lasów (Puszcza Romincka wraz z leśniczówką Cesarza Wilhelma II), rzek i jezior. Nie licząc mienia Niemców nadwołżańskich. Czy jakaś Steinbach czy ktoś inny z BdV upomni się o „wypędzonych” stamtąd ? Wujek Schroeder czy Tante Angela dopiero pokazali by jej / jemu pruSSki dryl! Albo i zwyczajne russkie: „Paszoł won durnaja b… abo!”  
    PO i Tusk są ulegli wobec Niemiec, bo są lewicowymi euroliberałami, nie mającymi zamiaru dopuścić do realizacji jakiejkolwiek polityki historycznej związanej z polską racją stanu! Nie dopuszczą nie tylko do realizacji takiego projektu, ani nawet do dyskusji nad taką propozycją. Przecież pamiętać trzeba, że Muzeum Powstania Warszawskiego powstało wyłącznie dzięki determinacji Lecha Kaczyńskiego, jako prezydenta Warszawy. I od początku napotykają go nieustanne ataki od dewiantów z Krytyki Politycznej, przez GóW na środowiskach bliskich PO kończąc. Dla ostatnich to łakomy kąsek politycznych synekur i możliwość wpływu na oddane pamięci Powstania środowisko. Zasługi i znaczenie pierwszego dyrektora Muzeum Jana Ołdakowskiego są dla nich drugorzędną wartością. A przecież Muzeum Powstania Warszawskiego jest wspaniałą szkołą patriotyzmu. Jedną z najlepszych jeśli po prostu nie najlepszą tego typu instytucją w Polsce. Której naśladownictwo powinni znaleźć się w każdym wielkim mieście (oczywiście innemu wydarzeniu poświęcone, np. w Poznaniu Powstaniom Wielkopolskim i wielkopolskiej zaradności, w Białymstoku Kresom, w Katowicach itd.).  "Pomarzyć nie szkodzi, szkodzi nie marzyć"
 
WspółAutorem, bo inicjatorem i pomysłodawcą tego tekstu jest mój bliski współpracownik z polsko-rosyjskiego forum http://bezwodkinierazbieriosz.salon24.pl  Zbigwie. Ja go tylko poprawiłem (tzn. tekst, a nie Zbiga) i wtrąciłem swoje parę groszy. Ale na pewno cennych groszy.
Witek
O mnie Witek

  "..kilka Twoich powstańczych tekstów pisanych w sierpniu 2009 i Twoje komentarze i interpretacja faktów w tym opis próby połączenia Starego Miasta z Żoliborzem są niesamowite. Powiem szczerze, że te Twoje teksty, wraz z książką Zbigniewa Sadkowskiego "Honor i Ojczyzna", należały do głównych motywów mojego zainteresowania się szczegółami." ALMANZOR 22.08 ..."notki Witka, które - pisane na dużym poziomie adrenaliny - raczej się chłonie niż czyta." " Prawda o Powstaniu, rozpoznawana na poziomie wydarzeń związanych z poszczególnymi pododdziałami, osobami, czy miejskimi zaułkami ma niespodziewaną moc oczyszczania Pamięci z ideolog. stereotypów i kłamstw. Wszak Historia w gruncie rzeczy składa się z prywatnych historii. Prawda na poziomie Wilanowskiej_1 jest dużo bardziej namacalna i bezdyskusyjna niż na poziomie wielkiej polityki. Spoza Pańskiego tekstu wyłania się ten przedziwny napęd Bohaterów, o których Pan pisze. I nawet ten najgłębszy sens Ofiar, czynionych bez patosu i bez zbędnych górnolotności" JES pod "Dzień chwały największej baonu "Zośka" "350 lat temu Polakom i Ukraińcom zabrakło mądrości, wyrozumiałości, dojrzałości. Od buntu Chmielnickiego rozpoczął się powolny upadek naszego wspólnego państwa. Ukraińcy liczyli że pod berłem carów będzie im lepiej. Taras Szewczenko pisał o Chmielnickim "oj, Bohdanku, nierozumny synu..." Po 350 latach dostaliśmy, my Polacy i Ukraińcy, od losu drugą szansę. Wznieść się ponad wzajemne uprzedzenia, spróbować zrozumieć że historia i geografia dając nam takich a nie innych sąsiadów (Rosję i Niemcy) skazały nas na sojusz, jeżeli chcemy żyć w wolnych i niepodległych krajach. To powrót do naszej wspólnej historii, droga oczywiście ryzykowna na której czyha wiele niebezpieczeństw(...) "Более подлого, низкого, и враждебно настроенного к России и русским человека чем Witek, я в Салоне24 не видел" = "Bardziej podłego, nikczemnego i wrogo nastawionego do Rosji i Rosjan człowieka jak Witek, w Salonie24 nie widziałem" AKSKII 13.2.2013

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka