coryllus coryllus
3450
BLOG

Powstanie a demografia

coryllus coryllus Polityka Obserwuj notkę 55

Trudno mi doprawdy zgadnąć dlaczego ludzie wierzą w dyrdymały cybernetyków takich jak Józef Kossecki. No, ale wierzą i wychodzi na to wręcz, że wierzą w nie nie tylko ludzie bywający na moich wieczorach autorskich, ale także tak zwani poważni dziennikarze. Oto Stanisław Janecki popełnił tekst o Powstaniu Warszawskim, w którym z entuzjazmem pisze o poświęceniu Powstańców. Ten tekst jest płytyki i głupi, jak wszystko co pisze Janecki, ale jedno zdanie uderzyło mnie szczególnie. Oto ono:

 

W rzeczywistości darwinowskiej polskość jest niepotrzebna, bo to słabość. No chyba, że bylibyśmy mocarstwem, ale na to jest nas cztery, pięć razy za mało.

 

Janeckiemu chodzi o to, że demografia decyduje o tym czy państwo jest potężne czy nie. To jest wprost wzięte z Koseckiego. Niestety tym biednym ludziom nie da się wytłumaczyć, że demografia nie ma nic do rzeczy w kwestii mocarstwowości. Jest jedynie balastem, a potwierdzają to dzieje mocarstw. Zwolennicy tez demograficznych wiedzą jednak swoje, bo lubią liczby i one przede wszystkim ich przekonują. Pojęcia takie jak specjalizacja, technologia i jakość nie trafiają do nich zupłenie, albo są po prostu funkcją tej całej demografii. Argumenty, że największe imperium świata – Wielka Brytania zawsze było w demograficznym dołku w stosunku do krajów podbijanych do nikogo nie trafiają. Argumenty, że Holandia, przez dwa stulecia największy konkurent Brytyjczyków była w jeszcze większym dołku także nie mają wzięcia. Podstawą rozważań jest demografia. I Polska ze względu na swój status demograficzny może zapomnieć o potędze, musi być tym czym jest czyli żałosnym popychadłem. Pan, który w Bielsku Białej nie zgodził się z moim poglądem, że nie demografia, a doktryna i wychowanie obywateli bądź poddanych decyduje o sukcesie, twierdził, że nasza doktruna powinna być właśnie taka jaka jest – zachowawcza, że powinniśmy się bronić przed liczniejszymi plemionami Rusów i Germanów i w tym doszukiwać się sensu istnienia. Uważam, że przyjęcie takiej postawy doprowadzi nas wprost do zagłady w najgorszym razie lub totalnej niewoli w przypadku bardziej optymistycznym. Naród, który przyjmuje taką postawę z miejsca skazany jest na rozgrywanie przez obcych. Ci, którzy są bliżej będą starali się redukować jego pogłowie, a będzie się to odbywać przy aplauzie obcych mieszkających dalej. Kiedy redukcja przekroczy punkt krytyczny, na naród taki zostanie zastawiona pułapka. Obcy mieszkający dalej wezmą go w obronę i dadzą trochę broni, żeby rękami tego biednego narodu upuścić nieco krwi sąsiadom i nie pozwolić im na powiększenie potęgi. To jest prosta konsekwencja demograficznych, zachowawczych bredni. Pułapkę tę zaś zwykło się w Polsce nazywać niepodległością. Nie możemy się na to zgadzać. Potem bowiem, kiedy opadnie bitewny pył, wstanie jakiś Janecki i będzie opowiadał o poświęceniu i darwinizmie, o tym, że inni mogą budować swoje mocarstwa, a my mamy kultywować wartości, bo jedyny wybór jaki nam dają to śmierć z karabinem w ręku albo kolaboracja. Sami sobie poczytajcie

 

http://wpolityce.pl/polityka/260991-1-sierpnia-polacy-dowodza-ze-komunizm-i-pookraglostolowy-kapitalizm-nie-zabily-polskosci-i-patriotyzmu?strona=2

 

No, w zasadzie pozostaje jeszcze jedno – kultywowanie rocznic i to Janeckiego podnieca najbardziej. O tym, by na historię spojrzeć nieco inaczej nie może być mowy, bo nam przeszkadza zawsze jakiś mędrzec, który został wystrugany z ruskiego kartofla, albo kaczana amerykańskiej kukurydzy. I my musimy go słuchać, bo to jest panie dzieju autorytet i on się posługuje liczbami.

Zastanawiam się skąd się taki Janecki wziął i kto mu każe wypisywać te brednie? Przychodzi mi do głowy pewna myśl, a związana jest ona z filmem, który sobie obejrzałem wczoraj w telewizorku hotelowym. Film nosił tytuł „Ziemia obiecana” i wyprodukowano go w Ameryce. Chodziło w nim o to, że przedsatwiciele firmy Global, wydobywającej gaz łupkowy namawiają rolników z biednych okolic do wydzierżawiania gruntów pod wydobycie. Ten film to typowy produkcyjniak, ale jak wiemy wszystko co ważne jest w sferze pop. No i nagle w tej samej okolicy pojawia się ekolog, który przeszkadza naszym bohaterom. A wszystko to dzieje się tuż przed głosowaniem dotyczącym tych cholernych łupków. Główni bohaterowie się denerwują i nie wiedzą co robić, a ekolog zdobywa serca wieśniaków opowiadając im różne dyrdymały o tym, że sam jest wieśniakiem. To samo mówił facet od gazu, ale był mniej przekonujący. Na sam koniec tuż przed głosowaniem nad przystąpieniem do projektu, pan od gazu dostaje pocztą przesyłkę. Jego firma zdemaskowała ekologa, okazało się, że to oszust, który reprezentuje nie istniejącą organizację po to, by wyłudzać pieniądze od firm takich jak Global. Hurra! Cieszą się gazownicy. Nie będzie żadnego głosowania, bo można tego durnia wreszcie skompromitować. No i oni go kompromitują. On zaś na odjezdnym, rzuca w stronę naszych gazowników kilka informacji, z których jedna znana być może tylko pracownikom firmy Global. Okazuje się bowiem, że pan ekolog pracuje w tej samej firmie co nasi bohaterowie od łupków i został na ich teren przysłany po to właśnie, by nie doszło do głosowania. Film ten demaskuje prostą strategię, jeśli chcemy kogoś naprawdę oszukać musimy go zaatakować, ale jednocześnie musimy mu stworzyć alternatywę, całkowicie fałszywą, na którą on się musi zdecydować. Potem ta alternatywa zostaje skompromitowana i biedni ludzie zostają w ręką w nocniku. Nie mają wyjścia i muszą się zgodzić na to co im proponuje ten cały Global. I tak to się kręci. Film, który oglądałem wczoraj kończy się dobrze, bo główny bohater zmienia front i mówi ludziom jak jest. Oczywiście można spytać, kto stoi za producentami tego filmu, czy czasem także nie ta firma, ale to są problemy Amerykanów. Dla nas ważne jest to, że cała ta cybernetyka jest w USA pokazywana już i wyszydzana jawnie. Nie możemy więc wybierać, jak nam sugeruje Janecki pomiędzy zbiorowym samobójstwem a kolaboracją, bo to jest alternatywa fałszywa, nie możemy czcić pamięci o Powstaniu wyłącznie stając na baczność pierwszego sierpnia o 17.00, bo to się nam w końcu znudzi i zamieni w jakiś niezrozumiały dla nikogo rytuał. Musimy całkowicie zmienić sposób patrzena na historię, całkowicie powiadam i musimy wyrzucić na śmietnik te wszystkie cybernetyczne bzdury, którymi nas karmią.

6 sierpnia zapraszam na mój wieczór autorski w Zielonej Górzy, który odbędzie się w sali pod kotwicą, o godzinie 18.00, a tak w ogóle to zapraszam na stronę www.coryllus.pl

 

 

coryllus
O mnie coryllus

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka