Polska oburzona Polska oburzona
839
BLOG

Demokracja według "mistrzów"

Polska oburzona Polska oburzona Polityka Obserwuj notkę 3

Jakiś czas temu czytałam ciekawy tekst pana Ziemkiewicza (Uważam Rze 30.07.-05.08.12.) pod tytułem „Nowa Afryka”. Autor porównuje w nim kolonizację Afryki do obecnej sytuacji nowych państw Unii Europejskiej. W znakomitej większości zgadzam się z autorem tekstu, poza jednym – jakoś nie mogę uwierzyć w dobre intencje kolonizatorów. Autor przytacza polskie przysłowie: „Piekło wybrukowane jest dobrymi intencjami”. Piekło nie jest wybrukowane dobrymi intencjami, jest wybrukowane kłamstwem. Jak już mówiłam, jakoś nie mogę uwierzyć w dobre intencje XIX-wiecznych lordów i markizów, tak jak nie wierzę w dobre intencje USA napadających na Irak, oraz licznych unijnych gremiów wobec nowych krajów członkowskich i już dawno przestałam wierzyć w dobre intencje obecnego rządu i tak zwanych polskich „elit” wobec własnego narodu , choć te dobre intencje głoszą.                      

 

Skoro z taką premedytacją oszukuje się naród przed wyborami, skoro konsultacje społeczne przed podwyższeniem wieku emerytalnego to jedna wielka manipulacja, a zasadzie fikcja, skoro z premedytacją nie wpuszcza się przedstawicieli 2 milionów ludzi do Sejmu i Senatu, nie mówiąc już o sztucznym stanowisku pana Arłukowicza przed wyborami (to tylko ostatnie przykłady), to o jakichkolwiek dobrych intencjach nie może być mowy. Odmóżdżenie, o którym pisze pan Ziemkiewicz, tak, dobre intencje nie. Pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego doszło do odmóżdżenia? Nie tak dawno w Śniadaniu Mistrzów słucham mojego niegdyś ulubionego aktora Wojciecha Pszoniaka, który z rozbrajającą szczerością twierdzi, że on nie dziwi się premierowi, że kłamał przed wyborami w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego, bo przecież w przeciwnym wypadku nie wygrałby wyborów. Dech mi zaparło. Czyli wg pana Pszoniaka demokracja polega na rozgrywce, kto lepiej potrafi oszukiwać własny naród (będę używać tego niemodnego słowa). No tak, myślę sobie, to takie oczywiste dla „elit”, wg których ludzie przecież nic nie rozumieją, trzeba im mówić to co chcą usłyszeć, a potem robić swoje, a  ludziom jakoś się wytłumaczy, że to wszystko dla ich dobra, że sytuacja drastycznie się zmieniła w ciągu tygodnia. Uwierzą, byle tylko dobrze opowiedzieć. Bo w polityce dobry jest ten, kto potrafi dobrze kiwać tak jak na boisku. Podsumowując, wg naszych „mistrzów” demokracja to instrumentalne traktowanie społeczeństwa, które służy do wrzucania kartek wyborczych do urny. Ciekawe. Przypominam naszym mistrzom punkt 4 Konstytucji RP. Rozumiem brak zrealizowania niektórych obietnic wyborczych, ale jawne kłamstwa i świadome wprowadzanie w błąd obywateli są nie dopuszczalne, a tak właśnie było w sprawach emerytur. Kłamstwa własnego rządu nie przeszkadzały nawet naszemu Ministrowi Sprawiedliwości panu Gowinowi, który uchodzi za konserwatystę. Chyba zapomniał o słowach ks. Tischnera, z książki, której jest współautorem („Przekonać Pana Boga” Dorota Zańko i Jarosław Gowin), w której to książce ks. Józef Tischner twierdzi:                                                      

 

„W sprawie dobra wspólnego mamy dwa drogowskazy: drogowskaz sprawiedliwości i drogowskaz prawdomówności.[…] Drogowskaz ten jest szczególnie aktualny w systemach demokratycznych, gdzie władzę osiąga się poprzez wybór. Każdy wybór poprzedzony jest agitacją. Agitacja także musi być poddana regułom moralności, zwłaszcza zasadzie prawdomówności.”                              

 

Jeśli demokracja nie jest poddana regułom  moralności przestaje być demokracją. Tymczasem minister Gowin w pełni popiera ustawę emerytalną jak i ekspresowy tryb jej wprowadzenia i kłamstwa przed wyborcze kompletnie mu nie przeszkadzają to że konsultacje społeczne były fikcyjne również. A wracając do pytania, dlaczego doszło do odmóżdżenia, czyżby rację miał pan Borowski, który w rozmowie o Amber Gold (Fakty po Faktach 09.08.12.) stwierdził, że „pociąg do pieniędzy się nie zmienia”. Odnoszę wrażenie, że ewangeliczna nauka „od każdego, któremu wiele dano, wiele się będzie wymagać, a komu więcej powierzono, od tego też więcej będzie się żądać” (Łukasza 12,48) zamieniono na „temu komu wiele powierzono, wiele się należy i wiele wolno.” Może parę przykładów. Na początek wystarczy przypomnieć tylko z nazwy ostatnie afery od hazardowej po taśmową i sprawę Amber Gold. Ostatnio od przedstawiciela Rzecznika Praw Obywatelskich dowiedziałam się (rozmowa telefoniczna), że punkty 1, 2, 4 i 32 Konstytucji RP to tylko coś ogólnego i nie można się do nich odnosić dosłownie. Kłamstwa przedwyborcze to marketing polityczny, a to ze mnie po ponad 30 latach pracy odebrano prawa emerytalne kolejny raz je zmieniając, a np. sędziom i prokuratorom (którzy w ogóle nie płacą składek na ZUS) nie, jest absolutnie zgodne z punktem 2 i 32 Konstytucji RP, czyli jest sprawiedliwe i niedyskryminujące. W zasadzie wszelkie ograniczenia jakich dokonuje rząd są dla mojego dobra, a  że parlamentarzyści pomimo kryzysu zostawili sobie własne przywileje, to dlatego, ze tak właśnie jest sprawiedliwie i zgonie z punktem 2 i 32 Konstytucji RP. Ostatnio natomiast dowiadujemy się[DGP 21.08.12], że dzięki członkostwu w radach nadzorczych  dyrektorzy z ministerstw zarabiają nawet 40 tyś. zł miesięcznie . To pewnie w ramach oszczędzania, którą rząd zaleca innym . O przekształceniu Szpitala Wojewódzkiego w Tychach na Spółkę Prawa Handlowego w której pielęgniarki obecnie zarabiają od 1500 do 1700 zł brutto można by wiele napisać. 26 lipca 2012 w Pytaniu na Śniadanie, w rozmowie na temat nierówności społecznych, które w Polsce jak wiemy są jedne z największych w Europie, słyszę, że milionerzy to nasi dobroczyńcy i złego słowa na nich nie można powiedzieć, bo przecież ciężko pracują i tworzą miejsca pracy dla innych. Nie wydaje mi się,  aby nasi milionerzy tworzyli miejsca pracy z pobudek wyłącznie altruistycznych i chęci pomocy bliźniemu, a nie zysku, co zresztą samo w sobie nie jest złe. Gorzej, co niestety często się zdarza, kiedy nasz milioner buduje sobie kolejny dom i zmienia kolejny samochód, a jego pracowników, którzy też ciężko pracują i wypracowują zyski, nie stać nie tylko na samochód, ale nawet na rower (minimum brutto 1500 zł). Ale i tak powinni być wdzięczni swojemu „dobroczyńcy”, bo inaczej chodziliby boso. To już słyszał XVI-wieczny chłop pańszczyźniany od swojego „dobroczyńcy” pana. Nikt już dawno nie mówi, że sprawiedliwie to znaczy po równo, ale to że rozwarstwienie społeczne jest w Polsce jedno z najwyższych w Europie to niezbity fakt, a elementarne poczucie sprawiedliwości społecznej posiada każdy człowiek. Ale cóż czytam ostatnio, w raczej liberalnej gospodarczo gazecie („DGP” 24-26.08), w artykule „Świat według pracownika”:                                    

„Dalsza liberalizacja rynku pracy, może się okazać mniej opłacalna dla gospodarki niż inwestowanie w ludzi. […] Zwolnienia pracowników, obcinanie etatów, umowy śmieciowe, outsourcing, to ciemne strony współczesnego kapitalizmu (o dziwo zauważono – przyp. H.W). […] Dalsze ograniczenie praw pracowniczych nie przyniesie niczego dobrego – głosi Światowa Organizacja Pracy (ILO), w opublikowanym w kwietniu raporcie pt. „Lepsza praca to lepsza gospodarka”.”                                                                                                                         

A więc zainteresowano się prawami i potrzebami zwykłego pracownika, a także traktowaniem go podmiotowo, tylko dlatego, że opłaca się to gospodarce, a nawet pracodawcom, a nie dlatego, że też jest człowiekiem, ciężko pracuje i ma swoje prawa – pogratulować. Lepsze to, niż nic. Tylko błagam, niech ultraliberalni gospodarczo politycy (aktualni i dawni) nie powołują się na wartości solidarnościowe, niech najpierw sprawdzą sobie w słowniku znaczenie słowa solidarność.          

 

 

Ostatnio jakby przebudzili się artyści i zaczęli krytykować pomysły pana premiera, a przecież nie tak dawno w znakomitej większości śpiewali peany pochwalne na temat premiera i jego rządu. Pamiętam jak pani Janda po tym, gdy na uroczystościach w Stoczni Gdańskiej przedstawiciele Solidarności „wybuczeli” premiera z przejęciem mówiła, że ona tego nie rozumie, bo wszyscy się tak starają. A ja nie rozumiałam czego pani Janda nie rozumie i kto się stara. Kiedyś w Śniadaniu Mistrzów pan Józefowicz przez dobre pół godziny zachwycał się przemianami w Polsce, jak wszystko zmieniło się na lepsze. A tu naraz takie przebudzenie i to dlaczego? Bo kochany pan premier chce ograniczyć artystom 50-procentową ulgę podatkową powyżej kwoty (o biedaki) 85 tysięcy złotych przychodu rocznie. To że dla innych grup zawodowych kwota wolna od podatku to 3 091 złotych, to że ludzie zarabiający polską pensje minimalną (1500 zł brutto) ponad ¼ swojej głodowej pensji oddają państwu i od podatku nie mogą sobie odliczyć nawet biletu miesięcznego, a na przykład pielęgniarki już dawno straciły możliwość odliczenia od podatku składek na Izby Pielęgniarskie, do których aby wykonywać swój zawód obligatoryjnie należą (są to więc ich koszty uzyskiwania przychodu), nigdy artystom nie przeszkadzało i chwalili wszelkie posunięcia pana premiera. Artysta powinien mieć oczy otwarte na cały świat, a nie wyłącznie na własny portfel. Rozumiem, że za coś trzeba żyć, ale ograniczenie w 50-procentowych ulgach podatkowych powyżej 85 tysięcy przychodu, to raczej niewiele w porównaniu z innymi grupami zawodowymi. Pamiętam jak pan Wajda, gdzieś w połowie lat 90 skarżył się, ze chciałby nakręcić film współczesny, ale nie ma dobrego scenariusza, a nawet tematu do filmu. Widać nie doczekał się, bo kręci film historyczny o panu Wałęsie. Może przynajmniej zakończy współcześnie, wyznaniem byłego przewodniczącego związków zawodowych, który aktualnie chce pałować robotników. Natomiast obecny przewodniczący związków zawodowych pan Piotr Duda krytykowany jest za brak zrozumienia dla spraw międzynarodowych. Moim zdaniem przewodniczący związków zawodowych ma przede wszystkim rozumieć potrzeby ludzi pracy. Dojrzała demokracja powinna być kształtowana  również przez lud [też niemodne słowo], nawet ten wypowiadający się na ulicy, a nie tylko przez elity.  Wówczas realizowane są potrzeby, a także prawa, wszystkich grup społecznych. Tak zwane „elity” znowu zwrócą się do robotników i do ludu, kiedy będą potrzebować ich siły. Wtedy ponownie będą rozprawiać nad prawami ludzi pracy, tylko ciekawe, czy kolejny raz lud uwierzy w dobre intencje elit.                                                                                   

Wiedziałam, że dojście do dojrzałej demokracji nie będzie łatwe, ale że będzie aż tak źle, tego się nie spodziewałam. Zaczęło się już właściwie od ustawy lustracyjnej. Ten wielki krzyk, jaki się wówczas podniósł, a przecież sprawiedliwość i dojście do prawdy to nie chęć zemsty, ale uznanie krzywdy. Dobrze to podsumował ks. Tomas Halik w książce „Cierpliwość wobec Boga”:                                                           

„Coś podobnego wydarzyło się praktycznie we wszystkich krajach komunistycznych. To że zaoszczędziliśmy sobie bolesnego procesu pojednania i uzdrowienia społeczeństwa, spowodowało jego moralne osłabienie. Rany nie zostały zagojone, tylko przykryte – i zaczęły ropieć, zakażenie objęło powoli cały organizm. […] Strach przed uproszczonymi ocenami doprowadził do utraty rozsądku, do fatalnej relatywizacji wszelkich wartości moralnych.”                                                                 

I znowu ten sam krzyk i oburzenie jeśli chodzi o pytania w sprawie katastrofy smoleńskiej. Już po miesiącu słyszałam, ze nie należy o nic pytać, pozwolić działać prokuraturze i Rosjanom – zaufać. Jakby stawianie pytań było czymś złym. A teraz okazuje się, że miejsce katastrofy, które miało być przekopane metr w głąb ziemi, nawet nie było dokładnie przejrzane, wrak wymyto, a sekcja zwłok pana Wassermana wykonana w Polsce różni się prawie w 90%, od tego co napisali Rosjanie. Ale i tak wg większości elit pytać o nic nie należy.                                          

 

 

Nie tak dawno profesor Hartman, który ubolewał (pewnie słusznie) nad jakością polskich uczelni, a przede wszystkim nad stanem wiedzy ich absolwentów, doszedł do dziwnych wniosków (wychodząc od słusznego spostrzeżenia). Stwierdził mianowicie, że nie opłaca się kształcić tak wielu ludzi, bo prawda i tak dostępna jest tylko nielicznym. O ile dobrze pamiętam, analiza słowa greckiego „aletheia” czyli „prawda” wg etymologii zdaniem Heidegerra znaczy tyle co „niezasłonięcie”. W związku z tym myślę, że prawda dostępna jest wielu, byle jej nie zasłaniać. Oczywiście nie każdy musi mieć wyższe wykształcenie i niedobrze się stało, że zlikwidowano dobre szkoły zawodowe, które miały dobrą kadrę nauczycielską., ale nauka w  szkole średniej czy wyższej, która jest na odpowiednim poziomie, zawsze rozwija, nawet jeśli nie zdoła się jej skończyć.                                                                                   

 

 

Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie na  początku postawione  (dlaczego doszło do odmóżdżenia?), to wydaje się ona tylko jedna. Pociąg do pieniędzy jak i władzy się nie zmienia. Zmienia się scena, zmieniają się garnitury i ciągle to samo. Obecnie nie odczuwam, aby żyła w kraju demokratycznym, ale oligarchicznym, gdzie oszukiwanie wyborców to norma i nikt się temu nie dziwi, telewizja publiczna przestaje być pluralistyczna, obywateli traktuje się przedmiotowo, a Konstytucja nie dotyczy zwykłych ludzi, o czym akurat przekonali mnie dobitnie (o zgrozo!) przedstawiciele Rzecznika Praw Obywatelskich. Na moje pytania dotyczące nierówności wobec prawa i łamania praw konstytucyjnych nie jest władny odpowiedzieć ani Minister Sprawiedliwości ani Rzecznik Praw Obywatelskich. A swoją droga tak milczącego i  mającego tak mało do powiedzenia na ważne tematy społeczne RPO jak obecna pani prof. Lipowicz, nie znałam nigdy wcześniej. Rozumiem ludzkie błędy, pomyłki, a nawet emocje i kłótnie, ale obłudy, instrumentalnego i przedmiotowego traktowania oraz wykorzystywania zwykłych  obywateli  i to z uprzejmym uśmiechem na ustach, nie zniosę. To że nasze standardy są wyższe niż w Rosji, nie znaczy jeszcze, że mamy demokrację. Od obecnych elit oczekuję już tylko jednego: aby przynajmniej nie zasłaniali prawdy.                                                            

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka