trescharchi trescharchi
1754
BLOG

Posłanka Marczułajtis ofiarą nagonki.

trescharchi trescharchi Polityka Obserwuj notkę 41

 

 

25 maja w Krakowie odbędzie się referendum w sprawie organizacji zimowych igrzysk olimpijskich. Póki co projekt ma więcej przeciwników niż zwolenników. Najczęściej pojawiają się opinie urodzone po doświadczeniach z mistrzostwami Europy w piłce nożnej sprzed dwóch lat. Owszem, pokazaliśmy się, owszem, mamy piękne stadiony, co jednak z tego, skoro trzeba do nich permanentnie dopłacać, a frekwencja w Gdańsku i Wrocławiu woła o pomstę do nieba. O konsekwencjach politycy wiedzieli przed wydawaniem publicznych pieniędzy, a jednak podjęli taką a nie inną decyzję.

Teraz w Krakowie chcą zrobić to samo. Jedną z twarzy tego projektu była posłanka Platformy Obywatelskiej, Jagna Marczułajtis – była zawodowa sportstmenka związana ze sportami zimowymi, a zatem, przynajmniej teoretycznie, kandydatka dobra. Rację jednak mieli ci, którzy obśmiewali projekt „Kraków 2022” jako kółko wzajemnej adoracji; skądinąd po tym, co od siedmiu lat funduje nam partia rzekomo obywatelska, innego rozwiązania nie można było się spodziewać.

Oto w imieniu komitetu organizacyjnego – którym kierowała do tej pory Marczułajtis – jej mąż, Andrzej Walczak, zaproponował zatrudnienie dziennikarzom lokalnym w celu „promowania idei igrzysk”. Sprawa wyszła na jaw, a gdy dodano dwa do dwóch – komitet był de facto impotentny w swoich działaniach – mleko się rozlało. Marczułajtis zrezygnowała ze swojego stanowiska, aby, jak sama twierdzi, referendum wypadło pomyślnie. Bo ona w organizację Igrzysk wciąż wierzy.

Wierzyć oczywiście ma prawo, aczkolwiek poziom tłumaczeń posłanki jest żenujący. Rezygnuje nie dlatego, że jej męża przyłapano na pokątnych interesach z mediami, które miały za zadanie zwerbować kilka „piór” do pisania przychylnie o pomyśle Igrzysk pod Wawelem. Nie, ona rezygnuje, ponieważ odbyła się „nagonka medialna na jej osobę”. Widać dobroczynny wpływ posła Niesiołowskiego, który każdą – nawet najbardziej oczywistą i zasłużoną – krytykę Platformy Obywatelskiej traktuje z szaleńczym uporem jako „obrzydliwą nagonkę”, kompromitując siebie, swoją partię i tytuł posła Rzeczypospolitej.

Marczułajtis „nie wiedziała o działaniach podejmowanych przez swojego męża”, jak sama twierdzi. Trudno w to uwierzyć – ostatecznie Andrzej Walczak chyba ze swoją żoną rozmawia, a nawet jeśli nie, to zdaje sobie sprawę, ile dla posłanki ów projekt firmowany jej twarzą znaczy. Podjąłby zatem takie „śliskie” działania na własną rękę, gdy ryzyko wpadki równa się szansie sukcesu? Szczerze wątpię. Natomiast o wiele łatwiej jest teraz – pokazując przy okazji swoją małość – krzyczeć posłance Marczułajtis o nagonce, niźli przyznać się do popełnionych błędów.

I należy się obawiać, że gdyby – Boże broń – przyznali nam te Igrzyska, to, zgodnie z zimową poetyką, lody byłyby niezgorsze i kręcone wszędzie tam, gdzie się da.

Naprawdę nie warto, biorąc pod uwagę pilniejsze wydatki.

 

trescharchi
O mnie trescharchi

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka