Niepozorny Niepozorny
1018
BLOG

Irytujący "nowy ateizm"

Niepozorny Niepozorny Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

"Nowy ateizm"  to termin ukuty w pierwszej dekadzie XXI wieku do określenia nowo powstałego,  aktywnego i bezpośrednio krytykującego religię środowiska reprezentowanego przez autorów takich jak Richard Dawkins, Sam Harris, Daniel Dennett czy Christopher Hitchens. Za ich biblię można spokojnie uznać "Boga urojonego" Dawkinsa, polską "filią" jest (starszy niż sam nurt) portal Racjonalista. Ruch był zapewne reakcją na nasilający się religijny ekstremizm i jego symbol - zamachy z 11 września. Przez to że jest masowy szybko doczekał się swojej własnej armii trolli internetowych ewangelizujących wierzących na forach i spamująco-klikających na serwisach typu Wykop czy Demotywatory oraz honorowych miejsc na półkach w Empikach.

 
Czytelnik chyba już zauważył, że nie darzę tego nurtu zbytnią życzliwością. Też się sobie dziwię - raczej niereligijny zwolennik praw zwierząt powinien cieszyć się ze wszystkiego, co zmniejsza wpływ religii, prawda?
 
Tak się jednak składa, że to co sobą reprezentują nowi ateiści jest zadziwiająco kiepskie i płytkie - wręcz popkulturowe (stąd pewnie brak entuzjazmu ze strony większości naukowców, którzy swoją drogą są od dawien dawna zateizowani). Dużo już napisano o bezczelności Dawkinsa poruszającego tematy teologiczne bez jakiejkolwiek wiedzy na ten temat. Oczywiście, broni się go argumentując że nie trzeba się znać na głupotach, żeby stwierdzić ich niedorzeczność, mimo wszystko jednak czuję, że Dawkins zmiótłby ze wściekłością delikwenta, może nawet profesora jakiejś odległej dziedziny jak na przykład literatura, gdyby próbował bez odpowiedniej wiedzy krytykować prawomocność teorii ewolucji. Po prostu - manifesty ateistyczne powinni pisać filozofowie, a najlepiej również religioznawcy, Biologia ma silne konsekwencje na gruncie filozoficznym, jednak tylko konsekwencje. Dawkins mógł wziąć kogoś do pomocy zamiast wystawiać się na słuszne ataki ze strony wierzących, które osłabiły siłę jego przekazu.
 
Zostawmy Dawkinsa. Chyba najbardziej znanym blogerem nowoateistycznym jest PZ Myers, biolog z Uniwersytetu Minnesota. Jeden ze swoich tekstów poświęcił "terrorystom z ruchu obrony praw zwierząt". Już kilka dni później doczekał się tłumaczenia na język polski przez wicenaczelnego Racjonalisty, aktywnego redaktora Andrzeja Koraszewskiego. Przyjrzyjmy się mu. Tekst zaczyna się od krytyki obrońców praw zwierząt stosujących przemoc. I słusznie, choć potępienie osób odwołujących się do przemocy w słusznej sprawie, jeśli inne metody zawiodą, nie jest wcale takie oczywiste. Ale dobrze. Myers znalazł sobie jakichś oszołomów, niech się powyżywa. Dalej przedstawia niewątpliwe korzyści płynące z badań nad zwierzętami. Pozostaje druga strona - cierpienia naszych braci mniejszych. Myers uzasadnia słuszność ćwiczenia przez lekarzy na kotach w sposób zaiste niezwykły - czysto emocjonalny, typowy dla religii - "Pomyśl tylko — masz maleńka córkę, która musi mieć precyzyjną operację jej maleńkich, delikatnych mięśni oczu. Czy chciałbyś, aby była pierwszą pacjentką, na której lekarz próbuje taką operację przeprowadzić, czy może wolałbyś aby wypróbowano to najpierw na zwierzętach?". PZ Myers ma potencjał. Mógłby się zatrudnić przy produkcji sequeli filmu "Niemy krzyk", gdzie przemawiałby do emocji i mówił o "oczywistych oczywistościach". Rzecz jasna badania na zwierzętach są potrzebne, ale przy ich ocenie należy brać pod uwagę potencjalne korzyści oraz cierpienie zwierząt (z odpowiednią wagą, ale jednak - niezerową). Historia nauki obfituje w okrutne, bezsensowne eksperymenty, a nawet te niby w sposób oczywistny korzystne nie muszą być takimi w istocie. Sami czytelnicy portalu Racjonalista na próby edukowania reagują zazwyczaj szyderstwem (przykład, drugi przykład), unikając racjonalnej dyskusji i szczycąc się totalną ignorancją w temacie oraz wyświechtanymi, błędnymi powiedzonkami - czym zatem się różnią od rzekomo gorszej i nieracjonalnej cześci społeczeństwa? Tym że akurat religią zainteresowali się bardziej? Żenujące.
 
To tylko przykłady, ale można by tak pisać i pisać. Wniosek jest prosty. "Nowi ateiści" wcale nie są mądrzejsi od reszty społeczeństwa - wydaje im się, że odrzucenie religii (nawiasem mówiąc - bardzo łatwe i bezbolesne, wyraźnie związane z jakąś ślepotą egzystencjalną) uprawnia ich do uznawania się za elitę społeczeństwa. To ja już wolę wierzących, bo nowi ateiści nie wnoszą żadnej nowej jakości wypowiadając się w dziedzinach na których się nie znają i posługując mądrością ludową i urban legends, a z racji odrzucenia religii postulują wprowadzenie nowych rozwiązań, co moze skończyć się źle, bo te religijne prznajmniej zdały egzamin i nie doprowadziły do żadnej katastrofy przez ostatnie kilka tysięcy lat.
 
PS: Na koniec żeby nie było tak gorzko wywiad Dawkinsa z Singerem, w którym Dawkins oddaje pokłon spójności jego poglądów i przyznaje, że nie przechodzi na wegetarianizm z konformizmu i wygody. Dobrze że choć guru jest deczko lepszy niż reszta.
Niepozorny
O mnie Niepozorny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie