Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko
4118
BLOG

O wieszaniu biskupów

Krzysztof Wołodźko Krzysztof Wołodźko Polityka Obserwuj notkę 102

Czy sprawił to Rymkiewicz swoim „Wieszaniem”, czy smoleńska katastrofa, czy fakt, że nie mamy już papieża-Polaka, ale czytałem w ostatnim roku więcej cienkich lub grubszych aluzji do wieszania biskupów. Wieszanie biskupów ze względów patriotycznych czy narodowych było pewnym novum w porewolucyjnym świecie, nieznanym bodaj średniowiecznej „christianitas”.

Dziś orędownikami "wieszania biskupów" są w Polsce na ogół zwolennicy prawicy, co nieco godzi w konserwatywny ethos, ale – powiedzmy – prawica i lewica to jedynie pewne przypadłości historyczne, związane z objawieniem się w dziejach Rewolucji Francuskiej. Odkąd lud wszedł na arenę dziejów jako suweren, odsuwając w cień ideę władzy pochodzącej z namaszczenia Boga, cywilizacja nasza nie jest już tą samą.
 
W każdym razie, tu i ówdzie przebąkuje się o wieszaniu zdradzieckich biskupów. Miarą ich zdrady, jak się zdaje, jest opowiedzenie się w sporze po-smoleńskim nie po stronie zwolenników PiS. Oczywiście, poważni publicyści nie mogą pozwolić sobie na subtelne felietony o wieszaniu kapłanów. Ten radykalizm mógłby się odbić im czkawką. I pewnie niewielu z nich serio bierze taki pomysł,  albo wręcz uważa go za karygodny. Jednak dzięki szczęśliwemu nastaniu blogosfery (i pewnemu wzrostowi znaczenia „głosu ludu” w tworzeniu opinii publicznej), każdy zagniewany obywatel i wierny Kościoła może napisać więcej i mocniej niż redaktorzy opiniotwórczych pism.
 
Wieszanie biskupów. Praktycznie sam pomysł stawia pewien dylemat. Czy świecki katolik winien większą lojalność Rzymowi, czy swoim politycznym barwom? Nie sądzę, by jakikolwiek papież zadowolony był z trzebienia jego hierarchii z użyciem latarni i sznura, kamieni bądź broni palnej. Logika Kościoła jest  nieco inna niż logika interesów społecznych, politycznych czy partyjnych. Wieszanie biskupa ma w sobie posmak bluźnierczy i świętokradczy, kojarzy się właśnie z praktykami Rewolucji niż ultramontańską prawowiernością.
 
Recenzent książki „Wieszanie” Tomasz Albecki, pisze: „Jak wieszano biskupa Józefa Kossakowskiego? Rymkiewicz docierając do wszelkich istniejących źródeł, z lekarską precyzją opowiada ostatnie chwile życia biskupa. Ubrany w brudną bieliznę, próbuje jeszcze uratować się przed karą śmierci, chcąc ukryć się w kościele. Święcenia kapłańskie odbierają mu cegłą, a biskup płaci katowi "potrójnego złotego", aby egzekucja była szybka i skuteczna. Nawiasem mówiąc we wszystkich opisach takich egzekucji pojawia się motyw zapłaty oprawcy. Przyjął się on z niedobrze wykonanej egzekucji króla Francji Ludwika XVI, który nietrafiony w kark stracił część twarzy i umierał w strasznych mękach”.
 
Duch wieszania krąży po blogowej Polsce. Duch gniewu i rewolty. Komu przeznaczono by los biskupa Kossakowskiego? Za jakie czyny i słowa? Kogo ubrano by w brudną bieliznę, a cegłą starto z ciała miejsca naznaczone krzyżmem? Jaką latarnię by wybrano? Czy na Krakowskim Przedmieściu?
 
Oczywiście, nic w Polsce nie zapowiada faktycznego wieszania „zdradzieckich” biskupów i kapłanów. Jest to wieszanie zdecydowanie publicystyczne i z reguły anonimowe, wyrażające dezaprobatę wobec słów i postaw hierarchów i książąt Kościoła. Jednak nawet w tej publicystycznej chętce kryje się jakaś prawda o współczesnej Polsce. Od samego gadulstwa pasterzom nie przybędzie nawet otarć na szyi. Ale w atmosferze publicznej coś się wydarzyło. Smutnego? Ożywczego? Groźnego? Czy to pragnienie, owszem, płynące raczej podskórnie, dziecinne swoimi rojeniami mogłoby mieć jakąkolwiek moc sprawczą?
 
Kto podjąłby się roli kata? Bezimienny tłum? Działacze partyjni? Prowokatorzy? Agenci obcych mocarstw? Jak skomentowaliby to wydarzenie redaktorzy „Gazety Wyborczej”, jak „Christianitas”, jak „Frondy”, jak „Tygodnika Powszechnego”, jak „Rzeczpospolitej”, jak „NIE”, jak „Gazety Polskiej”? Co czytalibyśmy w salon24.pl? Czy bylyby transmisje w telewizji? Czy rzecz odbyłaby się raczej wstydliwie i pokątnie? Co działoby się dalej z Polską, a co z Kościołem w Polsce?
 
Wszystko to tchnie duchem politycznej fikcji. A może Szczepan Twardoch, może Rafał Ziemkiewicz, może Marcin Wolski, może Cezary Michalski napisze powieść „Wieszanie 2012”?
 
Ot, garść refleksji przed beatyfikacją Jana Pawła II.

Krzysztof Wołodźko Utwórz swoją wizytówkę Krzysztof Wołodźko, na ogół publicysta. Miłośnik Nowej Huty. Wyją syreny, wyją co rano, grożą pięściami rude kominy, w cegłach czerwonych dzień nasz jest raną, noc jest przelaną kroplą jodyny, niechaj ta kropla dzień nasz upalny czarnym - po brzegi - gniewem napełni - staną warsztaty, staną przędzalnie, śmierć się wysnuje z motków bawełny... Troska iskrą w sercu się tli, wiele w sercu ognia i krwi - dymem czarnym musi się snuć pieśń, nim iskrą padnie na Łódź. Z ognia i ze krwi robi się złoto, w kasach pękatych skaczą papiery, warczą warsztaty prędką robotą, tuczą się Łodzią tłuste Scheiblery, im - tylko radość z naszej niedoli, nam - na ulicach końskie kopyta - chmura gradowa ciągnie powoli, stanie w piorunach Rzeczpospolita. Ciąży sercu wola i moc, rozpal iskrę, ciśnij ją w noc, powiew gniewny wciągnij do płuc - jutro inna zbudzi się Łódź. Iskra przyniesie wieść ze stolicy, staną warsztaty manufaktury, ptaki czerwone fruną do góry! Silnym i śmiałym, któż nam zagrodzi drogę, co dzisiaj taka już bliska? Raduj się, serce, pieśnią dla Łodzi, gniewną, wydartą z gardła konfiskat. Władysław Broniewski, "Łódź"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka