Jakelo Jakelo
247
BLOG

Sałatka znikomej szkodliwości społecznej.

Jakelo Jakelo Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Sałatka znikomej szkodliwości społecznej. 

 

 

Mało kto wie, że na z pozoru błahą sprawą „sałatki ze Świdnika” składają się dwa istotne zagadnienia. Przypadek ten obnażył głęboką niedoskonałość polskiego prawa karnego oraz nieporadność sklepikarzy z radzeniem sobie a problemem drobnych kradzieży sklepowych.

Co do wykroczeń -  są dwie szkoły: romańska i germańska. Ja lubię francuski trójpodział przestępstw na zbrodnie, występki i wykroczenia. Zalet jest wiele. Po pierwsze wszystko jest uregulowane w jednym kodeksie… Dalszych zalet wymieniać nie ma potrzeby.

Nie wiedzieć czemu w polskim prawie karnym tego francuskiego trójpodziału  nie przyjęto i od 1932r obowiązywały dwa akty prawne: kodeks karny i prawo wykroczeń.  Obecnie kodeks karny i kodeks wykroczeń,  jeszcze ten z 1971r. nieco zreformowany. Zreformowanie części ogólnej w 1997r. polegało głównie na uwzględnieniu regulacji przyjętych w części ogólnej kodeksu karnego. I tak w art. 1. § 1 kw pojawiła się w definicji wykroczenia „społeczna szkodliwość” a także § 2 oddzielający winę od strony podmiotowej. W ślad za tym, w art. 6 kw stronę podmiotową zdefiniowano w sposób analogiczny jak uczyniono to w kk. Nie wprowadzono jednak przepisu, że „nie stanowi wykroczenia czyn zabroniony, którego społeczna szkodliwość jest znikoma”. Taka niedokładność w reformowaniu kw, którą można jedynie zapisać na konto „niedopatrzenia” . Taką „niedokładność z niedopatrzenia” można znaleźć również w części szczególnej kw, która posługuje się znamionami rozboju ze starego kk „gwałt na osobie”, podczas gdy w obowiązujący kk znamion tych nie znajdziemy, bo zastąpiła je „przemocy wobec osoby”. Ot, zwykłe błędy ustawodawcy. Orzecznictwo musiało tłumaczyć, że gwałt to przemoc… z dość marnym skutkiem.   

Wracając „do sałatki”, to sprawa w której jest ona bohaterką zaistniała z racji nieprzyjęcia w polskim systemie prawa karnego trójpodziału przestępstw i uregulowania zarówno zbrodni, występków jak i wykroczeń w jednym kodeksie karnym. Skoro zaś zdecydowano się na podział prawa karnego na to „o przestępstwach” i to „o wykroczeniach” to część ogólna kodeksu wykroczeń w zakresie zasad odpowiedzialności powinna być maksymalnie możliwym powtórzeniem części ogólnej  kodeksu karnego. Powinna być, a nie jest, czego najlepszym dowodem jest brak przepisu o znikomości społecznego niebezpieczeństwa wykroczenia. Tzw. czyny przepołowione, tj. takie które mogą być albo występkiem albo wykroczeniem, w zależności od wartości skłaniają mnie do takiego poglądu. I takim „maksymalnym powtórzeniem” części ogólnej jednego kodeksu w drugim powinien być przepis o znikomej społecznej szkodliwości, że niweczy ona charakter czynu jako wykroczenia.  

Ta znikomość społecznej szkodliwości wykroczenia zachodziłaby w zasadzie przy każdej sklepowej kradzieży „do kieszeni”, kiedy to łupem pada batonik, bułka albo i „sałatka”. Tu przypominam sobie opowieść prowadzącego zajęcia  z prawa karnego dawno już słyszaną. Objęła ona także problematykę „drobnych” kradzieży sklepowych. Okazało się, że w statystykach policyjnych one nie figurują a to z tego powodu, że sklepy rozwiązują ten problem bez rozgłosu, przy użyciu własnego personelu i środków. Z opowieści wynikało, że sprawę tego typu personel załatwia „po cichu” i bez rozgłosu, by nie rozeszło się, że do sklepu zachodzą także „drobne złodziejaszki”. Taka informacja renomy sklepowi nie przysporzyłaby, a raczej odstraszyłaby klientelę, która przeniosłaby się do sklepu, w którym owi nie grasują, a przynajmniej nie są rozgłaszane o tym informacje. W Polsce, jak widać na przykładzie „sałatki” o takich przypadkach trąbi się na prawo i lewo. Najwidoczniej bowiem do poziomu zachodnioeuropejskiego jeszcze nam daleko. Ale może jesteśmy na dobrej drodze.

Jakelo
O mnie Jakelo

Prawnik

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka