Powyżej adresaci mojego dzisiejszego felietonu. Białej damy przez wzgląd na płeć adres nie dotyczy
Powyżej adresaci mojego dzisiejszego felietonu. Białej damy przez wzgląd na płeć adres nie dotyczy
echo24 echo24
1441
BLOG

O czym wy za przeproszeniem pitolicie (???) (!!!)

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 25

Motto: "Naród wspaniały, tylko ludzie kurwy" (Józef Piłsudski)

Nie wiem, jak Państwo, ale ja od dłuższego czasu odczuwam wstręt przed włączeniem kanałów mainstreamowych radia i telewizora, gdyż nie mogę już dłużej znieść tego obłąkańczo histerycznego straszenia Polaków, że rząd Beaty Szydło i prezydent Andrzej Duda prowadzą naszą ojczyznę ku jakiejś rzekomo nieuchronnej apokaliptycznej katastrofie i jak opozycja Petru i Schetyny nie odbierze PIS-owi władzy to Polacy będą już niebawem przymierali głodem, a ich dzieci szczaw na torach kolejowych zbierać. Flaki mi się przewracają, jak słucham tych bredni, iż rzekomo cały świat jest alarmistycznie zaniepokojony anarchizowaniem życia w Polsce i ukatrupianiem polskiej demokracji przez niepoprawnego politycznie generalissimusa Kaczyńskiego, a jak tak dalej pójdzie to brukselscy „patrioci” zostaną zmuszeni, by Polaczków ustawić do pionu i spacyfikować.

Więc coś wam, KOD-owcom teraz opowiem.

Z początkiem lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku już, jako adiunkt renomowanej krakowskiej uczelni zarabiający mniej więcej tyle, co paryski kloszard utraciłem płynność finansową i życie zmusiło mnie do wyjazdu za chlebem. Los rzucił mnie do Francji, gdzie w przepięknej Prowansji pracowałem w małej firmie, jako pomocnik murarza.

Każdego dnia przed rozpoczęciem pracy jeździłem rano z moim bossem po materiały budowlane. Nigdy nie zapomną jak wtedy zazdrościłem Francuzom, że żyją w kraju, w którym wszystko działa tak jak trzeba, ludzie są szczęśliwi i radośni, a ja muszę się borykać z niemającym końca ciągiem upokorzeń w kraju, gdzie wiecznie smutni i szaroburo odziani ludzie tyrają od pierwszego do pierwszego bez żadnych widoków na przyszłość.

Wczoraj była niedziela i jak to zwykle w dni świąteczne bywa nawaliła mi kuchenna bateria. Więc wstałem dziś wcześnie rano i wyszukałem w Internecie hydraulika, który obiecał, że zjawi się u mnie za dwie godziny. Dzień był piękny, słoneczny i ciepły, więc w oczekiwaniu na fachowca wybrałem się na zakupy. Vis a vis znajdującej się w pobliżu mojego mieszkania Akademii Górniczo Hutniczej, gdzie pewna rodzina prowadzi warzywniak kupiłem młode ziemniaczki, koperek i owoce, a przy okazji sympatycznie pogwarzyłem z szefem o zbliżających się mistrzostwach w piłce nożnej. Potem wstąpiłem do znajdującego się opodal sklepu spożywczego, gdzie zaopatrują się głównie studenci. Serce mi rosło jak patrzyłem na te piękne, pachnące porankiem modnie ubrane dziewczyny i dorodnych chłopaków po metr osiemdziesiąt każdy. Wszyscy uśmiechnięci i na pierwszy rzut oka pełni życia i ochoty do działania.

Hydraulik zjawił się w obiecanym terminie, obadał, co się stało i stwierdził, że trzeba wymienić baterię i byłoby dobrze, gdybym z nim pojechał do sklepu specjalistycznego, bo tam mają wszystko, co potrzeba. W drodze powiedział mi, że sobie dorabia do emerytury językiem, jakiego mógłby mu pozazdrościć niejeden literat.

Dawno nie jechałem przez miasto o tej porze i ze zdumieniem zdałem sobie sprawę, że dzisiejszy Kraków w poniedziałkowy poranek jota w jotę przypomina mi Francję początku lat osiemdziesiątych wieku ubiegłego. Wypisz wymaluj ta sama atmosfera rozwijającego się i znakomicie prosperującego kraju, którego obywatele wierzą, że warto pracować w imię lepszego jutra. W sznurze samochodów, co trzeci miał nalepkę firmową, a co dziesiąty drabinę na dachu i przyczepkę z potrzebnym do pracy osprzętem. Czuło się, że wszystko idzie w dobrą stronę i do przodu.

W sklepie hydraulicznym doradzono nam, co kupić, wróciliśmy do mnie i po pół godzinie nowa bateria kuchenna była gotowa. Zapłaciłem nie mało, ale nie czułem się oszukany, bo widziałem, że fachowość hydraulika była nie tylko warta tej ceny, lecz gwarantująca mi komfort psychiczny, że mam spokój, na co najmniej kilka lat do przodu.

A nie dalej jak przed tygodniem zadzwonił do mnie Przyjaciel z Paryża, z wiadomością, że cała Francja się pali, a ludzie boją się na ulicę wychodzić, bo islamscy uchodźcy, jak szarańcza niszczą wszystko, co im stanie na drodze i jest przerażony, co się z Francją stanie.

Więc zwracam się do defetystów spod znaku puczystów Petru i Schetyny językiem, na który sobie solennie zasłużyli dołując Polaków perspektywą katastrowy narodowej pod rządami PIS-u i wrednie szkalując nowe polskie władze w Nowym Jorku i Brukseli:

Odpitolcie się za przeproszeniem kutasy złamane od nowej polskiej władzy, która obiecała dobrą zmianę. Obiecała i co ważniejsze zaczęła ją wdrażać w życie, co was doprowadza do furii, a tak histerycznie jazgoczecie li tylko i wyłącznie, dlatego, że ta zmiana bezlitośnie obnaża, jacy szubrawcy i złodzieje przez osiem lat Polską rządzili. Przecież już każde dziecko widzi, że wy o niczym innym bardziej nie marzycie niż o przywróceniu tamtego parszywego porządku. Więc na drzewo kochani! Na drzewo! Polacy sobie sami bez wszej "pomocy" znakomicie poradzą!

Ciśnie mi się na usta znacznie więcej mocnych słów pod waszym adresem, lecz myślę, że lepiej odemnie to zrobi Julian Tuwim. A więc posłuchajcie tej piosenki zastępując słowo „mnie” słowem „nas” (w domyśle "porządnych ludzi"):

https://www.youtube.com/watch?v=EdmZYu9Lths

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

Post Scriptum

A teraz Gościom mojego blogu wyjaśnię, jaki jest źródłosłów użytego w tekście zwrotu „kutasy złamane”.

Otóż, na studiach chodziłem na wykłady z mineralogii do pana profesora Andrzeja Bolewskiego, nazywanego przez studentów Bolem, i tak już zostało. Był to człowiek rubaszny i bardzo wesoły, co nie przeszkadzało, że świat nauki go uznał za ojca współczesnej mineralogii. A światową sławą miał tak wielką, że wolno mu było więcej niż zwyczajnym ludziom.

Pewnego razu Bolo pokłócił się z asystentem imieniem Bazyli, którego szczerze nie znosił, między innymi za to, że był dożartym bufonem i miał przykry zwyczaj bezustannego zadawania pytań, jak mu się zdawało ważnych dla zgłębiania wiedzy.

Pewnego razu, gdy Bolo siedział skupiony w swoim gabinecie, doktor Bazyli co piętnaście minut wpadał z jakimś pytaniem, za każdym razem bez pukania. Przy którymś z kolejnych pytań Bolo popadł w furię i wyrzucił go za drzwi rycząc za nim na cały korytarz katedry, że jest skończonym chamem, prostakiem i jeszcze na do tego kutasem złamanym.

Doktor Bazyli chama i prostaka Bolowi odpuścił, lecz złamanego kutasa mu nie podarował. A że świeżo, co wstąpił do PZPR-u, młodszym czytelnikom wyjaśniam, iż była to Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, poczuł się na tyle pewny siebie, że podał wielkiego Bola do Sądu Koleżeńskiego przy naszym wydziale.

Z początku dumny Bolo nie zgadzał się stanąć przed obliczem sądu, lecz po jakimś czasie, z tajemniczą miną zmienił zdanie.

Sąd Koleżeński katedry zebrał się w Wielkiej Auli mojej Almae Matris, a w jego składzie zasiadła cała starszyzna Wydziału plus sekretarz partii, którego się wszyscy bali jak ognia, i jak się to mówi, nikt mu nie podskoczył. Ale nie znaliście Bola.

Gdy Sąd Koleżeński rozpoczął obrady, pod aulą zebrali się ludzie z całego wydziału, na oko około stu osób. W oczekiwaniu na finał, podnieceni uczeni robili zakłady, co do sentencji wyroku. Obrady trwały wyjątkowo długo, co mogło wskazywać na zażartą dyskusję nad występkiem Bola.

Po jakichś dwu godzinach uchyliły się wreszcie ciężkie drzwi od auli, zza których wychylił głowę rozpromieniony Bolo i z satysfakcją w głosie obwieścił zebranym: - No, już im udowodniłem, że doktor Bazyli to kutas, a zaraz im udowodnię, że złamany. - I ponownie zniknął za wielkimi drzwiami. Jak powiedział tak zrobił..., koniec opiwieści.

Nie wiem, jak Państwu, ale Bolo przypomina mi wypisz wymaluj napastowanego obecnie przez światowe lewactwo Jarosława Kaczyńskiego szczególnie, że Bolo również do wysokich nie należał.

Post Post Scriptum

Żeby wszystko było jasne zaznaczam, że ja w mojej notce ani słowem nie wspomniałem, że Polska stała się podobna do Francji lat osiemdziesiątych wieku ubiegłego li tylko dlatego, że mamy od pół roku w Polsce nową władzę, jak opacznie zrozumieli niektórzy komentatorzy. Natomiast chciałem na konkretnym przykładzie wykazać, że wbrew temu, co od rana do wieczora bębnią media sprzyjające panom Petru i Schetynie w czasie rządów PIS-u Polska nie stała się zacofanym krajem niedemokratycznym, którego obywatele z dnia na dzień ubożeją popadając w skrajną depresję, a jak KOD-owcy nie obalą nowej władzy to gospodarka krajowa lada dzień runie i wszystko się zawali.

I jakby na moje życzenie przed chwilą u Moniki Olejnik były prezez NBP Marek Belka powiedział, że Polska gospodarka ma się znakomicie, a dewaluacja złotówki nie ma żadnego związku z tym, co się teraz w polskiej polityce dzieje, lecz jest wynikiem tego, iż inwestorzy już wiedzą, że w USA zostana podniesione stopy procentowe i tam lokują kapitał.

Post Post Post Scriptum

Kątem oka podglądam na przemian TV Republika i TYV24.

Na TVN 24 właśnie leci Szkło Kontaktowe. Pokazali wystąpienie pana Śniadka z Solidarności. Sukinsyn (innego słowa nie znajduję) Miecugow pozwolił sobie na odzywkę adresowaną do niejakiego Daukszewicza, cytuję dosłownie, bo sobie zapisałem: „nie wiem, czy Pan zauważył, że pan Śniadek ma na ścianie portret pana Popiełuszko”. Tak. Tak. Ten łajdak nazwał ks. Jerzego „panem Popiełuszko”.

Więc o ile pisząc dzisiejszą notkę miałem obiekcje, co do użytego przeze mnie określenia „kutasy złamane” to teraz żałuję, że nie napisałem „parszywe s-q-rwysyny”.

Zobacz galerię zdjęć:

Światowej sławy mineralog prof. Andrzej Bolewski nazywany przez studentów geologii AGH "Bolem"
Światowej sławy mineralog prof. Andrzej Bolewski nazywany przez studentów geologii AGH "Bolem" Polska młodzież murem za KOD-em!
echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka