Newsweek Polska Newsweek Polska
4034
BLOG

Debata o OFE – teatr, ale potrzebny

Newsweek Polska Newsweek Polska Polityka Obserwuj notkę 18

W czasie prezydenckiej debaty o OFE nikt nikogo nie przekonał. Kto miał rację, dowiemy się najprawdopodobniej dopiero po latach.

Prawo i Sprawiedliwość twierdzi, że debata na temat OFE zorganizowana pod auspicjami prezydenta Bronisława Komorowskiego to był czysty teatr. Nie do końca się z tym zgadzam. To był może teatr o tyle, że trudno oczekiwać, by sam prezydent – na przykład w wyniku debaty – postawił się rządowi i nie podpisał ustawy. Ale był to jednocześnie teatr potrzebny. Chodziło o to, by po wielomiesięcznej dyskusji via media móc pokazać ostateczne stanowisko wszystkich skonfliktowanych stron.

Bo było oczywiste, że w czasie debaty nikt nikogo nie przekona. I że nie dowiemy się, kto w tym sporze ma racje. To zapewne okaże się dopiero po latach. A wtedy prezydencka debata będzie mogła posłużyć jako świadectwo.

Dziś można jedynie ocenić, kto ma racje z ustrojowego punktu widzenia. I tu oczywiście trzeba ją przyznać Leszkowi Balcerowiczowi. Po pierwsze nie jest on uwikłany – jak rząd – w bieżące zobowiązania i interesy. Stać go więc na najbardziej obiektywną ocenę.

Po za tym przekonująco brzmi jego pogląd, że rządowa propozycja reformy OFE to demontaż istotnego elementu ustrojowego państwa, podyktowany wyłącznie doraźnymi potrzebami finansowymi. Czyli coś podobnego do – przy zachowaniu wszelkich proporcji – likwidacji parlamentu w celu zaoszczędzenia wydawanych nań pieniędzy.

Nieprzypadkowo twórcy OFE ustalili składkę na poziomie 7,3 procent, wychodząc z założenia, że taka jej wysokość może zapewnić po latach odkładania godziwą emeryturę. Obniżenie jej dziś do 2,3 proc. oznacza – i tu także należy się z Balcerowiczem zgodzić – wstęp do likwidacji OFE. Bo za jakiś czas okaże się, że z tak niską składką OFE niemal nic nie odkładają, więc lepiej je w ogóle zlikwidować.

Bo naprawdę trudno uwierzyć w zapewnienia rządu, że odłożą, bo będą swobodniej inwestować, albo że zamiast OFE odłoży te pieniądze ZUS.

Cała akcja jest więc niczym innym jak zabraniem przyszłych pieniędzy całego społeczeństwa, by nie zabierać dzisiejszych pieniędzy grupom emerytalnie uprzywilejowanym – rolnikom, górnikom, służbom mundurowym. Albo by nie wydłużać wieku emerytalnego.

Trudno określić to inaczej, niż polityczną spychologią. Ale rząd nie powinien się przedwcześnie cieszyć. Spychane problemy potrafią wracać niczym bumerang. I tak jak bumerang uderzać z jeszcze większą siłą.

Piotr Śmiłowicz

Czytaj inne opinie publicystów Newsweeka

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka