echo24 echo24
987
BLOG

O dwóch takich, co się na demokrację obrazili

echo24 echo24 Polityka Obserwuj notkę 26

Wczorajsze wydarzenia w Sejmie pokazały, że Prawo i Sprawiedliwość na serio rozpoczęło naprawę polskiego państwa konsekwentnie psutego w ciągu ostatnich 25 lat przez post-komuszy kumoterski system reprezentowany przez „liberalne” partie: Kongres Ludowo Demokratyczny, Unię Demokratyczną, Unię Wolności i Platformę Obywatelską przy aktywnym wspomaganiu partii „socjaldemokratycznego” Sojuszu Lewicy Demokratycznej i „chłopskiej” Polskiego Stronnictwa Ludowego.

Nie będę się wdawał w analizy prawne tego, co wczoraj przed północą przegłosowano w Sejmie, bo nie jestem ani jurystą, ani konstytucjonalistą, ale nie o tym chcę dzisiaj pisać.

Skupię się natomiast na reakcji na manewry naprawcze PIS-u tak zwanych elitarnych autorytetów moralno etycznych o zacięciu scientystycznym, a dokładniej mówiąc chodzi mi o zachowania w ostatnich dniach obrosłych mchem sławy dwóch Jędrzejów, czyli wielce naukowo utytułowanych i dożywotnio nietykalnych prezesów Trybunału Konstytucyjnego, - panów profesorów Zolla i Rzeplińskiego.

Otóż moim zdaniem godny zaufania prezes Trybunału Konstytucyjnego powinien być nie tylko człowiekiem mądrym i roztropnym, ale równie ważnym, jeśli nie ważniejszym jest, by miał przyjazny obywatelom sposób bycia i osobowość, która pozytywnie wpływa na rodaków, poprawia im samopoczucie, poszerza wyobraźnię i co najważniejsze dodaje optymizmu i odwagi w sytuacjach trudnych dla państwa. A więc powinien mieć jeszcze zimną krew, zawsze panować nad słowami i kontrolować swoje zachowanie w każdej sytuacji. Ale to jeszcze nie wszystko. Prezes Trybunału Konstytucyjnego powinien mieć jeszcze polot, cały ocean dobroduszności i nienaganne maniery.

Tymczasem mając na uwadze ostatnie histeryczne lamenty profesora Zolla okraszane nieprzystojnymi inwektywami pod adresem nowej władzy i wczorajsze chamskie zachowanie profesora Rzeplińskiego, który opuszczając Sejm założył sobie demonstracyjnie płaszcz na głowę i obraził dziennikarkę, słowami:  „Słuchała pani? Chyba, że Pani jest głucha!” - nie da się zaprzeczyć faktom, iż rzeczeni guru salonów intelektualnych mazowieckiej Warszawki i podwawelskiego Krakówka w ostatnim tygodniu zachowują się wypisz wymaluj, jak rozkapryszone dzieci dotknięte napadem bezdechu afektywnego, czyli dolegliwości natury emocjonalnej objawiającej się neurotycznie histerycznym zanoszeniem się małych dzieci od płaczu prowadzącym do wstrzymania oddechu, wybałuszenia gałek ocznych, zsinienia twarzy i całkowitego braku kontroli nad własnymi zachowaniami, czemu często towarzyszą drgawki. Zaś w przypadkach szczególnych takie dzieci w stanie amokalnym potrafią też ugryźć, a czasem rzucają się na podłogę i wrzeszczą waląc głową o ziemię.

Napady bezdechu afektywnego zdarzają się u nadmiernie rozpieszczonych dzieci, gdy nie radzą sobie jeszcze ze złością i frustracją, głównie wtedy, jak coś dzieje się wbrew ich woli, albo, ktoś chce im zabrać ulubioną zabawkę.

Otóż, życie właśnie pokazało, że owe napady przytrafiają się również osobom dorosłym, a afektywna histeria profesorów Zolla i Rzeplińskiego ma dwie zasadnicze przyczyny.

Pierwsza to fakt, że wbrew ich woli Prawo i Sprawiedliwość postanowiło skończyć raz na zawsze z bezkarnością Trybunału Konstytucyjnego, który do tej pory mógł robić praktycznie, co chciał, ponieważ składał się w znakomitej większości z utytułowanych naukowo prawników, którzy byli członkami różnej maści kancelarii, fundacji, rad, komitetów i asocjacji naukowych o profilu prawnym uformowanych z tak zwanych „samych swoich”, którzy mogli pisać i odpowiednio oceniać koniunkturalne ustawy, a co za tym idzie TK mógł wydawać konformistyczne orzeczenia. W wszystko dzięki temu, że owi „naukowo umocowani kumosie” potrzebne opinie i ekspertyzy sami sobie recenzowali. A ten patogennie egzotyczny system z matecznikami na uniwersytetach Warszawskim i Jagiellońskim przez całe ćwierćwiecze umożliwiał beneficjentom okrągłego stołu rozswawolone kręcenie politycznych lodów.

Zaś drugą przyczyną histerycznego napadu bezdechu afektywnego rozbisurmanionych przez salon profesorów Zolla i Rzeplińskiego było podszyte panicznym lękiem uświadomienie sobie przez rzeczone „święte krowy”, że z demokratycznej woli narodu Prawo i Sprawiedliwość może im rzeczywiście odebrać ich ulubioną zabawkę Rzeczpospolitą Polską nazywaną.

Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)

 

echo24
O mnie echo24

emerytowany nauczyciel akademicki, tłumacz, publicysta, prozaik,

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka