Jak powszechnie wiadomo nie ma jednego liberalizmu. Istnieją przynajmniej jego dwie twarze. W Polsce jedną z nich jest Bronisław Geremek, a drugą Janusz Korwin – Mikke. Obaj stanowią odmienne wzory liberałów, odmienne wzory polityków, każdy z nich prezentuje inne cechy. W tym wpisie chciałbym się skupić nad kwestią, która ostatnio mnie zastanawia: sposobem prowadzenia debaty publicznej. Postaram się odpowiedzieć (subiektywnie, rzecz jasna) na pytanie – czy polscy liberałowie powinni być jak Profesor Geremek czy Korwin – Mikke? (Niniejszym za natchnienie dziękuję Piotrowi Beniuszysowi i Romanowi Kurkiewiczowi – o czym szerzej później)
Ostatnimi czasy sporo mówi się o sposobie prowadzenia debaty publicznej w Polsce, o języku nienawiści, przepraszaniu i innych mniej lub bardziej drażliwych kwestiach. Przelewa się przez media dużo piany, lecz tak naprawdę nic z tego nie wynika. Nie ukrywam, że mi to przeszkadza. Dlatego też chciałbym napisać coś od siebie w tym temacie, coś, co, mam nadzieję, będzie bardziej konstruktywne, aczkolwiek nie będzie do końca odnosiło się do masowych odbiorców czy mainstreamowych polityków, ponieważ z przysłowiową świecą można pośród nich szukać liberałów.
Bezpośrednim natchnieniem do napisania tego tekstu stała się osobliwa wymiana zdań, jaką miałem nieprzyjemność odbyć ze współpracownikiem „Krytyki Politycznej” – Panem Romanem Kurkiewiczem. Otóż Pan Roman Kurkiewicz nie potrafił bądź nie chciał (lub nie potrafił i nie chciał, albo potrafił, lecz nie chciał?) spokojnie i rzeczowo podyskutować ze mną o sławetnych parytetach. Wolał najpierw skrytykować mój wiek, a następnie płeć. Co wydaje się dziwne o tyle, że miast Pana Romana Kurkiewicza atakować starałem się zachować rzeczowość i spokój. Cóż, może to cecha charakterystyczna dla niektórych publicystów Krytyki? Podkreślam określenie „niektórych”. Niemniej jednak Pan Roman Kurkiewicz stał się mym natchnieniem (o zgrozo!).
Dlaczego porównuję akurat Bronisława Geremka i Janusza Korwina – Mikke? Otóż, stanowią oni dla mnie dwa przeciwległe bieguny liberalizmu, dwa odmienne liberalizmy. Profesor Geremek to inteligentny, kulturalny, spokojny socjal-liberał, natomiast JKM jest krzykliwym, populistycznym konserwatywnym liberałem. Z jednej strony stoi przemawiający ex cathedra nauczyciel akademicki, którego maniery mają swe korzenie na francuskim dworze, z drugiej strony zaś stoi ekscentryczny pseudo – elegant z megafonem w ręku. Z jednej strony mamy do czynienia z siłą argumentów i wyważenia, z drugiej strony z pieniactwem i agresją. Powstaje pytanie: kto trafia na pierwsze strony gazet, do czołówek programów informacyjnych czy na zakładkę „gorące newsy” portali internetowych?
Dziś, jak sądzę, większe sukcesy odniósłby, mimo wszystko, Bronisław Geremek ze swoimi manierami i zrównoważeniem. Chyba już wszyscy mamy dość agresji w polityce, zwłaszcza patrząc, do czego ona może doprowadzić, nieprawdaż? Janusz Korwin – Mikke, owszem odniósł sukces w ostatnich wyborach prezydenckich jednak nie wydaje mi się, żeby mógł dzisiaj go powtórzyć. Większość Polaków (a przynajmniej większość Polek i Polaków jakich znam) jest już zmęczona jadem, jaki politycy sobie serwują oraz uprawianym przez mainstream krzykactwem. Drogi Czytelniku mojego bloga proszę napisz w komentarzu czy wolisz spokojną, merytoryczną debatę w stylu Geremka czy walkę na noże i populizm w stylu JKM?
Osobiście uważam, że my – polscy liberałowie – powinniśmy iść w ślady Profesora i starać się jednak tonizować nastroje, „wygładzać” język debaty publicznej i „ukulturalniać” ją. Nie oznacza to jednak, że mamy zapomnieć, że też potrafimy się bić. Zamienimy jednak pięści na argumenty, i to rzeczowe, które można dobrze uzasadnić. Brońmy swojego zdania, starajmy się mieć wyrazisty kościec naszych poglądów. Nie zamykajmy się jednak przed krytyką (chyba, że Polityczną, a właściwie jej częścią ;p), dyskutujmy nie krzycząc na siebie. Bądźmy Geremkami a nie Piątkami, Kurkiewiczami czy Korwin – Mikkami. Ta taktyka może nie przyniesie owoców jutro, lecz za lat kilka z pewnością okaże się, że spokojny liberał ma większe poparcie od niespokojnego nie-liberała.
Marzenia ściętej głowy? Nie. To gorąca wiara w kulturę osobistą i ciężką pracę u podstaw mającą na celu dokonanie, tak nam potrzebnej, zmiany mentalnej. Ja wierzę, że się nam uda, że Geremek zwycięży.
P.S.
Serdecznie pozdrawiam Pana Panie Romanie Kurkiewiczu
Komentarze