Krzysztof Leski Krzysztof Leski
196
BLOG

ZOMO w jedwabiach

Krzysztof Leski Krzysztof Leski PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 169

Mamy nową wojnę: o ojcostwo i macierzyństwo "Solidarności". Od zjazdu "S" trwa festiwal insynuacji. Wałęsa "ujawnia, kto był tchórzem", Borusewicz odpowiada Kaczyńskiemu, "kto kogo dokąd kolanem wpychał". Szef PiSu nie mógł nie wiedzieć, że taki właśnie będzie efekt jego mowy z poniedziałku.

S24 udaje, że deszcz pada. Że Jarosław Kaczyński "powiedział prawdę", może nie całą, ale "to nie był zjazd historyków", jak mi odpalił jeden z obrońców. Cóż, wyjątkowo oszczędnie tą prawdą gospodarował. Tak oszczędnie, że - powtórzę - w bufonadzie przebił Wałęsę. Bo ten bredząc, że sam obalił komunizm, miał jednak jakąś dość znaczącą cząstkę tytułu po temu.

Mowa Kaczyńskiego zbudowana była precyzyjnie. Rys historyczny miał jasną wewnętrzną logikę. Na robotniczy strajk przybyła grupa ludzi z "planem kompromisu, który w istocie był pozorem". Lech Kaczyński  "miał zadanie, które było wielkim zaszczytem - reprezentował robotniczą polską odwagę wobec tych ludzi". A "robotnicy chcieli więcej i historia przyznała im rację". Koniec. Na rocznicowym zjeździe, ku czci Sierpnia '80, nie pada żadne inne nazwisko. Całość zasług w ręce anonimowego tłumu i jednego nazwanego bohatera. Nikt dotąd tak drastycznie nie zawłaszczył dziejów "S".

To był mowy Kaczyńskiego wątek trzeci. Prezes PiSu przeszedł do tego płynnie z wątku drugiego - o tym, z czym i o co "S" walczyła. I walczy, bo Kaczyński zręcznie mieszał czas przeszły i terażniejszy, 1980 i 2010 r. W poetycki sposób wywiódł, że właściwie nic się nie zmieniło. Ci, którzy wtedy chcieli "pozoru", dziś wciąż "manipulują", "zmieniają znaczenie słów", boją się "patriotyzmu nadziei". Innymi słowy wciąż "stoją tam, gdzie stało ZOMO". Te słowa nie padły, ale większość mowy była powtórzeniem tej tezy. Tyle, że w jedwabnych rękawiczkach.

Jarosław Kaczyński nie mógł nie wiedzieć, jaki będzie efekt. Wielu adresatów mowy było w sali, tysiące oglądały transmisję. Gdyby komuś było mało, prezes dorzucił wywiad na partyjnych stronach. Większość zareagowała emocjonalnie i osobiście. Dziś mamy wojnę o Sierpień, jakiej jeszcze nie było. Nikt nie oszczędza nikogo. Bohaterowie do reszty rozmieniają się na drobne.

W efekcie i ja nie bardzo mam ochotę rozwodzić się nad częścią pierwszą mowy Kaczyńskiego, a była świetna, miejscami genialna. Zwłaszcza z punktu widzenia promocji Polski i "Solidarności": teza o jej republikańskim charakterze, kontrowersyjna, ale jakże trafiająca do tych, którzy istoty realsocjalizmu nie pojmują; rewelacyjne porównanie "S" do ruchu Gandhiego, by uświadomić gościom bezprecedensowy rozmiar polskiej rewolucji.

To wszystko Kaczyński sam przykrył chwilę później, podobnie jak bezbarwne, pełne pustosłowa wystąpienia prezydenta Komorowskiego i przewodniczącego Buzka, jak skargę premiera Tuska, który w rocznicę zechciał pouczyć dzisiejszą "Solidarność", jaka być powinna, a także mowę przewodniczącego Śniadka, który podjął bezpośredni spór z premierem i w rocznicę Sierpnia wygłosił recenzję pracy rządu R.P. AD 2010. Jeden wstyd przykrył drugi.

Salonowa lista prezentów Bawcie się dobrze ChęP: -3/6   ChęK: -3/6   ChęS: -3/6 . Półbojkotuję "lubczasopisma" Baby od chłopa nie odróżniacie! Protestuję przeciwko brakowi Freemana

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka