Minister Sienkiewicz w wywiadzie w TVN24, pytany o aferę taśmową pokrętnie tłumaczy, że wyjaśnianie jej,, będąc jednocześnie jej negatywnym bohaterem, to żaden konflikt interesów. i "inteligentnie" argumentuje: "Gdybyśmy tak na to patrzyli, to bylibyśmy świadkami następującej sytuacji - tzw. sprawa kradzieży samochodu ministrowi spraw wewnętrznych powodowałaby, że musiałby przestać być ministrem, gdyż policja podległa szefowi MSW, będzie się zajmowała kradzieżą samochodu. To absurdalna logika".
Otóż panie ministrze nie! To jest jednoznacznie sytuacja taka. że policja, podległa szefowi MSW, zajmuje się kradzieżą samochodu, który został spuszczony paserowiy przez tegoż ministra. To ministerialna logika porusza się w kategorii absurdu.
Zaszdniczym dylematem wynikającym z tego faktu jest to, czy to minister jest "inaczej sprawny umysłowo" , czy też uważa Polaków za durni. Choć w odniesieniu do tzw. elektoratu Platformy jest to osąd jak najbardziej uzasadniony. Pozostańmy zatem przy tezie że mówił wyłącznie do swoich fanów.
Niemniej kuriozalna jest teza, że trwa na swoim stołku, ponieważ zostając ministrem stracił kontrolę nad swoim losem. W tej sytuacji nie może podziękować "jak mu się znudzi".
Cóż panie ministrze, nikt od Pana nie oczekiwał nigdy że odejdzie Pan z nudów. Oczekiwania dotyczyły tego, że zachowa się Pan zgodnie ze standardami jakie na codzień obserwujemy w cywilizowanych krajach. W krajach, w których takie pojęcia jak przyzwoitość, nawet w sytuacji gdy się splamiło honor, do czegoś obligują. No ale czego ja tu oczekuję!
A swoją drogą jak czasami daleko pada jabłko od jabłoni...
